Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pierwsza mądra walka, pierwsza mądra decyzja.

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • katmak6198
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Jestem tu, bo jestem jedną z Was. Chodzę na terapię, wprowadzam zmiany, staram się. Nie umiem budowac relacji. Uczę się. I chyba nauka w las nie idzie.

      Chciałam napisać o swoim małym sukcesie. Nie jes to sukces usłany radością, szczęściem i poczuciem spełnienia. Towarzyszy mu uczucie pustki, bólu, straty. Ale i spokoju i obawy. Uczę się też mieć nadzieje. Nadzieje, która jest nierozerwalna z naszym poczuciem wlasnej wartosci, a ktore u mnie jeszcze wymaga naprawy.

      Wczoraj rozstałam się z mężczyzną, na którym mi bardzo zależy. Nie wiem czy jestem w nim zakochana. Dla mnie, osoby swiadomej tego, ze zawsze uzalezniala sie od mezczyzn i swiadomej wagi słowa „kocham”, „zakochanie się” jest czyms, o czym nie mowi sie w przelocie.

      Rozstałam się, ponieważ był to związek , który nie moze funkcjonowac tak, jak teraz. On ma dziewczyne, dwuletnie dziecko i kolejne w drodze. Nie wierzylam z początku, ze jej nie kocha – potem sama sie przekonałam. Nie wierzylam, ze jest nieszczesliwy- potem sama to odkryłam. Nie wierzylam, ze pojawia sie emocje. Ja tylko chcialam nauczyc sie bliskosci fizycznej. A wszystko stało sie tak nagle, szybko, niespodziewanie.

      To miało byc tak, jak bylo wczesniej. Ja mialam sie uzaleznic, on po miesiacu mial mnie zignorowac, olewac. Ja mialam walczyc, on mial sie mna nie interesowac.

      Poznalismy sie 4 miesiace temu w pracy. Wystarczylo jedno spojrzenie. Nigdy tak nie miałam. Nie mial obraczki- pomyslalam, ufff!

      Zastanawialam sie kim jest, co robi, jak nawiazac z nim kontakt. Ale obiecalam sobie- nie bede pierwsza .

      Po 3 tygodniach on sie zmobilizował. Pamietal w co byłam ubrana tego 1 dnia. Pamietal kolor szminki . Powiedzial, ze ma dziewczyne i dziecko i jest bardzo szczesliwy i niczego ode mnie nie chce. Odwozil mnie wtedy do domu. A ja , gdy to uslyszalam, zrozumialam- on klamie. Moj radad psychologiczny zaczal dzialac i juz wiedzialam, ze jego slowa sa bzdura. Nie wiedzialam tylko które : mowiace o jego szczesciu czy o tym, ze niczego ode mnie nie chce.

      Dwa miesiace pozniej kochalismy sie pierwszy raz. Dwa miesiace mnie zdobywał. W sposób wyjatkowy i niewyjątkowy- poza bliskoscia, wsparciem nosił kwiaty. Nigdy wczesniej nie dostawałam kwiatow. Nie powiedzialam mu tego.

      Jest bardzo przystojny. Ma w sobie to coś. A ja jestem bardzo ładna. Oboje przyciagamy.

      Wtedy nie wiedziałam jednak, dlaczego on do mnie przyszedl, a ja przyszłam do niego.

      Potem były rozmowy, bliskosc, dotyk ciał, czułość, ktore oboje potrzebowalismy. Cudowny seks. Jego urlop. Tęsknota. Wiadomosci, smsy. Nie wiedzialam co sie dzieje. Po niecalych dwóch miesiącach ja pierwsza napisalam, gdy wyszedł ode mnie ” Nie mozemy sie wiecej kochac, jesli nie mozesz obudzic sie obok mnie rano, nie chce tego” . Odpisał „Mi tez to nie wystarcza”.

      Hustawka emocji. Pierwszy smutek, pierwsze łzy. Coraz lepiej wiedziałam , kim jest. Niestabilny emocjonalnie. Nie kocha kobiety z którą sie zwiazal z powodu dziecka, motywuje go lęk. Lęk przed utratą dziecka, lęk przed odrzuceniem. I w tym wszystkim ja- ksiazkowe DDA w trakcie terapii.

      Z nim pierwszym komunikowałam sie otwarcie, mowiac o swoich potrzebach i obawach. Nie bałam sie wyrazac uczuc i emocji. On akceptował, okazywał bliskosc, pomagał. Inni odrzucali. Nie rozumialam dlaczego.

      Zrozumialam w ktoryms momencie, ze mu zalezy. Mi tez zaczelo zalezeć. Uwierzylam w to i poczulam. A jednoczesnie wiedzialam, ze w tej sytuacji nie moze byc, jak jest i nie wiadomo czy bedzie w ogole. Bo on nie ma w sobie odwagi, pomyslu by zmienic zycie, jakie wybrał. A ja nie chcialam byc jego czescia.

      Gdy dowiedzial sie, ze ona jest w ciazy, plakał. Od razu przyszedl mi powiedziec placzac . Wtedy pierwszy raz zobaczylam jego łzy. To bylo wczesniej, zanim przekroczyl prog mojej sypialni.

      Powiedzial- zrozumiem, jesli teraz wstaniesz i podziekujesz mi za znajomosc.

      A ja nie wstalam. Ja sluchalam. Nic nie mowilam, poza pyaniem- chcesz tego?

      Odpowiedział- nie, nie chce bys odchodziła. Pogubilem sie.

      Ja poczulam ulgę- to znak, ze mam to zakonczyc. Ale intuicja mnie trzymała. Tak, intuicja- nic innego, tylko ona.

      Wiedzielismy, ze to jest moment przelomowy. Wiedzielismy, ze gdy emocje opadną, trzeba bedzie o tym porozmawiac.

      Porozmawialismy. Przytulil mnie, a ja wtedy pierwszy raz w zyciu postawilam granice:

      – Wiesz, ze jesli nie rozstaniesz się z nia, to my nie mozemy sie spotykac?

      Spokojnie, ciepło, czule, szczerze. On wiedzial, zrozumial, Powiedzial, ze musi to szystko poukladac i ze wie, ze przeciez poza jego problemami jestem tez ja.

      Kolejnego dnia w windzie w pracy przytulil mnie i zaczal całować. To bylo silniejsze. Znowu. Stało sie. Znowu powrocil do mojej sypialni.

      Kolejna rozmowa. Oboje plakalismy. Powiedzial mi to, co mowi sie terapeuci, nie kobiecie. Wiedzialam, ze jest niestabilny, ze boi sie odrzucenia, boi sie milosci, uzaleznia sie od kobiet dowartosciowujac sie tymi relacjami. Plakał mi mi mowil, ze on juz sobie z tym nie radzi. Ze on tak nie chce. Ze ze mna jest inaczej i on sie boi.

      Ja to rozumialam, wiedzialam co czuje. Godzine wczesniej mowilam to samo swojej terapeutce. Bo on jest moim lustrzanym odbicie w meskiej skorze.

      Pojechal na noc do domu. Poczułam sie odrzucona. A on mnie przytulal i tlumaczyl, ze to, ze nie zostaje na noc i musi pobyc sam, nie znaczy, ze mu na mnie nie zalezy. Pytal, co moze jeszcze zrobic, abym nie odbierala tego personalnie. Pierwszy mezczyzna, któremu powiedzialam o swoim lęku. Przytulil ten lęk, zaakceptował. Niezaleznie od wszystkiego, nauczyl mnie, ze to nic zlego , ze mam o tym mowic, ze to wazne.Ustalilismy, ze nie bedziemy przekraczac granic.

      Dwa dni pozniej , gdy wyszłam spod prysznica rano, on lezal w moim lozku. Mial klucze, przyjechal jak sie kapalam. Kochalismy sie dwa razy.

      Potem byl ten najgorszy weekend. Ja sie czulam druga. Czulam , ze jestesm na hustawce, a ja nie chce hustawek. Ze juz dluzej tak nie mozemy. Dojrzewalam do decyzji. Plakalam. Myslalam o nim, o sobie, o swojej pustce, swojej stracie, tęsknilam. Blokowalam go w komunikatorze na telefonie, by nie pisac, by nie czuc.

      W poniedziałek chcialam porozmawiac. Zabral mnie na obiad, nie dałam rady. Zablokowalam sie. moja frustracja urosła, pragnelam jego bliskosci, a jednoczesnie nie wiedzialam, jak te bliskosc odrzucic. On byl po nieprzespanej nocy. Chcial sie wyspac. Ja czulam sie odrzucona.

      Powtarzal mi – nie jestes pepkiem, jak jestem zmeczony albo mam zly humor, to to nie jest twoja wina.

      Kolejnego dnia mielismy porozmawiac. Spytal czy mozemy przelozyc, bo musi spotkac sie z rodzicami. Zrozumialam. W miedzyczasie wydarzylo sie „to”. Zadzwonila ona, od sowich rodziców, ze musi przyjechac. Krzyczala do telefonu, jego synek plakał. Ona jest doroslym dzieckiem – kompletnie niesamodzielna, nie daje sobie rady z niczym. On czuje sie winny.

      Ona od miesiaca wiedziala o nas. Podejrzewala, a wiec wiedziala. Czuła, robila awantury. A gdy ja sie dowiedzialam, ze ona o to spytala, zrozumialam- to nie jest zabawa.

      Kolejnego dnia przeprosil, ze pojechal jak torpeda, ale dziecko. Ja nie spytalam co sie stało, on poczul sie tym zraniony, ale zrozumial, ze nie chcialam ingerowac. Powiedział sam. Częsciowo. To byl trudny dzien. Wieczorem poszlam na spacer z kolegą. Napilam sie wina i dojrzewalam.

      Mialam z tą rozmowa poczekać. W koncu ma trudny okres. Piekielnie trudny. Ale…on jest dorosly, ja sie męcze. Gdzie ja w tym wszystkim? Dlaczego ja mam chodzic rozdrazniona, dlaczego to ja mam plakac nocami? Potrzebowalam ustalic nasze relacje, postawic granice. Moge wspierac, ale nie moge przytulac i calowac. Bolalo mnie, gdy on byl z nią i gdy koledzy z pracy zartowali i nazywali ja „zona”.

      Mialam poczekac, ale w czwartek przypadkiem z naszym wspolnym kolega rozmawial o sytuacji, ktora miala miejsce we wtorek i w czwartek. Jej siostra grozila jej samobojstwem, klocila sie z nią. Ona i dziecko nerwowe. Kolega z pracy mowi, by ja chronil .

      – Stary, no to proste- rzucasz wszystko, nie idziesz jutro na zadne nadgodziny, tylko zostajesz ze swoja zona i ja chronisz.

      Ta zona. Ta ochrona. Zabolalo piekielnie. Ja stalam obok. Kobieta, ktora ostatnie dwa miesiące jest z nim najblizej, jak to mozliwe, ktora wie o nim to, czego nie wiedza inni. Juz znalam wszystkie maski. Powiedzialam – dość.

      On myslal, ze jestem w ciazy. Spokojnie o to spytal. Nie bylam. Po prostu chcialam z nim wyjasnic nasza relacje. Irytowal sie z poczatku, bo wydawalo mu sie, ze mam pretensje o jego brak czasu, gdy on ma powazny problem.

      Przepraszal za kolege, za sytuacje, za brak czasu. Mną tez sie opiekował. Naprawil rower, dbal bym jadła, bym piła, gdy sie poczulam gorzej. Gdy szedl do sklepu- zawsze kupował coś dla mnie.

      Odwiozl mnie do domu i zaczelismy rozmawiac. Chciala mu pomoc w jego sytuacji, ale niewiele moglam poza wysluchaniem.

      Powiedzialam, ze bardzo mi na nim zalezy. Ze nie wiem czy jestem zakochana, ze jeszcze nie moge tego powiedziec. Zalezy, ale…ale potrzebuje go na codzien, jako swojego mezczyzny, chlopaka. Potrzebuje normalnego związku. I chce z nim byc wiedzac ze ma dziecko. Tylko nie moge z nim byc teraz, gdy jest jeszcze inna kobieta.

      Nie postawilam ultimatum. Wyznaczyłam granice, zabralam mu klucze z mojego mieszkania. Powiedzialam, ze nie bedziemy sie spotykac. Ze jesli pouklada swoje sprawy, wrocimy do rozmowy. Powiedzialam co czułam- jest cudownym mezczyzna, ktory sie pogubil. Ale jest dla niego szansa na zmianę-  zaczal ja przy mnie.

      On o tym wie. Mi pierwszej powiedzial, co sie z nim dzieje. Mi jako jedynej. Powiedzial, ze szuka bodzców u kobiet. Mogloby to inne kobiety zabolec, a ja ? A ja to przezylam, znam. Wzruszyłam sie i poplakałam.

      Spytalam- dlaczego mi to mowiz, jesli nikomu nigdy nie powidziales?

      On sie spojrzal, z oczu polały mu sie lzy.

      – Ja Ci zaufałem. Ja ci ufam.

      To bardzo boli. Nie wiem co bedzie dalej. Dzisiaj pisał czy do mnie rano przyjechac. Chcial zapewne mnie zabrac do pracy, ale ostatnio gdy chcial- został w lozku. Nie moglam na to pozwolic.

      Nie wiem co jest miedzy nami i co bedzie. Wiem, ze ta relacja jest bardzo dojrzala, a ja w koncu postawilam granice. W koncu zadbałam o siebie. Tęsknie za nim, bardzo mi go brakuje. Boje sie tego, co bedzie dalej. Bo on bedzie codziennie w pracy. Czy damy rade? Czy to jest uczucie czy tylko zauroczenie?

      Nie wiem . Nie oceniam. Wierze, że oboje bedziemy szczesliwi. Na ten moment chcialabym bysmy byli szczesliwi razem. Nie wiem jednak co powiem jutro. Wierze tez, ze zasluguje na to, by byc szczesliwa i miec u swego boku cudownego, wrazliwego mezczyzne, który o mnie zawalczy. Ja zawalczylam stawiajac granice. O siebie i o niego.

      Teraz jest pustka i strata, ale i spokoj. I przegladam sie w lustrze ze łzą smutku, ale pewnej dumy- dumy, że umialam zadbac o siebie. W sposob dojrzały. Biez gier.

      Mam 30 lat. Nie wiem czy to duzo czy mało. Wiem, ze potrzebowalam tego czasu, by nauczyc sie tego, co wiem dzisiaj.

      Potrzebuje jeszcze siły, duzo sily.

      AnnaUp
      Uczestnik
        Liczba postów: 43

        DDA uważają, że nie są dość wartościowi, by być kochanymi. Mimo trudnego dzieciństwa i młodości, mają trudności z uwolnieniem się od realizowania czarnego scenariusza swojego życia. Często wchodzą w relacje z osobami, którymi trzeba się opiekować. Jest to poniekąd dla nich naturalnym zachowaniem, ponieważ w domu rodzinnymi były delegowane do takiej funkcji. Powtarzającym się schematem, jest wiązanie się z partnerami, którzy są niedojrzali i nie potrafią w pełni odpowiedzialnie zaangażować się uczuciowo w relację. Wtedy DDA, jako wyzwanie dla siebie, obierają walkę o uczucia takiej osoby. Cieszą się, kiedy ktoś z początku niedostępny, daje im okruszki swojej uwagi. Walcząc o miłość i uwagę nie dostrzegają, że być może obok nich żyją osoby, z którymi mogłyby stworzyć o wiele bardziej stabilne relacje. Jednak osoby, o które nie muszą walczyć, bywają dla nich nudne, przewidywalne, nieatrakcyjne, nie gwarantujące satysfakcjonujących kontaktów emocjonalno-intelektualnych. To, z kim wiążą się DDA i jaką postawę przyjmują w swoim związku, zależy od wielu czynników, jednak dominujące znaczenie ma rola, jaką pełniły w domu rodzinnym.

        http://enterprisehouse.pl/intymne-zwiazki-dda/

        erei
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          katmak 6198, chcialabym zapytac jak potoczyla sie Twoja historia? Mialam kiedys podobna i wybrnelam z niej stawiajac granice. Inaczej wykonczylabym sie emocjonalnie.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.