Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Piętno DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • justyś
    Uczestnik
      Liczba postów: 187

      Czytam od czasu do czasu to forum i zastanawia mnie jedna rzecz – czemu tak bardzo napiętnujecie siebie jako ludzi? Np. pisząc, że nie można stworzyć normalnego i dobrego związku z DDA. Przecież to nie jest choroba, a w naszym kraju wręcz roi się od DDA. Nie rozumiem – chcecie powiedzieć, że DDA są skazane na życiową porażkę? Jedynym ratunkiem jest terapia, chociaż też nie do końca? Tak odczytuję Wasze słowa. Pragnę wyjaśnień lub potwierdzenia tych absurdalnych racji wraz z uzasadnieniem.

      duch
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Droga Justyno absurdalne moze to byc dla kogos kto nie ma zielonego pojecia o tym temacie.Jednego dnia budzisz sie rano i myslisz ze przenieszesz gory drugiego zas nie masz sily zeby te gory dostrzec.W glowie masz ciagly metlik ktorego nie jestes w stanie ogarnac jest to ciagle wewnetrzne rozchwianie. Z tad ten brak spojnosci ktora slusznie zauwazylas.Owszem nie jest to choroba ale jest to duza czesc ciebie bardzo duza a terapia trudna bolesna trzeba miec duzo sily zeby w to wejsc Czy uwazasz ze wszystcy ludzie na tym forum maja ta sile zeby chodzic po gorach. Pozdrawiam 🙂

        Nalia
        Uczestnik
          Liczba postów: 32

          To nie jest tak że my sie piętnujemy, piszemy tu na forum o sprawach które sprawiają nam trudności…myśle ze jest czasem nam trudno w pewnych sytuacjach, zachowaniach, proste rzeczy robią sie trudnymi…tu jest link do typowych zachowań DDA, nie mowie że wszyscy maja wszystko, ale nawet jesli część to powinnaś zrozumieć choć trochę czemu jednak cięzko jest nam chodzić po tych górach 🙂 pozdrawiam !

          http://www.dda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=23&Itemid=65

          myszkowoz
          Uczestnik
            Liczba postów: 147

            Nie zgadzam sie, ze dda to ludzie skazani na zyciowa porazke. I na to,ze nie mozecie miec udanych zwiazkow. To tylko kwestia swiadomosci. JEsli ma sie swiadomosc ze sie jest dda. I ze z racji tego moze wynikac wiele nieporozumien, i istnieje ta chec pracy nad soba, to czemu mielibyscie nie byc szczesliwi??? I jestem zdania, ze jedynym ratunkiem jest terapia. Tak naprawde, to uwazam ze wszystkim ludziom terapia w pewnym momencie zycia sie przydaje, dda czy nie dda. Wiec, swiadomy dda, pragnacy poddac sie terapii, bardzo dlugotrwalej niestety, moze byc naprawde szczesliwym czlowiekiem, moze nawet bardziej od tego nie-dda, ktory nigdy nie zastanawial sie nad swoimi schizami.

            yucca
            Uczestnik
              Liczba postów: 588

              cerebri zapisz:
              ” Tak naprawde, to uwazam ze wszystkim ludziom terapia w pewnym momencie zycia sie przydaje, dda czy nie dda. ”

              Chciałam się tylko wtrącić. Uważam, że korzystanie z pomocy psychologów, psychoterapeutów jest tak na prawdę ważnym elementem higieny psychicznej. Nikt się nie dziwi, że człowiek chory np. na serce, chodzi do lekarza, jeździ do sanatorium, bierze leki – mało tego, nieleczenie się jest passe, natomiast psychika jest traktowana nadal przez sporą rzeszę ludzi jak coś mało istotnego, czym nie warto się zajmować a kłopoty nadal zrzuca się na karby lenistwa, krnąbrnego charakteru, głupoty. Myślę, że z czasem i leczenie zranionej psychiki będzie traktowane w ten sam sposób, mimo wszystko już jest lepiej. A poza tym, dlaczego nie mielibyśmy sobie pomagać, jesli taka pomoc jest dostępna?

              Beatrix
              Uczestnik
                Liczba postów: 161

                Wcale się nie dziwię że tak odczytujesz wypowiedzi na tym forum…
                W zasadzie, to miejsce w którym możemy sie trochę pożalić na nasz los;) wszyscy potrzebują rozmowy, rady, wyżalenia się.
                Podejrzewam że gdybyś większość z nas spotkała w realu to nawet byś nie wiedziała że mamy jakieś tam problemy o których tu piszemy. A piszemy o nich, ponieważ tu są ludzie którzy nas rozumieją.

                Poza tym, to jesteśmy zajebiści:) mądrzy (zdajemy sobie sprawę z naszych problemów i staramy się sobie pomóc terapią),błyskotliwi (sama widzisz po wypowiedziach:)) i bardzo zaradni życiowo (, chociaż ze swoimi małymi schizami:)

                To teraz Wam i sobie nawlewałam:)
                Pozdrawiam

                esmeralda
                Uczestnik
                  Liczba postów: 150

                  Zgadzam sie, ze wiele ludzi dookola ma jakies problemy o podlozu psychicznym. Czasme mysle nawet, ze wszyscy mamy do pewnego stopnia zle pukladane w glowach. Naszym zadaniem jest dazyc do tego, zeby siebie ulepszac, pomagac sobie czuc sie lepiej, optymalnie – jesli to mozliwe. Byla taka scena w serialu Rodzina Sopranos, kiedy Anthony – glowna postac – siedzi u swojej psychoterapeutki. Dzieli sie z nia swoimi nowymi spostrzezeniami: otoz poznal pewna Rosjanke, kobiete bez jednej nogi, ktora przyjechala do Stanow w poszukiwaniu pracy i lepszego bytu. Rosjanka mimo tego, ze nie ma jendej nogi, pracuje dzielnie, ksztalci sie, jest odwazna, silna, potrafi sama zaprojektowac strone internetowa (co szokuje Amerykanina), znajduje w sobie takze na tyle sily by pocieszyc Anthonego. Slowem, okazuje sie o wiele silniejsza psychicznie od niego, mimo iz on jest bogaty, wplywowy, ma rodzine, no i dwie nogi. Anthony jest wsciekly, ze spoleczenstwo amerykanskie potrafi sie tylko uzalac, a ludzie z bylego bloku wschodniego, ktorzy maja wszelkie powody, zeby sie nad soba uzalac, nie robia tego. Nie przesiaduja masowo w gabinetach u psychoterapeutycznych.

                  Podobala mi sie odpowiedz psychoterapeutki. Odpowiedziala mu, ze czlowiek zaspakaja swe potrzeby wedlug pewnego porzadku: najpierw te podstawowe, potrzebne do przezycia: troska o to, by wlozyc cos do garnka, nastepnie potrzeba fizyczna: wszsytko to, co sprawia, ze nasze cialo odczuwa komfort. Kiedy te podstawowe potrzeby sa spelnione, czlowiek potrzebuje czuc sie dobrze psychicznie. Nie ma w tym nic zlego, ze ludzie szukaja prawdy o sobie, chca pozbyc sie swoich koszmarow, lekow, niepokojow, pragana kochac i byc kochanymi. Czlowiek przesuwa sie, jakby, na wyzszy poziom – poziom dochowy.

                  Ja tez uwazam, ze nie ma w tym nic zlego. I nie postrzegam tego, jako uzalanie sie, czy szukanie dziury w calym. Zgadzam sie z yucca, ze my jeszcze tkwimi w shcemacie myslenia, ze nasze problemy emopcjonalne sa czesto ignorowane i nazywane lenistwem, czy tam jeszcze czyms innym. Moja mama czesto daje mi do zrozumienia, ze jestem leniwa i moglabym wiecej. Ona nawet nie ma pojecia, jak bardzo chcialabym miec tyle energii. Mi trudno jest czasem wstac z lozka, czy nawet uczesac sie. Czasem jest mi wszystko tak obojetne, ze mam ochote po prostu zasnac i nie obudzic sie. Kto to rozumie, to rozumie, kto nie, ten szczesliwy.

                  justyś
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 187

                    Sama jestem DDA i stąd moje pytania. Zle się czuję, gdy czytam np. "Jeśli on/ona jest DDA, to uciekaj jak najszybciej z tego związku". Wiem, na czym polegają te trudności i zapytuję – czy przez te problemy nie mogę liczyć na niczyją miłość, bo mam "piętno" DDA?
                    Poza tym dziękuję za otwartość.

                    myszkowoz
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 147

                      No widzisz, to nie jest tak ze z racji tego, ze jestes dda nie mozesz liczyc na milosc. Ja pokochalam czlowieka dda (nie wiedzialam wczesniej co to znaczy) i teraz dostaje mi sie okropnie po dupie za to. co chce przez to powiedziec? ze gdybym wiedziala na poczatku co mnie czeka, to bym uciekla gdzie pieprz rosnie. Ale jak sie juz pokochalo, to nie da sie tak uciec. Wiec, zrob cos dla siebie i dla tej drugiej osoby. Nie dopusc, abys dala tak popalic tej drugiej osobie, jak mi moj chlopak i chodz juz na terapie. Rozpracowuj swoje problemy, a jakos to wszystko sei ulozy. Bo jestem pewna, ze gdyby on wczesniej zaczal szukac pomocy, to by nie dosszlo do czegos takiego. 🙁 I moglibysmy miec za niedllugo ten szczesliwy slub 🙁

                      babsy
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 155

                        Justyś, każdy chce usłyszeć, że mimo wszystko "wszystko będzie dobrze". A więc nieważne, że jesteś DDA i zapewne nieźle dajesz po dupie swojemu partnerowi. Ale wszystko będzie dobrze, bo on Cię kocha i będziecie żyli długo i szczęśliwie. A tu tak łatwo się nie da.
                        Też bym chciała, żeby mój facet był ze mną mimo wszystko. Mimo moich jazd, huśtawek nastrojów, wybuchów, płaczu, złych nastrojów i pesymizmu życiowego. Chciałabym, żeby wszyscy naookoło mi mówili, że miłość zwycięży wszystko, a to, ze jestem DDA nic nie szkodzi. Ale ja wiem, że to mrzonka. Bo niezależnie od tego, co on mówi ja wiem, że to co robię i jak się zachowuję jest dla niego nieprzyjemne i bardzo trudne. I może, na Boga, przyjść taki moment, kiedy on powie "pas", bo każdy ma swoją wytrzymałość emocjonalną.
                        Boję się bardzo, że kiedyś przegnę, dlatego staram się coś robić ze sobą. Być może "będzie dobrze", bo uda mi się choć trochę wyprostować ten mój skrzywiony mózg. Ale tak wcale być nie musi, bo życie to nie "M jak miłość", gdzie wszystko zawsze dobrze się kończy, na przekór wszystkiemu.
                        Bycie DDA to nie choroba, ale to też nie tak, że idziesz na terapię i "zdrowiejesz" jak z grypy. Ja zaczęłam terapię, teraz ją zarzuciłam, zamierzam wrócić, raz wydaje mi się, że wszystko idzie dobrze, dzień później znowu chcę umrzeć i widzę, że wszstko nie ma sensu. To, że moja alkoholowa rodzina wtłoczyła mnie w schematy określone schematy zachowania jest faktem i należy się z nim skonfrontować. Ma on diametralny wpływ na moje życie bo sprawia, że zachowuję się inaczej, niż ludzie bez rodzica alkoholika. Toteż nie należy nie doceniać tego syndromu. Nalezy go jak najlepiej poznać, aby później móc go pokonać.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.