Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Płaczę, nie jem, nie sypiam, chce mi się…
-
AutorWpisy
-
To fakt, płaczę, nie śpię lub źle sypiam, nie jem, zmuszam się, żeby jeść, robi mi się słabo, mam ochotę na wymioty. Czuję jak łzy cisną mi się do oczu na chodniku, w autobusie, na zajęciach na studiach. I to już nie są moje obawy. Nie umiemy się dogadać, ostatnio ciągle dochodzi do spięć. Bez znaczenia z czyjej winy. Ja jestem zmęczona. Już nie mam siły. I znowu będę beczeć. Co ja mam zrobić? Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że nas już nie będzie. Nie umiem w to uwierzyć! Nie chcę w to uwierzyć! Ale te słowa: może nam się jednak nie uda, ale wiem, że takiej decyzji podjąć tak od razu nie da rady. Ja chcę, żeby tamto serduszko wisiało nad jego biurkiem, a nie leżało znowu w mojej szufladzie.
Przepraszam za to wyżalanie się na forum. Przepraszam za to wszystko, co napisałam wyżej, ale nie mam z kim pogadać 🙁
a wyżalaj się kobieto ile Ci się chce!!i nie przepraszaj za nic bo od tego jest forum(chyba bo ja sie nie znam na tych sprawach:blink: )
ja dzisiaj tez sie wyżalałem bo mam znowu moje kilka ciężkich dni..ale przez następne parę dni lub tygodni będe znowu chodził jak zegareczek i nie myślał o problemach..
mam nadzieję ze z Tobą jest podobnie i że niedługo znowu będziesz się uśmiechac..
pozdrawiam..:)Esterka, nie wiem jak pocieszyć ale przytulam:)
Zastanów się na spokojnie jak emocje miną o co chodzi w tych kłotniach. Zakładam, że się kochacie, że chcecie być razem, tylko że to bycie jest trudne. Niestety to jest trudne i trzeba się dotrzeć. Nie da się całkiem uniknąć kłótni, ale sprobować nauczyć się konstruktywnie kłócić. Tak, żeby sie nie ranić, zeby nie padały słowa, ktorych cofnąć się nie da.
Esterka, a Ty nie masz czasami za dużo na głowie i stąd ten chaos?? te dwa kierunki studiów, itd…Moim zdaniem potrzebujesz odpocząć, złapać oddech i na spokojnie pomyśleć… I przychylam się do rady doris, żeby nie pisać tego samego – pomyśl na spokojnie…
pozdrawiam, a.Estera, ja tez przez to przechodzilam. Tez chcialo mi sie non stop plakac. Nie wiem ile jestes w zwiazku, ale u mnie stukna niedlugo cztery lata i caly czas sie docieramy. Dopiero teraz umiemy sie poklocic i sie nie obrazac na siebie wiekami. Jedno od drugiego juz tak nie ucieka no i dzieki temu jest mniej frustracji. Chociaz wciaz zdarzaja sie sytuacje strasznie krzywdzace. Jesli sie kochacie… to badzcie cierpliwi. Postaraj sie tak nie zalamywac bo to tej sytuacji nie pomoze, wrecz przeciwnie.
Witaj,
przykro mi, ze jest Tobie tak bardzo ciezko. Rozstania sa bardzo, bardzo bolesne. Jestem zdania, ze warto walczyc o zwiazek ze wszytskich sił, lecz jest jeden warunek – musi miec to sens. Byłam z dwóch toksycznych zwiazkach i rozstania były koszmranie trudne. Mysle, ze tym trudnijesze, im w bardziej toksycznym zwiazku tkwiłam. Do tego stopnia, ze nie wyobrażałam soebie samodzielnego zycia. Musiała ono przebiegac koło czykegos ramienia, aby moc sie na kims wesprzec. To odkrycie niedawno poczyniłam, dzieki wspaniałej kobietce z forum, która mi otworzyła oczy na wiele spraw.
Chce Ci tylko powiedziec, ze zycie bez faceta jest mozliwe. Jeli czujesz , ze to nie jest to, to nawet sie nie zastanawiaj. Pewnie jedyne co teraz czujesz to totalna rozpacz i ciezko siegnac Ci do swoich uczuc. Otulam Cie dobrymi i ciepłymi myślami. Trzymaj sie dzielnie i nie siedz za duzo sama, aby nie pogłebiac smutków.
Bedzie dobrze, zobaczysz:)kilka dni temu czułam się tak jak opisujesz wyżej,. siedzi dalej to we mnie.
teraz mam etap nie wychodzenia z domu, nie spania, itp.
ale to musi minąć 😉Nie znam sytuacji, więc nie wiem, co Ci poradzić. Chyba podpiszę się pod radą Luckry, bo jest bardzo życiowa. Jeśli czujesz, że należy walczyć o związek, to nie poddawaj się. Ale trzeba walczyć mądrze i zawsze pamiętać, że od nas zależy tylko 50% powodzenia, drugie 50% brakujące do szczęścia zależy od starań naszej połówki. I nie wolno bać się samotności, strach przed nią sprawia, że ludzie tkwią w beznadziejnym, toksycznym układzie. A często szczęście jest obok , tylko że oni nie potrafią go dostrzec. Trzymaj się ciepło!
Esterka, spokojnie, spokojnie. Jak juz troche ze soba jestescie to tak wszytko nie legnie w gruzach,bo chwilowy kryzys. Jak moj maz i ja przetrwalismy to z cala pewnoscia kazdy zwiazek, w ktorym ludzie sie kochaja i chca ze soba byc, a do tego jedno tylko ma problemy, ma szanse przetrwac 😉
O co sie klocicie? Zastanow sie troszke i odpowiedz sobie na pytanie o co na prawde w tych klotniach chodzi, bo cos mi sie wydaje ze sama nie wiesz, a jak nie wiesz to nie ma szans, zeby dojsc do porozumienia. Poza tym zaczelas terapie, to ciezki okres i moze duzo sie dziac. Daj sobie troche czasu i powstrzymaj sie od podejmowania decyzji, ktorych mozesz potem zalowac. Ja jak bylam na terapii to musialam podpisac kontrakt, w ktorym zobowiazuje sie do powstrzymania sie od powaznych zmian w moim zyciu, bo to zagraza terapii, w ten sposob, ze w pewnym momencie skupisz sie na problemach z narzeczonym, a nie na swoich, a do tego terapia to taki czas, ze wszytko sie zmiania, poglady, spojrzenie na swiat, ale sa one tak nieugruntowane,z e nie powinno sie na ich podstawie podejmowac zadnych decyzji, bo na razie szukasz, bladzisz po omacku, za miesiac moze zupelnie inaczej na to patrzyc i jak juz sobie to ugruntujesz to wtedy bedziesz mogla swiadomie bez zaklocajacych emocji podjac decyzje.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.