Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Po prostu proszę o Wasze zdanie.

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Terefan
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witam!

      Postanowiłem zabrać tu głos, ponieważ chcę zrobić rozeznanie, czy mogę jestem nazywać się DDA czy też moje ‘problemy’ wynikają z czegoś innego. Z góry dziękuję za okazane zrozumienie i wszelkie opinie w tym temacie.
      Zapoznałem się już troszkę z tą stroną, czytałem np. relacje różnych ludzi, o ich przeszłości itp. Na ogół pełne są one opisów bardzo bolesnego dzieciństwa. Mój problem, jeśli można to tak nazwać, polega na tym, że u mnie to tak drastycznie nie wyglądało. Tak, mój tata jest alkoholikiem, ale takim cichym, domowym. Co prawda miał w swoim życiu ( gdy ja miałem ok. 12 lat) epizod trwający rok- dwa, gdy pił bardzo dużo. Miał wtedy kochankę, mówił o tym otwarcie w domu, gadał, że nas puści z torbami a on se teraz zamieszka na bogato w domu ze swoją nową dupą. Moi rodzice mieli wtedy w sądzie sprawę o rozwód. Tata przychodził często pijany do domu, wszedł w bardzo ostry konflikt z moja siostra, który w sumie trwa do dziś, raz nawet na naszych oczach dotkliwie pobił moją Mamę. Rodzicie jednak się nie rozeszli. Jakoś to wszystko się kręci. Tata nie wyobraża sobie życia bez kilku piw dziennie, gdy Mama np. gdzieś wyjeżdża na parę dni, zalewa się dość mocno, ale już tak na spokojnie. Kiepsko reaguje na nieśmiałe aluzje, że jest uzależniony. Dlatego w domu jest to temat tabu. Siostra z czasem się wyprowadziła. Niby zapanował pokój.
      Tata nigdy mnie nie chwalił, ciągle na mnie wrzeszczał. Nie bił, ale wrzeszczał, czepiał się i truł. Dlatego też trudno powiedzieć, że obiektywnie moje dzieciństwo było gehenną. Na tle innych było rajem. Ale mimo wszystko ja tego nienawidziłem i byłem nieszczęśliwy. Od lat w moim domu funkcjonuje system – „Tacie się absolutnie o niczym nie mówi”, bo on się z miejsca drze. Z Tatą nigdy nie dało się dyskutować. Jest uparty, podejrzliwy, obrażalski i złośliwy. Z Tatą jeśli już wymieniało się słowo, to przy okazji jakieś awantury. Krzykiem. Ja do dziś nienawidzę wykonywać żadnych czynności, gdy w pobliżu obecny jest mój Ojciec. Gdy zmywam proszę go, by wyszedł. Podróż samochodem, gdy ja prowadzę, to dla mnie męka.
      Zupełnie inny był dla innych. Miły, uśmiechnięty, szczodry. Lubił się popisywać. Kuzynom kupował jakieś resoraki i colę a mi i siostrze nic. Chyba ze to był jakiś wspólny wyjazd większą grupą. Wtedy musiało być z pompą i popisywaniem się. W ogóle tego nie rozumiałem. Dlaczego Tata lepiej traktuje innych ode mnie mnie. Tata lubił nas zawstydzać, nabijać się z nas przy innych, żeby wszyscy naokoło docenili jego niebywałe poczucie humoru. Z siostrą kiepsko to znosiliśmy. W młodości, też w liceum byłem wręcz chorobliwie/karykaturalnie nieśmiały. Przy rodzinnym stole nigdy nic nie piję i nigdy nic nie mówię, modląc się o to, by nikt do mnie nie zagadał.
      Kiedyś szczerze nienawidziłem mojego Taty, teraz jakoś tam żyjemy. Dziś wiem, że mnie kocha, ale w ogóle nie potrafił okazywać swoich uczuć. Ale ze zgrozą obserwuję, że wiele cech, w których w Tacie nienawidzę, nie akceptuję zaczyna być widocznych i u mnie. Jestem kłótliwy, bardzo słabo potrafię dyskutować. Irytuje mnie nieposłuszeństwo innych, mam jakieś chwiejne nastroje. Zdarza mi się być chorobliwie podejrzliwym. Latwo mną manipulować. Gdy do tego dochodzi, nie potrafię się oprzeć, natomiast później wyżywam się na innych słabszych. Dokładnie jak mój Tata. Zwalam winę na innych. Jestem uparty. Gdy piję to do nieprzytomności. To jest niesamowite, ponieważ jeśli chodzi o charaktery to mój Tata jest złagodzą wersją mojego Dziadka, a ja jestem złagodzoną wersją Ojca. Pozornie wszystko jest na dobrej drodze 😉 ale ja już nie mogę dłużej tego znieść.
      Jaki jest mój chyba główny problem? W sumie on skłonił się do refleksji, czy jestem DDA czy też zwykłą fujarą. Nie wiem, z czego to wynika, ja nigdy nie miałem dziewczyny. Przez bardzo długi okres one w ogóle mnie nie interesowały ( tzn. w stosunku do innych chłopaków). Dziś zupełnie nie potrafię okazywać uczuć. Nie chodzi o to, że jestem nie wiem, asocjalny. Co prawda liceum w moim wydaniu to było 4 lata nudy. Na imprezy chodziłem raz na ruski rok, taka to była szkoła, same żule i dresy, dziewczyny serio beznadziejne. Brzydkie i głupie. Wszystko to zmieniło się w momencie, gdy poszedłem na studia. Dziś mam naprawdę bardzo dużą grupę znajomych. Są wśród nich bardzo piękne dziewczyny. Ze 3 lata temu zakochałem się w jednej z nich, lecz jakiś niezrozumiały lęk przed tym, że inni zauważą, że ona mi się podoba sprawił, że mimo tego, że było to uczucie odwzajemnione ( wiem to, bo z nią po latach rozmawiałem 🙂 nic z tego nie wyszło. Mnie po prostu sparaliżowało. Nadal się bardzo boję okazywać uczucia, boję się starać o kogoś, zabiegać. A gdy dochodzi do zaniechania, przychodzi poczucie winy „Czemu tego nie zrobiłeś?”. BARDZO mnie to męczy. BARDZO. Marzę o miłości, ale jednocześnie panicznie się jej boję. Boję się reakcji ludzi na to w stylu „Co oni powiedzą?” „Czy nie będę wyglądał debilnie z tymi kwiatkami?”. I bardzo podobają mi się laski, które piją. Te uważam za najfajniejsze. Gdy dziewczyna nie pije – wydaje mi się, że jest nuda. Inna rzecz, że np. ja jestem przekonany o tym, że na trzeźwo sam jestem nudny. Ze po pijaku jestem bardziej atrakcyjny towarzysko.
      Jeszcze tydzień temu w mojej głowie obowiązującą była teoria, pewnie żałośnie tępa, ze ja po prostu przez patologiczne liceum jestem opóźniony w rozwoju emocjonalnym. Zgodnie z nią okres rozwoju, którzy większość przechodzi w liceum ( pierwsze buziaki, randki itp.) mi się przytrafił dopiero na studiach. Ale rzeczywistość brutalnie zweryfikowała tę tezę. Wielu moich kumpli, którzy byli tak jak ja dupie się bardzo szybko ogarnęło. Wielu mimo tego ‘opóźnienia’ jednak dziewczyny znalazło. Także stety –niestety szkoły w psychologii nie utworzę 🙂
      Mam nadzieję, że was nie zanudziłem tym stekiem banałów. Wiem, że na tym forum wypowiadają się ludzie, którzy przeszli prawdziwe piekło. Przy nich moje problemy to fraszka. Ale jednak – mnie to baardzo męczy.
      Dlatego proszę, ustosunkujcie się, powiedźcie, czy myślicie, że jestem DDA czy nie? Jak już wspomniałem, być może jestem po prostu życiową pierdołą. Trochę kiepsko sobie to wyobrażam. Jakiś mityng, ktoś opowiada o ojcu potworze, a ja tu wyskakuję z czymś takim.

      Z góry wielkie dzięki za pomoc!

      Red
      Uczestnik
        Liczba postów: 395

        Witaj Terefan.

        Nie wiem czy to naprawdę jest do czegoś tak bardzo potrzebne, to znaczy wiedza czy jesteś DDA, DDD czy może jeszcze inne DD. Nie musisz tego ani sobie ani nikomu innemu udowodnić aby móc zdecydować się na znalezienie pomocy.

        Zastanawiasz się czy jestes "życiowa pierdołą" czy ofiarą. Czyzbyś sadził, że są ludzie którzy są po prostu, z samego urodzenia fujarami i niezdarami?

        Myślę, że obawiasz się tego, że gdy zgłosisz się po pomoc to ktoś Ci powie coś niemiłego, odrzuci, powie, że pomoc jest dla ludzi którzy NAPRAWDĘ mieli źle.
        Tylko czego jeszcze potrzebujesz dla pewności? Myślisz, że gdyby Twój ojciec był bardziej agresywny, gdybyś przeżył wiecej to byłbyś bardziej pewny tego, że coś jest nie tak? Nie sądze, bo to sprawa całkiem innego rodzaju. Jednocześnie Twoje podejście jest własnie dowodem na to, że potrzebujesz pomocy – zdrowa osoba gdy ją coś boli, gdy z czymś sobie nie radzi to szuka pomocy, bez zastanawiania się, czy ma do niej prawo, albo czy ją boli dostatecznie mocno….

        Nie bój się zawracać sobą głów innych osób, czy to na mitingach czy na psychoterapii.

        Edytowany przez: Red, w: 2009/01/07 10:23

        Nalia
        Uczestnik
          Liczba postów: 32

          Ja również mam mame pijąca cicho, tylko w domu, nikt nie widzi, nikt nie wie, ale niestety odbiło sie, to na mnie bardzo, tak samo jak na osoby które miały piekło w domu. Moim zdaniem jeśli jest osoba w rodzinie nadużywająca alkoholu ,to jest się DDA, czy tego chcesz czy nie. Pytanie jest takie : jak to odziaływuje na Ciebie, jakie cechy posiadasz DDA ? Równiez niekażda osoba potrzebuje terapii, sam musisz to ocenić. Ja chodze na indywidualna już prawie rok, chciałabym pojść na grupową…

          Ewcias
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Pytaniem jest czy identyfikujesz sie z problemem DDA . Ważny jesteś Ty, choroba alkoholowa nie zawsze jest "głośna" ale zawsze jest chorobą. Jeżeli Twój dom nie był totalnym śmietnikiem nie znaczy że nie możesz mieć problemów.

            Konry
            Uczestnik
              Liczba postów: 95

              Bycie DDA czy DDD nie zależy od stopnia trudnego dzieciństwa. Z tego co napisałeś to Twój tata jest alkoholikiem (posiada nawet typowe cechy alkoholika). A więc jest osoba nadużywająca alkoholu w rodzinie – to nie jest rodzina taka, jaka powinna być. O jedno Cię proszę… nie patrz na siebie tak, że jesteś podobny do swojego ojca. Nie jesteś. Jesteś świadomy tego że np. jesteś kłótliwy… więc pracuj nad tym. Każdy ma jakieś wady i bardzo dobrze jest je widzieć, aby móc je zmniejszać albo całkiem eliminować.

              Terefan
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                W pierwszej kolejności chcę podziękować wszystkim Wam za to, że zabraliście głos. Bardzo mnie to cieszy, że moja prośba nie pozostała bez odpowiedzi 🙂

                Red -> faktycznie masz rację. Właśnie o jakiś wstyd, poczucie niezręczności, 'zawracanie gitary’ mi chodziło, że w sumie ja no tak obiektywnie źle nie miałem i nie mam. Tyle, że rzeczywiście, nie ma co się chyba porównywać z innymi. Jeśli się odczuwa potrzebę pomocy, wtedy nie powinno się oglądać na innych, tylko się po nią zgłaszać. Nie chodzi mi o to, by szukać jakiś usprawiedliwień dla swoich wad, ja po prostu chcę coś ze sobą zrobić. Przemyślę to, co mi napisałeś.

                Natia -> na tej stronie są opisane typowe zachowania i uczucia DDA. Zapoznając się z tym materiałem miałem wrażenie, że wiele nich nie jest mi obcych. Praktycznie zdecydowana większość. Tylko znów, nie jestem pewien, czy ja to prawidłowo odczytuję. Na ile jest to wpływ takiego a nie innego środowiska, w jakim dorastałem, a na ile jakieś mechanizmy obronne mojej świadomości, które w ten sposób szukają usprawiedliwienia dla moich wad. Trudno jest mi to samemu ocenić. Dzięki za to, co napisałaś, pozdrawiam!

                Ewcis -> podobnie do tego, co napisałem Natii. Nie wiem, na ile mogę się identyfikować z DDA. Trudno jest mi to samemu ocenić. No ale jak piszesz, moja rodzina modelową nie była. Fajnie, że zabrałaś głos!

                Kondzio -> wielkie dzięki za to, co napisałeś/łaś. Faktycznie, od kiedy zacząłem zauważać pewne zależności i prawidłowości, staram się coś z tym zmienić. Na pewnym etapie naszego życia rodzinnego wielką obelga dla mnie było, gdy podczas jakieś kłótni Mama lub Siostra mówiły "Ty to jesteś taki sam jak Ojciec". Dla mnie to było nie do pomyślenia, że jestem do niego podobny. To on pił, kłócił się, za to Go nienawidziłem szczerze. No ale jak mówię, z czasem pojąłem, że to jednak nie było gołosłowie. I że jeśli nic z tym nie zrobię, mogę podzielić po części jego los. Być takim samym słabym człowiekiem jak on. Swoją drogą to są bardzo ciekawe zjawiska. Wiem, że nikt nie jest bez wad. Ja staram się nad swoimi pracować. Pozdrawiam!

                Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udzielone rady i wskazówki. Póki co i tak nic z tym nie mogę zrobić, ponieważ nie jestem w kraju. Mam jeszcze parę miesięcy na przemyślenie wszystkiego. Lecz chyba nie zostawię już tego. Od kilku dni mam bardzo dobry nastój, więc szczerze mówiąc dziś wydaję mi się, że to są wszystko jakieś błahostki, ale wiem, że gdy w najbliższym czasie dopadnie mnie dół, znów zdam zacznę siebie oskarżać o Bóg wie co. Pewnie jakoś 'na miesiącach’ założę kolejny post z prośbą o bardziej dokładne informacje na temat mityngów itp 😉

                Pozdrawiam i dziękuję wszystkim raz jeszcze!

                Terefan
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3

                  W pierwszej kolejności chcę podziękować wszystkim Wam za to, że zabraliście głos. Bardzo mnie to cieszy, że moja prośba nie pozostała bez odpowiedzi 🙂

                  Red -> faktycznie masz rację. Właśnie o jakiś wstyd, poczucie niezręczności, 'zawracanie gitary’ mi chodziło, że w sumie ja no tak obiektywnie źle nie miałem i nie mam. Tyle, że rzeczywiście, nie ma co się chyba porównywać z innymi. Jeśli się odczuwa potrzebę pomocy, wtedy nie powinno się oglądać na innych, tylko się po nią zgłaszać. Nie chodzi mi o to, by szukać jakiś usprawiedliwień dla swoich wad, ja po prostu chcę coś ze sobą zrobić. Przemyślę to, co mi napisałeś.

                  Natia -> na tej stronie są opisane typowe zachowania i uczucia DDA. Zapoznając się z tym materiałem miałem wrażenie, że wiele nich nie jest mi obcych. Praktycznie zdecydowana większość. Tylko znów, nie jestem pewien, czy ja to prawidłowo odczytuję. Na ile jest to wpływ takiego a nie innego środowiska, w jakim dorastałem, a na ile jakieś mechanizmy obronne mojej świadomości, które w ten sposób szukają usprawiedliwienia dla moich wad. Trudno jest mi to samemu ocenić. Dzięki za to, co napisałaś, pozdrawiam!

                  Ewcis -> podobnie do tego, co napisałem Natii. Nie wiem, na ile mogę się identyfikować z DDA. Trudno jest mi to samemu ocenić. No ale jak piszesz, moja rodzina modelową nie była. Fajnie, że zabrałaś głos!

                  Kondzio -> wielkie dzięki za to, co napisałeś/łaś. Faktycznie, od kiedy zacząłem zauważać pewne zależności i prawidłowości, staram się coś z tym zmienić. Na pewnym etapie naszego życia rodzinnego wielką obelga dla mnie było, gdy podczas jakieś kłótni Mama lub Siostra mówiły "Ty to jesteś taki sam jak Ojciec". Dla mnie to było nie do pomyślenia, że jestem do niego podobny. To on pił, kłócił się, za to Go nienawidziłem szczerze. No ale jak mówię, z czasem pojąłem, że to jednak nie było gołosłowie. I że jeśli nic z tym nie zrobię, mogę podzielić po części jego los. Być takim samym słabym człowiekiem jak on. Swoją drogą to są bardzo ciekawe zjawiska. Wiem, że nikt nie jest bez wad. Ja staram się nad swoimi pracować. Pozdrawiam!

                  Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udzielone rady i wskazówki. Póki co i tak nic z tym nie mogę zrobić, ponieważ nie jestem w kraju. Mam jeszcze parę miesięcy na przemyślenie wszystkiego. Lecz chyba nie zostawię już tego. Od kilku dni mam bardzo dobry nastój, więc szczerze mówiąc dziś wydaję mi się, że to są wszystko jakieś błahostki, ale wiem, że gdy w najbliższym czasie dopadnie mnie dół, znów zdam zacznę siebie oskarżać o Bóg wie co. Pewnie jakoś 'na miesiącach’ założę kolejny post z prośbą o bardziej dokładne informacje na temat mityngów itp 😉

                  Pozdrawiam i dziękuję wszystkim raz jeszcze!

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.