Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Potrzeba wsparcia

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • Enya
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Witajcie, jestem chyba typowym przykładem DDA. Wybaczcie mi zakładanie kolejnego tematu, ale czuję wewnętrzną potrzebę podzielenia się moim problemem. Po prostu chyba muszę się wygadać. Moje problemy zaczęły się chyba z ukończeniem 11 roku życia, wcześniej byliśmy pozornie szczęśliwą rodziną, a może też nie do końca zdawałam sobie sprawę z wagi problemu. Moja mama jest tzw "ukrytym alkoholikiem" pije codziennie niezmiennie od 23 lat wieczorami, a tato chyba pił od zawsze. Mam 3 młodszego rodzeństwa, które zawsze starałam się chronić i obecnie roczną córeczkę. Problem zaczął narastać, kiedy tato zaczął pić więcej, nie krył się już z tym, pamiętam, że kiedy mama była w pracy wszystko spadało mi na głowę, obowiązki domowe, opieka nad rodzeństwem, nad wiecznie pijanym ojcem, który często doprowadzał się do takiego stanu, że nie potrafił się nawet przebrać, kiedy no wiecie leżał w wielkiej kałuży własnego moczu, plus szkoła oczywiście. Wydawało mi się, że tak już musi być, ale jako dziecko momentami nie dawałam już rady, jedynym wsparciem jakie miałam, była moja babcia, która zawsze po moim telefonie przyjeżdżała z odsieczą. Kiedy dzwoniłam zapłakana do mamy do pracy, miała to centralnie "gdzieś". Próbowała może odciąć się od tego wszystkiego. Nie wiem. Zawsze byłam tzw czarną owcą rodziny. Miałam wrazenie, że wszystko robię nie tak. Nie umiałam się skupić w szkole, przez co dostawałam marne stopnie, a co za tym szło solidne lanie w domu. Mama, kiedy tylko widziała, że nie radzę sobie z matematyką przy odrabianiu zadań domowych biła mnie po głowie, wyzywając od matołów, czasem rzuciła też czymś, co miała pod ręką, albo bratem o ściane, w zależności od nastroju. Rozstała się pozniej z moim ojcem, leczyła psychiatrycznie i można powiedzieć, że pozornie bylo ciut lepiej, ale tylko pozornie. Nigdy nie czułam, że daje jej jakikolwiek powód do dumy, nigdy mnie nie przytuliła, nie powiedziała, że kocha. Czułam się niepotrzebna i zła. Zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Jeszcze te uwagi rodziny, że wszystko się tak potoczyło, bo się urodziłam, że rodzice byli z sobą tylko ze względu na dzieci i gdyby nas nie było, to rozstaliby się pewnie normalnie.. Mama zawsze uczyła mnie, że nie można się rozczulać nad sobą, okazywać, że jest się słabym. Każdy mój problem, dla mnie ogromny bagatelizowala i mowiła, że przesadzam. Miałam wrażenie, dalej mam, że nie mam prawa do niczego. Szukając oparcia, zrozumienia gdziekolwiek wpadłam w złe towarzystwo. Nie stroniłam od alkoholu, narkotyków, nie chodziłam do szkoły. Miałam wrażenie, że tylko w tej grupie jestem doceniana. Znajomym iponowało to, że jestem "rozrywkowa". Kradłam, kłamałam na każdym kroku, nawet w sytuacjach błahych. Mijałam się z prawdą. Znajomi mieli mnie za mitomankę. Sprawiałam dużo problemów, przez co mama okazywała mi jeszcze większa niechęc. Przebrnelam jakoś przez gimnazjum, szkoły średniej nie skonczyłam. Wazniejsza była "dobra zabawa". Nigdy nie miałam też chłopaka na stałe. Dopiero pozniej zakochałam się "na zabój". Z obawy przed odtrąceniem i utratą ukochanej osoby wymyślałam zawiłe intrygi i plany, aż pewnego dnia wpadłam na genialny pomysł. Zajdę w ciąże to na pewno nigdy mnie nie zostawi. No i stało się. Zaszłam. Okazało się później, że chłopak nie był ze mną do końca szczery, że właściwie to on ma żonę i 2 dzieci i nie chce następnego. Prawie siłą zaciągnął na aborcję. Udało mi się tego uniknąć i urodziłam piękną córkę. On mnie zostawił, słuch o nim zaginął, dziecka nawet nie uznał. Znowu wróciłam na utrzymanie matki i tak codziennie daje mi odczuć, że ją zawiodłam. Jedyne oparcie miałam w babci, ale ta niestety kilka tygodni temu popełniła samobójstwo, bo nie mogła już patrzeć na pijaństwo mojego ojca. Zostałam sama. Nie mam przyjaciół, bo przecież znajomi od zabaw byli tylko w tedy, kiedy uczestniczyłam w ich imprezach. Codziennie mama pokazuje mi jak ją zawiodłam, ma do mnie żal, mam myśli samobójcze, coraz częściej. Boję się, że kiedyś starczy mi odwagi, żeby to zrobić. Nie potrafię cieszyć się niczym. Potrafię nie jeść nawet tydzien. Nie sypiam. Za 2 dni mam pierwszą wizytę u psychiatry, którego poprosiłam o pomoc, ale nie wiem czy iść, boję się, że on także stwierdzi, że użalam się nad sobą. Boję się nawet o tym powiedzieć mojej mamie, bo zostanę znowu wyśmiana. Obecnie jestem w związku i mój chłopak jest jedyną osobą jaka mnie wspiera, rozumiemy się tak dobrze chyba dlatego, że on też ma problem DDA, ale moja mama ciągle powtarza, że moja sytuacja nie jest komfortowa i to się na pewno nie uda i, że mnie zostawi tak jak wszyscy. Czasami mam na prawdę wszystkiego dosyć. Chociaż tutaj mogłam wszystko z siebie wyrzucić.

      mase
      Uczestnik
        Liczba postów: 9410

        Idź do psychiatry i nie bój się. Na pewno poczujesz się lepiej. Do tego pewnie przydałaby się terapia, ale to już dowiesz się wszystkiego u lekarza.
        Witamy na forum 🙂 I śmiało pisz na forum. To też pomaga 🙂

        jordi
        Uczestnik
          Liczba postów: 2106

          heeej!!! sporo osób tutaj ma podobne historie do opowiedzenia – zostań z nami, bo poczucie wspólnych przeżyć i problemów jakoś tam pomaga, mi pomagało

          no i nieśmiało pomyśl o terapii, czytaj co inni o niej piszą – wiele osób potwierdzi że warto, głowa do góry!

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Witaj Enya,

            Ciężko czytało mi się Twój post .. Ciężko, ze względu na emocje, ktore mi przy tym towarzyszyly, na to czego musiałaś doświadczyć jako dziecko. I to czego nie doświadczyłaś od matki i ojca ,a na co zasługiwałaś , wsparcia, zrozumienia., troski Przeczytałam trzy razy . I za kazdym rzem znajdowalam wlasne podobne przezycia.

            Enya, psychiatrzy/terapeuci są – w przeciwieństwie do wielu rodzicow – przygotowani do swojej roli. A ich zadaniem jest Ci pomóc. I to naturalne, że czujesz lęk ( ja również miałam spotkanie z psychiatrą ( przed podjeciem terapii) i podobnie jak Ty bałam się, co powie , ze mnie oceni , wysmieje, nawrzeszczy .. czyli to, co dostawałam w domu). Oczywiście nic takiego się nie zdarzyło. wręcz przeciwnie.

            I nie masz obowiązku mówić o tym Twojej mamie. Wg mnie nie powinnaś jej o tym mówić, bo jest toksycznym rodzicem. Twoja decyzja o szukaniu pomocy dla siebie jest wyrazem szacunku i milosci do siebie i jest godna podziwu. I powinnaś być z tego dumna. Pamiętaj o tym ;))

            A z mojej perspektywy, wiem jakie to wszystko jest poplątane, trudne to przetworzenia, jak ciężar dzieciństwa potrafi zniekształcić myślenie o nas samych itd. Jakbyś miała jakies pytania w zwiazku terapia albo po prostu potzrebowala sie wygadac chetnie sluże wsparciem w miarę moich możliwosci 🙂

            pozdrawaim serdecznie

            Enya
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Czytam wasze odpowiedzi zalewając się łzami, bo wiem, że w końcu znalazłam miejsce, gdzie pasuję, że jest ktoś kto mnie rozumie.

              popo14
              Uczestnik
                Liczba postów: 314

                Cześć Enya 🙂
                Twoja historia bardzo dotyka, z pewnością wiele wycierpiałaś. Osoba w takiej rodzinie, która chce zmienić pewne schematy zawsze jest "czarną owcą", bo wprowadza nieład w istniejący porządek rzeczy. Piszesz, że nie potrafisz cieszyć sie niczym. Jestem pewien, że i na to przyjdzie czas. A myślałaś może o terapii? Nie poddawaj się, jestem przekonany że tutaj na forum znajdziesz wiele wsparcia i odpowiedzi na swoje pytania. pozdrawiam i witaj wśród swoich 🙂

                andziaaa84
                Uczestnik
                  Liczba postów: 153

                  Witaj. Nie rezygnuj z wizyty u psychiatry. To jest fachowiec, który na pewno Ci pomoże, a już samo wygadanie się przed nim na pewno dużo zdziała.
                  Moja babcia też była moim wsparciem, niestety również nie ma jej wśród nas. Wiele przeszłaś, naprawdę Cię podziwiam i trzymam za Ciebie kciuki. Masz po co żyć, masz córeczkę, chłopaka. Dla nich żyj i nie przejmuj się tym co mówi Twoja mama. Mój ojciec też zwala na mnie całe swoje niepowodzenia, jak jest pijany to zawsze słyszę że to ja jestem nieudacznikiem któremu nic nie wychodzi. A nie potrafi spojrzeć na siebie. Zacznij żyć. Wierzę, że jakoś uda Ci się wyrwać od matki i zaczniesz się cieszyć każdym dniem. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

                  kalia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 105

                    Witaj Enya,
                    Jak tak czytałam to co napisałaś, to tak jakbym czytała o sobie, z kilkoma różnicami, ale wiele bardzo podobnie. Moja matka też pije/piła? "w ukryciu". Też wpadłam w nieciekawe towarzystwo, też się zakochałam…tylko ja panicznie bałam się seksu, ze strachu właśnie, że zajdę w ciążę, a dziecka nie chciałam! Pewnie dlatego do dziś są pewne nierozwiązane stare sprawy…Dziś minęło kilkanaście lat jak nie mieszkam z rodzicami, mam ustabilizowane życie, kochającego męża i dzieci…Jestem głęboko przekonana, że i Tobie się to uda. Bardzo dobrze, że wybierasz się do psychiatry i nie rezygnuj z wizyty! Walcz o siebie i swoje dziecko!
                    Ja dopiero teraz przekonuję się jak ważne jest wsparcie bliskich osób…Po wczorajszym, pierwszym w moim życiu meetingu, kiedy zostałam zaproszona na kolejne i …kiedy po wyjściu myślałam i analizowałam …od razu powiedziałam mężowi, że pewnie przyjdę albo i nie przyjdę, bo…problem z parkowaniem! a to, że śniegu za dużo! a to że…WYMÓWKI tak, szukałam ich od razu na poczekaniu! Mąż do mnie dzisiaj powiedział, że skoro on nie może tam uczestniczyć to bedzie mnie tam zawoził, najwyżej będziemy ze sobą zabierać dzieci, bo już widział jak ja kombinuje, żeby nie pójść! Poczułam wtedy od niego takie mega wsparcie i zrozumienie! A jeszcze kilka lat temu nasz związek nie był taki "głęboki".
                    Enya trzymam za Ciebie kciuki! Nie poddawaj się, myśl o córce! Dasz radę! Głowa do góry!
                    🙂

                    skrzat
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 611

                      Kiedy ja zaczęłam szukać wsparcia, znalazłam wspólnotę Al-Anon i zaraz ktoś zorganizowal grupę DDA w moim miescie i zaczęłam chodzić częściej na DDA… wlaściwie jestem tam co tydzień 🙂 , próby znalezienia psychologa niestety nie powiodły sie to nie temat dla psychologow – może w moim mieście zajmują sie czymś innym… – ale za to znalazłam kilku zorientowanych terapeutów uzależnien i współuzależnienia i skorzystałam z kilku 🙂 – oczywiście jako pacjentka 🙂 – jednak na terapie czekam nadal, u nas jeszcze nie ma fachowców a moze tylko ja uważam, że to nie fachowcy… ale myślę, ze kiedy będę "gotowa" na terapię grupową – skorzystam .
                      Wizyty u psychiatry – od wielu lat korzystam, nie zawsze przepisuje lekarstwa, raz dostałam skierowanie na oddział dzienny z ludźmi z innymi problemami, ale to też mi pomogło dostrzec własne trudności i ponazywać swoje błędy… i skorygować je.
                      Jesteś w dobrym miejscu. Czytaj. Pisz. A jesli za mało… szukaj dalej, ale nie rezygnuj ze wsparcia, które juz masz.
                      Z lewej , na tej stronie, masz Bazę spotkań DDA…. znajdź dla siebie najbliższe miejsce i idź. Tam znajdziesz wsparcie w realnym świecie – realne wsparcie i realne osoby . Moze nawet przyjaciól. Ja znalazłam 🙂 Dlatego szczerze polecam.
                      Tam za nic nie płacisz, nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Wchodzisz tak po prostu, z ulicy (czasem jest korytarzyk 🙂 ) i wystarczy Twoje IMIĘ i Twoja osoba w sali.
                      Pisz, co się dzieje u Ciebie, bo Twoja historia mną potrząsnęła…. jakbym wróciła jakieś 40 lat wstecz…. moje dzieciństwo…. moje lata młodzieńcze…. moje dzieci… ech…

                      Enya
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 8

                        Już znalazłam w bazie, ale były tymczasowo zawieszone, jednakże po napisaniu do nich maila okazało się, że można je przywrócić. Lekarza mam nadzieje, ze udalo mi sie znalezc dobrego, bo zajmuje sie przypadkami DDA, prowadzi specjalne terapie dla takich osob, nie wiem czy bede zadowolona z przebiegu spotkania. okaze sie po jutrze. Boje sie cholernie, że bede grala osobe pogodna i bezproblemowa tak, jak robie to na codzien i ten wstyd ten cholerny wstyd. Spotykam sie z opiniami, ze "nasz problem" to nic, a tylko my wiemy ile wysilku kosztuje to wszystko.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.