Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD prawdziwy ja – czyli kto?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 44)
  • Autor
    Wpisy
  • Stern
    Uczestnik
      Liczba postów: 1070

      na mojej twarzy bezustannie gości maska…

      mam ich kilka
      – maska "normalności" dla wszystkich ludzi mijanych na ulicy, by nie widzieli jak krzyczę z rozpaczy i rzucam się pod samochód
      – maska "na imprezę" kiedy to śmieję się i żartuję bez końca, staję się duszą towarzystwa. dla wszystkich znajomych by nie wiedzieli, że gdy tylko wracam z naszego wspólnego spotkania to kładę się spać i płaczę
      – "maska na masce" dla najbliższych z najbliższych, którzy wiedzą, że noszę maski, więc zakładam jedną na drugą, by nie wiedzieli, jak bardzo źle w danym momencie ze mną jest
      – "maska wybitnego kamuflażu" – gdy stoję przed lustrem i oszukam sam siebie, że wszystko będzie dobrze

      a co gdyby tak któregoś dnia wyjść bez maski, co by wtedy było?

      agus
      Uczestnik
        Liczba postów: 3567

        Cześć Kelluś…:kiss:

        Byłbyś prawdziwy Ty…;) ale żeby zdjąć te maski, trzeba pomocy… sam nie dasz rady…too jest długi i uważam, nie trudny proces… trzeba chcieć i już…

        póżniej życie jest inne, inni ludzie nas interesują, inne mamy wartości… itd

        hmmm po każdej sesji miałam zadanie stać przed lustrem 15 minut i zastanawiać się kogo widzę, czy lubię tę osobę, czy nie…;)

        :kiss:

        Edytowany przez: agus, w: 2012/07/21 11:53

        Stern
        Uczestnik
          Liczba postów: 1070

          cześć aguś

          tylko kto to jest ten prawdziwy ja? przecież ja nigdy nie byłem prawdziwy…

          czy za prawdziwość można uznać to co się kryje pod maską? moim zdaniem pod tymi wszystkimi maskami, kryje się wielka maska dda, a pod nią głęboko jest dopiero twarz, osoba, którą bym był gdybym był zdrowy…

          tyle, że tej twarzy nikt nigdy nie zobaczy, bo maska dda nawet jeżeli zostanie zerwana, to pozostawi blizny i zniekształcenia, prawdziwej twarzy nie da się zobaczyć…

          więc pytanie na zawsze pozostanie bez odpowiedzi…

          agus
          Uczestnik
            Liczba postów: 3567

            zależy u kogo…u mnie znalazło…u mnie maska DDD została zerwana… a dzięki terapii zaleczyłam blizny… zaakceptowałam, pogodziłam się z tymi których zlikwidować się nie dało…. nieraz się odnawiają… ale terapeutka dała mi instrumenty… jak nad nimi panować, część weszło w nawyk, nooo nieraz muszę z nich skorzystać… bo nie ma ludzi idealnych….

            jak nie będziesz chciał, to odpowiedzi nigdy nie znajdziesz…

            😉

            Stern
            Uczestnik
              Liczba postów: 1070

              aguś ale mi chodzi o to, że już nigdy się nie dowiesz jakim człowiekiem byś była, gdybyś nie przeszła tego co przeszłaś…

              gdybyś zamiast drogi przez ciernie szła przez życie parkową alejką…

              może i zerwałaś maskę DD, może wyleczyłaś blizny, zobaczyłaś twarz ukształtowaną w jakimś dziwnym procesie…

              twarz, która jest zaledwie namiastką prawdziwej Ciebie…

              agus
              Uczestnik
                Liczba postów: 3567

                jest dużo racjii w tym co piszesz… aleee… po co zastanawiać się co by było gdyby… co by było gdybym urodziła się w innej rodzinie, innym kraju, w innych czasach…

                pokochałam i zaakceptowałam siebie… wiem że jestem panią swojego życia, jak sobie pościelę tak się wyśpię… moc jest we mnie… i mogę robić i mieć wszystko co chcę…

                dziś cieszę się z tego co mam, cieszę się z dzieci, które są mądre – kujonki, z którymi nie siedzę z lekcjami, które jak jestem w pracy zajmują się domem…nie sprawiają mi kłopotów wychowawch, a wręcz z dumą odbieram pochwały na apelach w szkole… cieszę się ze swojej pracy, która przysparza mi wiele radości, satysfakcji, cieszę się ze spotkań z ludżmi którzy do mnie przychodzą, bo każda z tych osób pozostawia mi jakiś ślad po sobie… dzięki temu mam coraz więcej klientów…cieszę się ze zdrowia…
                cieszę się z tego, że jak kupiłam telewizor tooo moje dzieci cieszyły się tak jakby wygrały milion w totkaaa…:woohoo: tooo są pierdoły banalneee…

                ale dzięki temu, że miałam życie takie jakie miałam potrafię się cieszyć, z życia … szukać siły w sobie, nie obwiniać innych za swoje decyzje, swoje życie, nie patzreć na to jak mają inni… niestety Kelll nie każdy ma to szczęście… widzieć tooo…. dzięki temu z tych całych dysfunkcji można wiele wyciągnąć … dobregoooo…

                Stern
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1070

                  zawsze byłem przeciwnikiem teorii, że z bycia DDA można wyciągnąć coś pozytywnego… nie zmieniłem stanowiska i raczej nie zmienię…

                  Eugenia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7086

                    Można tak samo jak z wszystkiego można wyciagnąć coś pozytywnego, to tylko nigdy nie zmieni jednego faktu-że wywoływało i będzie wywoływało to cierpienie. To już taka głęboka rana i tylko kwestia tego czy pozwolę sobie na zabliźnienie czy będę ją rozdrapywała.

                    A tak w ogóle co do tych blizn to przyszła mi do głowy jedna sprawa, otóż….mnie się czasami podobają ludzie z bliznami! Nie wiem czy to jakieś zboczenie czy co, może mam taki zwichrowany gust, moja babcia twierdzi, ze to nienormalny gust, ale średnio mnie to obchodzi:P Wielokrotnie widziałam mężczyzn, którzy mieli jakąś bliznę i jak dla mnie często ona dodawała im uroku, podkreślała ich przystojność. Nawet ostatnio rozmawiałam z koleżanką i miałam okazję poznać jej ojca. No i jak się później spotkałyśmy, to ona zaczęła się nagle tłumaczyć dlaczego jej ojciec ma blizny na twarzy, bo rzeczywiście ma też zwróciłam na nie uwagę. Powiedziałam jej prawdę, ze i owszem widziałam to, ale to nie zmienia faktu, że jej ojciec w moim pojęciu jest przystojnym mężczyzną, a te blizny wręcz dodają mu uroku:) Widziałam, ze nie mogła w to uwierzyć, ale potem się uśmiechnęła i powiedziała mi, że jej zdaniem jest tak samo, tylko nie wiedziała, ze ktos to może tak samo jak i ona widzieć:) hehe Swoją drogą pocieszyło mnie to, że nie tylko w mojej rodzinie był przypadek gdzie bawiono się granatami, tylko że u mnie podobnie jak i u niej poszła ściana, tylko jakoś żadnemu twarzy nie porozrywało "bo mu jakoś tak wybuchło":blink: ach samo wybuchło…..no ok ok…….;) Ale tak to jest, ja w rodzinie byli wojskowi, to się zawsze jakiś granat gdzies w piwnicy uchowa:P :laugh:

                    Michał z naszym DDA jest jak z tymi bliznami, czasami NAM wybuchło, a czasami IM czyli najczęściej rodzicom. Pomyślałeś kiedyś, ze chociaż część tych blizn potrafi dodawać uroku?;> Część oczywiscie bezpowrotnie nas oszpeciła, tak a propos tych masek, no cóż wszyscy boimy się chodzić z porozrywanymi twarzami po ulicy, dlatego ja już od jakiegoś czasu nie potępiam ani siebie ani nikogo za maski, bo nie każdy ma na tyle odwagi i siły żeby chodzić bez maski, bo reakcje ludzi potrafią też boleć.

                    Kell, ja tez już mam tak, ze nie tylko innym wybuchło ale i mnie też-mam na myśli nałogi….Nie mieliśmy wpływu na to, ze komuś wybuchło a my oberwaliśmy, ale teraz już mamy wpływ na to czy i nam będzie wybuchało i będziemy sobie dawalai do pieca tym……

                    Dzięki Kell za ten temat, bo to co wyżej napisałam uświadomiło mnie samej wiele rzeczy. Szczególnie to, że o ile ktoś zrozumie, że innym wybuchło i oberwałam, o tyle nikt nie musi chcieć rozumieć, że mnie też wybuchło i że wiele moich ran jest spowodowanych, ze i ja bawię się granatami…..

                    Stern
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1070

                      i uważam także (choć wiem, że wielu z Was się ze mną nie zgodzi), że nie da się z tego tak naprawdę wyleczyć, na pewno nie terapią ani lekami…

                      kiedyś w technikum na j.polskim przerabialiśmy "Chłopów" i pani zapytał kumpla – dlaczego antek (albo kuba już nie pamiętam jak on miał na imię) odciął sobie nogę? Kumpel na to – bo go bolała…

                      istota tkwi w prostocie…

                      Eugenia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7086

                        No wielu się nie da zliwkidować, bo tacy chirurdzy plastyczni nie istnieją i pewnie nie będą nigdy istnieli (mam na myśli oczywiście wszelkie pomoce psychologiczne czy psychiatryczne czy inne takie…) Ja już też do tego doszłam, ze z niektórymi bliznami nic się już nie zrobi, no i trudno.

                        Właśnie napisałeś to a ja chciałam jeszcze coś dodać do tego co wyżej, ze jeszcze o ile facet z blizną może wyglądać przystojnie, o tyle uwierz mi u kobiety to średnia sprawa, tutaj to już naprawdę musi być "zboczeniec" zeby to chciał……Ale ktoś mnie kiedyś bardzo zawstydził, poszłam kupić sukienkę na wesele znajomej i ja mam mało idealne ciało powiedzmy…;) I zaczęłam się wścikac sama na siebie i na swój wygląd, a pani na mnie spojrzala i powiedziała-czego pani od siebie chce? Pół godziny temu była tutaj dziewczyna kupić sukienke i ona cała była w bliznach po wypadku, ale też chciała ładnie wyglądać i co ona miała powiedzieć?………..

                        Aha Kell, co do tych blizn, to jak widzisz na przykładzie mojej rozmowy z tą koleżanką, ze dobrze jest otwierać się przed ludźmi (jasne trzeba obwąchać sprawę, bo ludzie są różni i nie z każdym można rozmawiać od serca a nawet się nie powinno….) Ale zauważ jak ona zaryzykowała tą rozmową ze mną i czego się dowiedziała- że istnieje więcej "zboczeńców" niż tylko ona:) Czasami Kell trzeba zaryzykować otwarcie, bo możesz się dowiedzieć, ze jest więcej takich osób jak Ty, no cóż-w kupie raźniej:) I uważam teraz, że cały nasz problem polega na braku zaufania i otwartości, bo jasne to znów jest ryzyko, bo nie wiadomo czym to poskutkuje, bo moze ktoś nam porozdrapuje te rany. Ja też wielu osobom niepotrzebnie zaufałam w życiu, ale to tylko mnie wyczuliło na dokładniejsze przygladanie się ludziom i na słuchanie i dzięki temu dziś mam dokładnie wysegregowaną grupkę znajomych, których nazywam przyjaciółmi i jest mi w tej kupie raźniej:)
                        Mówiłam o tym mojemu psychologowi, bo mi powiedział, ze powinnam dla własnego dobra poodcinac kilka kontaktów albo poluzowac, a ja mu na to, ze ja już to zrobiłam kilka miesięcy temu, a ci którzy są mi tylko pomagają swoją obecnością:) Bo powiedziano mi, ze część osób na terapiach naprawdę nie ma prawdziwych przyjaciół i taką rolę ma spełniać grupa, a ja mu powiedziałam, ze i owszem grupa mi się podoba ale ja mam jeszcze inną grupę:) Kell trzeba sobie pozwolić na prawdziwe bycie w grupie, bo jak i tam się maskę zakłada to już nic nie pomoże …….

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 44)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.