Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Prawo do słabości
-
AutorWpisy
-
W tym roku akademickim rozpoczęłam studiowanie administracji, będąc jednocześnie studentką 4 roku polonistyki. Sporo się jednak zmieniło w moim życiu: zaczęłam terapię, przeżylam rozstanie, wybaczanie i powrót narzeczonego, zazdrość, zmiany zachodzące we mnie pod wpływem terapii. Decydując się na drugi kierunek, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Jednak gdzieś we mnie tkwiło przekonanie, że mam szansę i że muszę zaczać drugi kierunek, by moja przyszła rodzina mogła normalnie żyć. Jednak dziś czuję, że nie daję rady psychicznie. Jestem wymęczona, nie mam czasu dla narzeczonego, dla siostry, znajomych, nie mam czasu na korepetycje dla dzieciaków u mnie na wsi, a do tej pory zawsze im pomagałam. Myślę, że podjęłam decyzję o odejściu, jednak nadal cierpię, a w tym chyba najbardziej moja urażona duma i ambicja, że jak to ja sobie nie poradziłam. Boję się, że usłyszę takie opinie od ludzi, a mi przyjdzie się przyznać do własnej słabości i że tym razem musiałam złożyć broń. Ale przecież ja też mam do tego prawo, prawda?
Studia nie zając Kwestia priorytetów… Może to nie ten czas, może za dużo wzięłaś sobie na głowę? Jeśli odejdziesz, możesz wrócić – droga pozostaje otwarta. A najlepiej weź sobie dziekankę.
Zawsze irytowały mnie osoby które wybierały studia z pobudek finansowych. Teraz oczywiście widzę że to nie ich "wina". Ot signum temporis – Polska, Polacy, polscy studenci nie będą normalni do póki istnieje przekonanie (złudne czy też nie…) że wykształcenie niesie ze sobą podwyższenie statusu materialnego. Tu daje się zauważyć nieliczny + byłego ustroju – kiedy to wyższe wykształcenie bardzo często blokowało możliwość awansu.
No ale dość smęcenia. Pora na konkrety.Zrezygnuj. Już lepiej być policjantem, listonoszem panią w spożywczaku i cieszyć się z pracy niż robić coś czego sie nienawidzi przez resztę życia i zatruwać stresami z pracy swoich najbliższych.
Zresztą Administracja to nie taki lukratywny kierunek jak się wydaje – dzisiaj mamy przesyt absolwentów tego typu kierunków, więc i pracy mało…
No i na koniec – często przyznanie się do winy jest prawdziwą odwagą a trwanie przy błędnych decyzjach prawdziwym tchórzostwem. Każdy kto zna tę banalną ale prawdę nie skrytykuje cię – wręcz odwrotnie przyzna że postąpiłaś dojrzale.
Mam podobną sytuację. Za radą psychoterapeuty nie podejmowałam w tym roku dodatkowych studiów, ale zdecydowałam się na kurs. Teraz też mam wrażenie, że za dużo na siebie wzięłam.
To twoje życie, nie przejmuj się opinią innych.
I nie myślałabym tutaj w kategorii "winy". Po prostu czasami próbuje się czegoś i okazuje się, że to nie to lub to, ale nie teraz. :unsure:
Zdarzyło mi się, że miałam tak wiele obowiązków, że w pewnym momencie nie byłam w stanie im wszystkim podołać i ten moment był dla mnie bardzo trudny. Teraz myślę, że nie warto się doprowadzać do takiego stanu, trzeba myśleć też o sobie. Czytając Twój post odniosłam wrażenie, że myślisz o narzeczonym, przyszłej rodzinie, krewnych, swoich uczniach, ale czy robisz obecnie coś tak naprawdę tylko dla siebie? 😉Dziękuję wszystkim za odpowiedź. Myślę, że podjęłam decyzję. To wszystko to za dużo na moją głowę.
Dziękuję Danuel, że przypomniałeś mi o priorytetach, o rzeczach, które przecież kiedyś uważałam za słuszne. Może polonistyka sama w sobie, spełnienie moich marzeń pozwoli mi kiedyś spokojnie żyć. Bo i faktem jest, że tak naprawdę żaden zawód nie gwaratnuje znalezienia dobrze płatnej pracy. Dziękuję, że mi przypomniałeś. Sama przecież kiedyś uważałam (a zapomniałam teraz), że najważniejsze jest to, by robić co się lubi.
Agnieszka – masz rację, w tym wszystkim zapomniałam o sobie.
Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam serdecznie.Anonim25 listopada 2007 o 14:43Liczba postów: 564Esterka ja wierze w Ciebie i wiem ,ze sobie poradzisz ,ale czasami nie warto brać sobie na głowe za duzo.Wiem to z autopsji.Kiedyś za wysoko postawiłam sobie poprzeczke i upadek bardzo zabolał.Ale to żadna aluzja do Ciebie,absolutnie.Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie.
Esterko, dołączam się do innych, Ty zdecydowanie za dużo wzięłaś na siebie. Podobno nie ma czegoś takiego jak "normalność"- normalnie żyć. Nie możesz też wszystkim pomagać, tym dzieciakom też, jeśli trudno Ci zrezygnować całkowicie z korepetycji, to choć ogranicz. Piszesz, że nie masz czasu na narzeczonego, siostrę. Nawet nie napisałaś o sobie. A na siebie masz czas? Przecież u nas przynajmniej u mnie bardzo dużo "energii" i czasu idzie na zwykłe rozmyślanie, odczuwanie itd. Trzeba też trochę czasu na zregenerowanie. I nikt nie ma prawa Ciebie oceniać, wara. Ty też nie patrz na siebie surowym okiem, bo przecież już bardzo dużo zrobiłaś. Mało kto tyle potrafi. A studia – mogłoby być tak, że skończysz polonistykę i rozpoczniesz administrację. Ja np. później rozpocząłem podyplomówkę. I tak jesteś mistrzynią
pozdrawiam VisEsterko po prostu weź sobie dziekanke na roczek albo napisz podanie o indywidualny tok studiów a wowczas bedziesz sobie zdawac to na co masz czas oraz chodzic na te przedmioty ktore cie nie absorbuja az tak bardzo. Pozdrawiam
Dziekanka w mojej sytuacji jest niemożliwa, musiałabym ukończyć przynajmniej jeden semestr, a już teraz nie daję rady. Poza tym mam indywudualny tok i niewiele to daje jak się okazuje.
Pozdrawiam wszystkich.
PS Wszyscy, którzy napisali, że zapomniałam o sobie, mają rację. Zapomniałam jak zwykle. Smutne to trochę. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.