Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Problem z kolegą
-
AutorWpisy
-
Mam kolegę który bardzo przypomina mi ojca i dlatego boję się jego złości i sam mam stracha przed zezlosczeniem sie na niego i pokazaniem mu swoich emocji. Poprostu blokuję się. Caly czas przezywam jak on cos powie do mnie, jak wypije jest agresywny, staram sie go unikac. Ale na codzien mam mysli, ze go spotkam on cos powie czy jakos sie zachowa agresywnie a ja nic nie bede mogl zrobic. To mnie wykancza. Co poradzicie ?
A i dodam ze mam sporą przewagę fizyczną nad nim ale mi to nie pomaga.Edytowany przez: thomson, w: 2013/08/15 13:24
moj ojciec mial ataki zlosci, i tez byl agresywny po alkoholu
tego nie przeskoczysz to normalne ze sie go boisz bo ci go przypomina, ja tez boje sie mojego ojca, bo jest nieobliczalny jak wpadaw furiethomson zapisz:
„Mam kolegę który bardzo przypomina mi ojca ”To jest zapisane poprzez emocje w warstwie osobowości która kształtowała się w dzieciństwie. Przypomnij sobie co wtedy czułeś i jakie to było opuszczenie przez najbliższą osobę.
Uważam że powinieneś z nim pogadać wtedy gdy on jest trzeżwy i poprosić aby panował nad sobą .
Wiesz jak to u nas DDA-owców ciezko jest z kims obcym rozmawiac o swoich emocjach. Poprostu sie wstydzę! U niego ta zlosc jest naturalna, jest porywczy, zreszta kazdy w otoczeniu tak twierdzi. Tymbardziej wydaje mi sie, ze powinienem się skupić na emocjach z dziecinstwa niz na terazniej relacji. Znaczy się w większości, bo nie powinienem być rowniez bierny na zachowanie kolegi. Ale juz tak jestem przewrazliwony, ze jak on drze sie na kogos to juz mnie to denerwuje i sie boje.
pszyklejony zapisz:
„thomson zapisz:
„Mam kolegę który bardzo przypomina mi ojca ”To jest zapisane poprzez emocje w warstwie osobowości która kształtowała się w dzieciństwie. Przypomnij sobie co wtedy czułeś i jakie to było opuszczenie przez najbliższą osobę.”
Chodzę na psychoterapię, postaram się tym zająć. Nie zalezy mi na tym koledze WOGÓLE tylko jakos sie wstydzę otwarcie mu o tym powiedzieć, mam poczucie winy gdy np. jadac samochodem on idzie chodnikiem, to czuje ze musze sie zatrzymac i pogadac "co tam i jak tam" bo inaczej moze sie zezloscic i miec pretensje do mnie.
Dziwne ale to emocje grają we mnie hejnał. Być może kiedys chcialem sie ojcu tak przypodobać by nie zloscil sie na mnie, a pamietam że zawsze chciałem mu się przypodobać, żeby mnie zauwazyl, docenił. Ale nic z tego. On nie wyrazal emocji, potrafil tylko krytykować. Burak. poniosle mnie troche.Edytowany przez: thomson, w: 2013/08/15 18:03
thomson zapisz:
„Ale nic z tego. On nie wyrazal emocji, potrafil tylko krytykować. Burak. poniosle mnie troche.3”I bardzo dobrze, na tym polega czyszczenie i zastępowanie starych wzorów.
Dzieki wielkie, po swoim poscie poczulem troche ulgi ale zaczela we mnie buzować złość, taka w miare zdrowa, ciesze się że potrafię się złościć 🙂
Teraz czuje, ze jakby ojciec żył (zmarł przez picie) to mógłbym mu wszystko wygarnąć, przelać tą falę złości na niego.Edytowany przez: thomson, w: 2013/08/15 19:42
thomson zapisz:
„pszyklejony zapisz:
„thomson zapisz:
„Mam kolegę który bardzo przypomina mi ojca ”To jest zapisane poprzez emocje w warstwie osobowości która kształtowała się w dzieciństwie. Przypomnij sobie co wtedy czułeś i jakie to było opuszczenie przez najbliższą osobę.”
Chodzę na psychoterapię, postaram się tym zająć. Nie zalezy mi na tym koledze WOGÓLE tylko jakos sie wstydzę otwarcie mu o tym powiedzieć, mam poczucie winy gdy np. jadac samochodem on idzie chodnikiem, to czuje ze musze sie zatrzymac i pogadac "co tam i jak tam" bo inaczej moze sie zezloscic i miec pretensje do mnie.
Dziwne ale to emocje grają we mnie hejnał. Być może kiedys chcialem sie ojcu tak przypodobać by nie zloscil sie na mnie, a pamietam że zawsze chciałem mu się przypodobać, żeby mnie zauwazyl, docenił. Ale nic z tego. On nie wyrazal emocji, potrafil tylko krytykować. Burak. poniosle mnie troche.<br><br>Edytowany przez: thomson, w: 2013/08/15 18:03″
SLUCHAj ja mam tak samo !!!
tylko ze ja mialam tak z moim szefem bardzo balam sie ze sie na mnie zezlosci, bedzie krzczyal mial pretensje, daltego mowilam to co on chcial uslyszec a nie prawde, dopiero niedawno o tym opowiedzialam terapeutce no i na nastepnej terapii tez chce o tym porozmawiac, kurde to jest chore e podporzadkowujemy sie pod kogos zeby tylko tamta osoba sie nie zezloscila… mi tlumaczyla terapeutka ze szef nie zawsze bedzie zadowlony i musze sie tego nauczycMoja rada i podstawowa zasada zachowania – nie rozmawiać z pijanymi.
osoba pod wpływem alkoholu jest w stanie zmienionej świadomości, jej tok myslenia jest inny niz mój, a tego co ja mówię i tak nie zrozumie.
Od tego mozesz zacząć stawianie koledze granic – "porozmawiamy, kiedy będziesz trzeźwy".
Weź jednak pod uwagę, że jeśli kolega np. jest uzależniony, jego myslenie i bez alkoholu będzie uzależnione.
Darowałbym sobie tę znajomość i nadał jej dystansu.Pozdrawiam.
M. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.