Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Problemy z koncentracją

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • agatata
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Witam, nazywam się Agata i chciałabym poruszyć pewien wątek.

      Mam 22 lata, wychowywałam się w rodzinie alkoholowej, jako najmłodsza z rodzeństwa. Moi rodzice najpierw pili razem (jak byłam bardzo mała), potem zaczęły się kłótnie, rozwód, rozłam rodziny, my dzieci zostaliśmy z mamą, która nadal piła, ale już mniejsze ilości, ojciec się wyprowadził i wracał od czasu do czasu na chwilę, aż po x latach całkowicie straciliśmy z nim kontakt (aczkolwiek cały czas był nierozłączny z alkoholem). Dodam, że mój ojciec to bardzo zimny, zdystansowany człowiek, nigdy nie poczułam od niego rodzicielskiej miłości, jedynie czasem po pijaku włączała mu się miłość, ale nie zawsze. Mam wrażenie, jakbym wgl nie miała ojca, może dlatego bo jestem najmłodsza z rodzeństwa, i nie pamiętam „dobrych czasów” z ich małżeństwa, ani z jego zachowania. Jedynie imprezy, bijatyki, stresowa atmosfera, udawanie że wszystko jest okej. Moja mama jest bardzo ciepłym i troskliwym człowiekiem, jednak po alko włącza jej się apatia. Mam z nią nadal dobry kontakt, jednak nigdy nie rozmawiamy o alko, o tym co się stało, o niczym problematycznym, bo i tak wszystko zostałoby obrócone w żart, albo zignorowane. Norma w alkoholowych rodzinach, jak myślę 🙂

      Ja za to wyszłam z tego wszystkiego jako człowiek bardzo skryty, zamknięty w sobie, niby spokojny, ale tak na prawdę tłumiący wszystkie emocje i nie potrafiący nawiązywać żadnych relacji z innymi ludźmi. Serio, kiedyś bałam się nawet odezwać, dlatego ludzie dystansowali się ode mnie, a jak kogoś jednak tchnęło na przebicie się przez mur, to trzymałam się kurczowo.

      Od zawsze miałam problemy z doprowadzeniem czegoś do końca, przez co prawie zawalałam szkołę. Pamiętam, że wolałam odpuścić wszystko, nie uczyć się, nie chodzić wgl do szkoły, i dopiero spiąć w ostatnich miesiącach, żeby pozaliczać i zdać. To dziwne, bo zawsze chciałam być perfekcjonistką we wszystkim, albo najlepsza ocena, albo najgorsza, nic pomiędzy mnie nie zadowalało. A tym samym nauczenie się na sprawdzian było dla mnie trudne, bo musiałam wiedzieć wszystko, zebrać każdą informację, móc się pochwalić jak bardzo wiem, a kończyło się na tym, że było tego tak dużo, że się zniechęcałam. Chore. Generalnie szkoła bardzo uderzała w moją samoocenę, więc wolałam się odciąć od tego, i wychodzić na nieuka, niż na mierniaka. A nigdy nie byłam głupia. Jak musiałam, to byłam w stanie nauczyć się wszystkiego. Angielskiego, polskiego, matematyki, fizyki, szczególnie lubiłam biologię, ale moje ambicje były zawsze większe niż moja motywacja, a ciosów za słabe oceny nie mogłam przyjmować. Później poszłam na studia, ale też przerwałam je po kilku miesiącach, bo nie byłam w stanie zmusić się i skupiać tyle uwagi i energii na jednym. Zaraz się nudziłam, kombinowałam co robić innego. Myślę, że jakbym zaczynała nowe studia co kilka miesięcy, to byłoby okej 🙂 Ale oczywiście to nie możliwe i trzeba skupić się na jednym, i doprowadzić to do końca, co jest dla mnie ogromnym wyzwaniem.

      Zawsze miałam problem z relacjami, ale uczę się tego. Teraz mam nadal problem z rozmową z ludźmi, ale już ich nie unikam i się nie boję. Jestem już w drugim, poważnym związku, a wcześniej bycie z kimś dłużej niż dwa miesiące, wydawało mi się niemożliwe.

      Dziś jednak pokłóciliśmy się z moim chłopakiem o temat, który mnie zaintrygował. Wprowadził mnie w panikę, ale trafił w sedno swoimi uwagami. On jest raczej wybuchowym, prostolinijnym człowiekiem. Dla mnie emocje to jest coś, przed czym trzeba uciekać, a chociażby podniesie głosu, to masakra, i trzeba zastygnąć w miejscu, i udawać że się nie istnieje. Dlatego z początku było między nami ciężko, ale postanowiłam sobie, że muszę to przezwyciężyć, przestać bać się ludzi, a przede wszystkim jego, bo on nie chce mnie skrzywdzić Dziś poszło o to, że nie jestem w stanie skupić się na tym co robię. I mam tu na myśli jakieś codzienne czynności, jak robienie obiadu, czy czegokolwiek. Głupia nie jestem, a często robię coś na odwal, albo nie pomyślę, ogólnie ciężko mi się skoncentrować. Albo ktoś mówi coś do mnie, a ja nie słyszę, bo bujam gdzieś w obłokach, i potem robię na odwrót. A jak już kogoś to zdenerwuje, to wgl włączam autopilot. I wtedy już nie jestem w stanie nic zrobić, czekam tylko na polecenia, ale bez żadnego pomyślunku z mojej strony. Nie wspominając już o tym, że „najlepiej” to jakbym nie musiała wykazywać ŻADNEJ inicjatywy, nie łapać się niczego, jeżeli wokół jest ktoś, kto może to widzieć. Mieszkam z chłopakiem, a boję się mu zrobić obiad. Na prawdę. Musiałabym najpierw zadzwonić, zapytać się co dokładnie chcę, jak to zrobić, jakie przyprawy dodać, żeby mu na pewno smakowało, o wszystko go spytać. A on po prostu jest głodny i chce coś włożyć do paszczy 🙂 No i jak już coś wymyślę, to zrobię na szybko, choć zależy mi żeby mu smakowało. Albo wręcz przeciwnie, zacznę tak starannie traktować każdy ruch, szukać jak najlepszego przepisu na zrobienie powiedzmy jajecznicy, bo sama będę się bała, że coś zepsuje. A dodam, że gotować potrafię, i jak jestem sama to nie mam z tym problemu. Proszę pomóżcie, bo nie wiem już co ze sobą zrobić. Ogólnie mam strasznie dużo lęku w sobie. Stresu, którego nawet już nie zauważam. Myślę że w tym jest największy problem. Boję się zrobić obiad, ale tak jest z każdym krokiem w życiu, który ktoś mógłby kiedyś ocenić 🙂 Szkoda, że przez to rozpada mi się związek, bo mój chłopak twierdzi, że nie ma już siły do ciągłego poprawiania mnie (bo popełniam te same błędy w kółko), do ogarniania o co mi właściwie chodzi (bo jak przychodzi do jakiejś dyskusji o mnie, to w pewnym momencie się wyłączam, wcielam w rolę pokrzywdzonego dziecka, boję się i patrzę w podłogę, nie będąc w stanie nic wykrztusić, a nawet jeśli, to i tak za dużo we mnie stresu, na kreowanie jakichkolwiek myśli; więc potrafimy tak siedzieć dwie godziny, kiedy on prowadzi monolog a ja płaczę i patrzę w ziemię), on nie ma już po prostu energii. Dzisiaj po kłótni on wyszedł, a ja byłam taka roztrzęsiona, i spanikowana, że kupiłam sobie kilka piwek. Jakieś błędne koło wyczuwam 😉

      CO POCZĄĆ, proszę dodajcie coś od siebie

      Pozdrawiam, Agata!

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        Alkohol (piwo) nie jest rozwiązaniem problemu, a  regulatorem emocji. Lęk, panika, roztrzęsienie to są emocje, które też są w życiu potrzebne. Nikt nie ma tak, że odczuwa tylko te pozytywne. Poważny związek nie trwa 2 miesiące, poważny związek to nie poprawianie kogoś i odchodzenie, bo nie ma już siły. Nie jest tu obiad problemem, ale Twoje wcielanie się w rolę dziecka, a Twojego  partnera w ojca. On Ciebie karci, a Ty patrzysz w ziemię i płaczesz. Tak zachowują się zazwyczaj dzieci. Nie widzę tu pomocy ze strony Twojego partnera, mówi Ci jaka masz być? Jesteś taka jaką ukształtował Ciebie dom rodzinny, relacje z rodziną i to powielasz, bo nie umiesz inaczej. Dlatego trzeba szukać osób, które nauczą Cię relacji. Są grupy wsparcia, można tam rozmawiać lub tylko słuchać, są indywidualne spotkania z terapeutą. Trzeba rozpoznać swoje lęki i nauczyć się je przeżywać w sytuacjach adekwatnych do tej emocji.

        Napisałaś, że nie poczułaś od taty miłości. Trzeba uważać, by nie szukać w partnerach ojca, który zaspokoi tę lukę. Żaden mężczyzna tego nie zrobi. Nie tak powinna wyglądać zdrowa relacja.

        Poznasz, że twój intymny związek z partnerem jest zdrowy, jeżeli stworzyliście środowisko, w którym prawdziwe są stwierdzenia:

        Mogę być sobą. Ty możesz być sobą. My możemy być sobą.
        Mogę się rozwijać.Ty możesz się rozwijać.  Możemy się wspólnie rozwijać.

        Fragment /Lęk przed bliskością J.Woititz

         

         

        zaq
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Witam,

          dobrze że trafiłaś na ten portal bo właśnie tutaj pomagamy rozwiązywać tego typu przypadki. Ewidentnie jesteś DDA i choć niezbyt lubię używać tego stwierdzenia, ale cały twój opis przeżyć, uczyć i cały wachlarz emocji, który temu towarzyszy jest spowodowany właśnie problemami związanymi z dysfunkcją rodziny w której się wychowywaliśmy. Nie znamy co to odwaga w życiu, nie mamy pomysłu jak żyć inaczej, jesteśmy skryci, bojaźliwi i brak nam wiary w siebie.

          Jedyne co możesz teraz zrobić to przede wszystkim zainwestować w siebie. Jeżeli uzdrowisz swoje „JA” to każdy następny krok będzie dla Ciebie wygrany. Nie ma co zaczynać wielkich i co kawałek nowych rzeczy jeżeli mi sami jesteśmy starą i niezadowalającą nas wersją samych siebie. Zacznij od stawiania sobie samej małych zadań ale tylko takich które przybliża cię do głównego celu. Absolutnie nie rób wszystkiego na raz, uwierz mi to nie działa. Krok za krokiem i dojdziemy do czegoś wielkiego. jeżeli twój chłopak Cie nie rozumie lub nie wiesz jak z nim o swoich obawach rozmawiać to polecam mitingi DDA, jest tam mnóstwo ludzi z podobnymi problemami, ludzi którzy pomagają i ludzi którzy przede wszystkim rozumieją. Jeżeli otworzysz się przed ludźmi zaczniesz z nimi rozmawiać o swoich problemach to one z czasem staną się lżejsze i mniej widoczne. Pamiętaj że nie musisz wszystkiego dźwigać sama!!! Po prostu zrób coś dla siebie bo tylko tak możesz uzdrowić swoje środowisko. Ludzie z takimi problemami bardzo często szukają winy w sowim otoczeniu, moja koleżanka jest taka czy taka, mój partner nie rozumie tego czy tego itp. Tymczasem my sami bardzo często wymyślamy te problemy ponieważ uważamy że jesteśmy słabsi, gorsi od innych. A przecież to my sami decydujemy w jakim gronie znajomych funkcjonujemy, w jakiej pracy zarabiamy oraz to jakimi ludźmi jesteśmy, więc jeżeli naprawdę chcesz zmiany na lepsze to zacznij od samej siebie. Uzdrów siebie i swoje myśli, zdejmij ciężar tego niespokojnego dziecka i po prostu zacznij żyć. Tylko nic nie robiąc możemy tkwić w miejscu. Każda nawet sekunda pracy przybliża nas do celu i to ta sekunda pracy sprawia że jesteśmy o sekundę lepsi od tych co siedzą  na kanapie i narzekają. Zacznij działać już dziś, idź na miting, rozmawiaj z ludźmi DDA o swoich problemach i o swoim życiu. Słuchaj ludzi którzy motywują, którym się udało wywalczyć samych siebie. <span style=”text-decoration: underline;”>Bo tylko zdrowa TY może żyć i stworzyć wszystko czego zapragnie!!!</span>

          Zrób coś dla siebie, ale tylko to co przybliży Cię do twojego głównego celu,  przez jeden tydzień, każdego dnia po jednej godzinie. A po tygodniu napisz jak się z tym czułaś.  Czy przezwyciężyłaś samą siebie, kiedy miałaś pierwszy pomysł „nie chce mi się już” i co zrobiłaś aby go przezwyciężyć. Jak się czujesz jako osoba WYGRANA!!!

          Pamiętaj Ty decydujesz jak twoje życie wygląda! I nie mówię że będzie łatwo ale wiem  że będzie WARTO!

          Czekam na informację czy zawalczysz o sama siebie 🙂

          Pozdrawiam.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.