Mam prawie 30 lat. Nawracajace bole serca popchnely mnie w kierunku EKG. Okazalo sie ze mam niepelny blok prawej odnogi peczka Hisa. Lekarka odmowila wyjasnien co to takiego niemniej w necie wyczytalam ze to zaburzenie przewodzenia impulsow elektrycznych w sercu. W niektorych przypadkach wstawiaja rozrusznik bo serce moze sie zatrzymac… dorastajac w domu alkoholiznym zawsze balam sie tego ze m i w koncu serce nie wytrzyma…. wiec to rozpoznanie spowodowalo u mnie wielki strach, tymbardziej ze mam dla kogo zyc. Tymczasem lekarka kazala mi jesc magnez i za dwa miesiace przyjsc na kontrolne EKG. Takze czekam…
Wczoraj natomiast, jak sadze z powodu stresu, dopadl mnie strasznie silny bol zoladka, z pieczeniem, bolem w mostku itp. Padlam na lozko i nie moglam sie ruszyc… Dzis juz jest lepiej bo moge sie ruszac normalnie , ale bol nie ustapil….
I tak sie zastanawiam…co bedzie dalej? Bo jesli kazdy kolejny stres bedzie u mnie wywolywal kolejne reakcje somatyczne to ja nie wiem jak ja mam zyc dalej. Zawsze myslalam ze z wiekiem uodpornie sie na stres, tymczasem jest odwrotnie. Znosze go coraz gorzej. Boje sie. Czuje sie niepelnosprawna…
Ktos z was ma podobne doswiadczenia? I obawy? Jak sobie z tym radzicie?
