Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Samookaleczanie/autoagresja
-
AutorWpisy
-
Czy ktoś z Was miał/ma problemy z samookaleczaniem/autoagresją? Jak sobie z tym radziliście/radzicie?
Okaleczałam się jakieś 3 lata (z przerwami). Nie okaleczam się od kilku msc, ale nadal są momenty, że mam ochotę zrobić sobie krzywdę, czuję, że jedyne na co zasługuję to ból. Staram się jednak być silna i narazie mi się to udaje, nie wiem tylko na jak długo…
Tez mam ochote sie ukarac i okaleczyc. Za to ze jestem taki beznadziejny. Prawdopodobnie karam sie codziennie podejmujac zle decyzje. Czym wpedzam sie w jeksze wiekszy dol. Ale wiem ze zasluguje na to wiec chyba jest jak byc powinno.
Ależ to po prostu należy LECZYĆ.
Może niekoniecznie lekarstwami, ale na pewno psychoterapia wskazana…. a i grupa wsparcia by się przydała, zwłaszcza w grupie ludzi, którzy maja to samo i tak samo …. pod okiem terapeuty czy psychologa….
Nie słyszałam natomiast, by były „mityngi” w tym temacie…. dlatego właściwe miejsce, by to leczyć, jest Poradnia Zdrowia Psychicznego – psycholog .
Nie bójcie się poprosić o pomoc i nie bójcie się żądać konsultacji z psychologiem – od tego jest. I nie dajcie sobie na wstępie wciskać lekarstw przez lekarzy – lekarze – jak sama nazwa wskazuje są od „lek=arstw” a nie od „le=czenia” (wtedy nazywalby się „leczasz” 🙂
Przesyłam dużo ciepłego i puchatego 🙂 🙂 🙂
Ależ to po prostu należy LECZYĆ.
Bez urazy Skrzacie, ale czy kiedykolwiek Ciebie dotknął taki problem? To nie jest katar, czy kaszel, z którym człowiek bez problemu pójdzie do lekarza. Jest to wstydliwy temat i bardzo bolesny.
Nie wiem, jak było z Wami, ale wiem, że ja przez samookaleczenie szukałam pomocy, chciałam, aby ktoś to zauważył. I dopiero, kiedy tak się stało, byłam gotowa na pomoc, bo wiedziałam, że ktoś zobaczył, że zrobiło to na kimś „wrażenie” (nie jest to najbardziej odpowiednie słowo, ale inne nie przychodzi mi w tym momencie do głowy).wiem, ze okaleczanie to „wolanie o pomoc”….
dlatego rodzina tego „nie widzi” , bo nie umie pomoc albo nie zdaje sobie sprawy z tego, że to właśnie „wolanie…” albo po prostu boi się o siebie , albo wstydzi, albo martwi, albo ma poczucie winy (że to przez nich „byłam złą matką”) ….. uwikłanie emocjonalne zamazuje rzeczywistość i bliscy nie potrafią tego dostrzec….
Dlatego warto poprosić o te pomoc kogoś NIEZAANGAŻOWANEGO EMOCJONALNIE , czyli osobę OBCĄ, która zna temat i FAKTYCZNIE POMOŻE.
Ale … każdy podejmuje WŁASNE decyzje i ponosi WŁASNE konsekwencje …. nie zawsze te negatywne, ale czasem dzieje się „odwrotnie” od zamierzonego , jak tu ktoś napisał….
Sercem jestem z Wami , kochani…. będzie dobrze. Wierzę w to z całego serca 🙂
Przesyłam cieple i puchate a do tego duuużo słoneczka 🙂
Ja też coś takiego mam. Na przykład rzuciłam dawno temi obgryzanie paznokci, ale zostało mi kompulsywne „majstrowanie” przy nich. No po prostu ciągle coś robię przy tych paluchach! A potem mam zadziory, czasem trochę do krwi. Istotą tego jest sprawianie sobie jakiegoś bólu. Pozytywne jest to, że zawsze mam czyste paznokcie i bez skórek, ale jaka jest tego cena, to sama wiem najlepiej. Nie wiem, czy mogłabym coś z tym zrobić, bo taka jestem napięta, że w tym jakąś ulgę znajduję.Może to jest lepsze niż palenie papierosów, bo akurat nie palę? Co o tym myślicie?
Autoagresja to nic innego jak złość kierowana-do-siebie. Kiedy nie wyrażam złości (np. boję się reakcji otoczenia, tego jak będę odebrana), nie mam osoby, z którą mogę porozmawiać o dręczącym mnie problemie (np. psycholog czy grupa wsparcia), to wówczas gromadzę złość w sobie… a kiedy już nie mogę wytrzymać, kompulsywnie rozładowuję ją też na sobie, po to by poczuć ulgę. Potem stopniowo pojawia się poczucie winy, że znowu to zrobiłam. To jest taki nawyk.
Moim zdaniem bierze się to z tego, że nie potrafię rozmawiać, nie ma obok osoby z którą można pogadać, kogoś kto da wsparcie…. człowiek zamyka się wówczas w sobie i kieruje złość wewnątrz. Co może pomóc? Zgadzam się z poprzednikami: terapia, grupa wsparcia i umiejętność rozmowy poprzez otworzenie się.
Druga kwestia, to umiejętność rozładowania złości w sposób pozytywny (wiadomo nie wszystko można powiedzieć;) – a szczególnie, kiedy na gorąco coś przeżywam. Wówczas dobrą strategią jest rozładowanie jej np. poprzez spacer, bieganie, sprzątanie, jakiś rodzaj sportu czy ruch. Dobre na krótką metę, bo nie zastąpi rozmowy.
to, że takie leczenie jest wstydliwe, gorsze niż leczenie kataru, to nie znaczy, że nie trzeba jakimś sposobem się przełamać o do tego psychologa/psychiatry pójść. forum może pomóc tylko w tym, że poczujemy ulgę „ufff nie tylko ja tak mam” to już coś. ale nikt z internetu nas za fraki do lekarza nie weźmie. też mam problemy z chodzeniem do lekarzy jeśli się czegoś wstydzę (np. ginekolog) więc może mój własny wpis mi pomoże zabrać się za siebie o zalogować się i zapisać na wizytę kiedy będę jej potrzebować 🙂
Robimy sobie krzywdę, bo nie możemy sobie poradzić z trudnymi emocjami w nas. Robimy też to, żeby się ukarać, bo kiedyś „ktoś” nas za bardzo karał, gdy czujemy się źle, mamy jakieś poczucie winy lub nawet domagalismy się czegoś o co baliśmy się prosić, wtedy się karamy……Robimy sobie ulgę karając się, ale niestety to tylko na chwilę i to wogóle nie rozwiązuje żadnego problemu……
Aż płakać się chce….dobrze by było płakać zamiast się krzywdzić…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.