Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Sposób na „opamiętanie”
-
AutorWpisy
-
Czasami już tak jest, że jakiś z pozoru błahy problem spędza nam sen z powiek, przyciska do podłogi i nie daje o niczym innym myśleć. Oczywiście dla nas ten problem wcale się błahy nie wydaje, tylko urasta do rozmiarow monstrum wyżerajacego nam watrobę, tudzież inny narzad 😉
Martwimy się, denerwujemu, płaczemy i złościmy się, czy mamy ogolnie pojętego doła. Każdy wie co mam na myśli.
Ja stosuję wtedy dość dziwna może, ale dla mnie skuteczna formę autosugestii, medytacji, czy po prostu zastanowienia się. Przeczytałam to w jakiejś ksiażce, nie pamiętam w jakiej.A mianowicie wyobrażam sobie że nie żyję (niech Was to nie przeraża 😉 ) i leże w trumnie. Co czuję, co jest wtedy ważne? Czy ważny jest ten błahy kłopocik, ktory mnie obecnie prześladuje? Ile bym dała leżac w tej trumnie, za to by cofnać sie do obecnego miejsca i czasu, aby moc żyć, uśmiechać się i być szczęśliwa… Jak bardzo stuknęłabym obecna mnie w łeb…
A co teraz robię? – tracę czas na pierdoły! od ktorych nikomu tak naprawdę się nie stanie krzywda. Na pierdoły przez ktore co najwyżej ucierpi moja duma, mniemanie o mnie samej, stracę troch kasy, ktora i tak wydałabym na rzeczy bez ktorych tez można żyć, czy może ktoś sie na mnie wkurzy i powie "jesteś be". Jakie to ma znaczenie w obliczu śmierci i świadomości, że przejęczałam całe życie zamiast je przeżyć!
Ta metoda jest dla mnie otrzasajaca, wiec i z Wami się nia dzielę. Kinole do gory 🙂
Pozdrawiam
yuccaja wiem, ja rozumowo tez potrafie sie pzrestawić na właściwie tory
ale zcasem mnie to bardziej pognebia
bo wiem ze pierdoła, ze szkoda czasu a jakis paraliz nie pozwala mi wyjsc z domu, haha nawet umyc zebow, jak sie rusze zaraz mdlosci, bol brzucha, napiecie … w ciele kołek, a w glowie caly czas swiadomosc idiotyzmu calej sytuacji, blachosci, przemijalnosci … na razie potrafie tylko czekac az minie … ale nie wiem keidy przyjdzie, bo praktycznie wszytko moze mnie w ten stan wpedzic, i jest tak, ze czuje sie swietnie, podejmuje sie zobowiazan, dzialam, umawiam sie z ludzmi i trach … znow sie chowam, klamie, wykrecam, znow zostaje sama z tym swoim stuporem a zycie plynie … z roku na rok, z miesiaca na meisica, z dnia na dzien coraz szybciej … i im szybciej plynie, tym bardziej ja sie robie podatna na upadki, wystarczy ze podnosze glowe i widze jak coraz bardziej i abrdziej w tyle zostaje … wiele wiem, ale nic nie rozumiem
chyba robie off topic, ale nie wiem co sie dzieje
pogoda piekna, pozaslanialma zaluzje …
wstydze sie wyjsc z domuyucca napisała:
Ja stosuję wtedy dość dziwna może, ale dla mnie skuteczna formę autosugestii, medytacji, czy po
prostu zastanowienia się. Przeczytałam to w jakiejś ksiażce, nie pamiętam w jakiej.A mianowicie wyobrażam sobie że nie żyję „”
Też czasem to stosuję.Dziala 🙂 .¦mierć jest surowa miara sensu.Pzdr 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.