Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Strach przed przyszłością

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      Bardzo często dopada mnie strach przed przyszłościa. Czy zdarze urodzić dzieci, założyć rodzinę itd. Mam watpiwośći czuy robiac cos nie trace czasu .Chciabym wykorzystac jak najlepiej każda sekunde.jak ogladam telewizje, jak odpoczywam -leżać sobie- to mam poczucie straconego czasu.jak sie wyzbyc tego, jak spokojnie płynac przez zycie bez wyrzutow. To jest uciażliwe. Pozdrawiam

      DDA_ona
      Uczestnik
        Liczba postów: 87

        Właśnie sobie uświadomiłam, że takie myslenie pchnęło mnie do szybkiego założenia rodziny. Bardzo chciałam być mama, bałam się, że coś się wydaży, że nie zdażę poznać tego uczucia. Chodziałm do szkoły, ale bez przerwy myślałam o tym, że siedzę właśnie w ksiażkach, a jutro po drodze mogę wpaść pod samochod. Ciagle myślałam o uciekajacym czasie. W wieku 16 lat czułam przemijanie każda czastka własnej osoby. Bałam się, że tyle rzeczy mnie ominie… Nie wiem co się stało z tymi myślami, uleciały gdzieś. Wiem, że poprostu muszę żyć, musze wychować dziecko i musze być dla niego. Zaczęłam więc myśleć o przyszłości (nie bez lęku), ale nie myslę już o śmierci.
        Niestety nie potrafię Ci powiedzieć, co tak naprawdę wpłynęło na tę zmianę, bo nie zauważyłam kiedy ona nastapiła 🙂
        Pozdrawiam cieplutko, życzę Ci dużo spokoju i uśmiechow

        naga
        Uczestnik
          Liczba postów: 99

          Dla mnie to bardzo, bardzo aktualny temat. Tez nie wiem jak sobie z tym poradzić. Jak to mowi moja psychoteraputka – na wszysko masz, ze wszystkim zdarzysz, a ja nie moge tegoprzelamac, ze faktycznie moze byc tak fajnie jak ona mowi. Tez boje sie, ze "cos" mnie ominie, czegos nie zuwaze. Uparcie odmawiam sobie zycia tu i teraz. Przed terapia żylam przeszłoscia a w trakcie przyszloscia. Moze po zacznę funkcjonować w terazniejszości? 😉
          Oby. Pozdrawiam.

          Memento
          Uczestnik
            Liczba postów: 33

            To jest jednym z moich problemow.
            Najprościej mam wrażenie że czas przecieka mi przez palce. Moj rocznik zakłada rodziny, awansuje w pracy, buduje domy, podrożuje po świecie, robi ciekawe nietuzinkowe rzeczy, kocha sie, zdradza – jest w nim życie. Ja się zamartwiam że nie mam tego wszystkiego nie doświadczyłem i pewnie nie doświadczę tych właśnie spraw. Wiecie to zamartwianie się zajmuje sporo czasu, czasu ktorego mogłem wykorzystać na działanie – na doświadczanie. Lata leca i martwie się coraz bardziej. Tkwie w przeszłości albo w przyszłości wyobrażajac sobie swoje lepsze życie, tylko nie ma w tym miejsca na tu i teraz. Tak sobie myśle ….. gdy ojciec leżał pijany albo sie klucił z matka zamykałem się w pokoju izolowałem od całego świata – zajmujac się soba, bujajac w obłokach, … to się działo często … gdy nie ma tych złych dni czy cichych dni kiedy można się zamknać w pokoju i izolować to nie wiem co robić czuje się zdezorientowany – może teraz szukam jakiegoś wytlumaczenia dla swojego kiepskiego leniwego charakteru , ale – obym szybko nauczył się żyć tera¼niejszościa i budował a nie się chował nie chce już czuć tego uciekjacego przez palce czasu za wiele straciłem a czas ciagle idzie do przodu i jestem coraz starszy ….

            zlaczyć palce i płynać

            Edytowany przez: Memento, w: 19.06.2006 19:12

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              rownież mam poczucie, że sporo mi przeciekło między palcami. przeszłość absorbowała mnie tak bardzo, że zabrakło miejsca na tera¼niejszość, no i budziłem się w 'przyszłym roku’. strach przed wtopka jakakolwiek, przed krytykiem wewnętrznym i tym, prawdziwym, ktory uosobił się w dzieciencych latach pod postacia męża mojej matki (chociaż nie mam z nim kontaktu od kilku lat), powodował, że łatwiej było mi przebywać w klimatach depresyjnych niż cieszyć się codziennościa. a przecież nie musiałobyć wcale ¼le. nawet nie było, gdyby nie wyobra¼nia 'okopcona’ dość mocno w świecie dziecinstwa, pchajaca mnie przeważnie na margines, ktorego zawsze wyszukiwałem we wszystkim.

              za to jestem pewnie bogatszy w refleksje :rolleyes: i myślę, że mimo wszystko mam szersza i bardziej spojna wizję rzeczywistości niż moi znajomi niektorzy/ktorzy wymiękaja pod tym względem przy mnie :rolleyes:

              „zlaczyć palce i płynać”

              jak najbardziej,
              ale korzystajac z wiedzy na temat dysfunkcji (cobyichniepowielać)

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                łatwiej było mi przebywać w klimatach depresyjnych niż cieszyć się codziennościa. a przecież nie musiałobyć wcale ¼le. nawet nie było,

                No właśnie, bardzo prawdziwe tylko takie przyklejone do człowieka.
                Nic więcej nie jestem w stanie dodać.

                Pozdrawiam

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  to widze ze niejestem sama jeszcze kilka lat temu staralam sie zrobic wszystko by nietracic czasu chodzilam na2 uczelnie mialam 2 prace chodzilam na angielski i na silownie nigdy nie siedzialam w domu caly czas uciekalam wszystko stanelo na glowie w pewnym momencie i nie potrafilam sie zaczymac .. dzis caaly czas zastanawiam sie czy dobrze robie czy nie czy mam isc w prawo czy wlewo moj maz ktory bardzo mi pomogl w zyciu nie dkonca mnie romumie i powoli ginie to co nas łaczylo..

                  sztywny
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 409

                    Mam takie samo głupie uczucie, z ktorym nie mogę sobie poradzić.
                    Czas ucieka, to fakt niezaprzeczalny i nie ma przecież w tym nic dziwnego. Przecież czas płynie tak samo dla mnie, jak i dla innych. Tylko dlaczego ja się tym tak bardzo przejmuję. Uczucie, że zabraknie mi czasu na coś w życiu towarzyszy mi cały czas. Często nie zaczynam czegoś nowego, bo jestem przeświadczony, że nie zdażę tego zrobić do konca. Czasami przybiera to kształty panicznego strachu, czasem mam uczucie, że cała moja egzystencja zakonczy się tak nagle, że nie zdażę tego zauważyć.
                    Boję się czy dożyję chwili, gdy z synem pojdę na ryby.
                    Cały czas myślę, że złapie mnie jakaś paskudna choroba, albo ktoś mnie pobije i ja tego nie przeżyję, albo że zginę w wypadku samochodowym. I to pożera mnie jak jakiś pasożyt, mam to gdzieś zakodowane, coś siedzi we mnie, coś co generuje te paskudne myśli, coś co nie pozwala na rozwoj.
                    – hej –

                    Memento
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 33

                      Jeśli pragniesz być szczęśliwy, to musisz zrozumieć, że sprawa najważniejsza nie sa twoje wysiłki, dobra wola czy szlachetne pragnienia, lecz jasne zrozumienie, w jaki sposob zostałeś zaprogramowany. Zwykle scenariusz jest następujacy. Przede wszystkim twoje społeczenstwo i twoja kultura wrobiły w tobie przekonanie, że nie możesz być szczęśliwy bez pewnych osob i bez określonych przedmiotow. Rozejrzyj się wokoł siebie: wszędzie ludzie buduja własne życie, wierzac bez reszty, że na przykład bez pieniędzy, władzy, sukcesu, akceptacji, dobrej opinii, miłości, przyja¼ni, duchowości, Boga – nie moga być szczęśliwi. A jak wyglada twoja konkretna sytuacja?

                      Anthony de MELLO – Wezwanie do miłości

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Mnie zawsze sie wydawało iz osiagnę pełnie szczęscia jak będę miała własny dom, liczac ze 4 ściany zapewnia mi poczucie bezpieczenstwa. Nigdy nie miałam tego poczucia w dziecinstwie. Moj dom byl tylko miejscem do spania, nie mial nic wspolnego z bezpieczenstwem, wrecz przeciwnie.
                        teraz mam swoje cztery katy i co? Niewazne jak sie mieszka, gdzie sie mieszka, wazne czego ty oczekujesz od zycia, kto z toba dzieli radosci i smutki.
                        ostatnio zwierzylam sie mezowi, ze najwieksza radosc czerpie z bycia razem. Juz nie ma dla mnie znaczenia kupno nowej kanapy, firanek. To sa tylko rzeczy. Potęga mego zycia jest milosc i w niej chce sie zatracac, cieszyc kazdym nowym dniem. Tak naprawde tylko ode mnie zalezy czy bede szczesliwa i zadowolona z zycia…nie jest to latwe, to fakt, czasem jest ciezko, i sa kłody pod nogami, ale nie warto sie podddawac, warto wierzyć i zyc w zgodzie z samym soba…
                        pozdrawiam
                        Margo

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.