Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Szukam wsparcia – juz nie mam siły

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 22)
  • Autor
    Wpisy
  • truskawek
    Uczestnik
      Liczba postów: 581

      Współczuję ci tego strachu. Ja to widzę tak, że nie potrzeba czynnej agresji, wystarczy zaniedbanie emocjonalne i powolne wykańczanie się rodzica – tak właśnie było w moim domu. To jest też agresja, tylko bierna, i też robi dziecku ogromną krzywdę.

      W tym co piszesz słyszę tęsknotę i rozpacz i rozumiem to, bo znam. Ja do tego czułem też wściekłość i żal. Mój ojciec jak czasem wypił (nie był alkoholikiem), to był łagodny i żartował. Co z tego, kiedy i tak głównie użalał się nad sobą, a nie opiekował się dziećmi? Dopiero jak ktoś go dopieścił i okazywał akceptację, to był z nim kontakt. Ale przykra prawda jest taka, że to był handel – za darmo i z własnej inicjatywy rzadko to robił. Mówię tylko o kontakcie psychicznym, a co dopiero żeby wziął odpowiedzialność, żeby można było na nim się oprzeć gdy ja się bałem, nie rozumiałem czegoś i potrzebowałem wsparcia. Ilość pozostałej rodziny nie miała i nie ma dla mnie znaczenia, mam jej akurat sporo, ale nie rekompensuje mi to niczego.

      Takiego modelu bliskości się od ojca nauczyłem, gdzie trzeba się wkupywać w czyjeś łaski, i to jest jeszcze mniej widoczna krzywda, ale z czasem to ona staje się najważniejsza. Tak właśnie robię nieraz i dopiero po terapii uczę się opierać na innych zasadach. Ciekaw jestem czy widzisz coś takiego w swoim życiu?

      Widzę, jak oczekujesz od taty kontaktu, żeby chociaż po prostu żył. I tylko z tymi oczekiwaniami możesz coś zrobić, bo tylko to jest twoje. Tak samo z obserwowaniem tej powolnej śmierci taty – on to wybiera, ale czy chcesz przy tym być, a jeśli tak to jak chcesz reagować, to już jest twoje, nikt ci tego nie narzuci. Ja wybrałem zostawienie ojca z jego uwikłaniem i nie żałuję. Wykończył się i tak, nie miałem na to wpływu, ale o tyle było mi lżej, o tyle sobie nie powiększyłem krzywdy. Ja sobie sam pomogłem, zadbałem o siebie w taki sposób.

      Nie mogę ci powiedzieć jak przekonać tatę, żeby się nie zabijał, bo po prostu nie wierzę, że to jest w twojej mocy. Moim zdaniem to nie jest możliwe. Ale jeśli chcesz pomóc sobie jak poradzić sobie z tymi wszystkimi uczuciami jakie jego zachowanie w tobie wywołuje, to jak najbardziej wierzę, że jest możliwe. Mnie się udało znaleźć drogę jak z tego wyjść i właśnie nią idę.

      Jakiej pomocy oczekujesz? Co chcesz tu usłyszeć?

      Nieomylna01
      Uczestnik
        Liczba postów: 398

        Jeszcze jedno mi do głowy przyszło . Jeśli czujesz ze potrzebujesz poradzić sobie z rym co tu i teraz w relacji z osoba uzależniona czyli Twoim ojcem możesz skorzystać z grup Al-Anon , czyli dla współuzależnionych . Są również na skype . Myśle sobie ze mogłoby Ci to pomoc .

        Gatosa
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          Na prawdę dziękuję wszystkim za każdą opinię, bo dokładnie to najbardziej mi pomaga. Z tego co widziałam to mityngi Skype są płatne? Jeżeli nie to może zdobędę się na odwagę.  Czego oczekuje po pisaniu tutaj? Poznania zdrowej opinii osoby trzeciej na moją sytuację.  Jak już wspomniałam w życiu prywatnym jestem raczej osobą aspołeczną.  Nie mam przyjaciół ani rodziny, mój narzeczony zresztą też nie.  Zawsze marzyłam o pięknym ślubie ale nie mam na niego nawet kogo zaprosić (może max z 8 osób, w tym ojciec alkoholik… ). Ja już się pogodzilam z faktem że ojciec pije i to nie moja wina.  Nie chce z tym już walczyc. Martwię się o jego samotność. Narzeczony spytał czy nie chcę żebyśmy z nim zamieszkali, ale jakoś się tego boję.  Dużo się nasłuchałam i naczytałam o tym że to obowiązek zajmować się rodzicem na starość I jak jest samotny. I boję się że jak się nim nie będę teraz zajmować i odwiedzać go to później zniszczą mnie wyrzuty sumienia.  Czuję się też zmęczona bo od śmierci mamy każdy weekend jeżdżę do ojca, a chciałabym mieć też czas dla siebie.  Wolny weekend tylko dla mnie i narzeczonego. Tylko wiem że przez te wyrzuty sumienia i tak nie będę mogła się zrelaksować.  Czy to normalne czy nie?

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Mnie na początku terapii prowadzący powiedzieli, że jesteśmy normalni i mamy normalne uczucia, jak wszyscy inni ludzie. Wszystkie te „dziwne” zachowania, obsesje itp. pozwalały nam przetrwać w dysfunkcyjnej rodzinie – i udało się, przetrwaliśmy, tylko nie jesteśmy nauczeni jak sobie radzić w dorosłym świecie. Następuje szok, bo stare sposoby tam nie działają, więc często sami nieświadomie (!) pakujemy się w dysfunkcyjne sytuacje, bo poza tym, że jest tam trudno, to przynajmniej mamy do perfekcji opanowane role z domu, a to daje jakieś poczucie bezpieczeństwa. Chociaż jednocześnie chce się wyć z żalu, że ten świat jest taki straszny – w dodatku dokładnie taki, jak rodzice nam mówili… I błędne koło się zamyka.

            Nie jestem jakoś zorientowany w prawie, ale nie słyszałem nigdy o obowiązku opieki dorosłego dziecka nad rodzicem jeśli jest samotny i zapewnianiu mu towarzystwa. Towarzystwo znajdują sobie ludzie w każdym wieku, jeśli tego chcą (bo nie ma obowiązku).

            Na terapii i mitingach możesz posłuchać jakie ukryte mechanizmy rządzą naszym życiem, jak można sobie inaczej radzić w dorosłym świecie, wypróbować co ci pomaga i decydować mając wsparcie innych (terapeuty, grupy), bez obarczania poczuciem winy („jak możesz zajmować się swoimi potrzebami”) i bez dawania „dobrych rad” co musisz/powinnaś. A przede wszystkim w kontakcie ze sobą samą na bieżąco – nie musisz zawsze jeździć do ojca, ale też nie jest powiedziane, że musisz zacisnąć zęby i się od niego całkowicie odciąć (choć możesz zdecydować także w ten sposób). Przy wsparciu podobnych ludzi (jako DDD też mam podobne przeżycia i problemy) łatwiej zdecydować na trzeźwo co zrobić z żalem, ustalić czego chcesz w relacji z narzeczonym, ojcem i innymi ważnymi dla ciebie ludźmi. Nikt nie wie lepiej ile wypoczynku jest ci akurat potrzebne, ile ci daje kontakt z tatą a ile zabiera.

            To wszystko zajmuje czas – nabranie zaufania do siebie, do innych, rozpoznawanie mechanizmów, rozpoznawanie swoich potrzeb i uczuć… Ale to jest wykonalne i żyje mi się bezpieczniej, łatwiej sobie radzę z lękiem, wstydem, żalem itp. One nie zniknęły, bo to są normalne ludzkie uczucia, tylko pozwalam im się pojawiać i odpływać, zamiast nieświadomie się ich czepiać. Łatwiej sobie wybaczam, jeśli zrobię coś po staremu, gdy tego nie chciałem, a czasem świadomie wykorzystuję stare schematy, bo w danej sprawie lepiej mi służą. Ale nie mam już jednej, sztywnej recepty na każdą sytuację, bo „taki jestem”.

            Chciałem ci z grubsza pokazać jak można zmienić swoje życie nie zdradzając siebie, bo w szczegółach to każdy ma swoje pomysły i potrzeby. Jeśli np. mówisz, że jesteś „aspołeczna”, to nie wiem czy po prostu lubisz niewielkie grono ludzi, czy może chcesz mieć więcej bliskich relacji, tylko wstydzisz się lub nie wychodziły ci takie próby. Dlatego takie ważne jest sprawdzanie, bo od tego zależy co lepiej zrobić – różnica jest zasadnicza. My DDD/DDA mamy tak odgórnie wtłoczone jacy niby jesteśmy, że nie wiemy jak jest naprawdę, bo nie mieliśmy okazji spokojnie tego sprawdzić, bez szantażu i straszenia.

            Nieomylna01
            Uczestnik
              Liczba postów: 398

              Żadne mityngi 12 krokowe nie są płatne . Nigdzie i nigdy jest to nie możliwe . Jeśli tak słyszałaś to zostałaś wprowadzona w błąd . Zastanowiło i zadziwiło mnie Twoje stwierdzenie ze oczekujesz zdrowej  opini na Twoja sytuacje . Jakże ktokolwiek tutaj mógłby wyrazić zdrowa opinie skoro wszyscy jesteśmy chorzy ? Możemy dzielić się swoim doświadczeniem i mówić co nam pomaga . I co to w ogóle jest ? zdrowa opinia ?? Pozdrawiam

              Darek6122
              Uczestnik
                Liczba postów: 15

                <p style=”text-align: left;”>Cześć Gatosa</p>
                <p style=”text-align: left;”>tutaj nie leży problem w Tobie tylko w Twoim ojcu. Tu należy się zastanowić co z tym zrobić – z nim. Osobiście proponowałbym dla niego spotkania AA.  Pozna tam ludzi z podobnym problemem. Poza tym może z nimi od czasu do czasu się spotykać  nawet raz lub częściej w tygodniu co może pomóc wyrwać go z samotność. Tam naprawdę są osoby które potrafią pomóc. Może tam też iść po piwku – tylko wtedy nie zabiera głosu – ale posłucha. Może będzie mu łatwiej.Nawet ty  jakbyś go tam zabrała na początku. Jest dużo miast gdzie tacy ludzie się spotykają.  Oczywiście bez urazy  ale  może zamieni część twouch wizyt i twego narzeczonego (bo wtedy nie pije – jak pisałaś) na spotkania z taką grupą wsparcia. Też zyskasz trochę czasu dla siebie. Jeżeli interesuje ciebie takie rozwiązanie to daj znać . Podpowiem co dalej robić. Może zadziała.</p>
                Powodzenia

                Nieomylna01
                Uczestnik
                  Liczba postów: 398

                  Cześć Darku . Myśle ze i Gatosa i Jej ojciec maja problem . Przecież nawet jeśli ojciec zacznie trzeźwieć i żyć w abstynencji to problemów Gatosy (zwłaszcza tych których może nie być świadoma ) nie rozwiąże . Problem uzależnienia może rozwiązać tylko uzależniony . Problem dda może rozwiązać tylko dorosłe dziecko . Dokąd zajmujemy się problemami innych nie ma przestrzeni na zajęcie się sobą . A czy ? po piwku ? może człowiek wejść na mityng aa decyduje sumienie grupy , nie jest to pewne i oczywiste . No i żeby pójść na jakikolwiek mityng nie trzeba informacji ? co dalej robić ? po prostu się idzie . Jedynym warunkiem przystąpienia do jakiejkolwiek wspólnoty 12 krokowej jest chęć zdrowienia . Bez względu na to czy ti jest aa, dda/ddd, al-anon, aj, slaa … Pozdrawiam

                  Nieomylna01
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 398

                    Oczywiście człowiek uzależniony potrzebuje wsparcia i oczywiście można mu je dać . Warto jednak wiedzieć jak zrobić to mądrze i efektywnie . Tego z kolei można się dowiedzieć na mityngach al-anon. A poza tym to Gatosa poprosiła o pomoc i wsparcie nie jej ojciec . I to jest forum dla dda/ddd . Nie dla alkoholików nie chcących zaprzestać picia

                    Darek6122
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 15

                      Hej Beatko 🙂
                      <p style=”text-align: left;”>Byłem w niedzielę na meetingu dda na skypie. Także dziękuję za namiar :)..  Rozumiem co chcesz powiedzieć, że oboje mają problem i zgadzam się z tym. Zazwyczaj jednak istnieje kilka dróg do rozwiązania problemu. Jedna to na pewno wsparcie dla Gatosy w postaci spotkań wspólnoty dda. Jednak przedstawiła też problem swojego ojca i jego samotnego picia. Pisała o tym że nie chce się martwić i chce mieć więcej czasu dla siebie. Stąd też moja propozycja. Skupiając się tylko na części problemu jakim jest stosunek Gatosy do zachowania ojca i starając się go unormować zapominamy, że ciągle będzie istniała przyczyna. To nie jest izolacja od pijącego rodzica tylko martwienie się  co z nim będzie się dalej działo. Nie czuje zagrożenia z jego strony tylko obawę o jego los. Tak wiec uważam, że trzeba by było spróbować obu działań jednocześnie. Może coś się uda zrobić – chociaż to bardzo trudne.</p>
                      Oczywiście Gatosa – domyślam się że to przeczytasz -to tylko moje myśli i propozycje i mam nadzieje, że nie uraziłem ciebie jakimś stwierdzeniem :).
                      <p style=”text-align: justify;”>I Beatko Ciebie pozdrawiam:)</p>

                      Nieomylna01
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 398

                        Takie masz zdanie Darku i pewnie jest w nim wiele prawdy . Moje widzenie jest trochę inne . Dzięki za Twoje zdanie i tym samym możliwość spojrzenia Twoimi oczami , z innej strony . Mam nadzieje ze mityng przyniósł Ci coś pozytywnego , choćby maleńkiego .

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 22)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.