Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Terapia indywidualna-brak tematów do rozmów

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • Ma83
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Czesc,

      Od kilku mcy uczeszczam na terapie indywidualna.Ma ona trwac rok po czym rozpoczne terapie grupową.Moim problemem jest to ze nie potrafie przyjsc na sesje nieprzygotowna.Zawsze wczesniej cos czytam lub pisze sobie notatki jakie tematy moglabym poruszyc na terapii.Troche jak przygotowywanie sie do zajec szkolnych.Przez to nie czuje aby spotkania byly naturalne bo jestem na nich tak napieta ze wiekszosc z tych rzeczy zapominam i zaczynam.opowiadac jakies glupoty,zeby tylko nie bylo ciszy.Wstydze sie tego co terapeutka o mnie pomyśli.Wiem ze jestem DDA ale nie potrafie sie tam otworzyc i rozmawiac jak z kolezanka.Moje wypowiedzi sa jakies takie dyplomatyczne i nienaturalne.To tak jakbym.chciala dobrze na nich wypasc.Mam wrazenie ze wszystkie tematy juz poruszylam i nie mam o czym mowic.Boje sie ze nie podolam grupowej bo ne bede wiedziala o czym mowic.Czasami mam.wrazenie ze wszyscy ktorzy przychodza do osrodka potrafia pieknie artykuowac swoje mysli,uczucia…. ich historie sa klarowne i mozna z nich cos wywnioskowac.Moje to takie strzepki wyrwane z kontekstu

      Nieomylna01
      Uczestnik
        Liczba postów: 398

        Cześć . Jestem w terapii indywidualnej i uczestniczę w mityngach 12 krokowych . Wielu ludzi ma podobnie do Ciebie . Ja mam mityngi przez skype . Tam często ludzie którzy maja problem z otworzeniem się , takim prawdziwym , z wnętrza , czuja się lepiej niż ? w cztery oczy? ( lub więcej na grupowych ) . Oczywiście na wszystko potrzebujemy czasu, jedni więcej inni mniej ale zawsze warto dać sobie ten czas .

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Proponuję opowiedzieć o tym terapeutce i sróbować to omówić. Terapia to relacja między Wami. Ona nie zawsze musi domyśleć się co dzieje się w twojej głowie. To, że obawiamy się oceny ze strony terapeuty jest normalne. Ja przed swoim sporo grałem, udawałem i straciłem przez to niepitrzebnie dużo czasu. Terapia jest od tego, żeby mówić o tym co nas boli, zawstydza, przeraża.

          Ma83
          Uczestnik
            Liczba postów: 5

            Wlasciwie na kazdym.spotkaniu mowie,ze mam problem ze spintaniczniscia,ze nie umiem przyjsc na sesje z marszu tylko zawsze musze wiedziec.chociazby jak zaczac.Kiedy terapeutka siada przede mna i nie mowi nic,ja sie blokuje.Nie umiem tak na zawolanie mowic o problemach pomimo ze mam ich cale mnostwo.Terapeutka powtarza ze kazdy jest inny i potrzebuje roznej ilosci czasu by sie otworzyc.Kiedy juz zaczne mowic to pozniej jakos idzie i nawet nie wiem kiedy te 45 minut mija.Cale zycie gram i robie dobra mine do zlej gry tak bardzo bojac sie oceny ze strony innych ludzi ze i na spotkaniach wlacza mi sie taki tryb.KIedy dodatkowo mam.swiadomosc ze nie moge jej oszukac bo wie z jakim problemem przyszlam,czuje sie tym bardziej pusta i nie majaca nic do powiedzenia.

            Alizee
            Uczestnik
              Liczba postów: 409

              A skąd to przekonanie, że wszyscy, którzy przychodzą do ośrodka potrafią pięknie artykułować swoje myśli i nie mają takich problemów jak Ty skoro chodzisz na terapię indywidualną  a na grupową dopiero zaczniesz? Ja też kiedyś miałam na ty punkcie duże kompleksy. Z resztą mój polski często jest tragiczny brakuje mi słów, gramatyka też kuleje nie mówiąc już o ortografii ale tego na szczęście nie słychać. Nawet tu na forum często odnoszę wrażenie, że wszyscy tak ładnie wszystko i poprawnie piszą tylko nie ja. Wiesz wydaje mi się, że czasem potrafimy być dla siebie największymi krytykami ale to nie znaczy, że wszyscy odbierają to tak samo jak Ty to widzisz. Mogłabyś się zdziwić słysząc co inni mają na ten temat do powiedzenia. Na ogół to siedzi tylko w naszych głowach.

              Ma83
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                Kilka osob ktorym powiedzialam ze korzystam z terapii nie wiedzialy z jakiego powodu jej potrzebuje bo przeciez wg nich jestem usmiechnieta,towarzyska,otwarta i spontaniczna.Do glowy by im nie przyszlo ze moge miec problem z relacjami z innymi.Nie maja pojecia ze nawiazanie jakiegokolwiek kontaktu zarowno z osobami ktore znam jak i z tymi obcymi to dla mnie ogromny wysilek i stres.Moje lęki dotycza czesto tego o czy bede z dana osoba rozmawiac i czy nie wyjde na nudna i nie majaca pojecia o swiecie osobe.Te leki przenosze prawdopidobnie na moja terapeutke przed ktora chce tak dobrze wypasc pilnujac ram rozmow.Obawiam sie ze odbiegajac od tematow istotnych marnuje jej czas.

                Alizee
                Uczestnik
                  Liczba postów: 409

                  Wiesz Ma83 wydaje mi się, że powinnaś dać sobie trochę czasu żeby nabrać zaufania do terapeutki, otworzyć się. Na pewno nie powinnaś się tym zadręczać. Terapia powinna trwać tyle ile trzeba nie da się nic przyspieszyć. I na pewno nie jest to marnowanie czasu. U mnie terapeuta często wyłapywał różne rzeczy z tego co opowiadałam nawet jeśli mocno odbiegłam od tematu. Potem mi to przypominał w odpowiedniej chwili nawet jak ja już dawno zapomniałam, że  w ogóle o czymś takim mówiłam bo mi się właśnie wydawało to takie mało istotne a potem okazywało się jakimś tam elementem tej całej układanki.

                  Alizee
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 409

                    I powiem Ci , że tez mam tak, że w śród innych jestem uważana za osobę śmiałą, towarzyską, uśmiechniętą a tylko ja wiem jaki mętlik mam w głowie i duszy i jak bardzo sama się z sobą męczę. Jak widać nie jesteś sama z takim problemem.:)

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.