Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD To po prostu moje oczyszczenie

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • Rouz
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Cześć. Jestem Róża i jestem tu nowa. Urodziłam się w 1995 roku. Ten post piszę tylko i wyłącznie, by z siebie zrzucić ciężar, który dziś stał się dosyć ciężki…

      W moim domu nie zawsze był alkohol. Moi rodzice, kiedy mieli pracę, która im odpowiadała, byli trzeźwi. Czasem piwko, ale któż z nas nie pije piwa w sobotni wieczór? Niestety ten okres pamiętam najsłabiej. Prawie wcale. Mam jakieś przebłyski – grille, rodzina, obiady. Pili na przemian. Raz to mama się zapijała, raz tata. A potem razem. Wiele razy ojciec zrzucał mamę ze schodów, wiele razy sama go podpuszczała, wiele razy przyjeżdżało pogotowie, ba, nawet sąsiad o wszystkim wiedział – ale nie reagował. Nie ruszało go nawet to, że w wieku około 10-ciu lat biegłam do niego z płaczem, by zadzwonił po karetkę. Ale za to wolał o tym plotkować. Czy mam żal o to, że nikt nie zareagował? Nie wiem, może moje życie teraz wyglądałoby inaczej? Moja babcia zawsze mówiła, że to wina mojej mamy, że jej synuś jest święty. A sama żyła z pijakiem (dziadka znam tylko z opowiadań).

      W szkole średnio mnie lubiano. Chyba byłam dla wszystkich taka o, neutralna. I jak podstawówkę skończyłam dobrze, nawet bardzo dobrze, tak gimnazjum to było moje piekło na ziemi. Rodzice pili naprawdę dużo. W domu tylko chleb z masłem i solą. Gotowałam makaron z wegetą. Czasem kradłam im pieniądze, żeby ugotować coś porządnego. Śmierdziałam papierosami, bo palili w domu. A mieliśmy jeden pokój. Moje koleżanki się bawiły, chodziły do fastfoodów, a ja w tym czasie odganiałam ojca od matki. Matkę od ojca. Sprzątałam, robiłam pranie…

      Chciałam, żeby mnie polubiły. Każda tak opowiadała o swoich nowych ciuchach, chłopakach, pierwszych razach. Więc udawałam, że kogoś mam. Starszego o ileś lat (może 6?). Że coś między nami było. A wiecie, jak to się skończyło? Cała klasa zaczęła mnie wyzywać od szmat, kurew, dziwek… Byłam dla nich puszczalską lalą, lachociągiem… W domu pili, nauczyciele udawali, że nic się nie dzieje, a ja próbowałam targnąć się na swoje życie. Ludzie tak mnie zawiedli, że słowa nie są w stanie tego opisać… Bałam się wychodzić z domu. Ciągle miałam wrażenie, że ludzie ze mnie drwią, że wszyscy wszystko o mnie wiedzą. Szukałam przyjaciół w Internecie. A moje wykształcenie zakończyło się na gimnazjum. Ledwo je skończyłam, a liceum zmieniałam co miesiąc, bo sytuacje z poprzedniej szkoły się powtarzały. Aż się poddałam. Bałam się własnego cienia.

      Mam siostry, moja mama ma kilka sióstr, mam dużą rodzinę. A może miałam? Siostry od zawsze mnie nie lubiły. Nie mam na myśli siostrzanych kłótni, to było coś innego. Coś głębszego, jakbym była intruzem. Moje ciocie i wujkowie oddalili się od nas, bo rodzice napożyczali pieniędzy, nie oddali na czym ucierpiałyśmy my – dzieci.

      Moja mama nie pije półtora roku. Jestem z niej dumna. W końcu mam mamę. Ale nie rozmawiam z nią na ten temat. Nie pytam o nic. Nadrabiamy czas. Odzyskała swoje córki. Ja jednak nadal z siostrami mam chłodny stosunek. Zimny. Ojciec nadal pije, nadal nie pracuje.

      Od 4 latach jestem w związku z mężczyzną, którego kocham nad życie. Za którego dosłownie zabiłabym. Jego ojciec również pije. Ale miał mamę, która nie pozwoliła mu zakończyć życia w sposób, jak ja – bez wykształcenia, ze wstydem… Ale lubi mnie, lubi to, że jestem zaradna i mądra. Nie pracuję, ostatnio zwolniłam się z pracy, bo nie odpowiadała mi atmosfera. Wstyd mi wysyłać CV, bo na co komu ktoś, kto skończył tylko gimnazjum? Uważam się za inteligentną osobę, pracowałam w bardzo różnorodnych sferach i za każdym razem szefowie żałowali, że odchodzę, bo jestem dobrym pracownikiem. Ale mi wstyd wysyłać takie CV. Ciągle czekam, aż coś mi spadnie z nieba – praca, pieniądze.

      Najbardziej wkurza mnie we mnie ta sprzeczność – chcę być sama, samotna, bo tak zawsze było, bo znam ten stan i w nim czuję się „dobrze”. Ale chciałabym też mieć koleżankę, która napisze do mnie „cześć, co słychać u Ciebie? Idziemy na kawę?”, która pójdzie ze mną na zakupy. Kiepsko panuję nad emocjami. Potrafię się rozpłakać z byle powodu. Pragnę wszystko kontrolować, począwszy od cudzego zachowania, po ubiór. Płakać mi się chce, kiedy widzę piwo w ręce mojego mężczyzny. Nie chcę mieć dzieci, bo cholernie boję się, że zafunduję im ten sam los, który spotkał mnie. Ale też chciałabym mieć dziecko, by mieć małą cząstkę siebie, o którą mogłabym i musiałabym dbać. Ale też boję się, że moje dziecko mogłoby nie mieć znajomych, jak ja, albo będzie mieć przekichane za mnie i moją przeszłość. Nie potrafię walczyć o siebie. Żyję dniem. Chwilą. Co będzie to będzie. Nie myślę o jutrze. Nie chcę tego nawet robić. Po prostu nie obchodzi mnie moje życie…

      blazej31
      Uczestnik
        Liczba postów: 18

        Cześć Różo.Wzrusza mnie Twoja historia,jak wiele innych tutaj.Super że opowiedziałaś swoja historie,każdy z nas ma jakąś..Mam nadzieje ze Ci choć troche ulżyło.Różo czy korzystałaś z pomocy psychologa lub psychoterapeuty?Spróbuj!Od lipca chodzę na psychoterapie,miałem depresje,czasami wpadam w stany depresyjne,biorę leki,jestem DDA,ale daje rade!Z pomocą fachowca zrozumiesz,poukładasz sobie życie!Kiedyś powiesz ze jesteś szczęśliwa!Grunt to się nie poddawać!!

        NowaJaA
        Uczestnik
          Liczba postów: 58

          Tak.  Nie można zostawać samemu z bólem z cierpieniem. Różo jutro może być lepsze. Możesz być szczęśliwa tylko nie zostawaj z tym sama.

          Pozdrawiam 🙂

          „Iść w stronę słońca”
          Uczestnik
            Liczba postów: 203

            Myślę, że na początek dobrze jest zadbać o siebie.Czas na ukończenie szkoły jest zawsze, to jest do naprawienia.Poszukać pomocy u dobrego psychoterapeuty, trzeba uporządkować swoje życie, aby zapewnić spokój dziecku.Można dużo naprawić, wyleczyć, ale trzeba poświęcić dużo pracy.Znaleźć swoje miejsce.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.