Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Tracę nadzieję

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • jac
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Dobry wieczór czy właściwie Dzień dobry,
      Nazywam się Jacek i chcę wyrzucić z siebię/napisać że jestem DDA/DDD, mam 30 lat i tracę resztki nadziei na poprawę…
      Z racji faktu braku możliwości wygadania się szukam resztką instynktu samozachowawczego wsparcia przed jakąś całkowitą rozsypką…

      Doszedłem do punktu w życiu w którym nie jestem w stanie funkcjonować. Mam za sobą nieukończoną terapię dzienną w ośrodku leczeniu uzależnień (alkohol) jakieś 8 lat temu w Polsce. Wyjechałem do Anglii 7 lat temu gdzie przez kilka lat odurzałem się alkoholem, potem kodeiną i uzależniłem się od amfetaminy. Obecnie nie jestem w stanie funkcjonować na trzeźwo dłużej niż kilka dni. Poza pracą jest niestety absolutna pustka i rzeczywiste zerowe poczucie wartości. Miałem epizody depresji leczone farmakologicznie, lecz teraz osiągam stan w którym realnie zastanawiam się nad sensem własnego życia.

      Nie mam po co żyć i mimo prób poprawy swego losu coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu iż nie ma sensu żyć.

      Zdaję sobie sprawę że całkiem możliwie jetem w stanie depresji lecz z przyczyn formalnych nie mogę szukać pomocy ze strony służby zdrowia. Mogłoby to doprowadzić to zawieszenia pracy…

      Poddaje się… Już nie mam sił.
      Jacek

      mambaolee81
      Uczestnik
        Liczba postów: 123

        Wiem ze to banalne co napisze ale….. wiem co czujesz
        Ja na swoj sposob ty na swoj sposob, ale tkwimy w podobnym stanie
        😀 ja tkwie w takim dole ze nawet nie wiem gdzie mozna narkotyki kupic 😛
        Poszlam niedawno do lekarza ktory postanowil sie mna zajac, zaczal wiercic dziury w przeszlosci aby dotrzec do terazniejszosci, Plakalam chyba tydzien, i poszlam na most zeby to skonczyc.
        I nie skonczylam…. pisze do ciebie i mam nadzieje ze przyniesie ci to odrobine otuchy

        Luke
        Uczestnik
          Liczba postów: 158

          Witaj Jacku.

          Jestem w podobnym do Ciebie wieku i również latami nałogowo piłem alkohol, używałem też narkotyków. Zawsze gdy słyszę lub czytam czyjąś tego typu historię ogarnia mnie współczucie bo doskonale wiem co przeżywasz. I wiem również, że trudno stanąć na nogi gdy "uzależnienie postrzeliło cię w kolano". Obecnie jestem zupełnie czysty od 10 m-cy, alkohol przestałem pić jeszcze wcześniej. I przez pryzmat swoich doświadczeń napiszę Tobie jak ja widzę Twoją sytuację.

          To, że masz depresję jest dla mnie oczywiste. Narkotyki za każdym razem gdy je przyjmujesz powodują gwałtowną zwyżkę dopaminy. A ponieważ przyjmujesz je chronicznie mózg przestał działać prawidłowo i nie cieszą Cię rzeczy, które sprawiają przyjemność osobom nieuzależnionym.Dlatego wracasz do jedynego bodźca, który daje Tobie poczucie przyjemności. Odzyskanie równowagi w gospodarce chemicznej mózgu wymaga abstynencji, czasu i często pomocy leków. Niestety każde uzależnienie powoduje pogłębiającą się destrukcję wszystkich aspektów życia. Mówią, że nieleczone prowadzi ostatecznie do szpitala psychiatrycznego, więzienia lub śmierci. Ja wolałem nie sprawdzać gdzie mnie to zaprowadzi, wybrałem terapię. Ty też tak możesz.

          Dobrze, że się poddajesz. Nie walcz z uzależnieniem bo nie masz szans. Wielu próbuje tracąc kolejne lata swojego życia, zapadając się coraz głębiej. Nie znam jednak nikogo komu by się to udało.
          Moja rada: zgłoś się do ośrodka terapii uzależnień. Poproś o pomoc w utrzymaniu abstynencji, może będziesz potrzebował do tego jakichś leków. Na pewno skierują Cię na badanie do psychiatry, który to oceni i w razie potrzeby przepisze ci coś odpowiedniego dla Ciebie. Zacznij leczyć swoje uzależnienie. Moim zdaniem nie ma innej drogi byś odnalazł sens i jakąś radość w życiu. Pisze Ci to ktoś kto siedział już kiedyś na parapecie 8 piętra.

          Mieszkasz w Anglii więc pozwolę sobie jeszcze coś napisać.
          Często osoby mieszkające za granicą, które mają problem z uzależnieniem szukają "domowych" metod bo twierdzą, że ich sytuacja nie pozwala im na podjecie terapii uzależnienia. Być może też powiesz, że nie masz czasu, warunków, możliwości czy czegoś tam jeszcze by tam na miejscu zacząć leczenie w ośrodku.
          Ja osobiście jestem zdania, że żadna praca i pieniądze nie uchronią nikogo przed niszczącym wpływem narkotyków. Natomiast uwolnienie się spod ich wpływu pozwala cieszyć się z małych rzeczy. To wiem na pewno. Poza tym kiedy człowiek jest wolny od uzależnienia z pewnością może więcej.

          Pozdrawiam Cię Jacku i życzę byś jak najszybciej osiągnął swój moment krytyczny i skoncentrował swoje działania na najważniejszym według mnie w Twojej sytuacji celu. Leczeniu swojego uzależnienia.

          Luke
          Uczestnik
            Liczba postów: 158

            Jacku…

            Dodam jeszcze, że mnie w abstynencji bardzo pomogło bieganie. Mimo iż kiedyś wydawało mi się najmniej interesującym sportem. Jeśli tylko właściwie się zacznie – a to ważne by się nie zniechęcić – to moim zdaniem bieganie jest bardzo pomocne w radzeniu sobie z abstynencją. Sam nie wiem jakbym sobie poradził w pierwszym okresie gdyby nie bieganie właśnie. Rozładowywało moje gromadzące się napięcie po odstawieniu a dzięki temu, że bieganie zwiększa też produkcję endorfin dawało również poczuć odrobinę radości.

            … polecam bieganie !!!

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.