Od lutego biore tabletki na depresję i działają, Czuję się dobrze, nie popłakuję po kątach, nie widzę życia w ciemnych barwach, nie płaczę na filmach, moge czytac książki, nie jestem przesadnie wrazliwa i w ogóle widzę dużą poprawę. Ale ostatnio jakoś mi tęskno do mojego smutku. Jakby te tabletki zabrały lub przykryły jakąś cząstkę mnie, taką prawdziwą. jakbym teraz nie była sobą tylko jakimś robotem sterowanym chemicznymi środkami. Zaczynam się zastanawiać czy to była depresja czy po prostu moja osobowość jest naprawdę smutasem? Spłyciły mi się doznania, mniej się przejmuję ale też jakbym mniej odczuwała i tego mi brakuje. Tej glębokości doznań. Nie wiem, nie ogarniam tego 🙁 Po prostu czuję jakbym teraz to nie była ja, tylko jakaś uśmiechnięta obca dziewczyna.