Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Wasza wina
-
AutorWpisy
-
Anonim16 grudnia 2005 o 07:58Liczba postów: 20551
To przez was, rozstalam sie z facetem i nie skonczyl sie moj swiat, nie nienawidze go, nie mam nowego, zamiast wyc z rozpacZy w czelusciach samotnosci, pytajac wciaz i wciaz dlaczego, oskarzajac raz jego raz siebie, przepuszczac pieniadze w galeriach handlowych, szalejac po sklepach, zaznaczac glosno wszem i wobec swoja swiatla obecnosc, udawadniac jaka to ja elokwentna, popisujac sie dowcipem jestem( czesto zlosliwym). zamiast ze wszystkich sil zagluszyc to co sie we mnie dzieje – rozstalam sie w spokoju, ale nie bez bolu, kocham, pewnie on tez, nie szukam winnych, jestem wsciekla, ale sie tego nie wypieram, nie uwazam, ze to oznaka mojej slabosci, nie unikam ludzi, nie zamykam sie, nie robie wszystkiego i za wszelka cene, zeby sie nikt nie zorientowal jak mi zle, jest we mnie zlosc, smutek, tesknie ale i spokoj, cisza, moze nawet gotowosc zeby sie temu przyjzec i pogodzic z tym co sie stalo. zdaje sobie sprawe, ze ktos pomysli, ze to naturalne, pewnie tak, ale nie dla mnie.
Chce bardzo, bardzo podziekowac wam za wsparcie, nauczylam sie tutaj czegos bardzo waznego, a mianowicie tego, ze nic nie musze w sensie udawac kogos kim nie jestem zeby uzyskac akceptacje, ludzie nie zawsze musza sie ze soba zgadzac, rozne zdanie i poglady nie sa rownoznaczne z odrzuceniem, sa czyms naturalnym, prawa do popelniania bledow i tego, ze jesli chcem czegos od innych musze im o tym mowic, nie czekac ze sie domysla, a pozniej oskarzac, ze nikt mnie nie rozumie i ze nawet najbardziej irracjonalne mysli i emocje maja sens .Czuje sie samotna, ale w zupelnie inny i nowy sposob. z mojego zycia odszedl mezczyzna, ale nie odeszlo za mnie zycie.
DZiekiAnonim16 grudnia 2005 o 08:39Liczba postów: 20551Jesteś absolutnie wspaniała 😛
Anonim16 grudnia 2005 o 09:58Liczba postów: 20551Czuje sie samotna, ale w zupelnie inny
i nowy sposob. z mojego zycia odszedl mezczyzna, ale nie odeszlo za mnie zycie.:blink: 😡 :y32b4: 😉 czy aby napewno odszedl?
Anonim16 grudnia 2005 o 10:04Liczba postów: 20551bardziej fizycznie, psychicznie to jeszcze troche potrwa, wciaz go kocham, stare schematy daja znac o sobie, wciaz nie moge sobie tego poukladac, ale podjelismy decyzje – oboje, staram sie caly czas o tym pamietac, jest mi ciezko.Alwe nie mysle bez przerwy co zrobic zeby to naprawic, o czym on mysli, tylko pytam siebie co czuje.
Anonim16 grudnia 2005 o 10:06Liczba postów: 20551co jest w jego glowie i sercu nie wiem
Jak to ? ….. kochasz go ? DDA nie umie kochac !……. jak nie dostałaś "kochania " to też nie możasz go dawac. To tylko Twoje nadwra¼liwe ego doznało uszczerbku , i stad takie "dziwne " emocje i uczucia 🙂 PS.Prawdopodobnie wszystko co odpiszesz tylko potwierdzi moje przypuszczenia……. :y32b4:
Anonim16 grudnia 2005 o 11:21Liczba postów: 20551dostalam od niego tyle milosci i czulosci na poczatku, ze nie wiedzialm co sie dzieje, sama zreszta nie wiem, bardzo prawdopodobne, ze masz racje, rozstanie bylo dla mnie takim szokiem, ze dlugo, dlugo nie moglam nawet tknac tego tematu, pewnie nadal tak jest, mam nadzieje, ze wkoncu zaczne to rozumiec, szczerze nie dotarlo do mnie nawet slowo z tego co napisales, nic nie zrozumialam 🙂
Ego zgubiło zabawkę i pilnie jej szuka……. 😉
Anonim16 grudnia 2005 o 11:50Liczba postów: 20551NIE
pierwszy raz od zawsze nie szukam niczego w zamian, probuje zrozumiec to co w tej chwili czuje i nie uciec przed tym na koniec………..Anonim16 grudnia 2005 o 12:29Liczba postów: 20551janusz96 napisał:
„Jak to ? ….. kochasz go ? DDA nie umie kochac !……. jak nie dostałaś "kochania " to też nie możasz go dawac. To tylko Twoje nadwra¼liwe ego doznało uszczerbku , i stad takie "dziwne " emocje i uczucia 🙂 PS.Prawdopodobnie wszystko co odpiszesz tylko potwierdzi moje przypuszczenia……. :y32b4:”a ja myślałam,że najczęściej kochaja "za bardzo" i nie dosyć,że tę druga osobę umęcza tym WIEEEEELKIM kochaniem,to jeszcze siebie,kiedy (w swoim mniemaniu rzecz jasna) nie dostaja tyle samo uczucia i rodzi się frustracja,a potem już każda wpadkę się wyolbrzymia do monstrualnych rozmaiarow i pooooszło.
Za siebie mowię oczywiście.
Kochaja,tylko nie wiedza,jak się toto obsługuje.
Choć oczywiście z drugiej strony sa,bo to jest jakieś potwierdzenie "normalności",więc staraja się być z kimś na siłę do tej grobowej dechy,żeby wszyscy widzieli,że JA mam – tzn.taka beznadziejna nie jestem. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.