Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Zależność od innych
Otagowane: #zależność
-
AutorWpisy
-
Zawsze wydawało mi się, że jestem niezależna: pracuję, mieszkam sama, rzadko proszę kogoś o pomoc, nie utrzymuję kontaktu z rodzicami. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że cały czas czuwam, zauważam najmniejsze zmiany nastrojów i czuję się odpowiedzialna za zły humor innych ludzi i myślę, że powinnam sprawić, aby inni czuli się przy mnie dobrze, spełniać ich potrzeby. Jak jest zła atmosfera, muszę zrobić wszystko, aby ją naprawić. Wtedy gdy potrzeby innych są spełnione, mogę odetchnąć z ulgą i pomyśleć o sobie. To strasznie męczące, czy też macie taki problem?
Witaj miło, ja w ten sposób chciałam zasłużyć na miłość swoich rodziców, czasem mam podobnie ze swoim partnerem, że jak będę idealna to będzie mnie bardziej kochał, A on kocha mnie przecież taka jaka jestem, z moimi wadami. Powiem że to czasem mnie przeraża i chętnie bym uciekła od tej miłości jaka mnie otacza. Ktoś mi uświadomił ostatnio, że nie muszę być tą która wszystkim chce zrobić dobrze a by ci inni cię lubili i szanowali. Maria ważne, że będziesz, że się uśmiechniesz, że zadbasz o siebie bo to oznacza że siebie lubisz. Marysia
hej, mam dokładnie tak samo. Mam się za silną i niezależną a poświęcam wiele swojego życia na poprawę samopoczucia innych. Tak ich do tego przyzwyczaiłam, że sporo ludzi niestety to wykorzystuje. To jedno, druga sprawa chcę wszystkim pomóc, jeśli nie jestem w stanie albo nie mogę jednocześnie ogarnąć kilku tematów na raz – czuję się odpowiedzialna, winna i skołowana
Też sobie ostatnio uświadomiłam, że swoim podporządkowaniem chciałam zasłużyć na przychylność mojej matki. Spełniałam jej potrzeby, starałam się cicho siedzieć w kącie, aby jej nie drażnić, a ona i tak często wpadała w furię, za swoje emocje obwiniała mnie, przez długi czas, a nawet łapię się na tym dzisiaj, byłam pewna, że odpowiadam za emocje innych ludzi i że ludzie tracą przy mnie humor. Rodzinie, znajomym a nawet obcym pozwalam zagarniać całą przestrzeń, ja się podporządkowuję – mową, działaniem, jestem bardzo małomówna, bo wydaje mi się, że moje opowieści nikogo nie zainteresują, zawsze robię to co chcą inni, aby tylko byli zadowoleni, moje potrzeby są na końcu. Nie umiem sobie z tym poradzić.
rozumiem doskonale ,nie lubie konflików,staram sie zawsze poprawiac atmosfere,boje sie krytyki,…i oceniania,ale jednoczesnie jestem samokrytczna
Hej,
To chyba dość powtarzający się schemat. U mnie również występuje. Próbuje zarządzać emocjami innych. Czuję się odpowiedzialna za ich dobry humor i emocje. Mój dobry humor uzależniam zaś najczęściej od tego, jak zachowuje się mój partner. Jak on jest milczący, to już wyobrażam sobie, że przeze mnie, że na pewno zrobiłam coś źle i kombinuję, jak to naprawić. To okropnie uciążliwe, żyję w ciągłym napięciu.
Co do tego siedzenia cicho i nie odzywania się, to u mnie jest to wyniesione z dzieciństwa. Byłam niewidocznym dzieckiem, nie chciałam przeszkadzać, sprawiać problemu. Najważniejsze były potrzeby rodziców i ich problemy, a moje zawsze na szarym końcu. Dziś stałam się niewidzialnym człowiekiem. Jak jestem w grupie, to marna szansa, że się odezwę, znów staję się niewidzialna. I myślę o sobie w kategorii „ja jestem gorsza, to co mam do powiedzenia jest nieciekawe, nie będę nawet opowiadać, bo na pewno nikt nie chce tego słuchać, nie mam nic ciekawego do powiedzenia”.
Ja też tak mam, cały czas patrze się na innych, chcę być wporządku, za to inni nie są do mnie wporządku. W dzieciństwie cała odpowiedzialność spoczywała na mnie, miałam się siostrą młodszą zajmować, wszystko robić, sprzątać, załatwiać sprawy.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.