Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zemasta czy obowiązek?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 20551

      opowiem Wam pewna historię, która mi się mi się ostatnio przydarzyła i niestety jesz nie zakończyła.
      Przez ostatnie 2 lata przeszłam przez koszmar mobbingu w pracy. Agresorem jest mój szef.
      Kiedy mój szef pojawił sie w firmie, miałam ustabilizowaną sytuację w pracy. Pracuje tu od 13 lat, jestem doświadczonym i kompetentnym pracownikiem. Pełniłam wtedy odpowiedzialne funkcje , w pełnym sensie kierowałam ludźmi, którzy mi ufali i szanowali mnie. Dodatkowo brałam udział w nowych projektach , zawsze z dużym zaangażowaniem, nie bałam sie wyzwań i tak miło mijał mi każdy dzień pracy.
      3 lata temu pojawił się on. Byłam nim zachwycona, pełen energii, zapału , otwarty na wszelkie inicjatywy, wychodzący na przeciw pracownikom. Pomyślałam że teraz to dopiero zacznie się coś dziać, cieszyłam się na zmiany, w pełni go popierałam, chociaż nie bałam się oznajmić mojej odmiennej opinii ale robiłam to szacunkiem należnym przełożonego . Z czasem zauważyłam że zaczął mnie wyróżniać z pośród innych, co raz częściej pytał sie o moje zdanie zanim podjął jakąś decyzję, zaczął przydzielać mi coraz bardziej odpowiedzialne zadania, musiałam być obecna na wszystkich mitingach, byłam wysyłana na przeróżne szkolenia, który miały ponieść moje kwalifikacje, stał sie moim cieniem. Z jednej strony cieszyłam sie tym wyróżnieniem, nareszcie ktoś mnie dostrzegł, docenił a z drugiej strony zaczęło mnie to przerastać, zaczęłam się wahać czy dam sobie z tym wszystkim radę. On mówił że wierzy we mnie i moge zawsze na niego liczy. Nabrałam do niego ogromnego zaufania, poszłabym za nim jak za jakimś Guru, prosto w dym. Moja ślepa ufność uśpiła moja czujność, niestety. Czułam że nareszcie się realizuje zawodowo, giedy nagle , niemal z dnia na dzień, zauważyłam że coś jest nie tak. Zaczął mnie stopniowo unikać, twierdził że tylko mi sie tak wydaje, o niczym nie nie informując, po cichutku ograniczał moje obowiązki, zaczął odbierać mi przez niego przydzielone mi zadania, po prostu dawał je innym, ja dowiadywałam się ostatnia ale nie od niego.Chodził okrężnymi drogami po firmie zeby mnie nigdzie nie spotkać, tu muszę zaznaczyć że tyrko raz zapytałam sie o co chodzi, powiedział że jest OK, zże ponosi mnie wyobraźnia. Ja , głupia i naiwna,zaczęłam się dopatrywać winy w sobie, a jego zaczęłam tłumaczyć, że może faktycznie ma jakiś ważny powód, że to jego szefowskie prawo zmieniać zakresy obowiazków pracownikow. Jedno nie dawało mi spokoju- dlaczego robi to tak ukradkiem, dlaczego nie powie mi wprost, przynajmniej tyle nalezy mi sie po tylu latach mojego oddania i lojalności wobec firmy i przełozonych. Z czasem przestał odpisywać nawet na moje służbowe maile, lub kasował nie przeczytane. Przez 3 miesiące byłam wymazana z grupowej skrzynki adresowej pracowników, czego nastepstwem było że nie otrzymywałam słuzbowej poczty. Firma zaczęła się rozwijać, wymagano od pracowników pełnego zaangażowania, każdy otrzymywał jakieś zadania, tylko ja byłam pominieta mimo mojego doswiadczenia.Doznałam od niego jeszcze wiele innych szykan, których nie chce mi sie juz opisywać. Przechodziłam horror, wpadłam w depresję, zaczęłam brać leki, zaszyłam sie w norze, czułam sie winna a jego ciagle usprawiedliwiałam. Przyszedł w końcu moment, kiedy pomyslałam ze muszę coś z tym zrobić. Najpierw próbowałam umówić sie z nim na rozmowę per e-mail – bez skutku. Wreszcie odważyłam się pójśc osobiście do jego biura i powiedziałam że musimy porozmawiać, na co usłuszałam, był speszony ale miły, że w tej chwili jest zajęty ale mamy jeszcze 8 godzin, to on da mi znać kiedy mam przyjść na rozmowę. Oczywiście przez 8 godzin nie dał znaku życia, nie odezwał się nastepnego dnia i nigdy.
      Zwróciłam się per e-mail do mojego supervisora , opisałam mój problem i poprosiłam żeby ona ustaliła mi termin u szefa. Odpowiedział jej, mi nie, że oczywiście jak znajdzie chwilę czasu to da znać. I cisza!!! skoro tak , postanowiłam opisac moj problem i wysłałam mailem do niego z kopią do mojej kierowniczki, żeby było oficjalnie i poprosiłam go o odpowiedz piemną a jeżeli chce ze mna rozmawiac to tylko w obecności pojej kierowniczki. Po długim czasie odpisał że ni widzi powodu żeby odpisywac na mój list i żeby wciągać w to osoby trzecie.
      Opadły mi rece. Gdy doszło w koncu do rozmowy, przypadkiem, zaprzeczał wszyskiemu, mieszał, zmieniał temat. Wyszłam i stwierdziłam że to wszystko nie ma sensu. Okazało sie również że nie moge liczyć na kolegów z pracy a nawet na moich "przyjaciół" , bo nagle okazało sie sie że wielu waznych w tej sprawie faktów nie pamietają.Stwierdziłam że to iz sluchali mich skarg to była tylko ciekawość, bo nagle coś sie dzieje innego ale jak doszło do konkretów to każdy umywał ręce. To zabolało mnie najbardziej, dobiło mnie to i postanowiłam skończyc z tym problemem raz na ZAWSZE.Na szczęście mój Anioł Stróż czuwał i obudziłam się rano tylko kołowata i wypalona. Wtedy dopiero poprosiłam o pomoc psychologa.
      Od tego momentu zaczęło sie cos we mni ezmieniac. Byłam 2 miesiące na zwolnieniu lekarskim. Miałam czas na uprządkowanie myśli i zastanowienie czego ja właściwie chcę i co dla mnie jest teraz najważniejsze. Stwierdziłam że na pewno nie chce wracać do firmy, ale co dalej? po miesięcznym praniu mózgu postanowiłam zmienic zawód, robic to co lubię i co mi zapewni stabilną przyszłość – zapisałam sie na studia magisterskie jedynym ale było to że musze na te studia zarobić i potrzebuję czasu na nauke, a nigdzie ta natychmiast nie zarobie w innej firmie tyle na 0.5 etatu co w obecnej. Przemyślałam to , i postanowiłam spróbować, ostatecznie 4 godz. szybko miną. I nie myliłam sie , odkąd mam nowy cel w zyciu, nie zależy mi juz na żadnych przywilejach w firmie, traktuję ja tylko i wyłącznie jak źródło dochodu. Nie angażuje sie w zycie w firmie, jestem na dystans z kolegami, mijaja cztery godz. i ide do domu.
      Jest teraz tylko jedna rzecz , ktora nie daje mi spokoju. Ostatnio dojrzałam do tego żeby napisac go przełozonych mojego szefa, o wszystkim co mi się przydarzyło . Jeszcze pare dni temu myslałam że jak zrobie to , to bedzie mnie dręczyć sumienie że niszcze czyjąś karierę a co za tym idzie to moze i zycie. Ale dziś mysle że co on zrobił ze mna , z moim życiem, żeby ja w wieku 44 lat musiała zaczynać prawie wszystko od nowa, straciłam tyle zdrowi , o mały włos nie straciłam życia. Nie chcę żeby to było odebrane jako zemsta, ale uważam że człowiek raz był zdolny do czegos takiego to może zrobic to jeszcze raz i czy nie jestem tego winna tym , którzy przeszli mobbing, tym którzy to właśnie przechodzą i tym , których to jeszcze czeka? nie zależy mi na korzyściach dla mnie, in nawet jeśli nie spotka go kara, to i tak zostanie czarna plama w jego papierach a to może w przyszłości uwiarygodnić kolejne jego ofiary, oby takich nie było.
      To był strasznie długi wywód, ale jest dla mnie ważne jak Wy to widzicie – zemsta czy obowiązek? napisac czy nie?
      Dziekuję za cierpliwość i prosze o komentarze:)

      ananke24
      Uczestnik
        Liczba postów: 202

        cześć…
        przeczytałam Twojego posta jednym tchem… ciężka sprawa. Pytasz, co powinnaś zrobić? I powiem Ci, że tylko Ty znasz odpowiedź… tylko Ty możesz i tylko Ty powinnaś decydować o tym. Zastanów się, jak bardzo chcesz żeby ktoś jeszcze z przełożonych dowiedział się o tym, co się stało. I nie rozpatruj tego w tak wąskim spectrum jak tylko zemsta i obowiązek, bo według mnie to żadna z tych opcji. Przynajmniej ja tak to widzę. I wydaje mi si, e nie o to Ci chodzi… poszukaj głębiej, pomyśl nad tym, czemu to miałoby służyć i wtedy podejmij decyzję
        pozdrawiam, a.

        ada
        Uczestnik
          Liczba postów: 13

          witaj kurunia;)

          w tej sprawie chyba nie będę pomocna – bo nie mogę jednoznacznie powiedzieć co "powinnaś" , z jednej strony masz żal do tego człowieka (pewnie za delikatnie nazwane) i zwyczajnie chciałabyś mu "podciąć" skrzydła i będzie to mozna rozpatrywać w kategoriach zemsty- pewnie to za wielkie słowo, bo jaka to zemsta za dręczenie lojalnej pracownicy, wpędzenie jej w depresję …, z drugiej myślisz o obowiązku wobec "innych", których Twój przełożony może potraktować w sposób podobny . Myslę, że możemy to połączyć – jakkolwiek nie myslałabyś w jednej z tych kategorii – zemsty czy obowiązku – będziesz odczuwała to jako jedno i drugie – łącznie . Tak myślę… a czy powinnaś ??? Myślę Kuruniu, że powinnaś przez chwilę pomyśleć tak jakbyś to zrobiła – jakie moga być tego skutki , a co najważniejsze , czy sobie z tym Ty poradzisz? Czasem działamy w sposób niby przemyślany i poukładany i wierzymy, że to co robimy jest właściwe, a później okazuje sie że nie potrafimy unieść tego ciężaru – tzn zaczynamy przerabiać czy dobrze zrobiłam ,może mogłam pozostawić to tak jak jest. I zwyczajnie zadręczamy się.

          Pozdrawiam ciepło
          🙂
          Kuruniu przesłałam Ci list na podany adres ale może nie dotarł?

          dziuba^
          Uczestnik
            Liczba postów: 579

            Kuruniu,ja nigdy jeszcze nie pracowalam…troche sie tego wstydze,ale moja Babcia mowi mi,ze jeszcze sie napracuje…
            Nie wiem,czemu Twoj szef tak postapil…Jak czytalam Twoja historie,to normalnie jakbym czytala ksiazke:Wredni ludzie…

            Ciesze sie,ze jednak jakos dalas sobie rade i…ze teraz nie bierzesz tego tak do serca,ale zapewne zadra dalej tkwi…
            Nie umiem doradzac…umiem tylko byc…wiec jestem z Toba
            :blush:

            AnnaMaria
            Uczestnik
              Liczba postów: 212

              Witaj
              Czytając Twoją historię Kuruniu, myślałam o sobie i swoim bólu który leczyłam jeszcze nie tak dawno. Bolało najbardziej to, że ludzie którym zawierzyłam, oddałam wiele swojej energii, poświęcenia i miłości do blizniego, postapili wobec mnie jak zwykli wrogowie.
              Prawdą chyba jest że, lepiej mieć jednego porządnego wroga niż wielu bylejakich przyjaciół. (tłumaczenie własne:)) Po wrogu przynajmniej wiadomo czego sie spodziewać.

              Ja również leczę sie jeszcze z depresji, a jednym z jej powodów był wielki ból z powodu tego że ludzie własnie zachowali się wobec mnie podle.
              Głównym pytaniem było – jak oni tak mogą?
              Okazuje sie, że ludzie mogą jednak wiele złego, ale ilość bólu który jest w nas, zależy głownie od nas. Od nas zależy to, czy postępowanie innych może nas unieszczęśliwić.
              Wiele do przemyślenia dało mi "Przebudzenie" De Mello.

              Myślę że najwłaściwszą decyzję podejmiesz gdy uwolnisz się od tego bólu spowodowanego działaniem Tego człowieka.

              Mam nadzieję, że Twoje decyzje będą powodem do dumy z samej siebie.

              Pozdrawiam

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                Kochani, bardzo dziękuję za Wasze opinie. Zdaje sobie sprawę że muszę sama podjąć decyzję ale chciałam usłyszeć opinie osób, które patrzą na to z boku.
                domyślam się , ale jakoś wstyd było mi o tym głośno mówić, że i zemsta i obowiązek wchodzą tu w grę ( dwa w jednym). Nie wiem może tym obowiązkiem chcę usprawiedliwić chęć zemsty, nie mam pojęcia. Nigdy nie mściłam się na nikim. Nigdy nie uważałam się uprawniona do wymierzania sprawiedliwości ,wręcz przeciwnie , moja tolerancja przekraczała granice przyzwoitości, ale teraz mówi mi "coś" we mnie, że jak postawię kropkę nad " i " to wreszcie się od niego uwolnię. Zrobiłam już bardzo duże postępy w tym kierunku ale cały czas czgos brakuje, nie moge zamknąć tego "pudełeczka", cały czas szukam kluczyka i naprawdę czuję pod skórą że to jest ten kluczyk.
                Jednocześnie wiem, że jeszcze nie dojrzałam do tego żeby żyć z tym potem, ale im bardziej odnajduje siebie to czuję sie silniejsza. Te moje , wieczne "Duchy" przeszłości ograniczały mnie, osłabiały . Teraz zaczynam odkrywać siebie .Nie wiedziałam że jestem tak silna, nie wiedziałam że pewne ludzkie uczucia, oficjalnie uznawane za negatywne , mogą dać tyle wolności, wiary w siebie- komfort psychiczny, oczywiście dozowane z umiarem i nie przeradzające się w czyny. Do tej pory wstydziłam się przed sama sobą nawet myśleć o tym, te uczucia były przeze mnie skutecznie tłumione . A w sumie to dlaczego mamy je tłumić ? tak jak ziemia potrzebuje i słońca i deszczu i mrozu, światła i ciemności tak ludzie potrzebują zla , dobra , miłości, śmiechu i łez, tylko wszystko musi zachować równowagę. Myśli nie podlegają cenzurze . Ja zrozumiałam to dopiero teraz i poczułam się wolna.
                Wiem że jestem silna, ale nie wystarczająco jeszcze, żeby po wysłaniu tego listu, spać spokojnie, ale to mi nie daje spokoju….kluczyk!
                W związku z tym, podjęłam ostateczną decyzję, że napiszę ten list, potem włożę go szuflady, potem prześpię się, potem pójdę z mężem do kina, potem umówię się z koleżanką ( nie z pracy) na kawę i ploteczki a dopiero potem pomyślę co zrobić z tym listem;)
                Moi drodzy, Ada, Annamaria, Dziuba( moja Pociecha), nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo mi pomogliście, bardzo Wam Dziekuję:kiss: :kiss: :kiss: :kiss: i pamiętajcie że zawsze możecie na mnie liczyć.

                P.s Ado, maila dostałam.

                starling
                Uczestnik
                  Liczba postów: 197

                  kurunia, czytałam wcześniej twoja historię, nie bardzo wiedziałam co odpisać, zresztą dostałaś bardzo piękne rady. W sankcjonowanym przez prawo kodeksie cywilnym każde zachowanie społeczne skierowane przeciwko innej osobie ma swój wymiar karny.
                  Może nie powinnaś mysleć o działaniu w kategoriach zemsty, ale zwyczajnej sprawiedliwości (której podobno zresztą nie ma, ale to inna bajka 😉 )
                  gdyby rzecz się działa w USA wzięłabyś po prostu dobrego prawnika i rzeczonego osobnika a nawet moze firmę puściłby z torbami a ty bys pojechała leczyc nerwy na jakichs hawajach;)

                  ananke24
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 202

                    mam nadzieję, że moja odpowiedź też się na cos przydała…
                    widzisz, podjęłaś decyzję
                    pozdrawiam, a

                    kurunia
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 137

                      Ananke24, badzo przepraszam że pominęłam Cię , ale to nie było umyślne. Przesyłam teraz podziękowania specjalnie dla Ciebie:kiss: :kiss: :kiss: :kiss: :kiss: :kiss: :kiss:

                      kurunia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 137

                        Starling, jeśli chodzi o stronę prawną, to byłam gotowa podjąć się tego. Dowiedziałam sie niestety, że rzeczywistość i doświadczenie naszych prawników w sprawach mobbingu jest jeszcze w powijakach, a moja firma zagraniczną, europejską renomowaną firmą w świecie, która bardzo mocno stoi na rynku światowym i ma bardzo mocnych prawników i myślę że rozpracowali by mnie małym palcem. Mój szef , nie jest Polakiem. Straciłabym mnóstwo czasu i zdrowia, a ja po prostu nie miałam sił i priorytetową sprawą dla mnie było stanąć na nogi. Teraz, gdy doprowadziłam się jako tako do porządku, zabezpieczyłam sobie w pewnym stopniu moja przyszłość , jestem nareszcie w stanie spokojnie się nad tym wszystkim zastanowić, pomyślałam, że chyba nie powinnam tego tak zostawić. Nie chciałabym jednak żebym odczuwała to jako zemstę, dlatego zrobię tak , jak już wspomniałam, napiszę ale jeszcze nie wyślę, poczekam aż będę święcie przekonana że jest to absolutnie słuszne, ale na to potrzebuje jeszcze trochę czasu.
                        Jesli chodzi o sprawiedliwość, to kiedyś mój wykładowca od prawa, powiedział że " jedyna sprawiedliwością na świecie jest to, że każdy , bez wyjątku , musi kiedyś umrzeć"
                        Dlatego ja nazywam yo obowiązkiem a nie sprawiedliwością.
                        Bardzo dziękuję Tobie , Starlig i wszystkim, którzy zechcieli mi pomóc i pomogli:) :kiss: :kiss: :kiss: :kiss: :cheer:

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 23)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.