Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zerwanie z DDA :(

Otagowane: ,

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • Lolas2345
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Hej, mam chłopaka z DDA, ciężka sytuacja , ma swoje dobre strony,  dużo mówi o uczuciach, stara się i naprawdę wierzę w szczerość jego uczuć, że bardzo mu na mnie zależy.

      Problem jest taki, że w związku są ciągłe kłótnie, toksyczne zachowania. Jestem już tym zmęczona,z 2 miesiące temu straciłam nadzieję na jakąś kontynuację, uczucia też raczej u mnie wygasły po tym jak przesadził kolejny raz. Wtedy coś we mnie pękło, zaczęłam się odsuwać fizycznie i  psychicznie.  Napewno zauważył różnicę, choć NIE wie, że planuję  zaraz zerwanie. Nie widzę z nim przyszłości, byłoby to toksyczne na dłuższą metę.

      Dlaczego tego wcześniej nie zrobiłam, skoro tak wygląda sytuacja?

      Chłopak DDA mieszka z toksyczną matką, która ma depresję, jest alkoholiczką i najbardziej toksyczną i znęcającą się osobą na świecie, potrafiącą mówić/pisać tak okropne słowa, żeby tylko zranić do szpiku kości, ( oczywiście nie uczeszczającą na żadne terapie, ale za to często dręczącą go ciągle słownie i szantażującą). Chłopak ma dobrą pracę jest dorosły, chodził na terapię, teraz od paru miesięcy niestety już nie, dlatego też tak nawarstwiły się problemy. Matka dawała w kość, a on ze mnie zrobił swoją jedyną terapeutkę i wyładowywał swoje frustracje. Współczułam mu tej sytuacji, więc nie chciałam mu bardziej dowalać zerwaniem, mimo, że w  głowie te myśli przemykały dosyć regularnie po różnych toxic akcjach.

      Mam też syndrom męczennicy, więc siedziałam w tej sytuacji mimo, że  nie układa nam się, mamy różne charaktery, plany i cele, które się rozmijają. On chciałby się wyprowadzić od matki, ale dałby radę pewnie dopiero za parę miesięcy, ja do tego czasu po prostu się męczę i jego też tak naprawdę oszukuję, bo wiem co mam w głowie i że nie widzę go jako partnera na przyszłość.

      Ostatnio dużo  nowych problemów się pojawiło: pogrzeb członka rodziny, jego matka regularnie pisze mu paskudne rzeczy. Po ostatnim smsie przyznał mi się, że miał myśli samobójcze i  jest naprawdę zestresowany. Wcześniej  słyszałam, że ma tylko mnie, że jestem jego najbliższą osobą, że jak jest tak źle, to żeby chociaż nasza miłość przetrwała. Byłoby mi lżej gdyby miał jakieś bliskie osoby,  a tutaj na terapię nie uczęszcza, kontakt z siostrą dopiero niedawno odnowił, bliskich przyjaciół nie ma + nigdy nikomu nie mówił o tej sytuacji. Ma problem z odrzuceniem przez innych.

      Jestem mocno obciążona i wciągnięta w tą sytuację. Sama nie czuję się szczęśliwa,  tylko odwlekam nieuniknione. Wiem, że jak powiem mu, że już tego nie widzę, to bardzo go zranię, bo ta ostatnia bliska osoba odejdzie, że sobie coś zrobi, że matka będzie go katować słownie jak się dowie  o zerwaniu ( a będzie napewno, mimo tego, że już samo mieszkanie z nią to po prostu piekło) Więc nie dość, że zerwanie byłoby bolesnym szokiem, to jeszcze ma bardzo niesprzyjające środowisko.

      Wszyscy  każą mi się ewakuować z tej toksycznej relacji dla własnego dobra. Czuję się okropnie, że mimo tego, że ostatnio sam mówił, że to najgorszy okres dla niego, że planuję to zrobić. Przeczekać tego okresu nie mogę,  przeczekałam już ponad 2 miesiące (kosztem swoich planów) i tak naprawdę jest gorzej niż było, mogłam to zrobić wcześniej. Tutaj nie ma spokoju, zawsze dzieje się coś w tej  toxic rodzinie, a oszukiwać go nie chce dalej. Czuję się okropnie w tej sytuacji, bo on jest ostatnią osobą, którą chciałabym zranić. A wiem, że jak mu powiem, to odpali mu się manipulant i zacznie na mnie wylewać pomyje, że  jestem okropna, że on ma tak źle psychicznie, matka go dobija, że nikogo nie ma bliskiego i jeszcze ja mu dokładam, że go do grobu wpędzę itp.

      Teraz moje pytania: Jak przeżyć tę sytuację, jak nie dać się wciągnąć w takie dyskusje? I zerwać z klasą mimo wielkich emocji i oskarżeń? Boję się o  swoją i jego  psychikę,  domyślam jak się  może potem się zachowywać gdy ma schemat odrzucenia + Najważniejsze … nie chcę go  zostawiać z tą sytuacją samego, w normalnym związku po zerwaniu ucinałam kontakt. Tutaj nwm  co robić, nie chcę go męczyć, dawać nadzieji, po prostu  nie chcę by myślał, że mam go gdzieś, zwłaszcza, że zawsze zależało mi na jego dobru i szczęściu, nie wiem jak ugryźć ten temat kontaktu.

      Dziękuję bardzo za wysłuchanie, byłabym wdzięczna za odpowiedź, jakąś poradę na moje zagwostki, bo ciężko mi na sercu nie ukrywam 🙁

      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        @Lolas2345 dziękuję Ci za ten wpis a zwłaszcza za

        'nawarstwiły się problemy. Matka dawała w kość, a on ze mnie zrobił swoją jedyną terapeutkę i wyładowywał swoje frustracje.’

         

        Jest to kolejne potwierdzenie (co jakiś czas można to usłyszeć od ròżnych osòb) i lekcja  dla osòb dda aby w momentach nie tylko nawarstwienia, ale też momentach zdrowienia w trakcie terapii nie przeciążać pojedynczej osoby nawet jeżeli jest w tym entuzjazm. To takie wskazanie aby szukać ujścia w innych miejscach terapia, mitingi, rozkładać intensywność na ròżne osoby.

         

        Co do meritum to według mnie bardzo grząskim gruntem jest takie świeże utrzymywanie relacji z poziomu osoby wspierającej. Rozmawiałem nawet ostatnio z kimś o tym i wniosek jaki mi się nasunął był taki, że każdy ma inaczej, ale też sporo zależy od asertywności i umiejętności stawiania granic oraz tendencji do wchodzenia w rolę, ale też mieć wyuczone lub wyczuwać gdzie kończy się empatia i wspòlczucie a gdzie już się zaczyna branie odpowiedzialności za cudze emocje.

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok, temu przez 2wprzod1wtyl.
        AeB
        Uczestnik
          Liczba postów: 13
          1. Nie jesteś jego żoną. Nie masz w stosunku do niego żadnych zobowiązań.
          2. Nie musisz i nie powinnaś się poświęcać.
          3. Zażądaj od niego pójścia na terapię. Niezależnie od Waszej przyszłości, jest to niezbędne.
          4. Jeżeli odmówi, tym bardziej wracamy do 2) i w konsekwencji
          5. Chyba najuczciwiej będzie mu powiedzieć, że nie widzisz go w przyszłości jako swojego partnera. Ale źle mu nie życzysz, więc od czasu do czasu będziesz mu mogła poświęcić trochę czasu, aby się wygadał, zwłaszcza, że był Tobie bliski i nie chcesz, aby zrobił sobie krzywdę. Ale warunkiem jest a) pójście (jednak) do specjalisty i b) akceptacja, że jesteś już tylko przyjaciółką.
          6. Swoją drogą, też masz do przepracowania swoją skłonność do składania się w ofierze za problemy, które nie są Twoimi problemami.
        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.