Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Znowu zrobiłem sabotaż związku…

Otagowane: 

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • kx69828
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Witam, jako dda który ma lęk przed bliskością znowu zrobiłem coś fatalnego i spławilem fajnie zapowiadają się relacje.

      Wszystko było dobrze do momentu aż pojechała na urlop do swojego rodzinnego miasta oddalonego o ok 100 km ode mnie, mieliśmy wstępnie zaplanowane że pojedziemy razem podczas jej urlopu pozwiedzać Gdańsk i w międzyczasie jak już była w domu to zaproponowała mi abym wpadł do niej na grilla.

      Niestety ale z jednego i drugiego się wymiksowalem, do Gdańska nie pojechaliśmy bo odwołałem wyjazd dwa dni przed z bzdurnego powodu że miałem dużo pracy,  natomiast na grilla nie przyjechałem bo akurat sobie przypomniałem że znajomy organizuje urodziny i akurat sobie o tym przypomniałem.

      Do tego doszedł fakt że po zapoznaniu jej rodziców to jej ojciec był w stosunku do mnie bardzo nie przyjemny i wredny i nie miałem ochoty go więcej widzieć ani spędzać z nim grilla.

      Oczywiście z jednym ani drugim nie skłamałem, ale praca to nie jest najważniejsze w życiu, natomiast kumpel który organizował urodziny również nie jest jakimś moim bliskim przyjacielem i też nie mówiłem mu że będę na 100%.

      Jako że moja już raczej była jest osobą która nie okazuje zbyt wiele emocji ani uczyć to na pierwszy rzut oka przyjęła to wszystko na chłodno bez żadnych kłótni.

       

      Oczywiście relacje między nami się znacząco ochłodziły i zaproponowałem abyśmy pojechali jeszcze raz pozwiedzać inne miasto i tym razem to ja wszystko organizowałem.

      Po jej powrocie z urlopu  atmosfera była dość napięta, kontakt utrzymywaliśmy poprawny aż do momentu jak dzień przed kolejnym wyjazdem zrobiłem jej awanturę że jest w stosunku do mnie obojętna, nie zależy jej itp.

      Po tej kłótni mnie zostawiła, ale dalej chciała jechać a ja po raz kolejny to zrobiłem i dosłownie na dzień przed wyjazdem powiedziałem że jak mamy być tylko kumplami to nigdzie nie jadę.

      Następnego dnia gdy emocje opadły odezwałem się do niej i zaczęliśmy w miarę normalnie się komunikować, ponieważ została jeszcze jedna sprawa a mianowicie i to może zabrzmieć dla wielu z was którzy przeczytali do końca bardzo śmiesznie….

      ….Za miesiąc lecimy na wakacje zagraniczne, ponieważ już od kilku miesięcy były opłacone i ona chce bardzo polecieć.

      Natomiast ja na początku nie za bardzo chciałem jako kumpel, ale po rozmowach i naradach z przyjaciółmi zgodziłem się na to i obiecałem że polecimy bez względu na wszystko.

      Sam się jej dziwię że po tym wszystkim jeszcze chce ze mną gdziekolwiek lecieć. Z drugiej strony mam cichą nadzieję że po tym wyjeździe może coś się uda odbudować, ale nie nastawiam się na to dość mocno, ponieważ wiem że lęk przed bliskością i sabotaż bez natychmiastowej terapii da się znowu we znaki i prędzej czy później znowu to spieprze…

       

       

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 630

        Pytanie brzmi: czego od nas w opisywanej sytuacji oczekujesz?

        Z tego co piszesz, masz mix zachowań zdrowych, przed którymi się wzbraniasz (uciekasz przed nawiązywaniem bliższej znajomości) i niezdrowych, w które idziesz jak w dym („koleżeński” wyjazd z osobą, z którą przed chwilą byłeś w związku).

        W co Wy właściwie gracie, i po co Wam taka zabawa? Jeśli chcesz wkładać palec między drzwi, to po co pytasz o poradę?

        Z dwojga złego chyba wolałbym fajną dziewczynę z upierdliwym ojcem, niż beznadziejną partnerkę z ojcem do rany przyłóż (to drugie może też dobre, ale przy dwójce dzieci i 10 lat po ślubie).

        Wszystko zależy od tego, jak definiujecie koleżeństwo. Bo jeśli od przytulania, pocałunków i spania w jednym pokoju przechodzicie w relacje dobrosąsiedzkie, to jest to moim zdaniem dziwny krok wstecz. Trochę to wygląda, jakbyście oboje chcieli być w związku i nie w związku zarazem.

        kx69828
        Uczestnik
          Liczba postów: 2

          Chciałem po prostu zapytać o opinię kogoś mądrzejszego.

          Co do wyjazdu to ja już parę miesięcy temu chciałem jechać a ona raczej była obojętna, dopiero teraz raptem zaczęło jej zalezec na tym wyjeździe, że uparła się żebym leciał z nią.

          Sam miałem dylemat czy jechać czy nie i wiem że to trochę masochizm ale tyle lat nigdy nie byłem że w tym roku postanowiłem sobie że wkońcu musi się udać, a że sytuacja wyszła jaka wyszła głównie z mojego powodu to już inna kwestia, bo jestem pewny że gdyby nie moje dziwne zachowanie to nie doszłoby do takiej sytuacji.

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 630

            A może pogadajcie ze sobą szczerze na temat waszych planów i oczekiwań wobec siebie nawzajem, co o tym myślisz? Żeby nie było nieporozumień i rozczarowań…

            Udany związek może być jedną z najfajniejszych rzeczy na świecie. Związek pełen uników i niedopowiedzeń może być źródłem niepotrzebnego cierpienia…

            Marika84
            Uczestnik
              Liczba postów: 2

              Rozumiem cię sama z tym nie radzę sobie, mimo terapii która trwa, dziś zakończyłam związek 1.5 roczny  a wcześniej małżeństwo 16 lat. Podaję się, i idę w samotność. Nie chcę już ranić ludzi.  Nie potrafię zacząć..

              Jeśli potrafisz to spróbuj temat ogarnąć.

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 630

                Marika,

                A czemu sobie ujmujesz? Każde zakończone małżeństwo to bardzo przykra sprawa (zwłaszcza, gdy poszkodowane z powodu jego rozpadu są dzieci), ale 16 lat to wcale nie taki zły wynik. 1,5 roku to też już jakaś konkretna próba. Głowa do góry! Nie od razu Kraków zbudowano…

                Marika84
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2

                  Dda93

                  Dzięki za wsparcie.

                  Nie będę pisać o dzieciństwie, bo myślę że każdy kto tu jest nie miał lekko.

                  W małżeństwie brak poczucia bezpieczeństwa. W drugim związku z mojej strony pojawiła się agresja ( to był dla mnie szok mojej osoby) nie wiedziałam że coś takiego jest we mnie. I tej relacji będzie mi najbardziej szkoda. Świadomi ją zakończyłam, bo uważam że nikt nie zasługuje na coś takiego.

                  Dlatego rozumiem o czym pisze kx69828

                  Do tego czuje że wszyscy się odsunęli, to też daje mi do myślenia. Moja toksyczność.

                  Puki co terapię traktuję jako ostatnia deska ratunku, chcę bardzo coś zmienić na razie to idzie w odwrotną stronę.

                  Trzymam za Was kciuki .

                   

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.