Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Związek z DDA – prośba o radę

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • mihena
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      Hej!

      Jestem w związku z DDA. Jesteśmy razem od ponad roku. Mój partner chodził na terapię, jest bardzo samoświadomy swoich problemów, mechanizmów oraz swoich zachowań. Ja obecnie jestem w terapii (mam podobne syndromy co DDD). W relacji szukam dużo bliskości, jestem otwarta na partnera, niestety mam też tendencję do zbytniego uwiązania, symbiotyczności, ale staram się nad tym pracować. Z kolei mój partner jest trochę bardziej zdystansowany. Odkąd się znamy nie mieliśmy większych problemów. W związku z moją terapią, która jest w toku, to ja byłam ostatnio tą osobą, która potrzebowała wsparcia. I partner mi ją dawał. Z jego strony nie zafunkcjonowały żadne mechanizmy obronne w naszej relacji ze spektrum DDA. Mimo że jest bardziej zdystansowany i nie potrzebuje tak dużo bliskości jak ja, okazuje mi ją i wspiera. Jest zadowolny i uważa, że dobrze radzi sobie z budowaniem związku.

       

      Jednak coś mnie przywiało na to forum. Mieliśmy rozmowę. Wydawało mi się, że dobrą. Była ona wynikiem pewnych ostatnich komunikatów i poprzednich rozmów dotyczących oczekiwań oraz naszego związku. Rozmawialiśmy dzisiaj o tym, jaki mam nastrój ? mówiłam mu ostatnio, że potrzebuję więcej bliskości, chciałam pogadać, co on o tym myśli. On z kolei jest zmęczony, przytłoczony pracą. Zaczął unikać kontaktu. Mówił, że mu z kolei niczego w relacji nie brakuje. Wczoraj wspomniał tylko, że chciałby więcej przestrzeni dla siebie. Dzisiaj znowu pogadaliśmy. Był wspierający, rozmawialiśmy o artykule, który pokazał mi na temat DDA i DDD (zbytniego kochania, dystansu, lęku przed utratą niezależności itd.). On zaczął mocno upierać się, że jestem nieszczęśliwa, że mi za wiele brakuje, czego on nie jest w stanie dać. Ja powiedziałam, że owszem, potrzebuję bliskości, ale może faktycznie za dużo, że to jest mój kawałek, który rozpracowuję na terapii. Jednak partner zaczął drążyć, ja mu powiedziałam, że może unika jakichś rzeczy, ma niewypowiedziane potrzeby (unika kontaktu, ostatnio drażnią go małe rzeczy), które musi namierzyć, do których nie ma dostępu.

       

      Włączył się nagle u niego katastrofizm z cyklu „nie uda się nam”. Zastanawiał się, czy mu coś jednak się nie podoba w relacji. Nic nie powiedział. Rozmowa się skończyła. On wyszedł. Napisał mi jednak bardzo bolesną wiadomość, że mamy kryzys, że nasz wyjazd majówkowy stoi pod znakiem zapytania, że nasza relacja stoi pod znakiem zapytania. Że jest zdenerwowany i marzy, żeby ze mną nie rozmawiać. Że rozmowa była fatalna.

       

      Napisał mi jeszcze jeden przykry esemes i oznajmił, że nie chce gadać po powrocie do domu wieczorem, że mam mu dać spokój, inaczej śpi w hotelu.

       

      Przekroczył moje granice, obrażając mnie jednym bardzo niemiłym tekstem, napisałam, że nie będę się do niego odzywać, bo mnie zranił.

       

      Jestem w szoku. Bardzo agresywnie zareagował. Nie zdarzyło nam się to w ogóle. Zastanawiam się, co go zdenerwowało. Nie byłam oskarżająca, wymagająca. Coś go musiało zaboleć. I mnie zaatakował, grożąc. Czuję się z tym źle. Chcę go zrozumieć, ale jednocześnie sama poczułam się zraniona. Na pewno dam mu i sobie spokój. Nie wiem, czy lepiej nie wyjść dzisiaj gdzieś z koleżanką, żeby miał cały dom dla siebie. I żebym ja odsapnęła. Z drugiej strony chcę mądrze zareagować. Znam swoje granice, jednocześnie rozumiem, czytałam dużo o zachowaniach dda w relacji i o potrzebie reagowania spokojem. Nie wiem, czy z kolei moje wyjście nie nakręci spirali odrzucenia. Że nie potwierdzi to jego lęków przed końcem relacji („zostawiła mnie samego, to jednak koniec, odrzuca mnie”). Chyba za bardzo chcę wszystko skontrolować, co nie zawsze da się skontrolować. Nie wiem. Nie rozumiem też jego zachowania.

       

      Chciałam się wygadać. Jeśli ktoś to przeczyta i coś napisze, byłabym wdzięczna.

       

      Pozdrawiam wszystkich!

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Cześć, ja na przykład przeczytałem… 🙂

        Nie jestem w związku, ale mam bliskie relacje z różnymi ludźmi, także z innymi DDA/DDD, i tam także takie rzeczy też czasem niespodziewanie wyskakują. Nie mam żadnego świetnego pomysłu, ale na terapii nauczyłem się, że najważniejsze jest to, co teraz czuję, a nie stawianie się w cudzej skórze, jak to zwykle robiłem.

        Mam doświadczenia bolesnego odrzucenia, po których się odsunąłem zraniony i odbijałem się jak od ściany, choć próbowałem się dogadać, ale i tak mówiłem głośno, że mi zależy na tej drugiej osobie. To trwało miesiącami, ale wydaje mi się, że to mówienie głośne było równie ważne jak to, że się rzeczywiście odsunąłem. Zrobiłem to z braku lepszego pomysłu i żeby się nie narażać na jeszcze więcej bólu, ale po jakimś czasie obie te osoby przestały się przede mną zamykać i dziś jest już tak, że czuję ostrożną, ale jednak wyraźną akceptację z ich strony. Czyli na dobrą sprawę jest już „czysto”.

        Akurat teraz nie zależy mi tak bardzo na zbliżeniu się do nich, mam inne relacje, w których czuję się bezpieczniej i lepiej, bo nie dostałem nigdy takiego twardego „nie”, ale zauważyłem, że jakimś cudem możemy teraz porozmawiać nawet nie siląc się na większą bliskość. I wydaje mi się, że to jednak nie żaden cud, tylko bezpieczne dla nich oddalenie, kiedy nie wchodziłem im w ich granice i ten komunikat, że mi nadal na nich zależy, ale bez próby skracania dystansu.

        Nie mam pojęcia co dokładnie je tak przestraszyło, że zareagowały blokadą, ale zadbałem o siebie i to było dobre. W efekcie nawet mimo tego, że nie rozumiem, to i tak jest między nami znacznie lepiej.

        Wyobrażam sobie, że w związku jest trochę inaczej, ale ta mieszanka odsunięcia się oraz jasnego wyrażania bliskości dobrze mi się sprawdziła, choć miałem takie poczucie, że to się już nie naprawi i jestem kompletnie bezradny. To, że ja jestem teraz ostrożniejszy wobec nich, to już mój wybór, a nie brak możliwości.

        mihena
        Uczestnik
          Liczba postów: 2

          Truskawek, dziękuję, że przeczytałeś i za Twój post. 🙂

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Proszę. 🙂

            A co do agresji to wyniosłem z terapii, że każdy ma w sobie różne uczucia i że to nie jest problem, że ktoś się kiedyś na przykład zezłości na mnie, choć to nie jest przyjemne i często włączają mi się moje uczucia i mechanizmy obronne, tylko okazywanie uczuć nie wprost i nie mówienie o co chodzi.

            Do mnie nie przemawia to co piszesz o reagowaniu spokojem. W bliskich relacjach uczę się właśnie okazywać różne emocje, także złość. Z domu wyniosłem, że mi nie wolno, więc okazywałem pozorny spokój, a faktycznie robiłem złośliwości, fochy, wpadałem w dołki itp. Zmieniam to, choć to powolny proces, ale wolę tak. Tylko nie mówię przy tym, że „już cię nie chcę znać”.

            Ale jak to odbierze druga osoba to nigdy nie wiem. Jak nic nie zrobię, to też nie wiem. Druga osoba ma własne uczucia i wcale niekoniecznie są wywoływane przeze mnie. Ja też czasem okazuję komuś emocje, które mam z innego powodu – na przykład gdy się bardzo boję czegoś, co mi się przypomniało, to nie zawsze chcę o tym mówić i wyjaśniać, tylko wolę się zamknąć przed wszystkimi.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.