Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD związki dda z dda:czy zawsze są złe?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)
  • Autor
    Wpisy
  • walter
    Uczestnik
      Liczba postów: 86

      Wszędzie się dowiaduję i czytam, że związki z dda szczególnie dda i dda nie mają przyszłości. Są bardzo trudne, często nawet u uświadomionych osób po terapii. Może ktoś jest albo przeżył taki związek i ocenia jako szczęśliwy?

      agus
      Uczestnik
        Liczba postów: 3567

        Napiszę Ci na podstawie moich doświadczeń i przemyśleń…
        Jeśli spotkają się dwie osoby, każda z rodziny dysfunkyjnej-gdzie w każdym domu było inaczej -dysfunkyjnie ale inaczej to w jaki sposób można stworzyć wspaniały, cudowny związek… Z jakich wzorców korzystać? Sąsiadów? Gdzie też może były problemy, a na zewnątrz wszystko takie spuper…
        Ja w swoim życiu próbowałam być inna od mojej mamy. Jestem inna, ale niestety niektóre złe jej zachowania zostały we mnie… Lapię się na tym, a najgorsze jest to że nie mam na to wpływu… Mimo iż wiem, że jest to złe… Mój małżonek wychowany w domu gdzie nie było uczuć, alkoholizm ojca i ucieczka w pracę matki zniweczyły to co w innych domach jest normalne, życie w ciągłym strachu, poczuciu winy… I mimo że ma wstręt do alkoholu jest odbiciem lustrzanym swojej mamy … Też to widzi … ale nie potrafi na tym zapanować…
        Więc nie wim jak by się człowiek starał to i tak będzie popełniał błędy swoich rodziców…
        Prawdę powiedziawszy, patrząc na życie moich znajomych to też nie widzę idealnych związków… Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się ok… ale zawsze coś jest nie tak… Z tego co zaobserwowałam to, w miarę szczęślkiwe związki widzę jak jedna osoba podporządkowywuje się drugiej i boi się przyznać, że jest jej żle… Tzw. zamiatanie problemów pod dywanik…

        W życiu nie uwierzę, że pary które są ze sobą dzieści lat, nie przeżywały kryzysów i że zawsze ich związki były super… Myślę iż jest to tak : jedna strona podporządkowała się drugiej i uszczęśliwiała tę silniejszą… później się z tym pogodziła… i myślała że tak ma być…
        Takie jest moje zdanie na temat związków…

        RSA
        Uczestnik
          Liczba postów: 112

          Mój związek to wieczny kryzys. Dwie osoby z DDA. Jest walka o lepsze jutro. Ale czy tak da się żyć. Coraz częściej myślę o byciu samą. Zbyt bardzo powielam zachowania. Kiedy jest dobrze boję się że zaraz będzie źle. Kiedy jest źle chce żeby już było dobrze. Ale kiedy jest dobrze to mi to też już nie pasuje. GDZIE TU NORMALNOSC?
          Nie dawno się wyprowadziłam. Prosił mnie bym wróciła. I wróciłam. Jednak miło było krótko.Może ja nie potrafię być…
          Tak źle i tak nie dobrze. Czy żałuję że wróciłam – tak. Jednak teraz odwagi brak by zrobić to po raz kolejny. Ponieważ są chwile kiedy myślę że mi się uda :/

          Nie wiem czy da się być szczęśliwym w związku.

          Estera Milewska
          Uczestnik
            Liczba postów: 542

            Nie wiem czemu irytują mnie tego typu pytania i mam ochotę odpowiadać na nie po prostu: NIE, NIE ZAWSZE. Nie zawsze związki DDA z DDA konćzą się źle, tak samo jak nie zawsze związki "zdrowych" ludzi są szczęśliwe. Tu chyba nie trzeba nic wyjaśniać. Zycie nie jest czarno-białe. Ma też odcienie szarości.

            Torquemado
            Uczestnik
              Liczba postów: 901

              Z pewnością, nie zawsze są złe, czy inaczej mówiąc: niesatysfakcjonujące, ale jednak często takie bywają, czego dowodem są choćby historie ludzi z tego forum. Nie ma się co oszukiwać: DDA, to rodzaj skazy, plamy, piętna które ciągnie ludzi w dół. Dobrze by było, aby ludzie z DDA, którzy wchodzą w związki szczerze powiedzieli drugiej osobie czym to grozi, opowiedzieli o swojej "toksyczności", aby drugiej osoby nie oszukiwać i niech ma świadomość w co się pakuje.

              agus
              Uczestnik
                Liczba postów: 3567

                Torquemqdo, dobrze by było powiedzieć jak ktoś jest świadomy…;)
                U mnie np. było tak na początku super, te same myśli w tej samej chwili, te same plany… itd. Później życie napisało inny scenariusz i dopiero dwa lata po ślubie jak chemia przestała działać zaczeliśmy widzieć swoje wady… I zaczeła się walka… o to kto jest gorszy w związku, kto kogo bardziej krzywdzi, kto ma rządzić… Później doszło jeszcze bankructwo mojego męża i wtedy zaczeło wszystko wyłazizić: jego kłamstwa-brr jak o tym myśle to mi ciary przełażą…. dopiero po 7 latach małżeństwa zaczeło się otwieranie oczu-on uświadomił sobie, że jest DDA ja trochę później że DDD… I tak po tym czasie zaczynamy życie od nowa: poznajemy się, akceptujemy swoje wady, rozmawiamy dużo rozmawiamy… Cieszę się iż nie uciekłam do rozwodu chociaż o tym myślałam, że dałam nam szanse… Mam stracha co będzie jutro… ale zdecydowanie jest lepiej…
                Myślę, że nie ważne czy ktoś jes DD… ważna jest miłość i dojrzałość…i nie podejmowanie pod wpływem impulsu ważnych decyzjii…

                🙂

                Estera Milewska
                Uczestnik
                  Liczba postów: 542

                  Często, często, często ble! Niestety forum nie jest za dobrym wyznacznikiem tego ile istnieje szczęśliwych związków z DDA, a ile nieszczęśliwych. Ludzie praktycznie wcale nie wpdają tutaj i nie zakładają tematu: Hura jestem szczęśliwym DDA! Widzieliście takie, bo ja nie. Ale to nie dlatego, że ich nie ma, ale dlatego, że jakoś łatwiej przychodzi wejść tutaj i się wypłakać. Czasem wstyd wejść tutaj i powiedzieć otwarcie: jestem szczęśliwa/szczęśliwy. A poza tym, gdy jesteśmy szcześliwi, jakoś nie zaglądamy w miejsca, gdzie ludzie mówią o swoich problemach. Zyjemy wtedy pełnią życia. Podbnie jest ze mną. Zniknęłam na jakieś pół roku, bo wszystko było ok, ale zaczęły się kłopty w pracy i potrzebowałam się wyżalić wśród tych, którzy doskonale to rozumieją, bo nie mogę męczyć tym każdego dnia swojego chłopaka, który i tak pomaga mi w obecnej sytuacji jak może. Ostatnio przeczytałam bardzo madry artykuł pt.: 7 mitów o związkach. Warto zajrzeć tutaj http://chomikuj.pl/Stella85/Artyku*c5*82y Może gdyby DDA wierzyli, że mają szansę na szczęśliwe związki, a nie w to, że są potowrami łatwiej, by im te szczęśliwe związki przychodziło tworzyć.

                  kaktus
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 694

                    Bunt na pokładzie?:) Estera, dawno Cię nie było, to raz, dwa,poczytaj ostatnie wątki, poczytaj wypowiedzi Bułki czy Janusza, akurat te osoby mi teraz przyszły do głowy, ale wiele osób pisze tu o rzeczach trudnych w sposób konstruktywny. Może niekoniecznie z hurra, ale budująco. Choć hura też się zdarza, np. Gandi informowała o swoim zamążpójściu. Dwa. To, że boisz się napisać, że jesteś szczęśliwa, to Twój lęk. Nikt tu nikomu nie zabrania bycia szczęśliwym. I dużo milej wyglądałoby to forum, gdyby nie traktować go wyłącznie jak zrzutni żalu, a Ci, którzy są teraz na przykład w dobrym związku, wpadali tu i mówili: Hej, słuchajcie, to i to mi się udaje, z tym mi dobrze, to mi się powiodło.

                    agus
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3567

                      Z Januszem się zgodzę w 100%, Ale co do Bułki to mam wątpliwości co zresztą wskazałam z dwa tygodnie temu tu na Forum… Bułeczka jest porzuconym facetem : TENCOGONIMA, która urządza sobie niezłą zabawę naszym kosztem tu na Forum…
                      Może jest to forma Jego autoterapii ?
                      Po części to prawda, co pisze Estera, bo przecież trafiają tu ludzie z problemami z jakimi nie mogą sobie poradzić w życiu codziennym i szukają pomocy… jeśli ją dostaną tak ja ja to mimo iż jest im lepiej to chcą podzielić się z innymi swoimi doświadczenimi.. . w tej chwili nie czuję się nieszczęśliwa, wręcz pozytywnie nastawiona do życia i piszę …. bo pomaga mi to bardziej odnaleźć siebie…a przy okazji może ktoś z mojego życia wyciągnie coś dla siebie…

                      Pozdrawiam
                      🙂

                      Estera Milewska
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 542

                        Nie byłam tutaj nie dlatego, że bałam się pisać, że jestem szczęśliwa, ale dlatego, żeby nie pisać takich postów jak ten powyżej. A poza tym wedle życzenia założyłam temat dla tych, którzy chcą jednak napisać coś wesołego o swoich związkach.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 21)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.