Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Do Szanownego Pana Administratora #468880
To spam. Odstrasza potencjalnych nowych użytkowników. Kiedy weszłam tutaj po rocznej nieobecności,chciałam od razu opuścić stronę,bo na widok tych reklam pomyślałam,że forum już dawno umarło.
w odpowiedzi na: DDD/DDA PŁOCK #464027Jeszcze na zadnym Plockim mityngu nie bylam,wiec sie nie wypowiem. Z Warszawskich doswiadczen wiem,ze przedzial jest 20-70:) Zawsze warto zawalczyc o swoje zycie-ale jednak im wczesniej,tym lepiej… Ja mam 30lat,ale podobno wygladam na mniej.:))) Na razie probuje sie odnalezc w nowym miejscu,na terapie jezdze nadal do Warszawy,chcialabym ja ukonczyc,a mityngami sie wspomagac.
w odpowiedzi na: DDD/DDA PŁOCK #464007Dziękuję za odzew:) A są tu jeszcze jakieś osoby z Płocka?
w odpowiedzi na: ddd z Warszawy #464000Skrzat-spotkania,o ktorych mowa to nie mityngi-to spotkania grupy samopomocowej. Najmniej chodzi w tych spotkaniach o materialy,o listy obecnosci,dokumenty,papierki,otoczkę. To nie forma terapii (zreszta mityngi tez nie powinny terapwutyzowac,robic to moze jedynie psycholog z uprawnieniami terapeuty-5 lat studiow i kolejne 4 lata kursu,nie kazdy psycholog to terapeuta,a wielu lubi sie tak nazywac). W naszych spotkaniach chodzi o ludzi,o zwykla zyczliwosc, o wsparcie, o informacje,gdzie mozna szukac pomocy,o dzielenie sie swoimi doswiadczeniami, o dorazna codzienna pomoc w zyciu, o bycie swiadectwem dla innych czlonkow grupy,o wzajemna inspiracje. W konu o przyjazn,bo i taka sie zawiazuje. Broszury sa najmniej wazne,bo maja tylko sluzyc ludziom jako srodek,a nie cel.
w odpowiedzi na: ddd z Warszawy #463743Hej,spotkania mają przebieg spontaniczny-dzielimy się swoimi doświadczeniami, tym,jak sobie radzimy (albo nie radzimy) problemami, dajemy sobie wsparcie na beżąco, gdy dzieją się u nas złe rzeczy. Każdy z nas jest na innym etapie terapii bądź do niej dojrzewa, wię jesteśmy dla siebie też jakąś inspiracją,bo ktoś miał takie,a ktos inne doświadczenia i wiedzę. Myślę,że żeby się przekonać,trzeba spróbować:) Zapewniamy dyskrecję, zrozumienie, bo kto ma Was tak dobrze rozmieć,jak nie inni dda/ddd. Prawdopodobnie spotkamy się w najbliższy czwartek 28 lipca o 18.30 pod pałacem kultury. Po szczegóły zapraszam pod adres neutralny_login@wp.pl. Nie gryziemy:)
w odpowiedzi na: Prośba o poradę #463678Witaj. Ja Cię doskonale rozumiem,chociaż ja mam podobnie jak Ty po spędzeniu kilku lat w związku z uzależnioną osobą. Może nie panikuję na widok kogoś pijanego,ale odczuwam wyraźny dyskomfort i jakoś tak uprzedzam się. Co do wesela,jego formy-jesteś już dorosłym facetem. Naprawdę nikt ani nic nie może Cię do niczego zmusic. Moga sie wkurzac,ale nie moga ci nic zrobic. Możesz miec wesele,jakie chcesz,bezalkoholowe,jakich ostatnio wiele. Możesz kazac wszystkim przyjśc w hawajskich albo pirackich strojach,jesli sobie tak zamarzysz, mozesz nie robic wesela, a sama ceremonie,a potem odswietny obiad w restauracji,bez alkoholu. Nie kazda kobieta marzy o calonocnej popijawie przy disco polo,pijanych wujkach Wieskach,lezacych pod stolem. To juz dawno wyszlo z mody. Malo tego-to Twoje wesele, Twoj slub. Mozesz na nie zaprosic tylko takie osoby,na jakich Ci zalezy. Twoja impreza, Ty decydujesz,jacy sa na niej goscie. To Twoj dzien i Ty jestes najwazniejszy,partnerka oczywiscie tez. Ale jesli kocha,powinna zrozumiec powody Twoich decyzji, Twoje obawy i nie powinna do niczego zmuszac.
Ja osobiscie wolalabym ceremonie na swiezym powietrzu,w kameralnym gronie,a potem obiad z kawa i tortem w jakims ogrodzie wiosna, z lampionami na drzewach. A potem na lotnisko i wycieczka weekendowa, zamiast calonocnej imprezy dla ciotek i pociotkow,kosztujacej tyle,co nowe auto. Takze,nie kazda kobieta marzy o takim typowym polskim weselu.
Badz szczery ze swoja partnerka, opowiedz jej,co czujesz, to ona sie liczy,jesli juz,a nie tesc,czy oczekiwania rodziny. Slub jest Wasz i dla Was. A o samym problemie z uczuciami wobec pijanych ludzi, ktory odezwie sie pewnie i pozniej,nie tylko przy okazji slubu-warto pogadac z psychologiem. Moze terapeuta ma jakies juz wyprobowane rozwiazania,ktore moglyby poprawic komfort Twojego zycia.
w odpowiedzi na: Wierzycie w karmę? #463636Słuchajcie, idzcie sobie na jakieś forum religijne, bo mam wrażenie,że temat zamienił sie jakiś zlot kaznodziei…I że pytania zadaje i odpowiada na nie jedna i ta sama osoba. W ferworze dyskusji zapomnieliście całkiem o autorce i jej problemie. Pan wyżej zaczął wklejać jakieś dziwne rzeczy i zalatuje fanatyzmem…
A dziewczyna jest pełna pretensji do świata, jest skrzywdzona, wini innych za swoje nieszczęście,pewnie ma trochę racji,a trochę sama na siebie te nieszczęścia ściąga. Porównuje się chorobliwie z innymi, niepotrzebnie zadając sobie ból. Nie trzeba się było tak rozpisywać,porada jest prosta: iść na terapię, odciąć się od toksycznego faceta, od fałszywych znajomych,przestać oczekiwać,że świat nam wszystko da ot tak. Nie śledzić obsesyjnie ludzi na fb, otworzyć się na dobrych ludzi. Przestać tkwić z wygody w roli ofiary, mając pretensje,że cały świat nas krzywdzi. Wziąć stery w swoje ręce po prostu…
A panów biorących udział w dyskusji zapraszam na stronę katolik.pl Tu jest forum dda.
Witaj,ja również jestem z Warszawy. O jakiegoś czasu próbuję zebrać grupę wsprcia dla ludzi o podobnych problemach. Jestem DDD,ale to tak naprawdę podobne z DDA syndromy. Lęk,który opisujesz wielokrotnie w życiu odczuwałam, zamykając sama przed sobą wiele furtek, nie podejmując wyzwań,bojąc się zmian. Znająć siebie i swoje reakcje,czasami uprzedzałam swój opór,np. tak jak Ty płacąc za coś zawczasu,żeby utrudnić sobie rezygnację z danego celu. Wyjazd za granicę zawsze jest trudną i poważną decyzją,czy się jest dda,czy nie. Na pewno ma z tym coś wspólnego związek, który obawiasz się być może utracić, osłabić przez rozłąkę. Jestem jednak zdania,że jeśli jest tak szczęśliwy,jak piszesz,to nie może mu to zaszkodzić. A opór który teraz czujesz nie jest dobrym doradcą,w końcu wyjazd był Twoim marzeniem, poświęciłaś mu wiele pracy, wysiłku, pieniędzy, nie stałoby się tak,gdybyś tego nie chciała. Emocje,które czujesz teraz pojawiły się później, bliżej wyjazdu i nie mają raczej racjonalnego podłoża. Zgadzam się ze wpisami powyżej.
w odpowiedzi na: Czy jest ktoś z Warszawy lub okolic chętny/a do pogadania? #463585Ostatnim razem wkradła się literówka w adres mailowy.
-
AutorWpisy