Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • Shani
    Uczestnik
      Liczba postów: 9
      w odpowiedzi na: Nasze sukcesy :) #463711

      Serena66, nic, tylko pogratulować 🙂 Właściwie można pogratulować by wszystkim, którzy wypowiedzieli się w tym temacie 🙂

       

      Po ostatnich kilku sytuacjach, których byłam świadkiem stwierdziłam, że każdy z nas pewnie odnosi ten jeden sukces. Mianowicie uważam, że fakt, że nie uważamy, że poprzez syndrom DDA wszystko nam wolno, jest sukcesem. Nie wiem jak Wam, ale mi zaczyna wydawać się, że tłumaczenie swojego postępowania syndromami stało się modne i mega wygodne… Nie mówię tutaj o sytuacjach, gdzie rzeczywiście zachowujemy się tak, a nie inaczej, bo coś w końcu wpłynęło na naszą psychikę, ale np.;

       

      Jakiś czas temu (no jakoś około miesiąca) będąc w mieszkaniu z narzeczonym usłyszałam krzyki. Poprosiłam, żeby wyszedł sprawdzić, co się dzieje, czy sąsiad nie bije sąsiadki itp. Poszedł. Okazało się, że „facet” młodszy ode mnie (a ja ledwo co pełnoletność osiągnęłam 😉 ) konkretnie się upił czy naćpał i zaczął „skakać” do wszystkich. Rozwalił płot przed blokiem i jakieś tam pierdółki. Trzymali go w trójkę, a sporo kobiet dowiedziało się, że są ku*wami. Następnego dnia? „Ja jestem  DDA, to mi wolno”. Szlag mnie trafia jak coś takiego słyszę. Masa ludzi zmaga się z tym problemem i nie powiem, że jest łatwo, ale mówić, że wolno mi wszystko, bo ja mam ten syndrom… Mega wygodne. I modne ostatnimi czasy. Szkoda tylko, że coś takiego uderza w takie osoby jak my; takie, które akceptują ten syndrom i starają się z nim walczyć.

       

      A co do sukcesów… Właściwie zamierzałam opisać tylko historię powyżej, ale skoro już tutaj jestem.

       

      Okaleczałam się przez około 7 lat. Co kilka dni. Nie zrobiłam sobie ani jednej kreski od połowy kursy na prawo jazdy i nie pocięłam się po dwóch nieudanych egzaminach. Dla mnie jest to naprawdę wielki sukces.

       

      W dodatku przestałam się otaczać ludźmi, którzy mnie demotywują. Może i jest to rzecz, którą powinien zrobić dla siebie każdy, ale jestem z siebie dumna, że mimo tego, że czuję się samotna, potrafię zerwać kontakt z kimś, kto potrafi tylko krytykować moje pomysły na życie. I od razu człowiekowi robi się lepiej 🙂

       

      Shani
      Uczestnik
        Liczba postów: 9
        w odpowiedzi na: Strach przed ludźmi #462974

        Też się boję ludzi. Znajomi i rodzina często się ze mnie podśmiewają, ale to naprawdę utrudnia życie. Teraz jest już nieco lepiej, bo wiele razy pracowałam jako hostessa i musiałam rozmawiać z ludźmi. Teraz moja praca też poniekąd na tym polega. Co nie zmienia faktu, że najchętniej nie spotykałabym nikogo. Gdy tylko mogę proszę narzeczonego, żeby coś za mnie załatwiał. Dziwnie się czuję, gdy na ulicy przez przypadek spojrzę się na jakiegoś człowieka, nie chcę się z nikim spotykać i całe życie mogłabym przesiedzieć w pokoju. Ale najgorzej jest przy rozmowach telefonicznych. Boję się dzwonić. Wiem, jak to brzmi, to też powoli z siebie wypleniam, ale jeszcze z dwa lata temu, gdy miałam do kogoś dodzwonić dostawałam szału 😀 Martwi mnie, że nie mam wpływu na to, kto odbierze, co ja wtedy powiem. Chciałabym nad wszystkim mieć kontrolę.

        Ludzie mnie przerażają. Mam niską samoocenę i wydaje mi się, że każdy jest lepszy ode mnie. Wydaje mi się, że nigdy nie mam prawa się odezwać, bo jestem głupia i co ja mogę powiedzieć?

        Shani
        Uczestnik
          Liczba postów: 9

          Klara123, współczuję Ci. Nie będę Cię namawiać do odejścia od partnera, skoro Was nie znam, ale skoro się go boisz to zdecydowanie jest nie halo :/ Ostatnio byłam świadkiem faktu, jak jedna dziewczyna musiała wyprowadzić się do innego miasta, bo były facet ją prześladował. Przykre to to, że z takimi ludźmi nikt nic nie robi, a kobieta musi przez to zmienić całe swoje życie.

          Shani
          Uczestnik
            Liczba postów: 9
            w odpowiedzi na: Nasze sukcesy :) #462950

            Piechur/Seweryn, świetny wpis. Zazdroszczę Ci, że biegasz! 😀 Ja jakoś nie mam w sobie na tyle determinacji, żeby trwało to dłużej niż tydzień 🙁

            Shani
            Uczestnik
              Liczba postów: 9
              w odpowiedzi na: Nasze sukcesy :) #462940

              Serena66, Przynajmniej super, że zdajesz sobie z tego sprawę. U mnie jest trochę odwrotnie – moim szczęściem jest narzeczony i marzę o prostym życiu. Dom, ogród i stadko kur. Tymczasem dla rodziny najlepiej by było, gdybym wróciła do domu i od nowa zaczęła szkołę. Gdy rozmawiałam ostatnio z mamą o zwrotu z podatku i rozdrażniło mnie trochę, że pewna osoba, która nie robi nic będzie mieć tyle kasy z tego, a moja mama prawie nic to oczywiście usłyszałam też, że „gdybym się uczyła też by tyle miała”. Co tam, że po gimnazjum pracuję w antykwariacie, uczę się zaocznie i robię prawo jazdy i przede wszystkim JA jestem z siebie zadowolona. Mam wrażenie, że zawsze będę zła.

              I wiecie co? Może nie powinnam tego pisać, ale nie mam komu się wyżalić. Mieszkam z narzeczonym i teściową. Mam wytrzymać tylko do czerwca, ale powoli nie daję rady. Dzisiaj narzeczony pojechał przywieźć ją z imprezy. Bełkocze i nie jest w stanie chodzić. I uważam za wielki sukces to, że nie jeszcze mu nie wyje… znaczy ten, jeszcze go nie uderzyłam… za to, że zajmuje się kimś, kto się naje*bał. Mam na to alergię, co pewnie zrozumiecie. Jak dla mnie jeżeli ktoś się naje*ał to niech radzi sobie sam… A nie, niech wokół niej skacze, bo ona jest najbardziej poszkodowaną osobą w życiu… Tak, to jest sukces, że jeszcze się na niego nie drę. Powiedzmy, że rozumiem – jego matka itd. Ale kto jej kazał chlać?

               

              I nie wiem, czy to odpowiednio miejsce, ale chciałam zaznaczyć, że blog Sereny jest świetny 🙂 Jako że robię prawo jazdy i zaczynam się powoli interesować samochodami to poszukiwałam takich stron. A wszystko napisane zrozumiałym językiem 🙂

              Shani
              Uczestnik
                Liczba postów: 9
                w odpowiedzi na: Nasze sukcesy :) #462908

                Serena66, ja myślę, że to, że widzisz, że rodzina ma Cię gdzieś to duży sukces. Mnie dłuższy czas zajęło uświadomienie sobie, że rodzinie jestem w domu potrzebna tylko po to, żeby mieli się na kim wyżywać i kogo obwiniać o całe zło świata.

                Moim wielkim sukcesem jest zapisanie się na prawo jazdy. Uważałam, że nigdy go nie zrobię, ale gdy tylko skończyłam osiemnaście lat i uzbierałam trochę pieniędzy od razu skierowałam się do OSK. Wcześniej zawsze słyszałam, że się do tego nie nadaję, że ciekawe skąd wezmę pieniądze, że nigdy w życiu nie będę dobrze jeździć itd. Oczywiście wszystkie te komentarze od osób, które nigdy mnie za kółkiem nie widziały. A jestem już po kilku jazdach i moje prawko, wbrew wszystkim kochanym znajomym osobom, które „i tak będą jeździć lepiej ode mnie”, ma się dobrze.

                Shani
                Uczestnik
                  Liczba postów: 9

                  A skoro poczucie niskiej wartości wynika z bycia DDA to jakby można uznać, że jest to tego konsekwencją 😀 Ale nie szukam dla siebie usprawiedliwienia, staram się po prostu zrozumieć o co chodzi.

                  Jolanta3210 cóż, mam nadzieję, że psycholog Ci pomógł. Przewertowałam opinie o tej książce i wydaje się być warta przeczytania.

                  „Iść w stronę słońca” dziękuję Wam za odpowiedzi. Nawet nie spodziewałam się, że ktoś się odezwie.

                  Shani
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 9

                    Hej,

                    jakieś długie te przerwy pomiędzy wpisami. Ja co prawda jestem z Sosnowca, ale to blisko 🙂 Mieszkam tutaj stosunkowo krótko i nie wiem, czy czuję się osamotniona przez to, że jestem w nowym miejscu czy przez to, że jestem DDA. Jeżeli jakaś dziewczyna z okolic chciałaby się spotkać, aby się wyżalić to z chęcią zostawiam gg: 47027557.

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)