Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Twiggy11
    Uczestnik
      Liczba postów: 7

      A ja niestety nie miałam szczęścia by zobaczyć normalne życie. Mój ojciec był alkoholikiem, w domu krzyki, awantury, przemoc psychiczna, aż po znęcanie się. Ale moja przyjaciółka szkolna nie miała lepiej – bicie i wyzywanie. Stroniłam od ludzi, bo wstydziłam się kogokolwiek zaprosić do domu. Wielkie zdziwienie przeżyłam w czasie studiów, gdy jedna z koleżanek powiedziała, że rozmawia z tatą. To był szok. Rozmawia? Z tatą? Niemożliwe, takie rzeczy nie mogą mieć miejsca.

      Pozdrawiam

      Twiggy11
      Uczestnik
        Liczba postów: 7
        w odpowiedzi na: 40 letnie DDA #465113

        Norma, kiedyś samotność mnie przerażała. Po śmierci mamy nienawidziłam powrotów z pracy do pustego domu. Czekania na powrót męża i dzieci ze szkoły. Czułam tą samotność całą sobą. Włączałam radio, telewizor, byle by tylko nie słyszeć ciszy. Terapia nauczyła mnie, że nie jestem nigdy sama, bo mam siebie. Potrafię się wesprzeć, zaczynam rozumieć swoje emocje. Jestem dla siebie wartościową osobą. Zaczęlam widzieć w sobie kogoś z kim lubię spędzać czas.

        Kiedyś szukałam rozpaczliwie kontaktów z innymi, za wszelką cenę. Bolała mnie każda odmowa, bo widziałam w niej odrzucenie.

        Na terapii uczę się siebie i to bardzo pomaga w radzeniu sobie z samotnością. Nagle dostrzegłam, że poczucie osamotnienia, które ciągle mi towarzyszyło, nie miało nic wspólnego z samotnością.

        Pozdrawiam

        Twiggy11
        Uczestnik
          Liczba postów: 7
          w odpowiedzi na: 40 letnie DDA #465112

          Jasia55

          Ja przekonałam się o potrzebie terapii mając 36 lat. Ale dopiero po śmierci mojej mamy, depresja zmusiła mnie do pójścia na terapię. Terapię zaczęłam mając 40 lat. Też ciągle wmawiałam sobie, że już jestem za stara na terapię. Nic bardziej mylnego.

          Jasia55 nie myśl, że jesteś za stara, bo nie jesteś. Nie czekaj też tak, jak ja na to aż życie Ci konkretnie dowali. Ja zwlekałam, bo ciągle sądziłam, że dam radę, jestem mocna. W jednym momencie straciłam mamę (najlepszą przyjaciółkę), straciłam ulubioną pracę i … wpadłam w depresję. Pomogła mi dopiero terapia indywidualna, prowadzona w ośrodku, który zajmuje się ludźmi z DDA.

          O rodzaju terapii zdecydować powinien terapeuta. W moim przypadku sprawdza się terapia indywidualna. Pracuję już drugi rok. Łatwo nie było, ale warto. Warto odzyskać siebie. Powodzenia i daj znać co zdecydowałaś.

          Pozdrawiam

          Twiggy11
          Uczestnik
            Liczba postów: 7

            Ja mam też problem z mówieniem nie. Uczę się tego. Różnie wychodzi. Odkąd chodzę na terapię mam większą świadomość tego, dlaczego nie umiałam mówić nie. Chciałam być dla wszystkich dobra. Potem przychodziła złość, bo czułam się wykorzystywana a dalej nie umiałam mówić nie. I tak w kółko. Świadomość jest bardzo ważna.

            A macie problem z podejmowaniem decyzji i tzw. słomianym zapałem? Dla mnie to najtrudniejsze. Ciągły decyzyjnych ping-pong. Jak sobie z tym radzicie?

            Twiggy11
            Uczestnik
              Liczba postów: 7
              w odpowiedzi na: Nasze sukcesy :) #464339

              Witajcie,

              Cieszę się, że znalazłam w sobie odwagę i zarejestrowałem się na tej stronie. Czytam Wasze wpisy i widzę, że jest nas wielu. To smutne, ale też budujące. Nie jestem z tym sama. Ktoś mnie doskonale rozumie, da wsparcie. Dzięki, że jesteście. Pozdrawiam

              Twiggy11
              Uczestnik
                Liczba postów: 7
                w odpowiedzi na: 40 letnie DDA #464312

                Witajcie, mnie przeszłość dopadła właśnie koło 40. Wcześniej udawałam silną. I nawet udało mi się siebie oszukać i w to uwierzyć. Dźwigałam na plecach cudze problemy, udawałam, że nie czuję smutku, bólu i złości. Że nie jestem wyczerpana….aż zmarła moja mama, popieprzyło się w pracy, mąż nie dał wsparcia i wszystko pękło. Wylało się i po wielu próbach trafiłam na właściwą terapię DDA. Dotarło do mnie, że to nie brak odporności emocjonalnej, nie delikatność, nie brak asertywności jest przyczyną moich problemów. Tylko mój ojciec alkoholik, którego po jego śmierci latami idealizowałam. To jemu zawdzięczam cały ból i pokłady złości, które mam w sobie.

                Mam 42 lata jestem w trakcie terapii i wierzę, a raczej staram się wierzyć, że odzyskam siebie.

                Liczę na to forum. Mam nadzieję, że uda mi się pogadać z ludźmi, którzy przeszli to samo co ja.

                Pozdrawiam

                Twiggy11
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7
                  w odpowiedzi na: Wiek DDA a terapia #464311

                  Slowfox, w każdym wieku warto. Ja też miałam takie obiekcje jak Ty. Myślałam, że jestem za stara na zmiany. Ale to nie prawda. Warto. Ja zdecydowałam się na terapię, dopiero gdy wpadłam w potworną depresję. Zmarła moja mama, popieprzyło się w pracy a od męża nie dostałam wsparcia. Było mi cholernie ciężko. Więc nie czekaj z decyzją o terapii. Idź na nią, to na prawdę pomaga. Pozdrawiam

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)