Witam Wszystkich. Dziękuję Tym osobom, które to przeczytają.

Mam na imię Monika, mam 20 lat. Mieszkam z rodzicami, chorą siostrą i teraz wróciła siostra z mężem i rocznym dzieckiem.
Mała siostrzenica dodaje mi sił na kolejny dzień, tylko co będzie jak się od Nas wyprowadzą?

O stronie DDA dowiedziałam się od Księdza. Weszłam i zaczęłam ją poznawać. Zaciekawiła mnie i po przeczytaniu kilku historii pomyślałam, więc to nie tylko ja jestem takim „dziwolągiem”.

Odkąd stałam się dorosła, zawsze widziałam w sobie coś innego. Przebywając nawet z innymi ludźmi, często w głowie pojawiała mi się myśl, co ja tutaj robię, ja się tutaj źle czuję.

Mam dwie siostry i trzech braci, ja jestem najmłodsza.
Starsze rodzeństwo ułożyło sobie życie, mają swoje rodziny, dzieciaki, oprócz mojej najstarszej siostry, która zachorowała.

Problem z alkoholem jest w domu od moich najmłodszych lat. Pamiętam ten lęk z dzieciństwa, kiedy tata nie wracał, a ja bałam się spojrzeć w okno, bo myślałam, że może On tam stoi. Awantury, płacz, strach, smutek. Czasem miałam ochotę uciec…

Kiedy już byłam trochę starsza, bałam się trochę mniej, prosiłam tatę, aby nie robił awantury, tylko szedł spać, prosiłam mamę, która jak już wpadła w złość, nie potrafiła przestać. Moja mama jest bardzo nerwowa, często płacze i użala się nad sobą.

Zauważyłam, że mam to po Niej, bo mnie również łatwo można doprowadzić do łez.

Skończyłam szkołę i nie wiem co dalej. Nie złożyłam papierów na studia, szukam pracy, ale ciężko mi to idzie. Mam w sobie lęk i chciałabym, żeby ktoś mnie poprowadził.

Zostałam też zraniona. Zakochałam się przed moją 18tką. Myślałam, że to już będzie Ten Jedyny, na zawsze.
Po trzech latach bycia ze mną, napisał mi sms’a, że chce być wolny i robić co chce.

Minął dopiero miesiąc, a ja nadal nie potrafię przestać o Nim myśleć.

Nie mogę zrozumieć tego, jak można w taki sposób potraktować drugiego człowieka.
Wiele mi obiecywał, dawał poczucie bezpieczeństwa, ale w pewnym momencie zobaczyłam, że coś jest nie tak.

Już na początku naszej znajomości ostrzegałam Go, żeby uważał, ponieważ ja jestem inna (mówiąc jestem inna, miałam już świadomość tego, że myślę inaczej, że mam w sobie dużo lęku i boję się życia). On powiedział, że nigdy mnie nie zrani, że będzie przy mnie, że jestem wartościową dziewczyną i nigdy nie spotkał takiej osoby jak ja.

Było dużo łez i trudnych chwil, nie czułam wsparcia. Kiedy ja mówiłam, że jest mi ciężko, że Jego zachowanie sprawia mi przykrość, uciekał… Ja miałam akceptować wszystko, jego wyjścia z kolegami, a kiedy ja chciałam iść do kina z własnym bratem i Jego żoną, a On był wtedy w pracy, to powiedział nie, bo będzie mi smutno. A ja tak mocno się zaangażowałam, że robiłam dla Niego wszystko, słuchałam.

Odcięłam się też przez to od moich znajomych. Siedziałam w domu, kiedy On pracował za granicą. Czekałam na Niego ponad rok czasu.

Za dużo padło pięknych słów, a dziś myślę sobie, że zakochałam się w zupełnie innym człowieku, albo to On pokazał mi się z innej strony, a teraz potraktował jak chwilową przygodę. Ciężko mi z tym, boli mnie serce. Wszystko jest za trudne dla mnie. Teraz wydaje mi się, że już zawsze będę sama.

A moim marzeniem, było mieć prawdziwy dom. Dom w którym będzie spokój, zrozumienie, szacunek, miłość. Dom w którym będę mieć lepsze życie niż teraz. Dom, który sama chciałam stworzyć.
Poddaję się.

Nie lubię samotności, bardzo się jej boję.

Monika, 20 lat
monia19952@o2.pl