Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD 2017 rok – rozpocząłem Terapię DDA

Otagowane: 

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 58)
  • Autor
    Wpisy
  • Ratowniczka
    Uczestnik
      Liczba postów: 16

      Elfryda,dla mnie terapia w grupie jest alternatywą – albo to albo psychiatra i prochy,bo bywają chwile,że kompletnie nie radzę sobie z emocjami- jak zaniedbane,niekochane i skrzywdzone dziecko. Tymczasem mam męża,dorosłego syna,dobry kontakt z rodziną męża i generalnie udane życie.Cóż z tego,nie cieszy mnie to.

      Ratowniczka
      Uczestnik
        Liczba postów: 16

        Olencja,nie czekaj z poszukiwaniem odpowiedniej dla siebie terapii, im szybciej to zrobisz tym lepiej dla Ciebie. Ściskam Cię mocno?

        olencja96
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Też ściskam was wszystkich.
          Teraz nie mam możliwości, bo studiuję jednocześnie 2 kierunki i trochę roboty jest, a może po prostu panikuję i to moja wymówka?
          Nie wiem, ale spróbować muszę w końcu. Dzięki za wsparcie.

          Ratowniczka
          Uczestnik
            Liczba postów: 16

            Olencja, myślę że to wymówka. Widocznie tama jeszcze trzyma. Każdy ma swój  czas.

            Elfryda
            Uczestnik
              Liczba postów: 5

              <p style=”text-align: justify;”>Dokładnie jak Ratowniczka pisze…Olencja widocznie to jeszcze nie ten czas.Ja zanim podjęłam terapię byłam w głębokiej depresji.Przez jakiś czas brałam leki.Wtedy nie wiedziałam jeszcze że to co się dziejdzieje ze mną i moje wszelakie kłopoty w pozornie normalnym życiu mogą być związane z DDA. Ale w tej depresji leżąc w totalnej niemocy, pamiętałam co to za uczucie módz się cieszyć…choćby tylko z tego że świeci słońce.Tak bardzo tego pragnęłam….że w końcu odstawiłam leki i poszukałam terapii.</p>
              <p style=”text-align: justify;”>Zajęło mi to mnóstwo czasu, rok dojrzewałam do decyzji.Pójście do gabinetu….kosmos.Nie jestem w stanie opisać ile mnie to kosztowało wysiłku.Pracuję 4 miesiące.Jest poprawa.Natomiast chcę napisać że często tym co nas blokuje i powstrzymuje to błędne wyobrażenie o tym jak taka terapia wygląda i strach przed nieznanym…przed ocenianiem.Ja nastawiłam się od początku że to proces mojego leczenia, że leczenie bywa trudne i że muszę przez to przejść jeśli chcę być zdrowa.</p>
              <p style=”text-align: justify;”>Szczerze jest trudno…nie sądziłam że będzie aż tak…mam chwilę zwątpienia, ale też staram się nie poddawać.Ludzie z zewnątrz też zauważają zmianę…słyszę że jestem inna ,spokojniejsza.I tego się trzymam.Dlatego każdego zachęcam do podjęcia terapii i walki o siebie ze samym sobą.Napiszę jeszcze że w rozwianiu moich wątpliwości pomógł mi ,,kolega,, anonimowy z tego forum.Napisał przecież nic tam nie stracisz …możesz się ewentualnie wygadać…I miał rację.Inną sprawą jest to że , na pierwszej wizycie to za wiele nie powiedziałam bo był tylko płacz….przetrwałam, choć czułam się idiotycznie, następna sesja był opór ale poszłam i przetrwałam i tak małymi krokami….</p>
              <p style=”text-align: justify;”>Co jeszcze…nie jestem wcale siłaczką…moja terapia jest kosztowna,bo prywatna i indywidualna.Nie byłabym w stanie pójść chyba na grupową…Choć się łamię.Narazie to nie do przeskoczenia, choć kto wie.</p>
              <p style=”text-align: justify;”>Nie potrafię się jeszcze cieszyć, wiele rzeczy do przepracowania…ale wierzę że kiedyś mi to się w końcu uda.Radosny dziecięcy śmiech płynący z samego serca z środka…</p>
              <p style=”text-align: justify;”>Zachęcam każdego…do walki o siebie, do przełamania własnego strachu, niemocy,znalezienia drogowskazu.Małymi krokami, wielkie i szybkie zmiany u mnie się nie sprawdziły.Trzymam kciuki za Was.Trzymajcie i za mnie.</p>

              Elfryda
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                A i jeszcze jedno…Ratowniczko świetny pseudonim.Podobnie jak Ty …mam wszystko i nie mam nic…bo wewnątrz jest jeszcze pustka,którą planuję zapełnić,a w głowie w tej chwili potworny haos, taki który powoduje że zaczynasz wątpić i podważać wszystko…momentami zastanawiam się czy nie podważę tego jak się nazywam.Ale to minie….musi minąć.Ciekawa jestem czy ktoś też tak ma?

                Ratowniczka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 16

                  Elfrydo, miałam podobnie jeszcze miesiąc, dwa temu. Ja zawsze broniłam się przed lekami, robiłam wszystko aby nie dać się depresji, bo moi rodzice od wielu lat żyją na antydepresantach.  Leki mogą ulżyć, ułatwić przejście z kompletnego załamania do stanu jako takiej normalności, ale potem nadchodzi czas na terapię, bo tylko ona daje nadzieję na wyzdrowienie i pozbycie się przyczyn depresji- tak myślę.  Odczuwanie, nawet bolesne, jest dla mnie wartościowe i rozwijające. Uwolnić uczucia – to dla mnie priorytet.

                  Ratowniczka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 16

                    <p style=”text-align: right;”>Elfrydo, miałam podobnie jeszcze miesiąc, dwa temu. Ja zawsze broniłam się przed lekami, robiłam wszystko aby nie dać się depresji, bo moi rodzice od wielu lat żyją na antydepresantach.  Leki mogą ulżyć, ułatwić przejście z kompletnego załamania do stanu jako takiej normalności, ale potem nadchodzi czas na terapię, bo tylko ona daje nadzieję na wyzdrowienie i pozbycie się przyczyn depresji- tak myślę.  Odczuwanie, nawet bolesne, jest dla mnie wartościowe i rozwijające. Uwolnić uczucia – to dla mnie priorytet.</p>

                    Ratowniczka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 16

                      <p style=”text-align: justify;”>Pseudonim nadał mi ktoś na innym forum dawno temu, uznałam, że trafił w sedno 😊</p>

                      Slywia
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1

                        Ja też postanowiłam zacząć porządną terapię w tym roku. Porządną, bo dojrzałam do szukania pomocy ponad rok temu, trafiłam na terapeutkę, która nie miała zupełnie pomysłu na spotkania, jedyne co dobrego zrobiła to, to że w swojej bezradności wysłała mnie do psychiatry i od ponad roku leki antylękowe pomogły jakoś przeżyć. Co to znaczy rozmowa z kimś kto wie na czym polega DDA uświadomiły mi nagrane audycje Tomasza Kosiorka „Na własne nogi” nagrane kiedyś w Polskim Radiu  (serię można znaleźć na youtube, bardzo bardzo polecam ). Jedna godzina takiej audycji pomogła mi siebie lepiej zrozumieć i nazwać niż miesiące bezcelowych spotkań, prowadzonych przez panią, która przysypiała na cotygodniowych porannych spotkaniach. Uświadomiła mi również jak bardzo dobra terapia może zmienić pełne niepokojów, strachu, zmian, szarpaniny życie. Że można się zaakceptować, zrozumieć i wziąć odpowiedzialność.

                        Zmieniłam miasto, odstawiłam właśnie swoje leki, może trochę samozwańczo, ale nie chcę ich brać całe życie. Jutro będę szukać ośrodka z terapią grupową. Trzymam kciuki za siebie i za Was.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 58)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.