Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD smutek, melancholia – walczyć/zaakceptować?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 31)
  • Autor
    Wpisy
  • żabka
    Uczestnik
      Liczba postów: 128

      Cały czas jest we mnie smutek. Nawet jak jest fajnie i miło, gdzieś na dnie zawsze jest.
      Od dziecka zdarzało się, że ktoś mnie pytał, czemu jestem smutna, choć wcale nie byłam, po prostu miałam taki wyraz twarzy.
      Uświadomiłam sobie też, że muzyka, której słucham, to w większości melancholijne kawałki. Dla mnie były piękne, a ktoś mi powiedział, że smutne (na co ja :blink:). Podobnie z literaturą itd. Smutek mnie bardzo przyciąga.
      Jednocześnie lubię się śmiać i często to robię…

      Zastanawiam się, czy jestem po prostu takim człowiekiem, melancholikiem / czy to się bierze z dzieciństwa / czy są podobni ludzie nawet ze zdrowych domów, więc trzeba się z tym pogodzić, że taka jest moja natura…

      Podejrzewam, że to ostatnie albo wszystko po trochu, ale chciałabym czuć się szczęśliwa. Czy smutas może być szczęśliwy? :pinch:

      Choć w tej chwili nie mam powodów do narzekań na sytuację życiową, choć cały koszmar dzieciństwa jest przeszłością, to to cały czas jest we mnie.
      Nie potrafię przeżywać szczęścia, nie potrafię się oderwać od tego smutku i własnego cierpienia.
      Czasem ktoś pisze o użalaniu się. Ja nie chcę się użalać nad sobą, chcę iść do przodu, ale TO po prostu jest, tak jakbym się przyzwyczaiła do takiego sposobu życia, odczuwania świata, nie wiem…
      Trochę się źle czuję z tym, że o tym piszę, ale może nie jestem w tym odosobniona… (?) I też pewnie trudno na to odpowiedzieć :whistle:

      Edytowany przez: żabka, w: 2008/01/07 23:17

      fuka
      Uczestnik
        Liczba postów: 171

        tez mam takie wrażenie, że ta melancholia jest we mnie.
        jako mała dziewczynka oglądałam dużo kryminałów, thrilerów etc.
        nie sądzę by to pozytywnie ukształtowało moja psychikę
        mam czesto sny albo wizje, że się tnę, kaleczę jakimś ostrym przedmiotem
        jak myje garnki-statki,jak trafię na nóz to widze już mój skaleczony, przecięty palec
        dlaczego?
        czy to ma związek z filmami, jakie ogladałam?
        muzyki tez kiedys słuchałam dołującej..
        owego czasu np. PORTISHEAD na porzadku dziennym
        pomimo całego szacunku dla wykonawców dzisiaj nie mogę jej słuchać
        wiele jest rzeczy, których nie chcę słuchać , bo sa smutne, oglądac, bo sa trudne i dołujące
        wierze, że ma to niebagatelny wpływ na nasza psychikę
        nie jesteś osamotniona żabciu
        spróbuj tez słuchać pogodnej muzyki
        ja czasami na siłę…
        choć miałabym ochotę coś z podzimii wysłuchać…
        staram się pozytywnie nakręcac
        tyle smutku we mnie tkwiło i chyba nadal tkwi
        pozdrawiam,
        uśmiecham się i przytulam.

        Edytowany przez: fuka, w: 2008/01/07 23:14

        skandal
        Uczestnik
          Liczba postów: 139

          Wiesz żabka, też lubie zanurzać sie czasem w takim melancholijnym nastroju i słuchac takiej muzyki.Cały czas tak mam, że ktos mi mówi "dlaczego sie martwisz?" a ja wcale sie w danej chwili nie martwię. Samo to, że ktos tak mówi powoduje u mnie czasem właśnie jakiś smutek.
          Czy taka jest Twoja natura? Czy z tym się trzeba pogodzić? Czy te powiedzenia stworzone i powtarzane w kółko przez nas samych nie powstrzymują nas właśnie od czegoś co nazywamy własnym rozwojem? A czym jest "TO"? Czym jest przyzwyczajenie?
          Czy muszą one nadal funcjonować w naszym umyśle skoro nie pozwalają się rozwinąć?
          Znamy je i wiemy czym są…więc postarajmy się je wyeliminować bo one są w naszej głowie nad którą najwiękjszą kontrole mamy sami chociaż czasem ciężko w to uwierzyć.
          Nie dziwie się, że źle się czujesz jak piszesz o czymś co Cie niszczy i wydaje Ci się że nie masz na to wpływu. A dopóki to się dzieje w Twojej głowie to Ty masz na to najwiekszy wpływ…

          żabka
          Uczestnik
            Liczba postów: 128

            Dzięki!
            Fuka: no właśnie, był i Portishead;)
            Może masz racje – świadomie unikać tych klimatów. Ale ostatnio też w sferze zawodowej poszłam w kierunku różnych trudnych spraw i pomagania ludziom. Bo mnie to obchodzi, bo wydaje mi się, że tak trzeba, ale co – nie powinnam? Nie wiem.
            Skandal: dzięki za postawienie tylu pytań, inspirujący post.

            kalho
            Uczestnik
              Liczba postów: 19

              Mnie też ludzie często pytają, dlaczego jestem taka smutna, choć wcale nie jestem i zastanawiam się co takiego w moim wyglądzie lub zachowaniu mogłoby na to wskazywać. Ale jakiś smutek rzeczywiście ciągle w sobie noszę. Potrafię na jakiś czas się go pozbyć i cieszyć się naprawdę tak, że to nawet widać na zewnątrz, ale on zawsze wraca, tak bez powodu, często niespodziewanie i wycofuje mnie powoli z życia towarzyskiego. Nie użalam się nad sobą, już prędzej zaciskam zęby bo nie lubie u siebie słabości i się jej boję. A smutek zostaje i nie wiem, czy kiedyś zniknie. Nie wiem, czy on wynika z dda tak samo jak nie wiem, które częsci mojej osobowości byłyby takie same jak teraz gdybym nie była dda. Nikt z nas nie wie, jaką byłby osobą, gdyby nie był dda i pewnie nigdy się nie dowie.

              kart
              Uczestnik
                Liczba postów: 42

                żabka zapisz:

                -Cały czas jest we mnie smutek.

                -Czy smutas może być szczęśliwy? :pinch:

                -Nie potrafię przeżywać szczęścia, nie potrafię się oderwać od tego smutku i własnego cierpienia.
                – Ja nie chcę się użalać nad sobą, …..jakbym się przyzwyczaiła do takiego sposobu życia, odczuwania świata, nie wiem…

                -Trochę się źle czuję z tym, że o tym piszę, ale może nie jestem w tym odosobniona… (?) I też pewnie trudno na to odpowiedzieć<br><br”

                Dlaczego nie chcesz się nad Sobą poużalać ktoś Ci tego zabronił. Może dlatego wciaż ten smutek siedzi w Tobie bo nie ma którędy wyjść. A może jest tak, że przyjmujemy, że nie wolno być smutasem trzeba być zawsze w świetnym nastroju, przebojowym i elokwentnym….a mówienie o swoim smutku o swoich uczuciach tak odmiennych niż radocha jest źle widziana….

                Może aby zacząć przeżywać szczęście trzeba wcześniej przeżyc smutek swojego dzieciństwa. To podbnie jak z żalem po stracie sa jakies etapy tego stanu i nie zawsze da sie tak od razu przeskoczyć w faze spokoju i radości.

                Zabka myślę, ze smutas może być szczęśliwy jeśli sobie na to pozowli czyli da sobie szansę na …bycie sobą.

                Pozdrawiam

                skandal
                Uczestnik
                  Liczba postów: 139

                  "Nikt z nas nie wie, jaką byłby osobą, gdyby nie był dda i pewnie nigdy się nie dowie."
                  Moim zdaniem to nieistotne kim by sie było gdyby nie dda. Przeszłości już nie zmienisz, więc po co użalać się nad czymś czego i tak sie nie zmieni? W czym to pomoże? Chyba tylko w marnowaniu chwili obecnej na rozmyslaniu jak zmienic przeszlosc. Tylko to co sie dzieje teraz ma znaczenie bo zyjemy dniem dzisiejszym, a jesli chcesz dzisiaj zyc przeszłościa to kiedy bedziemy żyć dniem dzisiejszym? Chyba nie jutro bo jutro bedziemy zyc dniem wczorajszym …i zapetlimy się. Z przeszłości moim zdaniem trzeba wyciągnąć wnioski i odszukac błedów, które trzeba naprawić i po to warto się w nia przenieść.
                  To że smutek się nam należy i w formie terapi do niego sie wraca to chyba co innego niż wprowadzanie się w stan beznadziejności, bo tacy już jestesmy. Byc może tacy jesteśmy ale być moze tacy nie musimy być.
                  Myśle że gdyby ten smutek był w odczuciu tu piszących czymś pozytywnym to nie pisaliby tu o nim jak o czymś co dręczy i nie pozwala isć na przód.
                  Pozdrawiam

                  kalho
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 19

                    Skandal, pisząc, że nie wiemy jakimi bylibyśmy osobami gdybyśmy nie byli dda miałam na myśli to, że tak naprawdę nie wiemy a przynajmniej ja nie wiem, czy np. ten smutek to tak na 100% pozostałość po dzieciństwie, czy moja wrodzona cecha osobowości, która i tak by się ujawniła, nawet gdybym nie była dda. Podobnie jest z wieloma innymi cechami i bynajmniej nie zamierzam doszukiwać się ich przyczyn, bo mogłabym się np. zacząć łatwo rozgrzeszać ze swoich negatywnych zachowań zamiast je poprawiać. Nie użalam się nad swoją przeszłością, wręcz przeciwnie koncentruję się na przyszłości a zwłaszcza teraźniejszości, bo dopiero teraz, gdy zaczynam samodzielne dorosłe życie czuję się wolna. Mam wybujałą wyobraźnię i mnóstwo planów które zamierzam zrealizować. A ten smutek, który ciągle powraca po prostu mnie denerwuje bo nie wiem, co z nim zrobić.Nie mogę go przeżyć, bo nie wiem czego on dotyczy, skąd się bierze.
                    Miłego:)

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      W dużej mierze zgadzam się z powyższym postem Kalho. Oczywiście, że się nie dowiemy, kim byśmy byli i właściwie aż tak bardzo mnie to nie zaprząta, bo to donikąd nie prowadzi – raczej więc nie gdybam, tylko chcę siebie zrozumieć.
                      Chyba to wszystko się bierze z mojego odczucia kontrastu między mną a moimi znajomymi – ze zdrowych rodzin, optymistycznych, pełnych energii i radości. Czasami jest tak, że mnie drażni ich świetne samopoczucie. Kiedyś czytałam u Kępińskiego, że to normalne, że jak człowiekowi jest źle, to denerwują go ludzie zadowoleni.
                      W efekcie jestem na nich zła, choć nie mam o co, więc szybko sie jakoś podświadomie obwiniam, że tak czuję, bo oceniam, że jest to coś dziwnego – "przecież to moi przyjaciele, świetni ludzie, o co ci chodzi". Teraz mi przyszło do głowy, że uruchamia mi się złość na to, że to właśnie ja musiałam cierpieć, a z innymi życie się obeszło łaskawiej, więc po prostu żywe jest we mnie poczucie krzywdy.
                      No i proszę, jakoś od smutku doszłam do złości.

                      Kart, wydaje mi się, ze dobrze celujesz z tymi etapami:) Tak, chyba w dużej mierze chodzi o to, żeby sobie dać czas. Może też jest tak, że jak doświadczysz więcej smutku niż radości, to nie ma się co dziwić. Może musi mnie spotkać więcej szczęścia, a wtedy poprzestawia się w główce…

                      Anonim
                        Liczba postów: 564

                        W kazdym z nas jest troche smutku, jednakze smutek ten nie powinien za dlugo trwać.
                        Mam nadzieje,że u Ciebie jest podobnie.Usmiechaj sie jak najczesciej pomimo wszystko.
                        Moim zdaniem nie ma co walczyc ze smutkiem trzeba go zaakceptowac, bo przeciez nie mozna sie caly czas cieszyc,troszke smutku jeszcze nikomu nie zaszkodzilo,ale tylko troszkę.Pozdrawiam Cie bardzo gorąco.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 31)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.