Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD smutek, melancholia – walczyć/zaakceptować?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)
  • Autor
    Wpisy
  • dota
    Uczestnik
      Liczba postów: 302

      „Może też jest tak, że jak doświadczysz więcej smutku niż radości, to nie ma się co dziwić. Może musi mnie spotkać więcej szczęścia, a wtedy poprzestawia się w główce…”

      tak właśnie. mi dawniej też ciągle towarzyszył smutek. jednak doświadczywszy odrobinę szczęścia, takiego myślę, że prawdziwego, trochę jakby zmieniłam optykę widzenia. i częściej zauważam pozytywy, maleńkie radości, które każą mi wierzyć w to, że szczęście jest osiągalne, jest możliwe. trzeba czasem tylko wyciągnąć po nie rękę, nieco pomóc.

      dobrzy ludzie w naszym życiu mają ogromny wpływ na nasze samopoczucie i postrzeganie świata. gdy jest ktoś, kto się interesuje, troszczy… człowiek wie, że nie jest sam, czuje się spokojniej i szczęśliwiej. tak po prostuB) (ech, kleniuchu 😛 )

      wioorek
      Uczestnik
        Liczba postów: 4

        hej:)

        nie wiem na ile mogę być bezpośredni:)
        więc opowiem o sobie…podzielę się swoimi poglądami i doświadczeniem ….
        myślę sobie, że smutek jest pieknym uczuciem, pod warunkiem że sie z nim nie identyfikujemy. Uczucie to pozwala uwolnić nam sie od nadmiaru doświadczen które sa dla nas w jakis szczególny sposób znaczace…nie powinno zwalczac sie uczucia smutku tylko je przezyc, warto jednak postawić sobie dwa pytania dlaczego jestem smutny?, czyli jakie zdarzenie ma bezpośredni wpływ na moje samopoczucie, i po co jestem smutny?, tzn, co sobie przy tym załatwiam, np czy chce wzbudzić swoim smutkiem czyjeś zainteresowanie…i czy pielęgnuję ten smutek?, czy też pozwalam mu w naturalny sposób przeminąć. Ważne aby być w stosunku do siebie absolutnie szczerym i jeżeli jestem smutny bo chcę aby inni zwrócili na mnie swoją uwagę to przyznać sie przed samym sobą do tego bez poczucia winy… w duchu miłości i akceptacji w stosunku do samego siebie. Jeżeli odnajdę prawdziwą przyczynę mojego smutku i melancholii i stwierdzę odważnie że np, jesto ciut niezdrowe zaczynam szukać pomocy…ja odnalazłem ją w programie 12 kroków i pracy nad sobą przy pomocy sponsora…
        dziś wiem, że smutek który mi nieustannie towarzyszył był spowodowany tym iż szedłem przez życie bez mojej siły wyższej, którą dziś nazywam Bogiem….
        gorąco pozdrawiam życząc pogody ducha – od ucha do ucha:)

        babsy
        Uczestnik
          Liczba postów: 155

          Ja też mam w sobie ten smutek. Budzę się czując jego obecność "w tyle głowy". Mam wrażenie, że towarzyszy mi cały czas, jest jak jakaś zasłona, która przykrywa wszystko cienką warstwą. Owszem, zdarza mi się śmiać, wygłupiać, czasem nawet bardzo intensywnie, ale smutek zawsze szybko wraca. Jakby to był dla mnie stan naturalny.
          Zauważyłam, ze również podświadomie wściekam się na np. mojego faceta, który z natury jest wesołkiem. Myślę sobie Z czego on się tak cieszy? Chyba jest niedojrzały, bo nie zdaje sobie sprawy, jak życie może dać w kość i zupełnie mimowolnie robię wszystko, by go "sprowadzić do swojego poziomu". A potem mam gigantyczne wyrzuty sumienia i zastanawiam się co ze mną do jasnej ciasnej jest nie tak?
          Również odbieram siebie jako "smutasa", mimo iż nie raz lubię sobie posłuchać radosnej muzyki. Smutek i powaga kojarzą mi się z mądrością i dojrzałością, ale z drugiej strony mój smutek przeszkadza mi w życiu. Nie wiem jak go "przeżyć", bo też nie wiem, czy to moja immanentna cecha charakteru, czy fakt wynikający z DDA, czy z ADHD, czy to depresja…. Dodam, iż od paru miesięcy leczę się na depresję, biorę Zoloft, cierpię również na bezsenność, na co także dostaję leki. Każda noc to dla mnie koszmar, budzę się po kilka razy w nocy, zawsze z bliżej nieokreślonym, wewnętrznym niepokojem, nerwowo patrzę na zegarek, a rano wstaję wykończona i na dzień dobry zniechęcona do całego świata. To sprawia, że naprawdę ciężko mi zmagać się z codziennością, nie mówiąc już o jakichś poważniejszych wyzwaniach (a właśnie jestem w trakcie budowania własnej firmy, bo w pracy u kogoś mi nie idzie). Czasem myślę sobie, ze chciałabym zachorować i wylądować w szpitalu, bo wtedy mogłabym z czystym sumieniem "nic nie robić" i nie czuć się winna, że jestem słaba, że jestem darmozjadem, że rozczarowuję wszystkich dookoła… Często przynosi mi ulgę myśl o samobójstwie…
          Przepraszam za ten przydługi post, ale musiałam to z siebie wyrzucić.

          dota
          Uczestnik
            Liczba postów: 302

            babsy zapisz:
            „Nie wiem jak go "przeżyć", bo też nie wiem, czy to moja immanentna cecha charakteru, czy fakt wynikający z DDA, czy z ADHD, czy to depresja…. ”

            nie, że sie czepiam, ale chyba o nie o ADHD chodzilo Babsy:P

            babsy
            Uczestnik
              Liczba postów: 155

              Tak, o ADHD, czyli nadpobudliwość. To też mam (zdiagnozowane), a ADHD u dorosłych sprzyja depresji właśnie.

              żabka
              Uczestnik
                Liczba postów: 128

                Nie masz za co przepraszać. Ważne rzeczy piszesz, a ja mam potwierdzenie, że to jest jakiś temat nie tylko dla mnie.
                Z tą chorobą to właśnie wczoraj miałam taką myśl, tzn. pojawiło sie zagrożenie czymś poważnym i moją reakcją była jakaś lekka ekscytacja, że teraz to będzie mi wolno robić, co chcę, być sobą i że phi, to nic takiego, z tym się uporam (bo depresja i ogólnie te wszystkie psychiczne napięcia są gorsze).

                I druga rzecz, o kt. piszesz: taka "prosta" wesołość kojarzona z niższym poziomem, a refleksyjność, smutek z inteligencją… No właśnie. Lwia część najlepszej światowej literatury to nie za wesoła jest w rzeczy samej;)

                Tak na logikę, to zostaje nie dopuszczać, by tego smutku było za dużo.

                Coś mi się kończą pomysły B)

                dota
                Uczestnik
                  Liczba postów: 302

                  babsy zapisz:
                  „ADHD u dorosłych sprzyja depresji.”

                  ojoj. tego nie wiedzialam:huh: czlowiek sie jednak przez całe życie uczy:silly:

                  kart
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 42

                    Do babsy : piszesz, że bierzesz leki na depresję a chodzissz na terapię ? Słyszałem, ze powinno sie łączyć obie formy leczenia.

                    A jeszcze odnośnie smutku i przekonań o jego jakoby wyższej wyższości nad innymi formami przeżywania życia. Skoro wielką literaturę tworzyli ludzie to może warto zapoznać sie na jakie przypadłosci cierpieli i wtedy może sie okazać co powodowało, że płodzili smutek choć w wielkim stylu…

                    Na terapii DDA pdstawowym narzędziem jest dzienniczek uczuć, czyli dostrzeganie i rozpoznawania co sie czuje w różnych sytuacjach. Pomaga to dostrzec, ze nie sama złość jest w człowieku ale także wiele tzw pozytywnych uczuć. Prosta metoda a fajna chociaż na poczatku może być przykra, gdyż zbyt wiele może pojawiać sie właśnie owego smutku, złości, żalu.

                    Zabka na logikę to sumtek warto przeżyc a nie tłumić bo i tak wyjdzie w jakimś momencie. Lepiej po prostu spróbować nie bać sie tego co się czuje. Dać sobie prawo do smutku tak samo jak do radości.
                    Ludzie smuccie się …i weselcie … i nie ustawajcie w odczuwaniu

                    ixa
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 36

                      Witam :)))
                      i ten przedłużony uśmiech wcale nie wskazuje, że ze mną jest inaczej… wcale nie. Jestem melancholiczką i smutasem… wszystko co napisałyście/liście dotyczy mnie, chciałam do was dołączyć…
                      tyle w nas pytań bez odpowiedzi…. dlatego, zmęczona ich poszukiwaniem przystaję i po prostu czerpię radość z dnia, słońca, faktu, że wracam do domu albo z niego wychodzę, że wciąż jest ze mną mama, która ostatnio podupadła na zdrowiu, serce, i nie nie wiadomo co będzie… ze słońca lub deszczu… choć przyznam, że zagoniona zaczęłam znów zapominać o tych małych przystankach :> muszę, nie, chcę do tego wrócić. 🙂 pozdrwaiam i życzę RADOSNEGO dnia, choć nie będziemy się szczerzyć do wszystkich wokoło, niech będzie w nas radość :)))

                      doris
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 396

                        A mnie dzisiaj dopadł SMUTEK – nie taka delikatna melancholia ale prawdziwie wielka czarna chmura nade mną zawisła ….

                        Zrobiłam awanturę w domu – nakrzyczałam na męża, na dziecko, teraz mam wyrzuty sumienia i jest mi źle, ponieważ nie mogę być terz z nimi, rzeprosić, przytulić.

                        NIe wiem dlaczego tak się dzieje, ale schemat jest ten sam: pojawia się smutek, rozdrażnienie, kiepski dzień jeden, drugi, nawarstwia się i wybucham. A potem uważam, że nie mialam racji, nie powinnam …. Ehhhhhhhh

                        Myślę, że niekoniecznie trzeba z tym walczyć, chyba, że ten smutek doprowadza do depresji lub jak u mnie do wybuchów. Pytanie tylko jak :dry:

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.