Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD autentyczny strach

Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 52)
  • Autor
    Wpisy
  • Patrycja2
    Uczestnik
      Liczba postów: 7787

      zizazou-mam identycznie:( Gdy mam coś załatwić,to mam sen z głowy-stan czuwania non stop. Albo gdy czeka mnie po prostu jakaś nowa sytuacja. I to nie musi być zupełnie nowa, wystarczy,że nowy,nieznany jest jakiś na pozór nieistotny szczegół. I sytuacja ogólnie wcale nie jest groźna,ale troszkę inna-wystarczy..Też czuję, jakbym miała to we krwi,chociaż z drugiej strony wiem,że problem leży we mnie,że tak naprawdę nie ma się czego bać..:(

      Anonim
        Liczba postów: 182

        Witaj w klubie 🙂
        to z drugiej strony śmieszne bo ja.np. zachowuje sie jak dziecko -ja sie zachowywalam tak w dziecinstwie np. jak mialam isc do lekarza na jakis bilans albo w ogole -a teraz mam problem isc np. po recepte 🙁 z podswiadomosci wychodzi ten strach z dziecinstwa , pamietam wtedy przezywalam horror jak bylam mała , ale moja matka mnie nie wspierała w tych trudnych chwilach w dziecinstwie -wysmiewala mnie ,krzyczala ..
        ja sobie nie ufam , innym nie ufam to ja nie wiem czy dam rade cokolwiek w sobie zmienic …głównie zaczyna sie u mnie od myśli (moze jej nie dostaniesz , a moze to itp.),ze np. jutro ide po recepte i juz nic sie nie liczy w ogóle,świat dla mnie przestaje istniec utożsamiam sie z lękiem, jestem lękiem! :laugh: ja smieje z siebie ale przed…to wyglada jakbym szłam na obdzieranie ze skóry !!! problem leży we mnie ,a nie w sytuacji na zewnatrz , ja w ogole nie konfrontuje tego z rzeczywistoscia, u mnie to co wewnatrz to i na zewnatrz -projekcja !!

        Patrycja2
        Uczestnik
          Liczba postów: 7787

          zizazou-ja jak mam iść do lekarza to też się czuję jakby mieli mnie ze skóry obdzierać. A przecież nic się nie dzieje…..Ja w ogóle emocjonalnie jestem jak małe,wystraszone dziecko. I wkurwia mnie ten wstrętny bahor,nic nie umie zrobić normalnie…:evil: Też miałam stracha jak miałam iść na bilans..A matka…Hmm, matka miała problemy lękowe z wyłażeniem z domu,więc to ja ją odprowadzałam raczej, nie na odwrót.Wiem,że rzeczywistość pewnie nie jest taka straszna…A sobie zupełnie nie ufam,ale to akurat dobrze-bo nie powinnam,skoro nie potrafię właściwie określić rzeczywistości,siebie,innych…Mój kompas nie działa….

          Anonim
            Liczba postów: 182

            Moje dswiadczenia z dziecinstwa stawiaja mnie w roli ofiary w dorosłosci. 😉 A ten cały problem poczucia krzywdy to zwiazany jest z pokorą czyli JA pępek świata.To poczucie krzywdy wynika z takiego irracjonalnego przekonania , że świat jest zły i robi wszystko żeby mnie zniszczyc. Ja jestem w taki sposób nastawiona do świata i jednoczesnie do siebie, to nie widzę tej swojej roli jakby w tym wszystkim.Stad tez ten lęk , jestem ofiarą lęku bo swiat jest zły i mnie zniszczy i się lękam.

            Patrycja2
            Uczestnik
              Liczba postów: 7787

              zizazou-ja też mam problem z postrzeganiem świata z pozycji ofiary,a odkręca się to mega ciężko,też jakbym już we krwi to miała…:( Z pępkiem świata chyba też mam problem,tak mi się wydaje….Chociaż wolałabym,żeby tak nie było..I też jestem źle nastawiona do świata-"świat jest zły,chce mnie zniszczyć..". Zacytuję teraz nie siebie,a fragment piosenki"Rzeczywistość jest jak wielki,czarny pies,cicho skrada się i chce mnie zjeść"….Widzę,że się rozumiemy..:blink: :laugh: 😉 🙂

              vanilka
              Uczestnik
                Liczba postów: 63

                Ostatnio też miałam wielki problem z lękiem. Każdy dookoła mówił, że to minie, że nie mam co się przejmować. Ciężkie były noce… i dnie.Leków nie biorę z natury, bo im nie wierzę… wiem ,że po odstawieniu jest dwa razy ciężej. Stwierdziłam, iż sama sobie nie poradzę i zaczęłam o tym głośno mówić. Powtarzałam sobie… trudno… najwyżej coś się stanie, wejdą okradną mnie, zabiją… nie mam na to wpływu Boże…. mam wpływ tylko na to ,żeby przestać się bać… bo negatywne myślenie to też afirmacja… z negatywnym skutkiem.Było bardzo źle…Zaczęłam sobie tak powtarzać i oswajać swój lęk. Poznałam też jego źródło. Wcześniej byłam już umówiona na spotkanie z terapeutką… ale jak już tam poszłam to problemu już nie było. Na tym etapie czuję się dobrze. Lęk jest, od czasu do czasu się odzywa… no i nawet powinien… bo w końcu po coś jest, ale ja się cieszę ,że jest go malutko… Jak przyjdzie znowu, to będę dalej z nim pertraktować. Polecam takie uwolnienie się. W moim przypadku to zadziałało, a też bardzo bałam się chodzić spać…

                Anonim
                  Liczba postów: 182

                  ja sie nie boje ,ze ktos mi cos zrobi ,boje sie lęku przed lękiem(objawów,telepania), takiego zaakceptowania go,przezywania, walka z lękiem powoduje ,ze lękam sie jeszcze bardziej…tak ciężko mi go zaakceptować i nie utożsamiać sie z nim..ale pracuje nad tym i jest duzo lepiej…oswajam go ,rozmaiwiam z nim , bo zawsze pod tym lękiem ukrywa sie inne uczucie ,albo przekonanie z domu , ktore jest nieadekwatne do rzeczywistosci…ten lęk to tez taki wzór z dziecinstwa,takie lękanie i oczekiwanie na cos strasznego, to straszne, zdarzało sie bardzo często np. kiedy ojciec wracał pijany i nigdy nie bylo wiadomo co bedzie -to takie napiecie i tak reaguje tez dzis , lęk i napiecie,oczekiwanie na cos, co jest tylko w mojej głowie i nigdzie wiecej ,ten sam schemat.

                  Edytowany przez: zizazou, w: 2011/04/06 12:16

                  Seefrau
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 18

                    w sumie to już samo to słowo "lęk" jest przerażające!

                    ja często boję się chodzić po ulicy, mam wrażenie, że od razu ktoś mnie śledzi, wejdzie za mną do domu i zrobi mi krzywdę na klatce schodowej, albo w momencie otwierania drzwi szybko wepchnie mnie do środka i też coś złego zrobi, albo gdy stoję na przystanku to też mi się wydaje, że zostanę wepchnięta pod rozpędzony tramwaj itp., itd., brrr!!
                    co do wstawania rano… najgorsze są dni, kiedy zaraz po przebudzeniu lecą łzy. Jak z jakiegoś cholernego automatu. Wtedy to już nawet o zwykłym funkcjonowaniu nie ma mowy :/
                    nie wiem czy to jest też jakoś z tym wszystkim powiązane ale panicznie boję się pająków. To mi okroooopnie utrudnia życie bo każdej prostej, codziennej czynności towarzyszy stres, gdyż zewsząd może wyjść pająk, a jak już wyjdzie jeden to zaraz napotkam ich z 5. (tak, one w jakiś magiczny sposób przyciągają się wzajemnie).
                    Denerwuję się wyciągając książkę z półki, otwierając szafę, podnosząc papierek z podłogi, włączając światło w ciemnym pokoju (a co jeśli jakiś właśnie usadowił się na włączniku?). Nie potrafię też żadnego zabić bo one się zaczynają wtedy ruszać a jak coś takiego zobaczę to mam ochotę umrzeć od razu.
                    I nie znoszę ludzi, którzy robią sobie z tego żarty. Mordercze skłonności budzą się wtedy we mnie z hukiem. Głośnym.
                    Srednio co tydzień dostaję też ataku histerii pod tytułem "a co, jeśli zaraz wszyscy umrą?"

                    tylko nie mówcie mi, że muszę iść na terapię wstrząsową i zamknąć się w 1 pokoju z tym łażącym ohydztwem.

                    malenka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 382

                      Paraliżuje mnie…. trzyma w ryzach….przenika każdą sferę życia….Pojawił się jak złodziej. NIe umiem go przezwyciężyć…..oby nie zagościł na zawsze:(

                      janusz96
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 572

                        Strach zapukał do drzwi…..otworzyła mu Odwaga……..i za drzwiami nie było nikogo ! Spokojnej , odważnej Niedzieli:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 41 do 50 (z 52)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.