Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Awanturujący rodzice

Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • Czereśnia
    Uczestnik
      Liczba postów: 27

      Monos5 doskonale Cię rozumiem. Niestety ja również jestem w podobnej sytuacji. Pod koniec wakacji pełna optymizmu i chęci walki o siebie podjęłam decyzję o wyprowadzce z mojego rodzinnego domu i jak łatwo się domyśleć nadal w nim tkwię. Na urlopie w październiku poważnie skręciłam kostkę i przez 6 tygodni byłam uwięziona w domu oczywiście pod opieką troskliwych rodziców. Przez te 6 tygodni na zwolnieniu lekarskim nasłuchałam się jakie to mam szczęście, że z nimi mieszkam bo co ja bym sama zrobiła z nogą w gipsie. Przecież nie mam nikogo oprócz nich. Dramat. Pomimo bolącej kostki wróciłam do pracy, już nie wytrzymałam, z każdym dniem czułam jak wysysają ze mnie energię i głębiej zapadam się w depresję. Po powrocie z 2 tygodniowego urlopu oczywiście usłyszałam od mojej matki tylko, że ona nie wyobraża sobie życia jak mnie nie ma w domu, że ciągle się martwiła, a co najlepsze ani razu do mnie nie zadzwoniła. Nawet nie spytała mnie jak ja się bawiłam i czy miło spędziłam czas. Wiadomo moje potrzeby się nie liczą.  Decyzja o wyprowadzce została już podjęta i nie ma odwrotu, szukam pracy i mieszkania bo chcę się wyprowadzić z mojego miasta. Jednak nie jest łatwo, jak tylko oznajmiłam rodzicom, że się wyprowadzę i szukam mieszkania to zaczęły się jazdy ze strony matki. Ojciec niepijący obecnie alkoholik przyjął to do wiadomości, bez zbędnych komentarzy. Natomiast moja matka z paniką w oczach rozpoczęła lamenty i wszelkie sposoby aby zmienić moją decyzję. Począwszy od szantażu emocjonalnego, jaka to ja niedobra i niewdzięczna jestem, że dali mi wykształcenie, a teraz tak im się odpłacam. Codziennie milion telefonów do pracy co kupić do jedzenia, co zrobić na obiad, kiedy ojciec ma wizytę do lekarza, dosłownie pytania o najprostsze sprawy. Na moje pytanie do matki dlaczego ciągle o wszystko mnie pyta usłyszałam odpowiedź, że jestem najważniejsza w domu i oczywiście sami nie dadzą sobie rady. A z drugiej strony codziennie słyszę, że ja nie dam rady sama się utrzymać, że nie umiem nic dobrze zrobić. Jak już nic nie działa to zaczynają się oskarżenia, że pewnie mam jakiegoś faceta i chcę z nim uciec, a on oczywiście mnie wykorzysta i nie będzie już powrotu do domu. Powoli tracę nadzieję, że uda mi się wyprowadzić bez wojny i spalenia mostów. Już wyobrażam sobie nadchodzące święta. Sama już nie wiem może zdecydowane odcięcie się od nich to najlepsze wyjście, chociaż wolałabym tego uniknąć.

      Fog
      Uczestnik
        Liczba postów: 35

        Z mojego skromnego doświadczenia wiem, że jedyną szansą na uleczenie siebie i jest odcięcie się za wszelką cenę od toksycznej rodziny. Wiele lat temu postawiłem wszystko na jedną kartę i wyjechałem daleko od rodzinnego miasta, mając tylko niestabilną pracę. Było cholernie ciężko bo wręcz uzależniłem się od „pomagania” i opiekowania się dorosłym już bratem i chlejącymi na potęgę rodzicami i często myślałem co tam się dzieje. Przez pewien czas nawet brakowało mi nocnych burd, niepewności każdej nocy i życia nie swoim życiem. Miałem też potężne wyrzuty sumienia, że zostawiam ich w takim stanie (bo przecież mogłem pomagać, płacić długi, wynosić puste butelki, zbierać ich nieprzytomnych z ulicy bo wydawało mi się to normalne) ale sam chciałem żyć inaczej. Teraz 14 lat po wyprowadzce widzę, że niczego nie był bym w stanie zmienić tkwiąc tam dalej. Straciłem całe dzieciństwo na odgrywaniu bohatera domu i tego czasu nikt ani nic mi nie zwróci ale wybaczyłem im to co zrobili mi i mojemu bratu.

        Z takiego środowiska trzeba uciekać, nie patrzeć za siebie a potem wybaczyć tym który nas krzywdzili, odnaleźć siebie i żyć pełnią życia.

        Taki jest plan 🙂

        Nowa05
        Uczestnik
          Liczba postów: 317

          Dziękuję wam wszystkim za wsparcie. Już od wczoraj jestem w Niemczech i znowu nowa rodzina. Tym razem małżeństwo + mama babci. Czyli w sumie 3 osoby. Trochę się wkurzyłam wczoraj, bo sekretarka z firmy powiedziała że jestem do małżeństwa a jest tu jeszcze babcia jedna i też jakieś drobne rzeczy do niej robimy. Powiedziałam rodzinie że nie będę robić nic do tej jednej babci, bo firma skierowała mnie do 2 osób, a tu mam opiekować się jeszcze 1 babcią, rodzina zaraz do firmy zadzwoniła, a sekretarka z firmy mówi, że ja robię problem wielki i nie chce mi się takich drobnych rzeczy robić. I tutaj córki powiedziały firmie, że albo będę robić do mamy ich mamy, czyli babci, a do ich mamy nie, bo nie potrzebuje opieki i tylko do dziadka, albo będzie musiała przyjechać inna opiekunka, bo ja muszę to robić. Sekretarka z firmy powiedziała że w tej chwili robi zamianę, że jestem do 2 osób do tej najstarszej babci i dziadka. Ja się na to zgodziłam. Dzieci, czyli wnuki przychodzą, coś tam nabrudzą, a tamta opiekunka widziałam, że  sprzątała za nimi. Ciężko mi wyważyć co robić, a co nie. U mnie to, albo czarne, albo białe. Jest ciężko się uspokoić, jak się mieszka z rodzicami. Mimo, że jestem teraz w Niemczech to dalej byle co mnie denerwuje, teraz zaczęłam oglądać Beatę Pawlikowską i słuchowiska o depresji, samotności…

          malina32
          Uczestnik
            Liczba postów: 142

            Mi terapia pomaga wywarzyc. Ja nie widze problemu. Poradzilas sobie.

            Ustalilas swoje granica z sekretarka. To sie poprostu jej nie spodobalo ze ktos jej powiedzial ze cos w twej sytuacji jest nie wlasciwe.

            Gratuluje kochana zadbalas o siebie.

            W domu naruszano granice wiec teraz nie wiem jak je wyznaczac i bronic. Boimi sie odrzucenia.

            <span style=”line-height: 1.5;”> </span>

            <span style=”line-height: 1.5;”>P.s. z tego co slyszalam Pawlikowska nie jest najlepszym wyborem bo zniecheca ludzi do terapi i brania lekow. </span>

          Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.