Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Cel w życiu poszukiwany

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • doris
    Uczestnik
      Liczba postów: 396

      Szukam CELU …. może ktoś pomoże:)

      Czy mozna żyć bez jasnego celu i być z takiego życia zadowolonym? Cieszyć się dniem dzisiejszym i nie mieć planów na przyszłość, jasnej wizji tego co się chce osiągnąć?

      Mój niepokój wywołało z pozoru niewinne pytanie znajomego (bezdzietnego) czy poza pracą i dzieckiem mam jakiś cel w życiu. Nie potrafiłam odpowiedzieć.

      Zawsze moim marzeniem było stworzenie dobrego związku (mam męża, więc cel osiągnięty), później dokończenie edukacji (studia ukończone, cel osiągnięty), podróżowanie (cały czas to robimy), zamieszkanie na swoim (mamy mieszkanko, cel osiągnięty). Następnie długo staraliśmy się o dziecko (najwazniejszy cel, też osiągnięty). I problem polega na tym, że lista ważnych rzeczy się skończyła. Walczę z wyrzutami sumienia, że za mało czasu poświęcam synkowi a on mnie jeszcze potrzebuje i to bardzo. Zajmuję się nim, pokazuję świat, razem fajnie się bawimy, uczymy a od czasu do czasu pozwalam sobie na drobne przyjemności tylko dla mnie lub dla nas (kino, teatr, imprezy, książki etc).

      Katarzynka21
      Uczestnik
        Liczba postów: 808

        Doris, no mysle,z e jeszcze masz bardzo duzo celow, bo te co "niby"osiagnelas wg mnie jeszcze nie sa osaigniete 😉 Masz meza i pewnie Twoim celem jest zycie z nim do konca zycia w harmonii, zgodzie i milosci. Masz syneczka i pewnie Twoim celem jest wychowywanie go i cieszenie sie jego szczesciem, pomaganie mu kazdego dnia i kiedy tylko bedzie potrzebowal, a bedzie potrzebowal pewnie w pewnym sensie do konca Twojego zycia 😉 Zwiedzanie swiata-to pewnie cel nieskonczony, zawsze mnostwo do zobaczenia i zwiedzenia.

        Uwazam, ze Twoje zycie, z tego co piszesz, jest urocze i masz zwykle, proste, ale urocze cele. Uwazam, ze one sa najwazniejsze i sa jednymi z niewielu cennymi celami jakie czlowiek moze sobie przed soba postawic 😉

        Cel pt: "bede dyrektorem generalnym X" jest wg mnie smieszny i zupelnie nieprawdziwy, jakis sztuczny i niewiele warty w kontekscie calego zycia emocjonalnego i spolecznego, ktore dla mnie jest naj najwazniejsze. Owszem, realizowanie siebie zawodowo jest ok, ale nie jako cel sam w sobie. A pewnie o tego typu cel pytal Twoj znajomy?

        doris
        Uczestnik
          Liczba postów: 396

          Hmm, kolega mial na myśli bardziej skomplikowane cele, do których karierę zawodową mozna pewnie zaliczyć:) Albo jakiś pomysł na własny biznes, z którego zyski mozna przeznaczyć na ekscytującą podróż. Albo zrobienie jakichś kursów typu nurkowanie, wspinaczka wysokogórska (wspinaczka za mną chodzi, zobaczymyy).

          Generalnie chodzi chyba o wizję siebie i swojego życia teraz i za lat ileś tam. On sobie zaplanował nawet dziecko, bardzo precyzyjnie, choć nie wiem czy tu akurat się nie pomyli z kalkulacjami.

          A ja tak sobie teraz żyję bez większego planu, mając nadzieję, że z czasem naturalnie bardziej na sobie się skupię i jeszcze jakiś pomsł mi wpadnie do głowy. Wydaje mi się, że nie odbiegam bardzo od reszty ludzi mających dzieci. Ale czuję się dość niepewnie w kontaktach z osobami, które rodzin nie załozyły, mających więcej czasu dla siebie i mogacych w pełni egoistycznie się realizować. I potrzebuję potwierdzenia, że ze mną wszystko ok, że nie marnuję swojego życia. Nie umiem nie porównywać się z innymi i na przykład jak ktoś mi mówi, że kupuje domek na kredyt, to zastanawiam się dlaczego ja tego nie robię, szukając wytłumaczenia dla własnych decyzji.

          Katarzynka21
          Uczestnik
            Liczba postów: 808

            A to ciekawe, kurs nurokwoania to chyba znacznie mniejszy cel niz wychowanie dzieci. Kurs sie robi i juz koniec, zrobiony, a dzieci maz to cel na cale zycie 😉

            Wiesz, ja mam domek na kredyt, pracuje, zmianiam niebawem prace, realizuje sie, ale to wszytko robie po to (to jest tylko srodek do osiagniecia celu, ktory to srodek tez przynosi mi satysfakcje), zeby osiagnac ten najwazniejszy cel w zyciu-szczescie. A to szczescie planuje osiagnac poprzez stworzenie szczesliwej rodziny, trwanie w szczesliwym zwiazku z moim mezem, wychowywanie szczesliwych dzieci i szukanie szczescia dla siebie w innych malych rzeczach, ktore sie po drodze pojawia (kurs nurkowania tez mi sie marzy, ale juz zdecydowalismy z mezem, ze to jak odchowamy dzieci ;-)). Chce moc w wieku 97 lat 😉 spojrzec wstecz i powiedziec, bylam dobra zona, bylam dobra matka, bylam w tym szczesliwa, postepowalam zgodnie ze soba, uszczesliwialam i innych i siebie. Robilam rzecz dla mnie wazne, pracowalam kiedy uwazalam, ze to dla mnie istotna rzecz, dbalam o siebie i o tych moich najblizszych. Zawsze robilam to co uwazalam za dobre w danym momencie i na co mialam ochote. I jak tak poweim to zamkne oczy i szczeslwie umre.

            Nie wyobrazam sobie takiego scenariusza: mam 97 lat spogladam wstecz u mowie. bylam dobrym przedsiebiorca, zarobilam duzo pieniedzy, zapisalam sie co dwa miesiace na inne kursy, potrafie mowic 10 jezykami, zatrudnilam 100 osob, a potem pwoiekszylam moja firme do 10000 osob zatrudnionych. Jestem szczesliwa 😉

            Ten drugi to nie moj scenariusz 😉 Ja chce osiagnac swoj cel-szczescie po swojemu, poprzec bliskosc z innymi, poprzez dbalosc o innych i poprzez dbalosc o siebie, rozumiana jako realizacja moich pragnien, a nie powinnosci i ambicji.

            doris
            Uczestnik
              Liczba postów: 396

              Wiesz, nurkowanie jest teraz modne, przynajmniej w niektórych kręgach:) I jest to cel dla samego siebie czyli sposób realizacji, dbania o siebie. A wychowanie dzieci niestety nie cieszy się takim prestiżem(?), jest rozumiane jako czynność usługowa, poświęcanie swojego czasu i energii dla kogoś innego, obowiązek.
              I ja byłam chyba tak "wychowywana" czy też raczej hodowana w poczuciu spełniania obowiązku, bez czerpania z tego radości. Dziecku swojemu chciałabym dać coś więcej i dlatego np. chętnie rezygnuję z przejażdżki rowerem na rzecz biegania za rowerkiem syna a pobyt na basenie ograniczam do np. dwukrotnego przepłynięcia basenu, resztę czasu spędzając z nim na zjeżdżalniach. I tak dalej.

              Mam problem z poczuciem szczęścia, to znaczy nie jestem pewna tego czy jestem szczęśliwa, tak jak czasem nie wiem co czuję, czego chcę i bardzo łatwo zbijam się z tropu. To chyba kwestia bycia z sobą blisko i słuchania swoich potrzeb, czego jeszcze do końca nie potrafię.

              Katarzynka21
              Uczestnik
                Liczba postów: 808

                Doris, wydaje mi sie, ze nie da sie byc do konca szczeliwym jak sie poswieca caly czas komu, czyli np. dziecku, ale Ty chyba tak nie masz. Tak samo jak nie da sie byc szczesliwym caly czas nurkujac (a o nurkowaniu marze od ok 5 klasy podstawowki, bo uwielbiam plywac, w wodzie czuje sie jak ryba, mode na nurkowanie mam w d…e .;-)), caly czas pracujac itd. kazdy inaczaj rozumie szczescie i trzeba znalezc swoja droge, zeby do niego dojsc. Ja np pedze sobie stateczne i nudne 😉 zycie,a le jest mi w nim bardzo dobrze 😉 Czerpie z niego duzo satysfakcji 😉 Ale tez prawda jest, ze jest dla mnie wazna praca (ale nie najwazniejsza), wazne jest dla mnie wyjscie ze znajomymi (ale nie najwazniejsze), wazne jest dla mnie polazenie po sklepach (ale nie najwazniejsze), poczytanie ksiazki (ale neinajwaznijsze), pojscie na basen czy wyjazd na narty (ale nie najwazniejsz) itd, itd. Te wszytki musza isc kolo tych najwazniejszych celow (rodzina, bliskosc, milosc, stateczne szczescie), zeby dopelnic szczescia. Bez nich faktycznie, zycie staje sie monotonne, a monotonnia meczy (przynajniej mnie), ale tak czy inaczej w hierarchii waznosci zajmuja odlegle miejsce. Wg mnie, zycie nie polega na tym, zeby poswiecac sie calkiem innych, ale zeby szukac szcescia poprzez rozne formy zycia-czerapnie szczescia z obcowania z dzieckiem i mezem to jeden z wyborow, wg mnie bardzo dobry. Inna sprawa jest, ze czasem zdaza sie, ze kobiety poswiecajas ie tylko i wylacznie dziecku, to moze grozic powaznym kryzysem jak dziecko zacznie odchodzic z domu, uniezalezniac sie. Dlatego w tym wszytkim trzeba byc elastycznym 😉 Ale jednak wiedzeic co jest dla nas najwazniejsze.

                Hawana
                Uczestnik
                  Liczba postów: 554

                  Ja tez mam problem z e swoimi celami które postawiłam sobie na początku terapii, moimi celami było:
                  -wyprowadzenie się z domu( cel osiągnięty),
                  -zaliczenie zaległych egzaminów (cel osiągnięty),
                  -zdobycie nowych znajomych i otworzenie się na ludzi (cel osiągnięty),
                  -wyrobienie nowego dowody osobistego ( cel osiągnięty),
                  -napisanie pracy lic i ukończenie studiów( właśnie kończe) kończą mi się te cele a ja wpadam w depresję bo nie wiem co mam dalej z sobą zrobić, musze wytyczyć nowe cele ale muszą one być realne więc nie wiem co dalej nie mam pomysłu a mozliwości jest tak wiele:(:unsure:

                  Katarzynka21
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 808

                    Echhh moje kochane, co Wy? Zwariowalyscie z tymi celami ;-)? To ja powiem tak, uwazam, ze bez takich celow o jakich piszecie mozna fajowo zyc 😉 ja tak mam 😉 Co prawda, szykuje sie do egzaminow i to mozna by oceniac jako moj cel, ale traktuje go tak luzno, ze moze podejde do nich za rok, moze za dwa lata, albo w ogole jesli uznam, ze zmianialam zdanie. Niczego z takich spraw operacyjnych 😉 nie traktuje nadzwyczajnie koniecznie i uznaje ich zmiane w kazdym momencie, co wiecej uwazam, ze nie mam probelmu z doprowadzaniem spraw do konca, ale slucham tego co sama czuje i na co mam ochte co uwazam, ze ma sens, a co juz ten sens stracilo na etapie zycia na jakim jestem.

                    A takie cele maja sens wg mnie jak sa zwiazane z realizacja siebie, swoich pragnien, ksztaltowania swojego wizerunku we wlasnych oczach, ale tez jako etapy na drodze a nie punkty do zalczenia.

                    Carola
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 402

                      Cel w zyciu hmmm to jest cos co sie sobie wyznacza i cos do czego sie darzy…. to ja chyba nie mam takich celow.
                      Oczywiscie jezeli ktos chce cos osiagnac, obojetnie czy w sprawach prywatnych czy w zawodowych, musi stawiac sobie cel i podazac ta wyznaczona droga zeby ten cel osiagnac. Ja nie musze nic osiagac, nie mam takiej wewnetrznej potrzeby, nie lubie sie nakrecac na cos, nie lubie zeby cos mna kierowalo… te wszystkie wyznaczenia, planowania, uwazania zeby ta droge pokonac, zeby nie zboczyc z niej itp powoduja u mnie niechec zwiazana z utrata spontanicznosci, w pewnym sensie niezaleznosci.

                      Ja to zawsze porownuje do celow podrozy, najlepsze urlopy jakie spedzamy sa te bez celu… pakujemy przyczepe i w droge. Gdzie nas zaniesie tam jestesmy, nie ma znaczenia w jakim czasie, nie ma znaczenia czy daleko czy blisko i juz samo ruszenie spod domu roztacza przed czlowiekiem fascynujace wizje.. a moze zboczymy i zobaczymy zamek na Loar-ze, albo nie, moze skrecimy teraz to wdepniemy do tego zajazdu co byla reklama na autostradzie hihi i jest przyjemnie blogo, jak wyznaczamy sobie cel np Wieden, Barcelone to po pierwsze sama podroz sklada sie tylko z pokonywania kilometrow, czlowiek nic nie widzi, nic nie pozna po drodze bo nie ma na to czasu, ochoty itp maja cel przed oczami… a po drugie, jak juz dotrze do tego celu to "zarznie" sie zeby z tego osiagniecia skorzystac, czyli biega jak nawiedzony zwiedzac, ogladac, podotykac.

                      Tak samo staram sie isc przez zycie, chyba sama droga jest moim celem.. patrze i obserwuje co mi to zycie przyniesie. Partnerstwo, zwiazek, dzieci … okej bardzo sie ciesze, ale nie jest to moim celem, nigdy do tego nie dazylam tylko poprostu "jest to na mojej drodze"

                      ps apropo kursu pletwonurkowego hihi to zanioslo nas kiedys tak przez przypadek w drodze do Szwajcarii… do Chorwacji i na kampingu kolo Sibenika miala swoja baze wypadowa polska szkolka i bez problemu mozna bylo zrobic sobie kurs wstepny, bo mieli wszystko, sprzet, neopreny, butle, pletwy, maski itp

                      Anonim
                        Liczba postów: 20551

                        Katarzynka21 zapisz:
                        „Doris, wydaje mi sie, ze nie da sie byc do konca szczeliwym jak sie poswieca caly czas komu, czyli np. dziecku, ale Ty chyba tak nie masz. Tak samo jak nie da sie byc szczesliwym caly czas nurkujac (a o nurkowaniu marze od ok 5 klasy podstawowki, bo uwielbiam plywac, w wodzie czuje sie jak ryba, mode na nurkowanie mam w d…e .;-)), caly czas pracujac itd. kazdy inaczaj rozumie szczescie i trzeba znalezc swoja droge, zeby do niego dojsc. .”

                        Katarzynko, poświęcenie jest wówczas, gdy rezygnujemy z czegoś na czym nam zależy. Poświęcenie oznacza stratę, wyrzeczenie i dlatego nie można być wówczas szczęśliwym. Dlatego ja się nie poświęcam dla dziecka ani dla męża ale czerpię radość z bycia z nimi i spędzania wspólnie czasu.

                        Wczoraj się mocno nad tym tematem zastanawiałam i doszłam do tego, że celem, którego tak poszukiwałam jest fajna rodzina, mająca wspólne zainteresowania, pasje, ciekawość świata i lubiąca spędzać ze sobą czas. Nie chodzi o bycie non stop razem ale chodzi o to, by mieć co ze sobą razem robić. Za wzór mam swojego wujka, już staruszka, który wspólnie z dorosłymi synami co roku wybiera się na spływy kajakowe, razem z ciocią lubią sobie pomuzykować itd.

                        Moje 4,5 letnie dziecko nie przeczyta jeszcze samo sobie książki, nie pójdzie samo do kina, nie zniesie sobie rowerka, więc logiczne jest, że ja muszę (i chcę) z nim to robić. Ale jak się tak głębiej zastanowić, wiele rzeczy, które robimy razem to są jakieś moje lub wspólne z mężem pasje, którymi zarażamy małego. I tak ulubioną zabawką jest globus, a miejscem lokalnych wycieczek zoo lub basen.

                        Tylko, że jak mówię komuś, zwłaszcza bezdzietnemu, że z dzieckiem to czy tamto, to pewnie ma przed oczami wizję Matki-Polki kręcącej się wokół i dogadzającej synkowi, brr.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.