Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Cel w życiu poszukiwany

Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • doris
    Uczestnik
      Liczba postów: 396

      Carola zapisz:
      „Cel w zyciu hmmm to jest cos co sie sobie wyznacza i cos do czego sie darzy…. to ja chyba nie mam takich celow.
      Oczywiscie jezeli ktos chce cos osiagnac, obojetnie czy w sprawach prywatnych czy w zawodowych, musi stawiac sobie cel i podazac ta wyznaczona droga zeby ten cel osiagnac. Ja nie musze nic osiagac, nie mam takiej wewnetrznej potrzeby, nie lubie sie nakrecac na cos, nie lubie zeby cos mna kierowalo… te wszystkie wyznaczenia, planowania, uwazania zeby ta droge pokonac, zeby nie zboczyc z niej itp powoduja u mnie niechec zwiazana z utrata spontanicznosci, w pewnym sensie niezaleznosci.

      Uff, bardzo cieszą mnie Wasze wypowiedzi:P
      U mnie problem polega chyba na tym, że nie potrafię bronić swojego stanowiska i swoich decyzji zdecydowanie i tak, żeby wyszło iż faktycznie to są moje wybory a nie nieudaczność życiowa. Zazdroszczę ludziom, którzy bez żenady wpuszczają mnie do maksymalnie zabałaganionego mieszkania, nazywając ten rozgardiasz "artystycznym nieładem" albo bezdzietnym, którzą mówią, że bachory im przeszkadzają, albo wielodzietnym chwalącym się swoją rodzinką jako największą wartością. Ja zawsze odczuwam niepokój i potrzebę weryfikacji czy ze mną wszystko ok, czy wybory są słuszne itd. :sick:

      Katarzynka21
      Uczestnik
        Liczba postów: 808

        doris zapisz:
        Katarzynko, poświęcenie jest wówczas, gdy rezygnujemy z czegoś na czym nam zależy. Poświęcenie oznacza stratę, wyrzeczenie i dlatego nie można być wówczas szczęśliwym. Dlatego ja się nie poświęcam dla dziecka ani dla męża ale czerpię radość z bycia z nimi i spędzania wspólnie czasu.
        .”

        Doris no nie zupelnie, mozna poswiecac czas swojej pasji 😉 Czyli rezygnujemy z wolnego czasu dla czegos innego, ale to sforulowanie wcale nie oznacza, ze ta rezygnacja jest dla nas cierpieniem. Ja np. poswiecam czas mojemu mezowi, pieskowi, ogrodkowi i bardzo to lubie 😉 To sformulowanie wcale nie oznacza, ze sie robi to wyrzekajac sie na sile siebie 😉 Wlasnie poswiecam czas komus, czemus, zeby zaspokoic swoje pragnenia 😉 Tak samo jak mozna posiwecac czas sobie 😉

        Ale owszem ty sie nie poswiecasz dla dzeicka, tak jak pisalam wczesniej Ty poswiecasz swoj czas dziecku 😉 mezowi 😉

        Mi sie Twoj cel bardzo podoba 😉 No, a coz wiadomo dla kogos kto nie ma dzieci, partnera i np. nie planuje ich miec te cele sa dziwne, bo nijak pasuja do jego zycia. Tu sie nia ma co dziwic i warto zaakceptowa, ze dla kogos innego to dziwne, tak samo jak dla mne dziwnym celem jest stac sie np. najbogatszym czlowiekiem w Polsce, albo najbardziej porzadana kobieta Europy, najlepiej platnym dentysta w Zimbabwe czy najbardziej zakolczykowanym mezczyzna w Nowej Zelandii.

        Wg mnie wazne w tym wszytkim, dotyczy to kazdego celu, zeby nie popadac w jakies straszne skrajnosci, bo to pociaga za soba ryzyko pewnego typu zubozenia, ale Twoje podejscie nie traci skrajnoscia 😉

        Edytowany przez: Katarzynka21, w: 2008/03/13 09:55

        Carola
        Uczestnik
          Liczba postów: 402

          doris, a zastanawialas sie nad tym ze Ty nie musisz bronic swojego stanowiska ? jestes doroslym czlowiekiem i to sa Twoje wybory, bo to jest Twoje zycie.
          Ja sie nigdy nie tlumacze dlaczego jest tak a nie inaczej, tak jest i juz bo to jest moja wola i moja sprawa. Zawsze wychodze z tego zalozenia "zyj i daj zyc innym" … a zreszta nie ma jednej jedynej prawdy i jednego sposobu na zycie.
          Jezeli ktos mi chce udowodnic ze robi lepiej i obral lepsza droge, to zawsze mowie ze ta droga moze byc lepsza dla niego ale nie musi byc dla mnie… a jezeli uwaza ze napewno byla by lepsza dla mnie to niech mi pokaze gdzie to jest napisane 👿

          Ostatnio w towarzystwie jestesmy na etapie "wnuczat" … no bo to dzieci dorosle lub prawie dorosle, no i prawie wszyscy nasi znajomi uwazaja ze ich dzieci powinny poczekac z dziecmi i najpierw sie wyszalec, no bo dzieci to juz taki obowiazek ze ze wszystkich uciech swiata trzeba zrezygnowac.
          A ja zawsze mowie ze bardzo milo wspominam wychowywanie dzieciakow, taka mala raczka trzymajaca cie za reke podczas spacerow, wicie wiankow na lace, dmuchanie na skaleczone kolano, czytanie bajek itp moze byc dla kogos bardziej wartosciowe niz "szalenie" . I moge sobie wyobrazic ze jak ktos traktuje dziecko jak jakas bariere to moze tak myslec, ale dla mnie dzieci zadna bariera nie byly. Jak chcielismy urzadzic impreze to ja robilismy, masza cora z dzieciakami innych znajomych spaly w wozeczkach na tarasie, jak juz podrosly to imprezy robilo sie w plenerze… a to u kogos na ogrodku, a to u nas na ogrodzie, a to na lace z grilem.
          Jak zaczynalo sie zimniej to wyrywalismy sie w gory na sanki, narty itp dzieciaki po takim dniu byly tak zmeczone ze zasypialy o 20-stej i cala nocke mielismy dla siebie… wyznaczalo sie co impreze inna osobe do "pilnowania" i tez wszystko gralo.

          Jak ktos chce byc ucisnionym przez zycie to zawsze sobie obiekt ucisnienia znajdzie hihi nawet jak tego nie doznal, to tez powie ze jestz bee

          ps nic sie nie martw teraz poprostu jest moda na luz czyli nieposiadanie dzieci… to jest cool i ludzie jak owce pedza za stadem a to nie jest naturalne.
          Naturalne jest to ze czlowiek nie chce miec dzieci, albo chce je miec bez dopisywania do tego teori dziejow hihi

          doris
          Uczestnik
            Liczba postów: 396

            Carola, generalnie masz rację pisząc, że ja nie muszę nikomu niczego udowadniać. Ale jest we mnie gdzieś taki odruch i czasem czuję się wywołana do tablicy i całkiem nie przygotowana do odpowiedzi. Nauczyłam się coś tam odpowiadać z uśmiechem i tak, by to lekko brzmiało, ale po takiej rozmowie zostaje we mnie ślad, który skłania mnie później do refleksji i rozmowy już samej z sobą (albo tu na forum). I sprawdzam czy aby na pewno nie jestem wielbłądem;)

            Taki wpływ mają na mnie osoby, które postrzegam za bardzo pewne siebie i uważające swoje racje za jedynie słuszne. Ja tak nie mam. Nie krytykuję czyjejś drogi życiowej, jedynie zauważę, że to czy tamto jest nie dla mnie. Potrafię polemizować jesli jestem w takim nastroju, ale czasem bywa, że jestem refleksyjna i w takim stanie, że zastanawiam się czy białe jest białe a czarne czarne, bo przecież nie mogę wykluczyć, że się mylę:) Jakoś tak.

            Ale już się nie martwię:) Rano obudziłam się w moim małym mieszkanku, spojrzałam na pamiątki z podróży wiszące na ścianach, wyzwoliłam z objęć męża i dziecka, które nad ranem do nas przydreptało i szeroko usmiechnęłam się do swojego życia:)

            Carola
            Uczestnik
              Liczba postów: 402

              no i bardzo dobrze ze sie usmiechnelas… smiejmy sie do naszego zycia jak najwiecej, bo kurna mamy do tego prawo, tak jak mamy prawo do wlasnego zycia.
              Wlasnie wlasnego, nie czyjegos, nie odgapionego, nie nasladujacego, nie takiego jak ktos by chcial zebysmy mieli… tylko takiego zebysmy mogli sie do niego i siebie usmiechac.

              amen

              ps a nawet jak jestes wielbladem to tez nikomu nic do tego :laugh: ale mysle ze Ty to wszystko wiesz i tylko sobie musisz udowodnic ze tym wielbladem nie jestes, a nie innym.

              ananke24
              Uczestnik
                Liczba postów: 202

                Wiesz co ja bym mu powiedziała? Ze poza pracą i dzieckiem to zamierzam być nadal tak cholernie szczęśliwa, o czym on pojęcia nie będzie miał, dopóki go duma nie będzie rozpierała z posiadania szczęśliwego związku i dziecka…

                a tak poza tym, to ja nie mam już takich "dużych" celów… i jakoś nie czuję się z tym źle… wszystko, co mogę teraz nazwać celem zaczyna się od słów: "chcę nadal…" lub "chcę lepiej…"

                pozdrawiam, a.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 11 do 16 (z 16)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.