Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Chce się podzielić przemyśleniami jeśli można

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • serena66
    Uczestnik
      Liczba postów: 240

      Pamiętam jak ktoś mi kiedyś napisał że wyprowadzka nie rozwiązuje problemów. Mieszkam 3 miesiąc w Gdańsku z dala od toksycznego domu i to co musze rozwiązać się ujawniło we mnie. Zdarza mi się płakać w mieszkaniu. Zbyt często zmieniam prace. Mowie sobie że nie po to się wyprowadziłam z Elbląga by wrócić.

      Zapisałam się na terapię by mi ktoś powiedział co we mnie się nie takiego dzieje. Męczy mnie to. Chce wszystko przepracować.

       

      Tymczasowy
      Uczestnik
        Liczba postów: 127

        Jasne że można 🙂 Pisaj

        Fog
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          Pewnie, że wyprowadzka nie rozwiąże wszystkich problemów. Żyłaś długo w toksycznym środowisku masz wprogramowane złe wzorce. Teraz odcięta od tych emocji czujesz się nieswojo.

          To działa dokładnie tak jak przy zatruciu pokarmowym najpierw trzeba wszystko zwrócić potem węgiel i dieta 🙂

          Daj sobie czas na wszystko. Terapia i powolutku do uzdrowienia.

          Pozdrawiam,

          serena66
          Uczestnik
            Liczba postów: 240

            Racja. Najbardziej to wszystko zauważyłam jak pisałam bloga o motoryzacji. Co rusz jak to szło czułam, że mam jakieś psychiczne bariery w głowie przez które nie mogę się przebić. I w kółko i w kółko to samo. Jak go skasowałam bo sądziłam, że się nie nadaje to znów do tego wracałam.

             

            Tymczasowy
            Uczestnik
              Liczba postów: 127

              Jest taka fajna myśl Yody (ten z Gwiezdnych Wojen 🙂 ) „pozbywać się wszystkiego ucz się, co boisz stracić się”

              To idea, nie żadna sugestia, ale ja kiedyś też prowadziłem bloga, i za bardzo się przywiązałem do niego. Do tego czy ktoś go zauważył, czy polubił itd. Identyfikowałem się z tym blogiem, był czymś więcej niż wizytówką, myślałem że ukazuje 'mnie’. Każda reakcja odnośnie bloga czy jej brak bezpośrednio we mnie uderzał. Po czym się zorientowałem, co ja odwalam, lepiej będzie jak zajmę się sobą zamiast nabijaniem sobie ego i dobijaniem się. I pomyślałem, że to proste, czas skasować bloga. Przysłużył się do czegoś przez chwilę, ale teraz czyni więcej szkód niż pożytku i nie ma po co do tego wracać. Ale… obawiałem się skasować bloga, bo wtedy zostałbym z niczym. Myślałem że mając bloga będę mógł coś pokazać ludziom, okazać jakąś wartość, na czymś się oprzeć. I wtedy mnie olśniło, tak jak przy każdym złym nawyku/nałogu: że to jest chora iluzja i droga donikąd, i natychmiast trzeba wypieprzyć ten blog. Pozbyć się tego, czego boję się stracić.

              Tak samo jeśli boisz się wygadać, to żeby się uwolnić, musisz się wygadać

              Jeśli boisz się okazać emocje, to żeby się uwolnić, musisz je okazać

              Jeśli boisz się odrzucenia, to żeby się uwolnić, musisz zostać odrzucona (ale ze świadomością że jesteś na to gotowa)

              Ratowniczka
              Uczestnik
                Liczba postów: 16

                Takjakmabyć, całkowicie się z Tobą zgadzam. Mnie przyniosło długo oczekiwany wewnętrzny spokój zrozumienie, że jeśli czegoś nie otrzymałam od rodziców w dzieciństwie to tym bardziej nie dostanę tego, gdy jestem dorosła. Czas pożegnać się z myślą, że byłam kimś ważnym dla nich.  Coraz więcej wspomnień z dzieciństwa wraca, miałam ogromne szczęście,  że udało mi się przeżyć i przetrwać pomimo zaniedbania podstawowych potrzeb, braku zainteresowania, ciężkiej choroby i biedy. Mój brat nie miał tyle szczęścia i woli przetrwania, wieczny kozioł ofiary i alkoholik w końcu zapił się na śmierć w samotności.

                serena66
                Uczestnik
                  Liczba postów: 240

                  Wiem że w końcu powinnam przestać skakać z miejsca pracy do pracy (bo ileż można) tylko przyznaje że nie mam na siebie pomysłu. Tylko że z kolei w pracy na produkcji boje się norm czasowych w których powinnam się mieścić. Obecnie na produkcji pracuje i się pierwszy raz spotkałam z czymś takim. A na dłuższą metę bym chciała normalną umowę o pracę mieć, a nie non stop umowa zlecenie. Jak słyszę jak to ma kto umowę o prace i stałe godziny pracy to ja takiemu komuś zazdroszczę.

                  A nie chce robić w systemie zmianowym cały czas. Chciałabym mieć jedne godziny pracy.

                  Chłopiec Papuśny
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3706

                    Ja mam stałą umowę o pracę, jestem zabezpieczony, ale źle się czuję w tej pracy. Psychika ciągle mi szwankuje. Stres przed wyzwaniami, lęk przed porażką. Każde wyjście do pracy kończy się lękiem.

                    Tymczasowy
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 127

                      „Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”

                      Może lepiej zmienić prace, jeśli się nie odnajdujecie, no ale właśnie, to nie jest proste i nie od razu. Nad pewnymi rzeczami nie mamy kontroli, ale nad innymi tak. Np. zmiana pracy potrwa trochę czasu, i nie wiadomo gdzie się dostaniecie. Nad tym nie mamy kontroli.

                      Ale macie kontrolę nad tym, jak odbieracie tę dotychczasową pracę. Po pierwsze, pomyślcie że to tylko tymczasowe, to się zmieni. Po drugie, póki co, zamiast się dobijać że jest beznadziejnie, co nic nie zmieni, i tylko będziecie się źle czuć, znajdzcie coś co możecie z tego „wynieść”, jakiś cel, coś po czym zauważycie że się zmieniacie. Spotykacie chamskich ludzi? Nauczycie się olewać to i przestaniecie przyjmować do siebie to co inni mówią. Ktoś wami pomiata? Nauczycie się stawiać na swoim i asertywności. Jesteście przerażeni że macie coś zrobić albo coś źle zrobiliście? Chuj z tym, to normalne, następnym razem zrobicie to lepiej. Nauczycie się ignorować swoje potknięcia i robić coś mimo tego.

                      Będzie fajniej no i to czego się nauczycie wam się przyda.

                      A jeśli myślicie że macie „słabą psychikę” bo wykładacie się na pierdołach, to właśnie wcale nie. Jesteście DDA, przeżyliscie mase gówna i piekła i to właśnie świadczy że jest wręcz odwrotnie, jesteście silni jak mało kto. Możecie to wykorzystać. Też jak się wypłaczecie to was nie zabije.

                      Wszystko jest kwestią perspektywy.

                      serena66
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 240

                        Czuje się ostatnio nieudacznikiem i ciapą. Pracuje na produkcji. Niby po tygodniu powinnam mieć umowę o prace tymczasową a znów śmieciówkę dostaje bo badania dopiero załatwiają mi w firmie. Jestem rozgoryczona. Jakoś inni to mają normalną umowę o prace tylko ja mam niefart i co rusz śmieciówka. Trudno bym o sobie dobrze myślała jak nic mi nie wychodzi. Siedzę i wysyłam cv bo nie widzę się na produkcji w której trzeba na wariata wszystko robić bo są chore normy.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.