Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Co daje terapia

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • sos
    Uczestnik
      Liczba postów: 95

      Ludzie!! Terapia to jest to czego potrzebuja wszyscy, ktorzy wchodza na ta wlasnie strone!!
      Bylam pierwszy raz na gupowej i jestem bardzo zadowolona i podbudowana – bylo dokladnie to o czym pisze przede mna Katarzynka21. Wyszlam stamtad odwazniejsza, nie balam sie powiedziec mezowi przez tel (nie ma go w domu) co mysle…. Tyle ze on cos strasznie mily – mowi ze chce wszystko naprawic (nie jest alkocholikiem). Nie moge mu teraz powiedziec ze chodze na terapie bo znow zacznie szalec i oczywiscie ja bede winna. Z tego co zauwazylam niektore kobiety walcza juz tylko o siebie i dzieci, bo nie da sie nic wiecej zrobic. Ja mam nadzieje ze u nas jeszcze nie wszystko stracone – bede walczyc o swoje JA, ale bede tez walczyc o NAS
      Poki co znow za tydzien potrzebuje alibi i wiem ze bedzie z tym coraz gorzej….
      Jeszcze jedno – zastanawialam sie czy pani G. bedzie mi "lezala" jako moja terapeutka – "lezy mi" i mam nadzieje ze to bedzie owocna wspolpraca.
      Jesli ktos z czytajacych trzymal za mnie kciuki to bardzo dziekuje – moge sie odwdzieczyc w razie potrzeby

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Moze rozwinę temat, bo troszke chaotycznie napisałam o co mo chodzi….
        Trafiłam na stronę DDA szukając pomocy, czy raczej zrozumienia problemu który mnie dotyczy. Mój mąż jest DDA, ale nie chce słyszeć o terapii a w naszym małżeństwie (15 lat) z dnia na dzien jest coraz gorzej….Myślałam że czytając i pisząc posty na tym portalu znajdę receptę i złoty środek na nasz kryzys i pomogę mężowi uwolnić się od złości i agesji które w nim siedzą. Muszę przyznać że sporo zrozumiałam odwiedzając tą stronę, ale nadal nie potrafiłam nic zrobić, nic zmienić…brakowało mi odpowiednich słów, argumentów….nie rozumiałam dlaczego niektóre osoby pisały że muszę zacząć walczyć o siebie bo to ja jestem najważniejsza!! Na szczęście znalazłam tutaj osobę, która zmobilizowała mnie do terapii (dziękuję po raz kolejny xx). Poszłam w tajemnicy przed mężem i ….okazało się że nie mogą mnie przyjąć….nie spełniam zadnych kryteriow. Tyle że ja jestem osobą upartą w dążeniu do celu i od słowa do słowa….powiedziałam o próbie samobójczej męża, o jego samookaleczeniu i ….dostałam do wypełnienia test o przemocy!!! Wypełniałam bez zastanowienia a łzy kapały mi po brodzie, wszystko się zgadzało….on raczej mnie nie bił ale przemoc psychiczna była ogromna!!! Ustępowałam jak głupia dla dobra rodziny, żeby się nie kłócić a on coraz bardziej wykorzystywał swoją przewagę, coraz więcej rzeczy mi zabraniał, narzucał….czułam się jak w złotej klatce!!! Od roku nie bylo chyba jednego dnia żeby mi nie KAZAL się zwolnić z pracy!!! I znów chciałam ustąpić dla świętego spokoju!! Oprzytomniałam w dniu w którym on chciał się powiesić (oczywiście bez powodu). Od tamtej pory mówię stanowczo -nie!! nie zwolnie się!! Bo już nie mogę na tobie polegać!!
        Właśnie wczoraj byłam pierwszy raz na terapii grupowej. Bałam się jakie będą kobiety, które też tam przyjdą….przyszły zadbane, miłe dziewczyny i panie.
        Każda miała inna opowieść…chwilami chcialo się płakać ale częściej się śmiałyśmy. Myślałam – przecież moja historia jest inna, mój mąż nie jest alkocholikiem, nie popycha mnie przy znajomych….Wypełniłyśmy testy i co się okazało?? Wszystkie miałyśmy taki sam wynik – wszystkie byłyśmy ofiarami przemocy choć każda miała inna opowieść….

        Ale co chciałam powiedzieć – wszyscy którzy wchodzą na tą stronę potrzebują pomocy!! Niezależnie czy jesteś DDA czy współmażonkiem DDA powinieneś iść na terapię!! Tylko tam znajdziesz odpowiedzi na dręczące Cię pytania, tam dostaniesz wskazóki, podpowiedzi jak postępować żeby uratować swoją godność czy małżeństwo. Czytałam tutaj post "on chce się rozwieść nie wiem dlaczego, co robic??" Odpowiadam – iść na terapię!! Forum, czat to wspaniałe miejsce zeby cos z siebie wyrzycić, opowiedzieć, kogoś pocieszyć itd, ale forum nie uleczy!! Nie doda Ci sił na walkę!! Jestem po 1 terapii i juz czuję się lepiej, już się mniej boję, zaczynam mówić NIE i nic sie nie stalo z tego powodu. Polecam z całego serca:)

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Moze rozwinę temat, bo troszke chaotycznie napisałam o co mo chodzi….
          Trafiłam na stronę DDA szukając pomocy, czy raczej zrozumienia problemu który mnie dotyczy. Mój mąż jest DDA, ale nie chce słyszeć o terapii a w naszym małżeństwie (15 lat) z dnia na dzien jest coraz gorzej….Myślałam że czytając i pisząc posty na tym portalu znajdę receptę i złoty środek na nasz kryzys i pomogę mężowi uwolnić się od złości i agesji które w nim siedzą. Muszę przyznać że sporo zrozumiałam odwiedzając tą stronę, ale nadal nie potrafiłam nic zrobić, nic zmienić…brakowało mi odpowiednich słów, argumentów….nie rozumiałam dlaczego niektóre osoby pisały że muszę zacząć walczyć o siebie bo to ja jestem najważniejsza!! Na szczęście znalazłam tutaj osobę, która zmobilizowała mnie do terapii (dziękuję po raz kolejny xx). Poszłam w tajemnicy przed mężem i ….okazało się że nie mogą mnie przyjąć….nie spełniam zadnych kryteriow. Tyle że ja jestem osobą upartą w dążeniu do celu i od słowa do słowa….powiedziałam o próbie samobójczej męża, o jego samookaleczeniu i ….dostałam do wypełnienia test o przemocy!!! Wypełniałam bez zastanowienia a łzy kapały mi po brodzie, wszystko się zgadzało….on raczej mnie nie bił ale przemoc psychiczna była ogromna!!! Ustępowałam jak głupia dla dobra rodziny, żeby się nie kłócić a on coraz bardziej wykorzystywał swoją przewagę, coraz więcej rzeczy mi zabraniał, narzucał….czułam się jak w złotej klatce!!! Od roku nie bylo chyba jednego dnia żeby mi nie KAZAL się zwolnić z pracy!!! I znów chciałam ustąpić dla świętego spokoju!! Oprzytomniałam w dniu w którym on chciał się powiesić (oczywiście bez powodu). Od tamtej pory mówię stanowczo -nie!! nie zwolnie się!! Bo już nie mogę na tobie polegać!!
          Właśnie wczoraj byłam pierwszy raz na terapii grupowej. Bałam się jakie będą kobiety, które też tam przyjdą….przyszły zadbane, miłe dziewczyny i panie.
          Każda miała inna opowieść…chwilami chcialo się płakać ale częściej się śmiałyśmy. Myślałam – przecież moja historia jest inna, mój mąż nie jest alkocholikiem, nie popycha mnie przy znajomych….Wypełniłyśmy testy i co się okazało?? Wszystkie miałyśmy taki sam wynik – wszystkie byłyśmy ofiarami przemocy choć każda miała inna opowieść….

          Ale co chciałam powiedzieć – wszyscy którzy wchodzą na tą stronę potrzebują pomocy!! Niezależnie czy jesteś DDA czy współmażonkiem DDA powinieneś iść na terapię!! Tylko tam znajdziesz odpowiedzi na dręczące Cię pytania, tam dostaniesz wskazóki, podpowiedzi jak postępować żeby uratować swoją godność czy małżeństwo. Czytałam tutaj post "on chce się rozwieść nie wiem dlaczego, co robic??" Odpowiadam – iść na terapię!! Forum, czat to wspaniałe miejsce zeby cos z siebie wyrzycić, opowiedzieć, kogoś pocieszyć itd, ale forum nie uleczy!! Nie doda Ci sił na walkę!! Jestem po 1 terapii i juz czuję się lepiej, już się mniej boję, zaczynam mówić NIE i nic sie nie stalo z tego powodu. Polecam z całego serca:)

          Nalia
          Uczestnik
            Liczba postów: 32

            ja się obawiam że terapia mi nie pomoże ponieważ, ja wciaż mieszkam z mama która pije i nie wyobrazam sobie jak bym mogła sie wyprowadzić, musiałabym pracować,a niestety studiuje dziennie, rodzice nie bede mi dawać tak duzo pieniedzy na utrzymanie bo nie maja, wiec wciaz musze trwac w tym… ;( mysle że terapia najszybciej pomoze tym którzy na codzien juz tego nie maja…

            chomiczek
            Uczestnik
              Liczba postów: 25

              Ja narazie uważam że nie potrzebuje terapii.Przynajmniej narazie.
              Odkąd wiem że mam syndrom DDA jest mi lepiej.
              Analizuje swoje zachowania,zastanawiam się czym one są spowodowane.
              Np. teraz czuje się tak…ponieważ w dzieciństwie było….tak…
              I jest już lepiej.
              To mi również pomogło,znalazłam to na jakimś forum=
              Lęk przed utratą kontroli-
              lubie kiedy wszystko jest na swoim miejscu
              czuję się zaniepokojony, kiedy mam świadomość, że nie panuję nad wszystkim
              czułbym się znacznie lepiej, gdybym miał większy wpływ na to, co się dzieje
              ktoś w mojej rodzinie nie panował nad sobą
              w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna
              w mojej rodzinie chaos wybuchał zupełnie niespodziewanie

              Lęk przed uczuciami-
              trudno mi wyrażać uczucia
              często nie jestem świadom swoich uczuć
              czasami myślę, że uczucia są wyłącznie ciężarem
              przeraża mnie, czego mógłbym się dowiedzieć, gdybym pozwolił sobie na jakiekolwiek uczucia
              w mojej rodzinie nie należało wyrażać uczuć takich jak: wina, skrucha, wstyd, lęk, radość, ból, miłość, złość, smutek

              Lęk przed konfliktem-
              jeśli pojawia się konflikt, staram się rozładować sytuację
              uważam, że konflikty są czymś złym i prowadzą do przemocy
              za wszelką cenę staram się uniknąć konfliktu, dostosowuję się, zmieniam plany
              konflikt w mojej rodzinie oznaczał przemoc
              konflikt oznaczał, że ktoś się na kogoś wydzierał
              w mojej rodzinie konflikt oznaczał, że ktoś mógł mnie opuścić fizycznie/emocjonalnie

              Nadmiernie rozwinięte poczucie odpowiedzialności-
              mam skłonność do poczucia odpowiedzialności za wszystko
              jeżeli trzeba wykonać jakąś dodatkową pracę, zgłaszam się na ochotnika
              trudno mi odmówić, kiedy ktoś prosi mnie o pomoc
              pomagałem wszystkim i troszczyłem się o wszystko w mojej rodzinie
              w mojej rodzinie chwalono mnie, gdy zachowywałem się jak dorosły
              to ja w mojej rodzinie fizycznie i emocjonalnie troszczyłem się o mojego ojca/matkę

              Poczucie winy-
              czuję się winny za odczuwanie jakichkolwiek własnych potrzeb
              często czuje się winny za bycie ciężarem dla innych
              ciągle za wszystko przepraszam
              przepraszam za rzeczy, które nie wymagają przeprosin
              w mojej rodzinie ktoś zawsze był obwiniany
              w mojej rodzinie to właśnie mnie obciążano odpowiedzialnością za rzeczy, za które nie powinienem odpowiadać
              w mojej rodzinie brałem na siebie winę za to, czego nie popełniłem, po to jedynie, by zakończyć kłótnię

              Niezdolność do odprężenia się oraz do spontanicznej zabawy-
              zabawa jest dla mnie trudnym zadaniem
              kiedy ludzie śmieją się zbyt głośno, zaczynam odczuwać niepokój
              w znacznej mierze jestem samotnikiem
              mam skłonność, by nie śmiać się bez uprzedniego sprawdzenia, czy inni też się śmieją
              w mojej rodzinie głośny śmiech oznaczał, że sprawy wymykają się spod kontroli
              w mojej rodzinie, kiedy tylko odprężyłem się zawsze zdarzało się coś złego
              w mojej rodzinie zabawa zawsze oznaczała picie

              Ostra, bezlitosna samokrytyka-
              jestem dla siebie najsurowszym krytykiem
              zbyt szybko się osądzam
              jestem swoim najgorszym wrogiem
              w mojej rodzinie nigdy niczego nie robiłem dobrze
              naturalną reakcją na problemy w mojej rodzinie było obwinianie, "ciche dni" i odrzucenie
              w mojej rodzinie za każdy błąd ponosiło się straszne konsekwencje

              Zycie w świecie zaprzeczeń-
              nie stosuję żadnych zaprzeczeń
              kiedy czuję się zagrożony, przyjmuję pozycję obronną
              czasem wolę skłamać, niż przyznać się do popełnionego błędu
              w mojej rodzinie nikt nie przyznawał się do tego, że ma jakieś problemy
              w mojej rodzinie nigdy nie wiedziałem czego ode mnie chcą
              w mojej rodzinie wszyscy staraliśmy się unikać zajmowania się naszymi problemami

              Pozostawanie w roli ofiary-
              często czuję się bezradny
              mam wrażenie, że cokolwiek bym nie zrobił, niczego to nie zmieni
              zawsze sprzątną mi sprzed nosa to, czego potrzebuję
              w mojej rodzinie miała miejsce przemoc fizyczna
              w mojej rodzinie na porządku dziennym były wrzaski, krzyki, wzajemne obwinianie
              w mojej rodzinie miało miejsce wykorzystanie seksualne

              Zachowania kompulsywne-
              mam nałogowy (obsesyjny) stosunek do: punktualności, seksu, schludności, jedzenia, alkoholu, pracy, robienia zakupów, korzystania z podręczników autoterapeutycznych, gromadzenia majątku, hazardu, praktyk religijnych

              Tendencja do mylenia miłości z litością-
              przyciągają mnie ludzie, którym mogę pomóc lub których mogę wyleczyć
              mam skłonność do nawiązywania blizszych znajomosci z osobami, które zostały zranione lub są trudno dostępne
              największą bliskość odczuwam wówczas, gdy komuś pomagam
              w mojej rodzinie zawsze ktoś miał kłopoty
              w mojej rodzinie byłem dla wszystkich powiernikiem
              w mojej rodzinie być blisko kogoś, oznaczało pomagać mu

              Lęk przed porzuceniem-
              odejście jest dla mnie niezwykle trudne
              nienawidzę mówić "żegnaj"
              pozostawałem w bliskich związkach o wiele za długo, niż powinienem
              kiedy ktoś bliski wyjeżdża, boję się, że nigdy więcej go/jej nie zobaczę
              w mojej rodzinie ojciec/matka odeszli prawie bez słowa
              członkowie mojej rodziny pojawiali się i znikali bez specjalnego uprzedzenia, a ja musiałem się jakoś dostosowywać
              w mojej rodzinie byłem pozostawiony sam sobie

              Myślenie kategoriami "białe" lub "czarne"-
              gdy staję wobec jakiegoś problemu, trudno mi wymyśleć więcej niż jedno rozwiązanie
              mam skłonność do myślenia w kategoriach dobro-zło
              zawsze wydaje mi się, że tylko jedna odpowiedź jest prawidłowa
              jeżeli ty masz rację, to ja napewno się mylę
              życie w mojej rodzinie było albo martwą ciszą, albo piekielnym sztormem
              w mojej rodzinie stale posługiwaliśmy się takimi terminami, jak: zawsze, nigdy, bezwzgl

              Estera Milewska
              Uczestnik
                Liczba postów: 542

                A ja powtórzę to, co usłyszałam na terapii: Nie każdy, kto żył w rodzinie alkoholowej potrzebuje terapii. A od siebie dodam, że każdy może na nią pójść jeśli uzna, że potrzebuje pomocy lub też wynikinie to z innych zależności.

                Katarzynka21
                Uczestnik
                  Liczba postów: 808

                  Ja tez zgodze sie z tym, ze nie kazdemu terapia potrzebna, ale z pewnoscia nikomu nie zaszkodzi 😉

                  Wiesz SOS, ja mysle, ze gdyby nie moja terapia, to moglabym skonczyc tak jak Twoj maz, a mojego meza zniszczyc calkowicie, bo slabiutki w sumie ;-( A teraz wiem, ze moja rodzina bedzie dobra, a nawet bardzo dobra, mysle ze radze siebie z zyciem calkiem niezle, nie przerazaja mnie prawie zadne sprawy, jestem harmonijna i spokojna 😉 Wiec jestem kolejnym przykladem na to, ze terapia przynosi wspaniale skutki, nie tylko dla pacjenta, a tez dla calego jego otoczenia.

                  Terapia jest swietnym rozwaizaniem dla tych, ktorzy chca ale nie wiedza jak sobie poradzic.

                  Anonim
                    Liczba postów: 20551

                    Chomiczek
                    Z Twojego postu wynika ze masz mnostwo pytan bez odpowiedzi. Wlasnie na terapii odpowiesz sobie na nie wlasciwie. Czytam to co napisales i widze te same problemy co u mojego meza. Maz kiedys mi powiedzial – "ty bylas dla mnie matka i ojcem". Hm…moze i dobrze ze mial przy sobie kogos kto wiecznie mu pomagal, wspieral, pocieszal…ale on zaczal mnie traktowac jak lekarstwo na swoje smutki. Nie byloby w tym nic zlego, tyle ze on zaczal wykorzystywac moja dobroc do granic wytrzymalosci, ukladac moim zyciem tak zeby jemu bylo dobrze i wygodnie…..dzis nie licza sie moje potrzeby, marzenia….liczy sie to czy jemu jest dobrze a przy tym uwaza ze robi wszystko zebym ja byla szczesliwa….hm tylko ze ja do szczescia nie potrzebuje samej kasy, potrzebuje milosci i choc troche samorealizacji. Ja wiem ze on chce jak najlepiej,ale niestety nie widzi swojego problemu: zazdrosc, wybuchy gniewu, niska samoocena, wrogosc do calego swiata, mysli samobojcze….mysle nawet ze za wszystko obwinia siebie a relacji ze mna pokazuje ze to jest moja wina…tak bardzo chcialabym zeby sam zdecydowal sie na terapie. Czytalam troszke o Katarzynce i jej mezu – podobny problem i tak swietnie z tego wyszli wlasnie dzieki terapii. Gratuluje Katarzynko!!!:)
                    Moj maz tez wie (ode mnie) ze jest DDA i podczas ktotni krzyczy na mnie "wmawiasz mi ze mam jakies tam DD!! Wystarczyloby zebys robila tak jak ja chce i byloby dobrze"…tak na pewno byloby dobrze ale dla kogo?? Mamy dorastajace dzieci i bardzo sie martwie zeby nie przejely tych wybuchow zlosci….
                    Reasumujac – DDA nie tylko dla siebie powinni isc na terapie – powinni to zrobic dla swych przyszlych lub juz obecnych rodzin. Problem ciezkiego dziecinstwa siedzi bardzo gleboko. Nie wyrasta sie z tego a terapia pomaga wytlumaczyc wiele problemow. Wiele osob pewnie sie boi ze terapeuci beda oskarzac za zle zachowanie albo cos w tym rodzaju. Ja poszlam niby w imieniu meza i tez strasznie sie denerwowalam (najgorsza 1 wizyta). Teraz wiem ze atmosfera jest znakomita a terapeuci pomagaja zrozumiec problem i z nim walczyc. Goraco wszystkim polecam 🙂

                    Katarzynka21
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 808

                      SOS, bardzo dziekuje 😉 Tez sama sobie czesto gratuluje 😉 Bo uwazam, ze odwalilam kawal dobrej roboty 😉 Ale bez terapii nie dala bym rady. Z terapia bylo trudno, a dla mnie samej nie do wykonania.

                      sos
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 95

                        Natalia
                        przeciez nie musisz sie od razu wyprowadzac z domu zeby isc na terapie, ja tez sie nie wyprowadzilam i nie mam zamiaru. Bardzo chce pomoc sobie i mezowi – dlatego chodze na terapie, a to ze mieszkamy razem w niczym nie przeszkadza. Mysle ze to, ze nadal mieszkasz z mama tez nie jest przeszkoda do terapii, a moze nawet pomoze Ci lepiej wytrwac w tym domu i za wczesnie z niego nie uciec. Co chce Ci powiedziec – razem ze mna na terapii byly dziewczyny….jedna np bardzo mloda opowiadala o mezu ktory okropnie ja traktowal….w trakcie opowiesci powiedziala "ja pochodze z rodziny w ktorej sie pilo i byly wieczne awantury, chcialam sie stamtad jak najszybciej wyrwac i trafilam jeszcze gorzej"….
                        Zycze powodzenia i slusznego wyboru

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.