Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy DDA sa twardzi? Jak myslicie?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 32)
  • Autor
    Wpisy
  • Anonim
      Liczba postów: 40

      hey

      jak myslicie czy DDA sa tak naprawde twardzi (jako ludzie po przejsciach itd) czy tak naprawde sa slabi jak dzieci?
      Mnie uwaza sie za twarda, wrecz zla, radze se niezle ale jak przyjdzie do uczuc i emocji to zaczynam wymiekac i wpadam w panike. Ale mina skurwiela na twarz i co to nie ja. A w srodku to sie tak miotam jakby mi pikawa miala zaraz peknac.
      A i tak wszysscy sie lapia na ten wizerunek twardej i bezwzglednej.

      Tak latwo jest zaszufladowac no i czemu nikt nie potrafi zajrzec glebiej???

      pozdro dla walczacych dalej !!!!

      Kati6685
      Uczestnik
        Liczba postów: 39

        Ja też często udaję, że jestem silna-oczywiście robię to nie świadomie! I oczywiście ludzie odbierają nas tak jak widzą-to normalne!Spróbuj powiedzieć o tym, czasem mury pękają:)

        martinka85
        Uczestnik
          Liczba postów: 25

          myślę że twardość charakteru to coś więcej niż tylko pozory. myślę, że jako dzieci alkoholików musieliśmy się im podporządkować bo tak było najprościej, żeby tylko był "spokój", potem w wieku dorastania zaczął w nas narastać bunt, przeciwko tej osobie, dochodziliśmy do wniosku, że mamy już dość "terroru", że nie pozwolimy się zastraszyć, że teraz to my będziemy stawiać jemu (jej) warunki. zaczęliśmy stawać w obronie reszty rodziny, postanowiliśmy wziąć swój los w swoje ręce. Wielu z nas wychowało się na małych wioskach, tam ludzie o wiele szybciej przylepiają "łatki", nie jeden pewnie z nas choć raz w życiu odczuł, że inni uważają nas za "gorszą kategorię", np. że ktoś ma się z nami nie wiązać, bo jesteśmy z takiej a nie innej rodziny i nic dobrego z nas nie będzie, zostaliśmy skreśleni już na wstępie, chociaż tak naprawdę w niczym nie zawiniliśmy. Potem na siłę, chcemy udowodnić tym ludziom że się pomylili, ze na wiele nas stać…
          Poza tym mamy często wrażenie że i tak zbyt długo nie potrafiliśmy postawić na swoim, więc w późniejszym życiu chcemy to sobie odbić…
          Często nasi partnerzy dochodzą do wniosku, że nie znosimy sprzeciwu i mając tego dość po prostu odchodzą… a my tak naprawdę w głębi duszy jesteśmy bardzo wrażliwi, trzeba tylko do nas znaleźć "odpowiedni klucz", żeby do nas dotrzeć…
          Nasi partnerzy bardzo często doprowadzają do kłótni z nami, próbują nam narzucić swoje zdanie tylko po to aby pokazać kto żądzi w związku, albo wręcz przeciwnie poddają się naszemu zdaniu, przyzwyczajają nas do tego, że zawsze mamy rację ( a my nieświadomie traktujemy ich tak jak nas kiedyś traktowano, że nie mieliśmy do powiedzenia nic)…
          A myślę, ze wystarczyłaby szczera spokojna rozmowa, w której powiedzieliby nam jak oni wtedy się czują i spróbowali zrozumieć nasze postępowanie…

          Kati6685
          Uczestnik
            Liczba postów: 39

            Tak, martinka85 masz całkowitą rację w tym, co napisałaś…ja np zamrażałam swoje emocje, więc w związku z tym, nie można było okazywać słabości-to byłam moja strategia działania…jak ostatnio prowadziłam szczerą rozmowę z moim chłopakiem, to chciałam mu powiedzieć, że się boję, że jak zobaczy, że jestem taka słaba, to mnie zostawi i nie mogłam tego wypowiedzieć…płakałam a słowa grzęzły mi w gardle:dry: W końcu się udało, ale naprawdę nie było łatwo. Trzeba naprawdę z całą siłą burzyć pewne mury,zdejmować maski, by przestać udawać…

            martinka85
            Uczestnik
              Liczba postów: 25

              a swoją drogą to wydaje mi się, że czasami ludzie są bardzo powierzchowni, że widzą i słyszą tylko to co chcą… no bo pomyślcie niby mówimy, że mamy wszystko gdzieś, że jak coś się naszym partnerom nie podoba to przecież na siłę ich nie trzymamy, że mają drogę wolną, a nasze gesty jednocześnie zaprzeczają naszym słowom, i jeśli tylko ktoś chce to może z nas wyczytać wszystko niczym w otwartej księdze… wystarczy tylko zadać sobie chociaż trochę trudu, a niestety często jest tak, że po prostu odchodzą wymawiając się tym, że przecież same tak powiedziałyśmy… jednak myśli i słowa nie zawsze to jedno i to samo…
              Ludzie!!! często obarczacie nas o wszystko winą, często myślicie, że jesteśmy wredne i złe… dlaczego nie potraficie dostrzec naszych zalet??? dlaczego nie pomożecie nam przełamać lęku i wstydu??? to nie jest nasza wina, że tacy jesteśmy!!! myślicie, że my nie chcielibyśmy żyć inaczej??? ale bez Was i Waszej pomocy nie damy sobie rady… Przez cały czas swoim zachowaniem prosimy Was o pomoc ale Wy tego nie dostrzegacie, bo nie chcecie, bo o wiele łatwiej jest nas skreślić, niż spróbować zrozumieć…
              jak myślicie dlaczego wielu z nas się poddało???? bo ludzie ich skreślili i doszli do wniosku, że ich starania i tak nic nie pomogą, bo ludzie już sobie wyrobili o nich opinie, zabrakło im motywacji do działania… Czasami wystarczy dobre słowo, mały gest, które znaczą dla nas bardzo wiele a Was przecież nic nie kosztują…Możecie przechodzić obok nas obojętnie, możecie udawać, że Nas nie widzicie i nie słyszycie ale czy Wam się podoba czy nie to my i tak jesteśmy i będziemy…
              zamiast nas oceniać spróbujcie Nas zrozumieć, my chcemy być mili, dobrzy, chcemy umieć okazywać uczucia, chcemy przyznawać się do błędu, tylko najpierw ktoś nas musi tego nauczyć, ktoś nam musi pokazać ten lepszy świat…

              Wodzu
              Uczestnik
                Liczba postów: 27

                Czy DDA są twardzi??
                Tak szczerze mówiąc, to wg mnie DDA są bardziej twardzi niż którzykolwiek "normalni" ludzie. Bo spróbujcie codziennie wstawać, nie z uśmiechem na twarzy (chociaż świeci słonko) ale z miną wyrażającą najgłębszy wewnętrzny ból. Z poczuciem, że znowu trzeba będzie się zmagać ze sobą żeby nie ulec mechanizmom które ktoś nam wpoił. Ze świadomością, że rodzina nas opuściła albo krzywo się na nas patrzy. Często gęsto z niezrouzumieniem swojego zachowania. To nie jest łatwe. To tak jakby puścić w maratonie zdrowego biegacza -"normalnego" i człowieka na wózku inwalidzkim z jedną ręką sprawną, niedowidzącego i niewiedzącego która to lewa a która prawa strona – DDA. Jeśli DDA walczy każdego dnia ze sobą by iść do przodu i ciągnąć ten cholerny bagaż to dla mnie jest to twardość na miarę bohaterstwa. W dodatku jest to bohaterstwo ukryte. Bo nikt nie widzi naszych wewnętrznych zmagań. I jakby zwykłemu człowiekowi wrzucić na garba taki nasz bagaż to by nie wiedział jak się nazywa. Muszę też jednak stwierdzić, że nie widzę DDA jako tych jedynych których trzeba podziwiać za ich wysiłek i trud włożony by żyć chociaż w kawałku normalności, ale dostrzegam także wiele innych ludzi którzy cierpią także na inne choroby i im też nie jest łatwo.
                Osobiście mam ogromny szacun do wszystkich DDA i AA którzy w życiu coś osiągnęli i zawalczyli o swoje uzdrowienie.

                Z drugiej strony kryje się w nas wiele lęków i obaw co stawia nas, pod względem wewnętrznym często na półce z dziećmi. Ale właśnie pokonywanie tych wszystkich niedogodności to się nazywa twardość. 👿

                "Trzeba być gorszym, żeby stać się lepszym. Trzeba być głupim, by móc stać się mądrzejszym.."

                Torquemado
                Uczestnik
                  Liczba postów: 901

                  Brawo Wodzu, świetnie napisałeś. 😉

                  pytek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 14

                    A ja sie nie czuję twarda…Oczywiście słyszałam nie raz, że jestem, bo nie daję się pierwszym lepszym trudnościom, ale ile mnie to kosztuje zdrowia, nerwów i łez 🙁 Teraz mam taki stres, że nawet najmniejszy "wiatr" jest w stanie mnie przewrócić.

                    julianna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 41

                      Moim zdaniem DDA są bardzo twardzi. Mało jest rzeczy które by nas przerosły. Po tym czego dośwaidczyliśmy w dzieciństwie nic nie jest straszniejsze. Czasem zdarza mi sie płakać, mam jakieś stany załamania, depresyjne momenty, ale żeby cos naprawdę mnie złamało, takiej sytuacji nie pamiętam. Bliscy mi ludzie też tak mówią. Moi przyjaciele z terapii (juz jestem po) mówią podobnie o sobie. Nie mamy zresztą wyboru, jako dzieci byliśmy sami i przetrwaliśmy, więc teraz też dajemy radę.

                      duszekk
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 357

                        wydaje mi się, że większość DDA jest "twardszych" – bo po prostu życie od zawsze było dla nich trudne i nie załamią się kiedy spotyka jest byle trudność, z uśmiechem znoszą drobne codzienne zmartwienia bo co to dla nich…. jak patrzę na rozpieszczone przez życie koleżanki które miesiącami mają doła, bo nie mogą być z tym chłopakiem, z którym chcą…. albo na współloaktporki, dla których życie jest"złe" z byle powodu, byle krzyk to już "awatura" – nie wiedzą jak wiele dostały i często narzekają gorzej niż ja (przez większą część wspólnego mieszkania w depresji)

                        z drugiej strony – to nieprawda, że co nie zabija wzmacnia – ból który w nas jest, destruktywne zachowania, błędy które popełniamy – i kolejne błędy które popełniami czynią nas słabszymi… bo ileż można znieźć, załamujemy się przecież… a każdy kolejny epizod depresyjny jest przecież silniejszy …

                        ma wrażenie, że dusza po trudnych doświadczeniach jest mocniejsza, ale ciało i psychika coraz słabsze…

                        i też nienawidzę, kiedy ludzie łatwo oceniają, poddają się szybciej niż my, kiedy się odsuwają od naszego bólu…. żeby się przypadkiem nie "zarazić?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 32)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.