Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy interweniowały u Was instytucje powołane do ochrony dzieci?

Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • JoannaO
    Uczestnik
      Liczba postów: 20

      U mnie w domu dochodziło do przemocy psychicznej i ekonomicznej. Ojciec pracował, zarabiał niewiele, matka to samo. Wiecznie brakowało pieniędzy. Jednak gorsza od przemocy ekonomicznej była ta psychiczna. Próba zdegradowania mnie czy rodzeństwa, imputowanie czegoś, co nie miało miejsca. W ogóle ojciec był despotą. Te jego autorytarne przemowy po pijaku pamiętam do dziś. Wyzwiska również.

      Powiedziałam tylko raz o tym co się dzieje mojej babci. Miałam kilkanaście lat. Gdy się “wydało” ojciec maltretował mnie psychicznie przez kilka dni na wysokich obrotach. Matka nie stanęła w mojej obronie, również była na mnie zła. Miałam już wtedy chłopaka, mówiłam mu o tym, ale on chyba nie rozumiał, co oznacza psychiczne maltretowane przez rodzica. Sam pochodził z bardzo dobrej i kochającej się rodziny.

      Myślę, że w moim przypadku powiedzenie komukolwiek innemu, niewiele by było zmieniło. Ojciec zrobiłby awanturę, matka podkuliłaby ogon i to wszystko.

      Podobnie jak Hercredian chciałam wiele razy, aby ojciec po prostu nas zostawił w spokoju, ale to było niemożliwe. Nigdy nie pomyślałam o tym, aby trafić do innej rodziny. Raczej chciałam dorosnąć jak najprędzej i odejść z domu. Nie wierzyłam, aby czyjakolwiek interwencja zmieniła mojego ojca czy sytuacje naszej rodziny.<span class=”Apple-converted-space”> </span>

      Dda93, czytając o Twojej matce, mam przed oczami swoją. Nieustanne oczekiwanie wsparcia, bycia pilnym i odpowiedzialnym przy czym sama była dość nieporadna i bardzo niedojrzała emocjonalnie. Taka jest zresztą do dziś.

      Hercredian
      Uczestnik
        Liczba postów: 57

        Dopóki nikt w rodzinie nie zacznie nazywać negatywnych zjawisk po imieniu, to są małe szanse na zmianę. A chociażby taki przyjazd patrolu policji wezwanego przez sąsiadów, który mówi, że sąsiedzi zgłaszają przemoc psychiczną może skłonić osoby ją doznające do uświadomienia sobie problemu, zgłębienia wiedzy na ten temat i poszukania specjalistycznej pomocy. U mnie przez wiele lat nie było mowy o tym, że ojciec się znęca, tylko były naciski, żeby go czasem nie zdenerwować.

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Na impuls interwencyjny pochodzący z wewnątrz samej rodziny alkoholowej trudno raczej liczyć, gdyż rodzina ta jest scementowana przez zasady: NIE CZUJ, NIE MÓW, NIE UFAJ. Wszyscy członkowie tej rodziny są zakładnikami panującej dysfunkcji. Wiąże ich zmowa oparta na strachu i wstydzie.

          Dom alkoholowy (dysfunkcyjny) jest jak wczesnośredniowieczny warowny gród, otoczony wysokim ostrokołem i basztami strażniczymi. Nikt niepowołany nie może dostać się, ani nawet zajrzeć do środka. Każdy przybysz z zewnątrz jest potencjalnym wrogiem, szpiegiem. Nie można mu zaufać, bo może poznać i rozgłosić rodzinną tajemnicę.

          Sam dbałem o to, by nikt z rówieśników nie odwiedzał mnie, gdy ojciec był w domu. Nie chciałem, żeby zobaczyli jak ojciec odnosi się do mnie i do reszty rodziny. Starałem się podtrzymać na zewnątrz przekonanie, że pochodzę z normalnego i zgodnego domu. Dbałem o wizerunek rodziny, bo utożsamiałem się z nią. Myślałem o sobie: jestem taki jak mój dom. To chyba pułapka myślowa, w którą wpada dziecko dysfunkcyjnych rodziców.

          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            JoannaO napisała:

            Dda93, czytając o Twojej matce, mam przed oczami swoją. Nieustanne oczekiwanie wsparcia, bycia pilnym i odpowiedzialnym przy czym sama była dość nieporadna i bardzo niedojrzała emocjonalnie. Taka jest zresztą do dziś.

            Gdy na to patrzę z dzisiejszej perspektywy, mam bardzo podobne wnioski. Ta sama matka, która mnie uczyła np. szczerości i uczciwości sama nie zawsze te cechy praktykowała. U tej samej osoby, która wpajała we mnie jak ważny jest porządek, regularnie śmieci wychodzą ze śmietnika, a do lodówki strach zajrzeć, ze względu na zmagazynowane tam ilości niejadalnego, psującego się „jedzenia”.

            Rodzice kształtowali mnie nie tak, żebym był w życiu szczęśliwy, ani nawet nie tak, żebym wyrósł na zacnego człowieka, tylko po prostu tak, żeby im było wygodnie. Żebym siedział cicho, nie sprawiał problemów, nie miał potrzeb (bo po co im bachor, który chce, żeby go czasem ktoś pochwalił, zainteresował się jego sprawami lub co gorsza przytulił) i w ogóle nie zawracał głowy.

            To jest coś, co może spowodować wielkie straty w późniejszym życiu takiej osoby, a jako „przemoc” praktycznie nie jest ani ścigane, ani mierzalne.

            Dla kontrastu, dzisiejsze dzieci pokolenia wychowywane są wręcz w przeciwnym przeświadczeniu, że rodzic to ich służący. Gdybym ja postępował tak jak one, matka lub ojciec chyba po prostu by mnie wygonili z domu lub zabili. Tak więc przerąbane mamy z obu stron 😉 – i od naszych nadmiernie wymagających rodziców, i od naszych nadmiernie pozbawionych jakiejkolwiek dyscypliny dzieci.

            Co do instytucji powołanych do ochrony dzieci (sądy, policja, niebieskie linie, kuratorzy…). Niestety, często wmieszanie się takich instytucji jedynie podnosi temperaturę. Wydaje mi się, że zręcznie działający terapeuta mógłby w tym miejscu zrobić dużo więcej dobrego.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 11 do 14 (z 14)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.