Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Czy łatwo wam jest opowiadać o sobie ?
-
AutorWpisy
-
Czy łatwo wam jest opowiadać o sobie,o swojej rodzinie,domu rodzinnym ?
Tak łatwo.
Ale u mnie jest druga strona tej łatwości. Ja chce być w centrum uwagii. Prawdopodobnie to milczenie o tych wszystkich problemach mnie przygniata i chce to wyrzucić, tylko w sposób by mnie podziwiano. Pragne być podziwiana, i wogóle, nie wiem co. Pragne takiego uczucia by mnie tak podziwiano, jaka to ja wielka bo przeżyłąm trudne sytuacje. I dlatego nei mam problemu z mówieniem.
Podrugie już sie nie wstydze mówić, pomyślałam sobie, przecież ja nic złego nie robiłam. Ja mam silną potrzebe mówienia, nawet za silną, i mogę przekraczać granice innych. Nie wiem vco z tym mam robic.Kiedyś potrafiłam prowadzić długie rozmowy, ale nigdy o sobie, zawsze zajmowałam się problemami innych, byłam panią Dobra Rada. Do uczuć, a szczególnie tych ujawniających słabość, czy zalezność nigdy bym się nie przyznała, jakieś swoje sukcesy mogłam ewentualnie omawiać. Byłam twarda i ”radziłam sobie” ze wszystkim sama. Dopiero spotkania w grupie Al-Anon (tam mówi się tylko o sobie i swoich doświadczeniach) uświadomiły mi, że też mam uczucia i mogę o nich bez wstydu powiedzieć, powoli przyznawałam się do swojej słabości, czy strachu.
Teraz jest zupełnie inaczej, korzyści jakie daje szczera rozmowa z przyjaciółmi są ogromne. Relacja nabiera innego wymiaru, kiedy mówimy o sobie szczerze, tworzy się między ludźmi więź. Oczywiście nie mówię wszystkiego wszystkim, ale ogono moich bliskich znajomych stało mi się prawdziwie bliskie. Kiedy mówie o swoim problemie, rozmówca zwykle odwdzięcza się tym samym, zaskakujące ile osób ma podobne doświadczenia. Odkąd się przełamałam jest o niebo lepiej:)„Ja mam silną potrzebe mówienia, nawet za silną, i mogę przekraczać granice innych. Nie wiem vco z tym mam robic”
Nie da się przekroczyć granicy osoby, która ma swoje granice i je szanuje. Zamartwiasz się teoretycznymi problemami innych, po co?
Panama zapisz:
„”Ja mam silną potrzebe mówienia, nawet za silną, i mogę przekraczać granice innych. Nie wiem vco z tym mam robic”Nie da się przekroczyć granicy osoby, która ma swoje granice i je szanuje. Zamartwiasz się teoretycznymi problemami innych, po co?”
Przejmuje sie, bo tylko wiem, z epsychoterapeutka może to wytrzymać, bo to jej zadanie, by mnie słuchać. Ale ja jak sie nakrece to gadam i gadam tylko o sobie. Do tego czasem tak chce wszystko powiedzieć ze mieszam tematy. O tyle jest dobrze u mnie, ze często włacza mi sie czerwona lampka i zauważam, z emogę męczyć gadaniem. Wtedy stopuje i troszke pozwalam sie wypowiedzieć innym.
Raz na psychoterapii wpadłam w taki szał mówienia o sobie, ż ezakręciłam sie jak nigdy na sesji. Zaczełam o czymś mowić, zaraz potem zaczełam inny temat, następnie zachwile znowu inny temat. Zachwile mi sie cos przypomniało wróciłam do drugiego tematu, potem do trzeciegio i pierwszego i tak skakałam. Potem w połowie sesji włączyła mi sie czerwona lampka, ż enamieszałam. Chcąć to naprawić, jeszcze bardziej zamieszałam. Hehe tak strasznie chciałam sie wygadać, ż ewszystkie tematy mnie napadły na raz.
Na pierwszych sesjach psychoterapeutycznych psychoterapeutce ciągle powiadałam, ze dla mnie taka sesja powinna tydzien trwać i tak bym sie nie wygadała.Ja strasznie lubie o sobie gadać, aż sie boje, ze czasem mecze tym ludzi.
Panama zapisz:
„”Ja mam silną potrzebe mówienia, nawet za silną, i mogę przekraczać granice innych. Nie wiem vco z tym mam robic”Nie da się przekroczyć granicy osoby, która ma swoje granice i je szanuje. Zamartwiasz się teoretycznymi problemami innych, po co?”
Niektórzy nie widzą swoich granic, pozwalają sobie na manipulacje.
Ja jak manipuluje to nieświadomie i pewnie robie to często. Moim celem nie jest krzywdzenie, ale może ktoś zostać skrzywdzony, bo akurat sam sobie dobrze nieradzi, po przez moje dziwne manipulacje.Ja swoje nieświadome manipulacje uważam za czyny dobre i dlatego boje sie, ż eczasem przegne. Niektórzy tu na forum to widzieli. w realiach psychoterapeutka to też zauważyła. Kiedyś takiemu chłopakowi też dogadałam, bo nie umiałam sie zamknąć.Ja ino kręce i kręce. moja psychoterapeutka określiła mnie kiedyś, ze ja potrafie zacząć każdy problem omawiać, ale nie umiem go zakończyć. Ja otwieram, przeżywam i przezywam, ale nie umiem konsekwętnie go domknąć.
„dobrze u mnie, ze często włacza mi sie czerwona lampka i zauważam, z emogę męczyć gadaniem. Wtedy stopuje i troszke pozwalam sie wypowiedzieć innym. ”
To jest kwestia manier, a nie granic.
”
Zaczełam o czymś mowić, zaraz potem zaczełam inny temat, następnie zachwile znowu inny temat. Zachwile mi sie cos przypomniało wróciłam do drugiego tematu, potem do trzeciegio i pierwszego i tak skakałam. Potem w połowie sesji włączyła mi sie czerwona lampka, ż enamieszałam. Chcąć to naprawić, jeszcze bardziej zamieszałam. Hehe tak strasznie chciałam sie wygadać, ż ewszystkie tematy mnie napadły na raz”Moja koleżanka tak robi, ja jestem konkretna, dlatego nie raz szlag mnie trafiał, że nie potrafiła się trzymać tematu:laugh: :laugh: :laugh:
coraz łatwiej o rodzinie, coraz trudniej o sobie
wydaje mi się, że czasem podobnie jak lol chciałabym być w centrum uwagi, może trochę chcę zrobić z siebie ofiarę, chcę by ktoś mnie ugłaskał.
było kilka takich sytuacji kiedy bardzo żałowałam, że się wygadałam, bo nie byli to odpowiedni ludzie
a o sobie nie potrafię mówić, bo czuję się nikim, nie wiem co lubię, kim jestem, boję się odzywać w towarzystwie, boję się reakcji, jak zostanę odebrana. Nienawidzę tego i nie mam pojęcia jak sobie z tym poradzićWitaj, YokoOno 🙂
Jest coraz łatwiej. Odbywa się to u mnie na zasadzie – powiem i zobaczę, co się stanie, czy będzie katastrofa, czy nie. W miarę pozyskiwania w tym dobrych doświadczeń, czyli wysłuchania i uznania tego, co mówię, stopniowo posuwam się dalej w tym, co mówię. Oczywiście przy tych zwierzeniach muszą być spełnione podstawowe warunki – zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i chęć odbioru z drugiej strony.
Ze swojej osobistej historii wyniosłam mechanizm przeszkadzający mi w mówieniu o moim cierpieniu (pewnie w wyniku jednej z zasad narzuconych w A-rodzinie / D-rodzinie, tj. "nie mów, nie ufaj, nie odczuwaj"). Czuję się niepewnie, mówiąc o tym; jakby spodziewam się kary, nieokreślonej katastrofy. To tylko wrażenie z dzieciństwa, kiedy za mówienie o moim cierpieniu, które było dla kogoś niewygodne, byłam karana odrzuceniem. Wrażenie to zostało zapamiętane w pierwotnej skali, czyli z perspektywy dziecka, dla którego odrzucenie było równoznaczne z katastrofą. Teraz perspektywa jest diametralnie inna i potrzebuję się pilnować za każdym razem, gdy pojawia się to wrażenie, żeby uruchomić rozum i przywołać na myśl obecny stan bycia dojrzałą, samodzielną osobą, której nie grozi pustka z powodu odrzucenia przez tę czy tamtą osobę.
Terapia jest doskonałym treningiem umiejętności mówienia o sobie, może w dużej mierze ze względu na spełnione trzy ww. warunki.
Pozdrawiam 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.