Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › dda z dda
-
AutorWpisy
-
Czy dwie osoby DDA = większe zrozumienie siebie, bez słów i barier rozmowa, otwieranie się i łatwiejszy kontakt?Czy możliwa jest dozgonna przyjaźń takich osób?Czy dwie osoby świadome swojej przeszłości i co wiążę się z tym że pochodzą z takiego a nie innego domu mają szanse na stworzenie związku, zakochania się w sobie i życia razem?Czy wiedza o tym że są DDA pomaga?Zyje się łatwiej??Można się wspierać i żyć "normalnie" czy raczej polegałoby to na wzajemnym niszczeniu się?Może na ciągnięciu się w dół?Co o tym myślicie?Czy patrząc na swoje wady, i cechy dda chcielibyście związać się z kimś takim jak Wy??Czy z zasady nawet o tym nie myślicie?A może ktoś z Was jest w takim właśnie związku lub był?
Edytowany przez: pompejusz, w: 2012/11/27 12:46
Na początek krótko, pierwszą myślą.
Dwie kulawe osoby nie będą w stanie iść prosto, nawet objęte. Szybko się przewrócą i nie dadzą rady wstać.
Natomiast jeśli te osoby mają wsparcie, każda z nich stoi prosto, śmiało kroczą do przodu, obok siebie we wspólnym kierunku, to zajdą daleko.Moim zdaniem wszystko zależy od konkretnych osób i ich stopnia świadomości.
Mogę mówić o tym zupełnie "na sucho" ponieważ nigdy nie byłam z osobą z jakaś wyraźną dysfunkcją… lub problemem spowodowanym przeszłością – choć już teraz pisząc to zaczynam wątpić czy faktycznie nie i czy takie osoby "nieskażone" w ogóle istnieją…. :blink:
Teoretycznie w takim związku powinno być więcej zrozumienia, wyrozumiałości, kompromisu…
Ale patrząc po tym jak np na forum ludzie opisują związki z osobami DDA /DDD /AA a one same również noszą jakiś "ciężar" to jest to istna gehenna…Z drugiej strony osobie z poza DDA jest czasem bardzo ciężko wczuć się w zachowania i reakcje DDAka… Wiem to gdy patrzę z perspektywy na swój poprzedni związek. Pewne rzeczy dla mojego partnera były po prostu tak nielogiczne, że nie umiał tego ogarnąć i często się w tym gubił rozkładając ręce i dosłownie mówiąc – poddaje się, nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
Jednak tak na dobrą sprawę to jednak chyba kwestia osobowości, nawet teraz widzę po znajomościach z forum. Z jednymi dogaduję się bez problemu, z innymi są jakieś zgrzyty, nieporozumienia. I to raczej nie jest kwestia DDA, ale temperamentów i osobowości 🙂
Anonim27 listopada 2012 o 13:56Liczba postów: 20551W związku takim nie byłam, więc nie jestem kompetentna w tej sprawie, ale wydaje mi się, że jeśli dwie osoby są świadome swojego DDA to jak najbardziej jest duża szansa powodzenia. Z tym, że świadomość DDA znaczy, że się nad sobą w jakiś sposób pracuje, a nie coś typu-> Jestem DDA i jest jak jest.
Od siebie mogę powiedzieć na przykładzie przyjaźni. W sumie z perspektywy czasu widzę, że większa część moich znajomości była z DD coś hehe. Wśród moich przyjaciół tylko jedna osoba nie jest DDA. Co do znajomości z resztą stwierdzam, że to, że wiele nas łączy ułatwia nam siebie zrozumieć. Często nie są potrzebne żadne tłumaczenia, wystarczy spojrzenie czy jedno rzucone słowo, a wiadomo o co chodzi. Przed innymi DDA również łatwiej się otworzyć, bo zrozumieją. Sama wiem jak trudna była rozmowa z przyjaciółką, która nie wiedziała o czym mówię.
Jednak to, że ja mam świadomość swojego DDA pomaga mi zrozumieć nie tylko siebie, ale i zachowania innych. Jednak własnie trzeba zdawać sobie sprawę ze swojego DDA, żeby było łatwiej. Kiedy jeszcze nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje przyjaźniłam się z chłopakiem- DDA. On też nie miał świadomości, że to jego dotyczy. I mimo tego, że wspólne problemy nas połączyły i zrodziła się świetna, długa przyjaźń, która nawet była blisko stworzenia związku to jednak pięknie to zniszczyliśmy, wręcz koncertowo. Teraz już wiem dlaczego.Z mojego paplania wnioskuję, że 2x świadome DDA może tworzyć trwałą relację, ale już świadome DDA+ nieświadome DDA lub 2x nieświadome DDA = lipa. 🙂
drozdzyk zapisz:
„Mogę mówić o tym zupełnie "na sucho" ponieważ nigdy nie byłam z osobą z jakaś wyraźną dysfunkcją… lub problemem spowodowanym przeszłością – choć już teraz pisząc to zaczynam wątpić czy faktycznie nie i czy takie osoby "nieskażone" w ogóle istnieją…. :blink:”
ja przez wiele lat tak uważałam, ze jestem z wyrazistej rodziny dysfunkcyjnej. Uwarzałam, ze to co mi sie spotkało to było nic. To było nic, z eojciec robił awantury, ż ebrat dopuszczał sie przemocy fizycznej(dosć takiej ukrytej), dotego doświadczenie z wieku dzieciecych-molestowanie to jest nic. Moim zdaniem jest mało rodzin w których dysfunkcje to rzadkosć. Dysfunkce potrafią być pod takimi przykrywkami, ze az głowa boli.:whistle:
Na potrzątku chciałam sie wymądrzyć. Jednak Drozdzyk i Ona mnie oswieciły ja tez nie jestem kompetętna w takich związkach.
Jednak mam pewne przemyślenia. Swiadomość własnych słabosci, problemów pomagają. A jak już pragniesz coś robić z tym to następny sukces. Moim zdaniem jeśli oboje DDD pragneliby i prubowali zbudować jakis związek , to są szanse, ale trza sie liczyć z tym, ż ecoś trza robić z samym sobą.Jestem teraz w takim związku, z facetem z bardzo mocno naznaczonym przemocą w domu rodzinnym ze strony obydwojga rodziców. Kocahm go i wiem, że on mnie kocha. Ale czasem jest straszliwie ciężko. Niewiele tu pomaga fakt, że ja jestem po kilkuletniej terapi.On też teraz chodzi na grupę (wcześniej też jakieś zaliczł). Wystarczy jedno słowo i zaczyna się straszliwa awantura.
Obydwoje się bardzo staramy. Ale są takie chwile kiedy zaczynam myśleć, że to za mało żeby ten związek przetrwał. Ja mówię o uczuciach, że coś mnie boli, ze chciałabym coś zmienić, a on to odbiera jako atak, nie toleruje najmniejszej krytyki, nawet jeżeli mówię nie o nim a o nas… Wogóle kiedy zmuszam go do zastanawiania się nad emocjami, bo np. czuję że on się złości i pytam dlaczego,a on nie wie o co mi chodzi, to reaguje jakbym go poddawała torturom. Jesteśmy do siebie podobni ale w niektórych miejscach skrajnie odmienni. On jest poodcinany od własnych emocji w stopniu dla mnie niepojetym. Ma też problem z odczytywaniem uczuć u innych ludzi (to stwierdzenie jego terapeuty), więc często, mimo, że wiem to wszystko, czujęsię odrzucona, nieważna i olewana. Mogłabym tak pisac i pisać.
Generalnie taki układ jest bardzo trudny i wymaga odromu pracy od obydwojga. Ale też wiem jeszcze jedno, że osoby podobne do siebie z podobnymi problemami, jeżeli są razem i nakręcają się wzajemnie do zmian i pracy nad sobą, mogą osiągnąć naprawdę wiele.Związek jest związek. Mniej ub bardziej udany. To że ktoś jest DDA, to nie jest powód iż mu nie wyjdzie z drugim DDA/DDD. To bardziej problem wewnętrzny i osobisty, aniżeli zewnętrzny. Szukać związku po to by pracować nad sobą i ćwiczyć na drugim, toż to egoizm 🙂 Szkoda, że ja jestem takiego egoizmu pozbawiony. Wiele rzczeczy szło by łatwiej. Pozdrawiam.:whistle:
Telimena zapisz:
„Wystarczy jedno słowo i zaczyna się straszliwa awantura.
”I to jest wszystko na ten temat 🙂
Edytowany przez: pszyklejony, w: 2012/11/27 17:27
pszyklejony zapisz:
„Telimena zapisz:
„Wystarczy jedno słowo i zaczyna się straszliwa awantura.
”I to jest wszystko na ten temat :)<br><br>Edytowany przez: pszyklejony, w: 2012/11/27 17:27″
wszystko to znaczy co ??
w każdym związku są kłótnie …. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.