Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD dda z dda

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 66)
  • Autor
    Wpisy
  • Telimena
    Uczestnik
      Liczba postów: 267

      drozdzyk zapisz:
      pszyklejony zapisz:
      Telimena zapisz:
      „Wystarczy jedno słowo i zaczyna się straszliwa awantura.

      I to jest wszystko na ten temat :)<br><br>Edytowany przez: pszyklejony, w: 2012/11/27 17:27″

      wszystko to znaczy co ??
      w każdym związku są kłótnie ….”

      W każdym związku są kłótnie. Owszem zgadzam się. Tylko, że to nie jest mój pierwszy związek (i jak sądzę nie pierwszy z kimś z syndromem DD), ale takich kłótni nigdy nie przeżywałam. Widocznie to zależy od takiej a nie innej konfiguracji cech. 🙂
      Nie potrafię tego wytłumaczć, byc może dlatego, że właśnie mamy kryzys i nie jest mi łatwo pisac o tym wszystkim bez emocji. Tym bardziej, że doprowadziło do niego coś co nauczyłam się robić na terapii, czyli mówienie o własnych uczuciach. Co zostało odebrane jako atak. A że nie mam zamiaru oduczyć się mówienia na ten temat, to pewnie jeszcze nie raz się to zdarzy. Wiem, że jemu jest cięzko, że się zmienia, robi postępy, że uczy się o sobie i innych kompletnie nowych rzeczy. Tyle, że czasem mam wrażenie, że zbieram po głowie za coś co kilkadziesiąt lat temu zrobili mu jego rodzice. Wiem, jestem pod ręką. Wiem, sama tak kiedyś robiłam. Wiem to wszystko. Wiem, że może kiedyś się to jakoś ustabilizuje.

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        No właśnie ja zwróciłam uwagę dokładnie na to samo co Pszyklejony i chciałam napisać dokładnie to samo:) Jasne, ze w każdym związku są kłótnie, jest nawet jakaś taka książka, ale nie niestety nie pamiętam dokładnie tytułu, ale coś w stylu-uczciwa kłótnia małżeńska. Są kłótnie i KLÓTNIE.

        Drożdżyk napisałaś, że nawet po znajomościach z DDA z forum widzisz, jak różnie przebiegają rozmowy itd No właśnie, bo to nie tylko DDA nas określa, ale również cała gama cech indywidualnych, temperament, który jest akurat wrodzony i charakter i środowisko w którym się wychowaliśmy (bo różne osoby mają na nas wpływ, a nie że tylko rodzice uzależnieni czy nie..) A ja mogę powiedzieć, ze widzę to nie po jakimś internecie-choć to też, ale po wieloletnich realnych znajomościach z najróżniejszymi DD. Szczerze? Powiem dosadnie- W DUPIE na samym dnie mam czyjeś bycie DD. Niestety, ale każdego poryło to w inny sposób. Czy jak ktoś jest wredny, przewrotny, chamski, traktuje innych instrumentalnie, albo jest okrutny albo prostacki, to kwalifikuje się do tłumaczenia tym, że jest np dda? no nie, to ja pójdę i obetnę komuś łeb i powiem tłumaczcie mnie, bo ja jestem dda a ten ktoś mi się np z ojcem skojarzyl i nie mogłam na tę makówkę patrzeć hahahaha:D Sama miałam i mam znajomości i to bliskie z najróżniejszymi dd i powiem jedno-rzeczywiście dużo daje zrozumienie i można z wieloma osobami porozmawiać szczerze i wiem, że nie zostanę wyśmiana ani ja tego nie zrobię. ALE gdyby nie to, że dawano dawno temu trzymałam się z osobą dda, która zwyczajnie świetnie znała teorię, ale chyba ją zlekceważyła, bo o ile w zyciu zawodowym jest super i w ogóle intelektualnie stoi bardzo wysoko, o tyle najlepiej widac po jej relacjach o co chodzi. Rozjebała małżeństwo bo se znalazła chłopca do bicia którym manipulowała, po to żeby go rzucic po kilku latach po slubie dla innego, bo ponoć tamtego nigdy nie kochała a notorycznie na niego publicznie właziła. O a jaka była zazdrosna, o a jaka była słodziutka, a jak idiotę z niego na każdym kroku robiła……Jako jej bliska w pewnym momencie koleżanka mogę powiedzieć, że w znajomości było dokladnie to samo, się nawet kolegowac nie potrafiła, a co dopiero jakiś związek……Tylko na szczęście ja jej męzem nie jestem, to jej w końcu powiedziałam co se myślę na ten temat i się skończyło….;) Osoba teatralna w wyrażaniu siebie, ostentacyjna, jasne ona się potrafiła kłocić i tłumaczyć to tym, ze taka właśnie jest, a ja powiem teraz jedno-a chuj mnie to obchodzi? o a jak sie słodko godziła hahahahah:D Niestety, ale niektóre dd nie mają w ogóle kontaktu ze swoimi uczuciami i zachowują się jak słonie emocjonalne i moim skromnym zdaniem zadepczą każdego kto wejdzie w ich orbitę, nawet pod przykrywką troski-za duże zakłamanie wewnętrzne żeby prawdziwa troska mogła w tym być.

        I jeszcze jedno po znajomościach zauwazyłam, nawet w nich są odgrywane pewne role np słabszy i mocniejszy, pomocnik i oczekujący pomocy i masa innych ról, niestety ale rzeczywiście najłatwiej znów wejść w jakąs rolę właśnie w znajomości z dd……………………..Niestety ale akurat ja mam sporo do powiedzenia na ten temat…….A co do internetu to zabawne, ze właśnie, ze się ściąga do siebie jakieś dd, podejrzewam, ze wyłapuje się w kims coś podobnego;)

        drozdzyk
        Uczestnik
          Liczba postów: 2536

          Telimena powiem Ci… moim zdaniem związki są naprawdę różne. Nie ma jakiejś recepty ani zasady. Kłótnie i spiny to część związku bo to oznaka, że nie jest on płaski i nijaki. Moim zdaniem dopóki ludzie się kochają i nie przekraczają pewnych granic, dopóty związek nawet o podwyższonej temperaturze ma rację bytu. Tymi granicami bezwzględnie jest poniżanie drugiej osoby upokarzanie jej i przemoc – dotyczy to zarówno słów jak i czynów. Jeśli takie granice zostają przekroczone moim zdaniem czas by zastanowić się nad sensem związku…

          Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego.

          Telimena
          Uczestnik
            Liczba postów: 267

            drozdzyk zapisz:
            „Telimena powiem Ci… moim zdaniem związki są naprawdę różne. Nie ma jakiejś recepty ani zasady. Kłótnie i spiny to część związku bo to oznaka, że nie jest on płaski i nijaki. Moim zdaniem dopóki ludzie się kochają i nie przekraczają pewnych granic, dopóty związek nawet o podwyższonej temperaturze ma rację bytu. Tymi granicami bezwzględnie jest poniżanie drugiej osoby upokarzanie jej i przemoc – dotyczy to zarówno słów jak i czynów. Jeśli takie granice zostają przekroczone moim zdaniem czas by zastanowić się nad sensem związku…

            Pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego dobrego.”

            Zgadzam się w 100 % 🙂

            Dzięki.

            Eugenia
            Uczestnik
              Liczba postów: 7086

              A ja się nie zgadzam:) Nawet w ogóle, bo moim zdaniem Ty Telimeno mówisz o czymś zupełnie innym niż Drożdżyk:) Drożdżyk mówi o pięknej teorii, która jest prawdziwa, czyli: nie ma recepty na udany związek, nie ma idelnych związków bez kłótni i w ogóle wiele różnych utopii nie istnieje. A Ty mówisz Telimeno o czymś namacalnym, o czymś czego doświadczasz już w konkretnej relacji. I dobrze wiem o czym mówisz. Bo wlazłam kiedyś w coś, co związkiem się nie skończyło, ALE nie było mowy o prawdziwym mówieniu o tym co się czuje, bo natychmiast było to odczytywane jako atak, natomiast on mógł mówić co chciał, a jeśli ja tego nie przyjmowałam do wiadomości, to byłam zła i niedobra i go nie akceptowałam i na siłę chciałam zmieniać, choć to w ogóle nie była prawda, bo nie szanuję jego indywidualizmy, no super a on nawet tego co mówiłam uszanować nie potrafił o indywidualizmie już nawet nie wspomnę:D

              Poruszyłaś Telimeno wazną sprawę-komunikacji. Dla mnie to podstawa. Tu nawet nie chodzi o dd mało kto potrafi ROZMAWIAC i nie odbierać czegoś osobiście. Rozmowy o uczuciach i emocjach w ogóle są trudne. A osoby dd mają swoje przejścia i wszystko może być odebrane jako pretensja czy atak i taka jest prawda. To jest moim zdaniem zatrzymanie się na etapie zranionego dziecka, które nie potrafi wyrażać tego co czuje plus manipulowanie żeby kontrolować sytuację i uzyskiwac to co się chce podobnie jak robią to dzieci, czyli drogą manipulacji:) Po prostu w dysfunkcyjnych rodzinach nie ma podwalin w postaci umiejętności zdrowej rozmowy, komunikacji. Zakończenie tematu bo jest przykry nie jest rozwiązaniem, udawanie, ze się czegoś nie widziało też nie jest rozwiązaniem, robienie awantury też nie jest rozwiązaniem, próba naginania kogoś do swojego chcenia też nie. Dorośli ludzie rozmawiają ze sobą i tyle, bez względu na to na ile temat wydaje się być przykry.
              Moim ideałem jest trafienie na osobę z którą można pogadać "bez podjazdów" czyli bez manipulowania, bez uciekania od tematu i bez odbierania wszystkiego osobiście. To ideał, ja wiem, bo nikt taki do końca nie jest. Ale nie da się z innym typem osoby żyć-ja bym nie umiała.
              I świetnym przykładem na to co piszesz Telimeno jest małżeństwo mojej siostry i ja miałam okazję z nimi zyć przez pół roku i dla mnie to był psychiczny horror. Jasne, pod wieloma względami dobrani itd podobne cele, ale rozmowy moim zdaniem miały pola minowe i to za duże. Fajnie, ze się godzini, ale to co się zdążyło narobić w trakcie było tak straszne, ze ja nawet tego słuchac nie mogłam. Karuzela i tyle.

              Dla mnie związkek dwóch silnych dd to jak chodzenie po między między dwoma polami minowymi:)Jak ktos preferuje……..Mnie wystarcza moje pole minowe i tyle;)

              Telimena
              Uczestnik
                Liczba postów: 267

                Felicja zapisz:
                „Niestety ale niektóre dd nie mają wgóle kontaktu ze swoimi uczuciami i zachowują się jak słonie emocjonalne i moim skromnym zdaniem zadepczą każdego kto wejdzie w ich orbitę, nawet pod przykrywką troski-za duże zakłamanie wewnętrzne żeby prawdziwa troska mogła w tym być.”

                Felicja myślę, że to zbyt duże uproszczenie i chyba trochę brak zrozumienia. Mój facet nie ma kontaktu ze swoimi emocjami. Dopiero zaczyna się uczyć odczuwać. To co przeżył było zbyt straszne dla dziecka żeby mogło to znieść więc się odciął. Teraz uczucia go przerażają. Zwłaszcza to, że się pojawiają i to w wersji skumulowanej. Jest w tym wszystkim zagubiony i zdezorientowany. I oszołomiony. Mam to "szczęście "że ja z większością moich uczuć miałam kontakt, choć nie wiedziałam skąd się biorą i z czym wiążą. Jedyne co wypierałam najmocniej na świecie to złość do matki. Kiedy wreszcie sobie ją uświadomiłam to mnie zwaliło z nóg. Nie potrafię sobie wyobrazić nawet jak to jest kiedy nic się nie czuje. Widzę na codzień jak się czuje ktoś kto, czuje po raz pierwszy w życiu.

                Eugenia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 7086

                  Telimeno, ja nie wiem czy to jest brak zrozumienia. Powiem nieskromnie, że dopiero po latach zaczynają do mnie docierać glosy od osób, które się ze mną latami zadawały i wiele z tych osób wpuściło mnie do swojego wewnętrznego świata i wiesz, okazuje się, że jestem postrzegana jako osoba rozumiejąca i akceptująca i tłumacząca itd I ja naprawdę rozumiem czyjeś takie problemy, serio serio. Tylko widzisz po tych wszystkich latach wchodzenia w najróżniejsze relacje i to w sposób niepowierzchowny zmieniam kierunek. Otóż, nie chcę się już godzić na tłumaczenie i znoszenie czegoś co bezpośrednio uderza we mnie. A wiesz dlaczego? Dlatego, ze ja też mam swoje potrzeby i jedną z najważniejszych jest słuchanie kiedy coś mówię:) To jest wyraz olbrzymiego szacunku dla mnie i co najważniejsze-nie przekręcanie mojej intencji i nie wmawianie mi, ze chciałam powiedzieć coś ponad to co powiedziałam. Rozumiesz? Latami naginałam się w relacjach do drugiej osoby, łamiąc swoje pragnienia i potrzeby. Najprawdopodobniej to co mówię jest wynikiem tego na jakim obecnie znajduję się etapie, czyli-specyficzna odmiana egoizmu:) Pewnie jak sie wszystko to przegryzie to będę mówiła jeszcze inaczej:)

                  W sumie …..rzeczywiście mówi do Ciebie osoba dla której latami najwazniejsze były czyjeś uczucia a nie moje własne…mam epokę swoich uczuć i odkrywania ich wazności………Z resztą jeśli tego nie zrobię, nici z jakichś prawdziwie bliskich relacji……………Ja nie chcę tylko dawać wyrozumiałości, usprawiedliwiania i akceptacji, ja chcę ją też dostawać. Tego się nie da podliczyć kto czego więcej, bo to są sprawy niepoliczalne, ale nie moze być tak, że tylko jedna strona coś daje……A ja emocjonalnym byłam ewidentnie dawcą…..Dziś oczekuję tego samego co daję czyli jeśli ja mam czyjeś "odchyły" rozumieć to oczekuję dokładnie tego samego. Ja np nikomu w trakcie jak ktoś do mnie mówi nie wychodzę tylko wysłuchuję bez względu na to jak to brzmi i oczekuję tego samego, jak nie dostaję to też nie daję. Nie chcę już rozumieć czyichś zachowań jeśli ta sama osoba nie próbuje rozumieć moich.

                  A co do braku kontaktu z uczuciami to…….też mam takie działki gdzie nie mam tego kontaktu i ja to rozumiem. Tylko, ze jest jeszcze coś takiego jak uczciwa i szczera chęć wchodzenia w to wszystko….

                  Telimena
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 267

                    Felicja, w większości też piszesz o teoretycznnych ideałach, utopii.
                    Nie wiem czy jest na świecie osoba, która tego co się o niej mówi nie bierze osobiście. Chyba tylko ci, którzy wyłączyli opcje uczuć lub psychopaci. Cała resza z DD czy bez patrzy na świat przez pryzmat własnych uczuć i doświadczeń. I wydaje mi się to zupełnie normalne. Każdego z nas kształtują odmienne waruki, inni ludzie.

                    Telimena
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 267

                      Chyba większość z nas przeszła przez etap ratownik, dawca… Ja to nazywam syndromem Matki Teresy. Z większością tego co napisałaś się zgadzam. Piszę z większością. Bo jestem w stanie zrozumieć, że ktoś jest jeszcze na innym etapie walki z samym sobą i czegoś może nie potrafić. I w takiej sytuacji nie jestem w stanie odcinać się od takiej osoby, o ile widzę, że próbuje coś z sobą robić.

                      Ale też mam za sobą znajomość z dziewczyną, zawartą na terapii grupowej. Ja po jej zakończenu szłam dalej, a ona powoli traciła to czego się na terapii nauczyła. W końcu z tej relacji uciekłam bo czulam sie wykorzystywana w charakterze emocjonalnego worka terningowego. I po jakims czasie miałam tego dość. Na moje sugestie powrotu na terapię reagowała agresją i twierdzeniami, że z nas dwóch ja chodzę na terapię i to wystarczy… Chociaż musze przyznać, że początkowo nie czułam się z tym moim zachowaniem dobrze. Teraz dbanie o siebie i własne potrzeby są dla mnie cymś normalnym.

                      drozdzyk
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2536

                        Felicja zapisz:
                        „A ja się nie zgadzam:) Nawet w ogóle, bo moim zdaniem Ty Telimeno mówisz o czymś zupełnie innym niż Drożdżyk:) Drożdżyk mówi o pięknej teorii, która jest prawdziwa, czyli: nie ma recepty na udany związek, nie ma idelnych związków bez kłótni i w ogóle wiele różnych utopii nie istnieje. A Ty mówisz Telimeno o czymś namacalnym, o czymś czego doświadczasz już w konkretnej relacji.”

                        mam prośbę wypowiadaj się w swoim imieniu, nie potrzebuje "tłumacza" tego co piszę bo wiem co piszę i pisałam bezpośrednio do Telimeny. Drożdżyk mówi to co napisała a nie to co sobie Felicja zinterpretuje…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 66)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.