Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › dlaczego?
-
AutorWpisy
-
ejzjar zapisz:
„ewelina82, uznałam, że ten wpis był bezsensu. Właściwie miałam wrażenie, że to nic nie wnosi, ot zwykła historia. W dodatku jakiegoś dziecka, które niewiele widziało i niewiele wie. Zdaję sobie sprawę z tych wszystkich miejsc pomocy. Tylko na samą myśl ogarnia mnie paraliż. Nie potrafię, może nie chcę o tym mówić. Tak jest prościej. W zasadzie chyba z nikim nie potrafię być do końca szczera. Nie lubię mówić o swoich problemach, o tym, co mi dokucza. Rodzice pytają, próbują, ale ja nie mam ochoty im mówić, co jest nie tak, odpowiadam, że jestem zmęczona szkołą itp. W sumie do niedawna nie wydawało mi się to dziwne, ani troszeczkę.. I mimo młodego wieku czuję się jakby nie było już powrotu, jakbym na zawsze musiała tak żyć.. Dlatego chyba tutaj się zalogowałam. Nikt mnie nie widzi; tego kim jestem, byłam i kim będę. Tylko nic nie znaczący nick. A może to dobry krok? Może dzięki temu dojrzeję i w końcu zrobię coś ze sobą, bo chociaż pozornie jestem wesołą, pogodną nastolatką to kiedy zostaje sama w mojej głowie kotłuje milion myśli na minutę. Może w końcu coś odnajdę, coś zrozumiem… może.”tak, to na pewno dobry krok, i to normalne ze nie chcesz nikomu opowiadac o swoich problemach, ja mialam identycznie
Właśnie takiej reakcji się boję, boję się łez, okazywania słabości. Od małego dziecka robiłam wszystko by być silną, niezależną osobą. Płacz jest dla mnie ciągle oznaką mojej porażki, słabości, tego, że sobie z czymś nie radzę. A przecież nie radzę sobie prawie ze wszystkim. Chyba już nawet nie potrafię płakać, tak dawno tego nie robiłam…
Również boję się skutków awantur, konsekwencji jakie za sobą niosą..Dziękuję za poświęcenie czasu 🙂
ejzjar zapisz:
„Właśnie takiej reakcji się boję, boję się łez, okazywania słabości. Od małego dziecka robiłam wszystko by być silną, niezależną osobą. Płacz jest dla mnie ciągle oznaką mojej porażki, słabości, tego, że sobie z czymś nie radzę. A przecież nie radzę sobie prawie ze wszystkim. Chyba już nawet nie potrafię płakać, tak dawno tego nie robiłam…
Również boję się skutków awantur, konsekwencji jakie za sobą niosą..Dziękuję za poświęcenie czasu :)”
ja mam identycznie
dla mnie slabosc nie kojarzy sie ze lzami ale z symptomami lęku, drzace rece, szybsze bicie serca i inne, boje sie ze ktos to zauwazy ze tak bardzo sie boje i wtedy zobaczy jak bardzo slaba jestem
ja pozwalam sobie na placz ale raczej tylko jak jestem sama – przy kims dalej mam obawyEdytowany przez: mint, w: 2013/12/15 13:52
a wiesz skad sie to u nas wzielo? z tego ze sobie do swojej glowki wpoilismy ze
okazywanie uczuc = slabosc
co jest totalna bzduraw rodzinie alkoholowej nie mozna bylo okazywac emocji bo wtedy wszystko mogloby sie zburzyc, wydaje mi sie ze gdyby czlonkowie rodziny okazywali i wyrazali swoje uczucia to wyrzuciliby takiego alkoholika z domu albo kazali przestac mu pic co dla samego alkoholika korzystne nei jest, stad tez taki system obronny ktory przechodzi na kazdego czlonka rodizny
Nie czuj, nie ufaj, nie mow nikomubo takie cos pozwala alkoholikowi dalej pic, a jego choroba moze sie rozwijac w spokoju
Edytowany przez: mint, w: 2013/12/15 13:58
Nie można było okazywać uczuć, trzeba było być zwartym i gotowym. Napisałam "było" to gdyż alkoholik już "odszedł" do niebios. Tuż przed świętami pojawia się myśł "… i świąt, których nie było"
Mimo, że jestem mężatką to jednak "czuję się odpowiedzialna za cały świat."Myślę, to prawda co piszesz. Uczucia są takie słabe, poddawanie się im przerasta wielu z nas. Mi na przykład łatwiej jest nakrzyczeć na kogoś, niż podzielić Cię uśmiechem, miłym słowem. Nie potrafię mówić rodzicom, że ich kocham. Słowa, rozmowy o tym co czujemy są dla mnie niebezpieczne.I jak zawsze mam wrażenie, że kogoś one rozbawią, że mnie wyśmieje. To niesamowite, że ludzie postrzegają nas za kogoś zupełnie innego, otwartego, niesamowite jest jak potrafimy grać. Tylko kogo my oszukujemy..
ejzjar zapisz:
„Myślę, to prawda co piszesz. Uczucia są takie słabe, poddawanie się im przerasta wielu z nas. Mi na przykład łatwiej jest nakrzyczeć na kogoś, niż podzielić Cię uśmiechem, miłym słowem. Nie potrafię mówić rodzicom, że ich kocham. Słowa, rozmowy o tym co czujemy są dla mnie niebezpieczne.I jak zawsze mam wrażenie, że kogoś one rozbawią, że mnie wyśmieje. To niesamowite, że ludzie postrzegają nas za kogoś zupełnie innego, otwartego, niesamowite jest jak potrafimy grać. Tylko kogo my oszukujemy..”
mam identycznie przez pierwsze pol roku ktore chodzilam do mojej psycholozki czulam ogromny lek przed tym ze ona wysmieje to co powiemale udalo mi sie powiedziec jej ze wlasnie czuje ten lek jak czekam na nią i zrozumiała, pozniej mialam coraz mniej obaw przed wygadaniem sie, mowilam jej o wszystkich uczuciach, myslach nawet tych najdziwniejszych takze warto byc szczerym ze swoimi uczuciami wobec innych osob
ja natomiast smiechem, usmiechem ukrywam bol, ogromny bol ktory mam w swoim wnetrzu
izzy74 zapisz:
„Nie można było okazywać uczuć, trzeba było być zwartym i gotowym. Napisałam "było" to gdyż alkoholik już "odszedł" do niebios. Tuż przed świętami pojawia się myśł "… i świąt, których nie było"
Mimo, że jestem mężatką to jednak "czuję się odpowiedzialna za cały świat."”W zasadzie w mojej rodzinie chyba można okazywać uczucia. Można mówić co się czuję. Tylko ja z tego nie jestem w stanie skorzystać. Moja mama była jest i będzie niesamowitą kobietą. Płakała dużo, wiele wycierpiała, ale jeszcze więcej zdziałała. To dzięki niej tata walczy, oczywiście ona była tylko iskrą, bo bez taty nic nie byłoby możliwe.
Swięta mam na szczęście odkąd pamiętam spokojne, trzeźwe, jak to święta. Te zapowiadają się niesamowicie i już ich nie mogę się doczekać! Czasem też mam wrażenie, że muszę wszystkim pomagać, o wszystkich się troszczyć. Często myślę o ludziach, których fizycznie nie znam, ale wiem, że istnieją, ludzie bez rodziny, próbujących połapać koniec z końcem by w miare godnie przeżyć święta, dzieci, których rodzice są pijani. I te myśli bardzo mnie dołują. -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.