Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD dlaczego doszukuję się podstępu?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • Donatta
    Uczestnik
      Liczba postów: 191

      niby mam zapewnione podstawowe potrzeby
      mam dobrą pracę, mam jakiśtam znajomych, mam ukochaną osobę która jest dla mnie najważniejsza na świecie i która też mnie kocha a ciągle doszukuję się jakiegoś ukrytego haczyka
      dlaczego?
      czy nie moge poprostu uwierzyć że można sobie spokojnie zyć i być szczęśliwym?
      zadręczam się myślami i czarnymi scenariuszami, szukam dziury w całym, wyolbrzymiam,
      zawsze byłam niedowiarkiem ale ostatnio zaczynam już świrować
      macie na to jakąś recepte?
      kto mi potrafi to mądrze wytłumaczyć

      Onaa
      Uczestnik
        Liczba postów: 275

        Mam to samo, gdy coś się dobrze układa na dłuższa mete , boje się, że zaraz się to zepsuje…

        savanna
        Uczestnik
          Liczba postów: 91

          Pewnie bierze sie to z tego, ze w naszych domach tez bywaly fajne chwile, ale zawsze cos tam czyhalo w powietrzu i zawsze konczylo sie naszym rozczarowaniem.

          To jedna teoria.

          Druga teoria to taka, ze moze jestesmy wszyscy wychowani w kulturze zamartwiania sie, zasady, ze po smiechu przyjdzie placz, religii, ktora uczy nas, ze "bogacze juz odebrali swoja nagrode", tak jakby bycie bogatym, a moze i szczesliwym bylo w niedobrym tonie.

          I ostatnia teoria, ze nasi rodzice sami nas pewnie nauczyli braku wiary w siebie, braku zaufania do ludzi: "Tak, tak, zobaczysz, on Cie wykorzysta i porzuci." "Fajnie sie studiuje, ale zobaczysz, ze po tych studiach zadnej pracy nie znajdziesz",itp. itd., albo ulubione mojej mamy, ktorego bardzo sie balam jako dziecko: "Zobaczysz, ze beda ludzie, ktorzy beda Cie chcieli skrzywdzic, tak o, bez powodu."

          O Jezu, jak ja sie balam "tych ludzi" i najgorsze tego, ze bez powodu mieli zrobic mi cos zlego.

          milkaa
          Uczestnik
            Liczba postów: 136

            Myślę, że obie te teorie, opisane przez savannę są bardzo sensowne…
            Ja osobiście też zawsze szukam dziury w całym, a kiedy jestem szczęśliwa i wszystko dobrze się układa, wtedy wystarczy jakaś jedna czarna myśl, jedno skojarzenie, jeden nieprzyjemny gest i… koniec. Panika, lęk, stres… Najbardziej się to u mnie uwidacznia w związku. Wystarczy, że przypomni mi się jakaś sytuacja, w której mój facet mnie zawiódł, która wydarzyła się kilka lat temu – ja od razu zaczynam robić się nieprzyjemna, milcząca, zaczynam używać niedopowiedzeń, półsłówek… no i tak się rodzi chora sytuacja i kłótnia. Co by nie zrobił będzie źle, potem się uspokajam, chcę, żeby mnie przytulił, źle mi,że powoduję kłótnie, chociaż i tak zawsze winy szukałam w nim, teraz patrzę na to inaczej… Nie znoszę tego. Nie wiem skąd to się bierze. Nieufność, lęk przed tym, że na pewno wszystko źle się skończy, na pewno mnie w końcu wykorzysta, porzuci, zawiedzie… Chociaż do tej pory nigdy nic takiego się nie wydarzyło. To czyni wszystko jeszcze bardziej niezrozumiałym i irracjonalnym.

            Jedrek
            Uczestnik
              Liczba postów: 140

              Nie trzeba daleko szukać, ludzie na świecie uwielbiają teorie spiskowe, w naszych ogródkach spisek i manipulacja kwitły i dojrzewały dnia codziennego, smutne jest jedynie to, że akurat te teorie spiskowe zwykle zawsze okazywały się prawdziwe.
              I jak tu komuś tak porządnie od serca zaufać … jednocześnie nie budząc podejrzeń … 😉

              Patrycja2
              Uczestnik
                Liczba postów: 7787

                Z tą religią to akurat nie jest tak, a wręcz zupełnie na odwrót. W Ewangelii jest napisane"Nie troszczcie się o jutro. Dosyć ma dzień swojego utrapienia" . Mogłam jakieś słówko przekrecić bo piszę z pamięci;) Ale chodzi o to, by się nie zamartwiać na zapas. Jan Paweł II mówił:"Jestem radosny. Wy też bądźcie" Też z pamięci, mam nadzieję, że dobrze. A z tymi bogaczami to interpretacja jest bardziej skomplikowana. Czyli jak najbardziej afirmacja życia. Na pewno nie na odwrót.

                savanna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 91

                  Dzieki Patrycja. Ja wierze, ze nasza religia, podobnie pewnie jak inne, rzeczywiscie uczy afirmacji zycia. Ale chodzilo mi raczej o to, jak te religie odbieraja ludzie, ze czasem uzywaja jej do straszenia innych. Ewangelia, kiedy sie ja czyta samemu imedutyje to co innego, ale kiedy przedstawia ja ksiadz wraz ze swoim podtekstem, to moze z tego wyjsc cos calkiem na odwrot. To tak, jak nasza religia uczy kochac blizniego, ale nasz narod wierzy, ze Zydzi sa winni calego zla na swiecie, albo ze gejow nalezy tepic.

                  byszek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 341

                    Witam, ja mam podobnie, ale mam trochę inną teorię. Mi się wydaje , że to się bierze stąd, że boję się zmian w swoim życiu i tak się przywiązuję do tego stanu w którym jestem, że bardzo się boję stracić cokolwiek, czy to dziewczynę, czy pracę czy cokolwiek innego. Nie wiem czemu ma służyć to czarnowidztwo, ale to jest chyba efektem tego strachu przed zmianami. Chciałbym mieć gwarancję na wszystko, a życie wydaje się nic tak naprawdę nie gwarantuje, oprócz śmierci oczywiście.

                    Patrycja2
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 7787

                      Co do czytania Ewangelii przez księży wraz z ich własnym podtekstem, to się nie wypowiadam, sama się chyba nie spotkałam z jakimiś "bzdurami" głoszonymi przez księdza. No i to w sumie wyszedłby nam oddzielny temat,a nie o to chodzi:) Ale na pewno racja, że ksiądz powinien potrafić właściwie interpretować. A z tymi ludźmi, to się z Tobą zgadzam savanna. Są ludzie uważający się za religijnych, a wszystko przekręcają. Np. Kościół Katolicki oczywiście nie toleruje związków homo, ale na pewno nie każe "tępić" takich ludzi. Trzeba do każdego mieć szcunek i kochać bliźnich, przy czym można z tym i owym się nie zgadzać, to się wzajemnie nie wyklucza. A rzeczywiście niektórzy np. nienawidzą gejów, czy Zydów. Albo straszą dzieci tekstami typu"Bóg Cię pokaże"-to już chore w ogóle. No cóż, ludzie, to tylko ludzie…..Bywają różni….

                      Donatta
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 191

                        wasza dyskusja skłoniła mnie do zadania sobie pytania czy ja w ogóle komuś ufam tak na 100% bez żadnych ograniczeń i niestety odpowiedź jest nieciekawa
                        nie ufam nikomu poza siostrą chociaż jej tez wszystkiego powiedzieć nie potrafie i nie ze wszystkiego mogę się zwierzyć
                        chyba nawet własnej matce nie ufam bo ona tez mnie wiele razy zawiodła
                        ona też całe życie czarnowidziła i zawsze tylko próbowała ostrzegać nie wiadomo przed czym
                        i jak tu normalnym być ???
                        ojciec alkoholik , matka przewrażliwiona pesymistka
                        pozostaje chyba mi tylko nie obwiniać o to wszystko siebie, co o tym sądzicie?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.