Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Dorośli DDD 35 plus
-
AutorWpisy
-
Jestem dorosła (po trzydziestce), pracuję nad sobą od dawna (pochodzę z rodziny gdzie nie uczyło sie dzieci zdrowych zachowań) ale końca tej pracy nie widać- ciągle pojawiają się nowe wątki do przepracowania.
Jak to jest u Was? Krótka (np. rok) praca nad sobą i koniec pracy nad sobą czy praca nad sobą staje się zadaniem na resztę życia?Alisa zapisz:
„Jestem dorosła (po trzydziestce), pracuję nad sobą od dawna (pochodzę z rodziny gdzie nie uczyło sie dzieci zdrowych zachowań) ale końca tej pracy nie widać- ciągle pojawiają się nowe wątki do przepracowania.
Jak to jest u Was? Krótka (np. rok) praca nad sobą i koniec pracy nad sobą czy praca nad sobą staje się zadaniem na resztę życia?”dopiero zaczęłam- powiedzmy:walkę ze swoją ciemną stroną (zachowaniami wyniesionymi z domu tj.zazdrość,nerwy,napady złości,chęć by było tak jak ja chcę,nie umiejętność wysłuchania krytyk itp)
wydaje mi się,że na wszystko potrzeba czasu i każdy przeżywa to indywidualnie
mi pomogło zrozumienie,że to jak się czasem zachowuje jest wynikiem przeszłości
pogodziłam się z tym co było
a moim celem jest stworzenie ciepłego-kochającego domu opartego na rozmowie,miłości i kompromisach:)Pracuję nad sobą, indywidualnie i grupowo, w sumie prawie 2,5 roku. I te jakoś końca nie widać. Bardzo duzo się we mnie zmieniło. A teraz mi się już normalnie odechciewa… Ostatnio zauważyłam, że znacznie bardziej w konkretnym problemie pomogło mi przeczytanie książki niż sesje z terapeutą. Nie wiem, może dlatego, że on wychodzi z założenia że do wszystkiego mam dochodzić sama, a książka wiele mi wyaśniła. Zresztą znacznie lepiej mi robią rozmowy z moim kochaniem. Chociaż czasem jest ekstremalnie ciężko i idzie na noże (on ma swoje demony ja swoje). I tak się zastanawiam, czy nie przerwać tego na jakis czas. A może czas poszukać innego terapeuty.
Ja jestem DDD,mam 40 lat.Praca nad soba to inwestycja długoterminowa.Ciagle się zmieniam.Dziś z pełną świadomoscią i przekonaniem mogę powiedziec,ze jestem z siebie dumna.Zrobiłam kawał dobrej roboty 🙂
Jestem DDD lat 35. O całej sprawie dowiedziałam się gdy miałam 29. Więc trochę czasu już minęło. Najpierw długo nie mogłam podjąć decyzji o terapii (chyba ze 3 lata) przebywając tu na czacie z innymi takimi jak ja. Nie powiem czat bardzo dużo daje. Ja byłam zupełnie "dzika" w temacie a na czacie się oswoiłam, popełniłam masę błędów, związałam się z niewłaściwymi osobami, ale patrząc z perspektywy to dało mi więcej niż całe 29 lat życia przed. Potem przyszedł czas na terapię, gdy się już odważyłam. Nie dałam rady w niej trwać, totalnie mnie rozwaliła, choć wiedziałam, że to pozytywne. Teraz mieszkam w mieście gdzie podziały na DDA/DDD nie pozwalają mi na terapię choć nie powiem, znalazłam psychologa w Ośrodku Pomocy Rodzinie i tam zamierzam spróbować. Gorzej z tym, że moja terapia idzie jak po grudzie. Nawet gdy uczestniczyłam wcześniej w niej to miałam wrażenie, że przewalam tonę kamieni i nie widać efektów. Jasne, wiedziałam coraz więcej o sobie i swoich reakcjach ale to nie spowodowało, że zmieniło się moje zachowanie. Lęk, żal, nieufność pozostały te same. Jedyna różnica jest taka, że więcej rzeczy mi "zwisa", że oswoiłam się z tym przeżywaniem "nieufności" do tego stopnia, iż nie muszę w ekstremalnych chwilach zapijać strachu alkoholem i używać autoagresji. Jednak nadal zadaje sobie pytanie czy terapia ma sens. Bo tak naprawdę jestem ukształtowana w ten sposób od malego dziecka. Musiałabym narodzić sie na nowo, z czysta kartą. No i kwestia mojego zapału. Najpierw jest ogromny a potem opada. Niestety.
Co jeszcze osiągnęłam jak dorosły DDD. Coś z czego jestem dumna. Staram się ze wszystkich sił aby moja córka była szczęśliwa. Nie popełniam blędów rodziców. Chcę żeby ona mogła mi ufać i w razie smutku lub kłopotów schronić się przy mnie.Mnie chyba bardziej niż sama terapia,pomogła wiedza zdobyta poprzez czytanie,oglądanie różnych materiałów.Jednak najbardziej rozmowa i otwarcie się na ludzi i wyrzucenie tego wszystkiego co było we mnie tzn żalu,bólu,złości związanych z przeszłościa.Mieliłam temat bardzo intensywnie,aż stał się prawie nieodczuwalny.No i odcięcie się od toksycznych ludzi,a przede wszystkim od rodziców i ich problemów.
Dla niektórych może zabrzmi to dość egoistycznie,ale dzięki temu poczułam się zdrowsza.
Zyję w końcu swoim życiem.Anonim3 sierpnia 2012 o 13:32Liczba postów: 869Ja mam 30 lat, od 2 lat jestem w terapii i na ten moment to jestem zmęczona pracą nad sobą. Też ciągle wychodzą jakieś nowe tematy. Ostatnio mój terapeuta zarzucił mi, że odbieram sobie prawo do szczęścia, co jest prawdą.Tylko co ja mam z tym dalej zrobić?
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
akinomka zapisz:
”
a moim celem jest stworzenie ciepłego-kochającego domu opartego na rozmowie,miłości i kompromisach:)”Też bym chciała mieć ciepły kochający dom ale to już chyba nierealne. Pomimo lat terapii…
Telimena zapisz:
”
A może czas poszukać innego terapeuty.”W pewnym momencie zmieniłam terapeutkę bo poprzednia miała wrażenie że już nic nie może dla mnie zrobić…
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.