kosmita987, moim zdaniem pięknie opisałeś temat 🙂
Tak jednak zaczynam się zastanawiać, jak rozumieć niektóre z tych punktów. Co to na przykład „zaradność”? Zwykle to słowo kojarzy się z umiejętnością wbicia gwoździa w ścianę albo naprawy cieknącego zlewu (a z tym u mnie krucho;-) ). Czy raczej z umiejętnością odpowiedniego zareagowania, gdy kupimy w sklepie bubel lub przez pomyłkę w kadrach nie dostaniemy premii?
Z tą samooceną to też trudny temat, bo mimo setek mityngów i wielu godzin terapii czasem mam samoocenę tak niską, że mnie to przeraża. Trochę się to wiąże z przykrymi doświadczeniami życiowymi i ciągnącymi się od lat tymi samymi problemami.
Dla mnie dorosłość to przede wszystkim umiejętność godzenia się ze stratami – że nasze życie nigdy nie będzie idealne, że coś po drodze stracimy, że nie wszystko co chcielibyśmy uda nam się osiągnąć.
Myślę też, że różnych progów dorosłości czy dojrzałości jest wiele (wyprowadzka z domu rodziców, pierwsze własne pieniądze, pierwsze poważne przyjęcie odpowiedzialności za coś lub za kogoś, ślub, rozwód, narodziny dziecka, śmierć wśród rodzeństwa lub przyjaciół, przejście do traktowania ojca jako przyjaciela zamiast budzącego lęk autorytetu…).