Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD dzienniczek uczuć

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 74)
  • Autor
    Wpisy
  • binka
    Uczestnik
      Liczba postów: 95

      Malakh zapisz:
      „A jeśli już coś czuję, to mam kłopot z identyfikacją tego uczucia. 🙁 Potrafię określić jego natężenie i czy jest pozytywne, czy negatywne, ale nie umiem go nazwać. I jak mam to zapisać w dzienniczku? Emocjonalnie jestem bardzo uboga. :(”

      Nie jesteś uboga emocjonalnie! 🙂 Skoro piszesz, że czujesz czasem coś pozytywnego, czasem negatywnego, to jednak czujesz. Zadnego ubóstwa tu nie widzę 😉

      Przed chwilką wyszperałam coś takiego: http://ddabook.orangespace.pl/uczucia.jpg – tu są w miarę zgrabnie opisane i ponazywane uczucia, może to Ci ułatwi zadanie?

      Wydaje mi się, że nawet kiedy masz wrażenie, że nic nie czujesz to przecież czujesz pustkę, czyż nie? Mnie się też jakiś czas temu wydawało, że jestem w środku jakaś taka pusta, mój dzienniczek uczuć z początku był taki, że z tych pozytywnych uczuć zapisywałam jedynie 'przyjemność’ i 'radość”. A z negatywnych to tylko 'złość’ i 'gniew’. Operowałam tylko tymi czterema wyrazami na zmianę.’ Nawet kiedy to pozytywne/negatywne uczucie było bardzo silne, Nie było mi z tym dobrze, ale wytrwale pisałam. Z czasem odkryłam, że jest 'satysfakcja’! Szok! A najlepsze, że to przyszło samo, samo ze mnie wypłynęło, naturalnie jakoś. To było coś niezwykłego i bardzo miłego. I zauważam, że im bardziej daję upust emocjom na kartce, tym większą czuję swobodę wewnątrz siebie.

      Długo nie pozwalałam sobie czuć złości, nienawiści, strachu, gniewu. Bałam się, że jak te uczucia nazwę, dopuszczę do swojej świadomości, to stanę się zła. Nie chciałam popełniać błędów rodziców, bałam się, że zacznę krzywdzić ludzi. I im bardziej starałam się być idealna, w tym większym żyłam zamknięciu. Tak jakbym krępowała swoje ciało, ograniczała gesty, ruchy, słowa. Tyle razy już tu na forum ludzie pisali, że trzeba pozwolić sobie na odczuwanie. Jakoś to powoli do mnie dociera. Kiedyś np bałam się coś zrobić, więc nie dość, że nie robiłam, to jeszcze udawałam przed samą sobą, że się nie boję. I tkwiłam w miejscu. Teraz chyba najwyższy czas, żeby wejrzeć w głąb siebie i zadać pytanie typu "dlaczego się boję?". I przestać udawać, oszukiwać się, kiedy coś jest nie tak.

      Edytowany przez: binka, w: 2011/05/24 15:30

      Malakh
      Uczestnik
        Liczba postów: 1123

        Dziękuję, Binka! :* Swietny jest ten schemat!

        No masz rację, źle to określiłam. A dzisiaj na terapii wyszło, że ja sobie tłumaczę uczucia, zamiast je przeżyć. Czyli bardzo zgrabnie przed nimi uciekam. Nie ma postępu, a tak się cieszyłam. Chociaż w sumie zrozumienie tego można podciągnąć pod mały postępik. 😉

        drobiazdzek0
        Uczestnik
          Liczba postów: 298

          Ja w ogole balam sie przezywac , nie wiedzialam co to uczucia . Zawsze pierwszy byl strach. Strach przed przezywaniem,ogolnie strach przed wszystkim co mialam zrobic ,nie bylam tu i teraz, tylko w swojej glowie ukladalam scenariusze, co bedzie !!! Obwinialam za swoje uczucia wszystkich i wszystko dookola.Zawsze bylo tak ,ze to przez kogos sie źle czuje ,że ktos mnie zezłościl , ze to dana sytuacja wzbudza we mnie strach itd.

          binka
          Uczestnik
            Liczba postów: 95

            Malakh zapisz:
            ” Nie ma postępu, a tak się cieszyłam. Chociaż w sumie zrozumienie tego można podciągnąć pod mały postępik. ;)”

            uwielbiam czytać, kiedy piszesz o tych małych postępikach 🙂 sama staram się ciągle pamiętać, by małymi krokami do przodu. dobrze, że mi to przypominasz, Malakh

            Malakh
            Uczestnik
              Liczba postów: 1123

              Dziękuję! 🙂 :kiss:

              Mimo wszystko staram się dopatrywać choćby najmniejszych pozytywnych stron tego wszystkiego. Inaczej już dawno palnęłabym sobie w łeb!

              Malakh
              Uczestnik
                Liczba postów: 1123

                binka zapisz:
                Malakh zapisz:
                ” Nie ma postępu, a tak się cieszyłam. Chociaż w sumie zrozumienie tego można podciągnąć pod mały postępik. ;)”

                uwielbiam czytać, kiedy piszesz o tych małych postępikach 🙂 sama staram się ciągle pamiętać, by małymi krokami do przodu. dobrze, że mi to przypominasz, Malakh”

                Ostatnio przeczytałam o kwaśnych winogronach i słodkich cytrynach. Nie ma postępu. Jest albo winogrono, albo cytryna. Smutna taka prawda, ale jak się z nią nie pogodzę, to będę dalej się okłamywać i żyć złudzeniami, jak fantastycznie sobie radzę. A sobie nie radzę. Okłamuję się na każdym kroku. Albo udaję, że coś nie jest dla mnie ważne, albo szukam tak zwanych dobrych stron, zamiast przyjąć to, co jest – ból, rozczarowanie, smutek, zazdrość, złość i strach. :unsure:

                Dziś kończę 3 tydzień dzienniczka. Wieczorem przeczytam, co nawywijałam w tym tygodniu, ale już bez czytania widzę, że zaczynam się otwierać, że bardzo dokładnie opisuję różne stany, którym ulegam. Jeśli ktoś mnie wkurzył, to czym mnie wkurzył, jeśli sprawił radość, to też w jaki sposób. Zaczynam dostrzegać związek pomiędzy tym, co się dzieje, a moim zachowaniem. Jak w 3 zasadzie dynamiki Newtona. :blink: :woohoo: Winogrono, cytryna, czy postęp? 😛

                Edytowany przez: Malakh, w: 2011/05/29 11:19

                Czarna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 318

                  Aha ja też zaczęłam pisać ten Dzienniczek i co? Dwa dni pisała i bęc, trzeciego dnia stwierdziłam, ze piszę zupełnie to samo, te same uczucia te same sytuacje… To bez sensu…jakbym nie przeżywała nic innego? To po co mam pisać? Mogę przeczytać jeden dzień i wszystkie inne pod niego podpiąć ;/

                  Malakh
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1123

                    Czarna, nie możesz się tak łatwo poddawać! To, że teraz masz takie, a nie inne uczucia, nie znaczy, że zawsze takie będziesz mieć! W 3 dni Ci nie przejdzie! Ja od 3 tygodni piszę o tym samym. I bardzo dobrze, bo zaczynam sobie uświadamiać, co się ze mną dzieje. Zaczynam być świadoma tych wszystkich złych emocji, których istnienia tak długo nie dopuszczałam do wiadomości. Zaczynam rozumieć, że nie jestem "inna", tylko że mam poważne problemy, które da się rozwiązać. No i wreszcie łatwiej mi rozmawiać z terapeutą, bo wiem, co mi siedzi w głowie i umiem powiedzieć, co przeżywam. No dobra, nie umiem, ale to wynika z wewnętrznych oporów, a nie z nierozpoznania uczuć. 😉

                    Czarna, walcz! 🙂

                    Czarna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 318

                      No nie wiem… a jak pominiecie jakiś dzień albo kilka a pamiętacie co było to dopisujecie/uzupełniacie czy zostawiacie bez wpisu?

                      Malakh
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1123

                        Ja jeszcze nie ominęłam żadnego dnia i staram się do tego nie dopuszczać z kilku powodów. Traktuję to jako trening odpowiedzialności. Nie ma, że nic się nie stanie, jak raz czy dwa sobie odpuszczę, bo coś tam. Stanie się. Bo jak raz odpuszczę, to potem odpuszczę drugi raz i trzeci. Poza tym, odpuszczanie = ucieczka przed niewygodnymi uczuciami. Nie ma uciekania. Albo Ty dopadniesz złe uczucie i się z nim rozprawisz, albo ono Cię dopadnie i wykończy. Chyba że chcesz się oszukiwać i wmawiać sobie, że jest fajnie, to uciekaj. Ale chyba nie o to chodzi, żeby sobie słodzić, tylko żeby obnażyć wszystkie swoje emocje.

                        Myślę, że jeśli chcesz prowadzić dzienniczek, to dobrze by było, gdybyś zaczęła pisać go od nowa. Nie wracać do tego, co było, co się nie udało, lub udało, tylko skupić się na tym, co jest.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 74)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.