Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jak?…8-/

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
  • Autor
    Wpisy
  • czasem
    Uczestnik
      Liczba postów: 182

      Jak pomóc sobie i związkowi?…:(
      Cholernie nam zależy… oboje mamy syndromy widoczne aż za bardzo…:sick:
      Oboje uparci jak osły (z czym walczymy, ale różnie bywa….:blush: )
      Terapia nie wyszła- praca :angry:
      Nie umiem hamować złości…:blink:
      Zero rozsądku w takiej chwili…:sick:
      A bez siebie po prostu nie istniejemy…:( Po prostu za bardzo się kochamy…
      I dupa zbita…:sick: Bo nie wiadomo jak to ruszyć…:(
      Raz jest okres, że jest super, naprawdę…:)
      Ale są momenty, że lepiej byłoby nie żyć…:huh:
      I tak round and round…. do porzygania……….:sick:

      dziuba^
      Uczestnik
        Liczba postów: 579

        o w morde pomylilam tematy… :woohoo:

        czasem
        ja mam podobnie… czesto nie wiem,czemu sie zloszcze na Niego…i obrazam sie…On ma podobny charakter do mnie…wiec to jest tak,wkurzanie i obrazanie…
        Nie wiem,jak to zmienic…na terapie…czaje sie…moze kiedys…nadejdzie czas,i zmieni mnie…i zmieni NAS…

        Zycze Ci powodzenia,mam nadzieje ze zaczniecie zauwazac w tych zlosciach jakies dobre strony…tzn.ze po klotni przyjdzie ukojenie…
        Nie wiem,co wiecej napisac…bo juz i tak dzis pierdzielnelam sie z tematami:P

        Edytowany przez: dziuba^, w: 2007/10/10 09:32

        Netka
        Uczestnik
          Liczba postów: 512

          Czasem … nie ma na to prostej recepty … nie ma tak, że coś robisz i już … związek to ciężka praca … lepsze i gorsze chwile … terapia … jeśli nie macie czasu spróbujcie chociaż złapać z jakimś terapeutą kontakt na maila … to forum może też pomóc … spróbujcie czytać … są książki dla par, które mają wspólne prace dla par …
          http://chomikuj.pl/Netka84
          odezwij się na gg to podam tytuły 6860813

          Netka
          Uczestnik
            Liczba postów: 512

            Czasem … nie ma na to prostej recepty … nie ma tak, że coś robisz i już … związek to ciężka praca … lepsze i gorsze chwile … terapia … jeśli nie macie czasu spróbujcie chociaż złapać z jakimś terapeutą kontakt na maila … to forum może też pomóc … spróbujcie czytać … są książki dla par, które mają wspólne prace dla par …
            http://chomikuj.pl/Netka84
            odezwij się na gg to podam tytuły 6860813

            Katarzynka21
            Uczestnik
              Liczba postów: 808

              A mi sie taki zwiazek chaotyczny absolutnie nie podoba ;-( I ciezko w nim dopatrywac sie jakichkolwiek zalet. Kiedys tez tak sobie myslalam, ze bardziej podoba mi sie przezywanie ciagle skrajnych emocji. Po zlosci nadchodzilo ogromne zaangazowanie i milosc. Ale to wszytko jest ulotne, nietrwale i malo znaczy. Jedna mala rzecza mozna zamienic ta wielka milosc na ogromna nienawisc itd. I tak sobie wlasnie mysle, ze takie cos to tylko emocje, a nie uczucia. Uczucia charakteryzuja sie staloscia i nie ulegaja zmianie pod wplywem chwilowych emocji. Emocje natomiast rzadza naszymi chwilowymi stanami i sa jak najbardziej w porzadku, ale nie powinny wplywac na uczucia i tak nawet w chwilach najwiekszej zlosci powinnismy umiec powiedziec naszemu partnerowi, ze mimo zlosci i tak Cie kocham. To o czym piszesz chyba dziala inaczej. Jestem zla to nienawidze, jestem w dobrym nastroju to kocham. Uczucia zaminilas na emocje. Stad ten chaos uczuciowy, ciagle upadki,a potem wielki wzloty. Ale ja to dobrze znam 😉 A jak to zmienic, hmmm, mi pomogla terapia. Bo ja z natury chyba jestem dosc dobrze do ludzi nastawiona, lubie ich i darze stalymi i pozytywnymi uczuciami, wiec terapia po prostu musiala u mnie uporzadkowac duzo, musialam wyzbyc sie gleboko zakorzenionej agresji, znalezc siebie, nauczylam sie nazywac uczucia, definiowac je, koncentrowac sie na problemie, kierowac zlosc tam gdzie jest jej zrodlo, a nie przenosic jej na innych. Dla mnie terapia byla doskonalym rozwiazaniem, bo uporzadkowala mnie sama, pozwolila oddzielic moje od narzuconego, zidentyfikowala moje mechanizmy. A co to znaczy, ze u Ciebie terapia nie podzialala?

              Anonim
                Liczba postów: 233

                Ech bo w tym caly jest ambarans zeby dwoje chcialo naraz:) [img size=200]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/687.jpg[/img]

                dziuba^
                Uczestnik
                  Liczba postów: 579

                  A podobno chcieć-nie znaczy móc:unsure:

                  czasem
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 182

                    Katarzynka21 napisał:
                    ” Uczucia charakteryzuja sie staloscia i nie ulegaja zmianie pod wplywem chwilowych emocji. Emocje natomiast rzadza naszymi chwilowymi stanami i sa jak najbardziej w porzadku, ale nie powinny wplywac na uczucia i tak nawet w chwilach najwiekszej zlosci powinnismy umiec powiedziec naszemu partnerowi, ze mimo zlosci i tak Cie kocham. To o czym piszesz chyba dziala inaczej. ”
                    Nie, Kasiu. Nawet w kłótniach wiemy jak bardzo się kochamy… One czasem przyćmią zdrowy rozsądek, raz nawet wpadłam w furię…:sick: Ale nawet w kłótniach pada "kocham cię".

                    U mnie terapia nie wypali, bo pracuję…:( A już się zapisałam, ale niestety… Godziny na nic…:(

                    Katarzynka21
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 808

                      Hej kobietko, w zyciu trzeba dokonywac dobrych wyborow, takich ktore sa dla nas korzystne i ktore nas buduja, wzmacniaja.. Czasem, zeby takiego wyboru dokonac trzeba zrezygnowac z czegos innego, albo odlozyc to na drugi plan. Ja mam glebokie przekonanie,z e dla ludzi z rodzin dysfunkcyjnych, mlodych ludzi pocharatanych przez zycie najwazniejesz jest znalezc siebie, zeby moc ulozyc sobie zycie dobrze i godnie. A dla mnie poczatkiem tego byla terapia, To prawda, ze przezyla bym zycie bez niej, ale miotana ciaglymi niepokojami, lekami, gniewem, zloscia, autodestrukcja. Dalabym rade, ale po co? Zycie bylo tylko dniem nastepnym, nic dalej nie widzialam i nie czulam szczescia. Pracowalam i prace mialam dobra, satysfakcjonujaca pod wzgledem finansowym, satysfakcjonujaca. Ale podjelam decyzje, ze podejde do terapii bez wzgledu na to jak praca na to zareaguje. Czsem bylo mi z tym ciezko, bo na wczesnym etapie bylam zmuszona pewnym osobom wyjasnic o co chodzi, dlaczego mnie nie bedzie przez 4tygodnie w pracy (terapie wyjazdowe), a na te wyjasniania nie bylam jeszcze gotowa. Musialam poklamac, a klamstwa strasznie ciezko mi przychodza, zataic prawde przed niektorymi. Mialam zwolnienia lekarskie od psychiatry, kotre musialam przedllozyc osobom odpowiedzialnum za pensje i to byl bardzo ciezki czas. Ale postawilam na jedna karte i oplacalo sie. Kazdego bede namawiac, zeby zaryzykowal.. Bo nawet strata pracy jest duzo mniej uciazliwa niz strata calego przyszlego zycia, ktorego mamy jeszcze sporo przed soba. Sa rzecz wazne i wazniejsze. Trzeba nauczyc sie je odrozniac i wybierac te drugie.

                      czasem
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 182

                        Katarzynka21 napisał:
                        ” Kazdego bede namawiac, zeby zaryzykowal.. Bo nawet strata pracy jest duzo mniej uciazliwa niz strata calego przyszlego zycia, ktorego mamy jeszcze sporo przed soba. Sa rzecz wazne i wazniejsze. Trzeba nauczyc sie je odrozniac i wybierac te drugie.”
                        rozumiem, ale jak stracę pracę, to momentalnie nie mam gdzie mieszkać, bo tylko ona mnie utrzymuje…
                        I wracam wtedy na stare śmieci, do matki "a nie mówiłam?" i ojca- wyśmiewacza "bo znów ci nie wyszło", więc dzięki…:(

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 14)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.