Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Jaki ojciec taki syn?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
  • Autor
    Wpisy
  • jiggans
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Hej witam Wszystkich,

      Mam 34 lata  I jestem DDD (chyba). Do dzis niemalem pojecia o DDD szukajac pomocy trafilem na to forum  i uwazam ze jednak jestem bo czytajac definicje wiele by sie zgadalo.  (przepraszam za brak polskich znakow niemieszkam w PL)

      Pochodze z 4 osobowej rodziny (ja, mama, siostra, ojciec) w ktorej niebyl naduzywany alkohol, lecz trucizna byla nienawisc do szpiku kosci. Mieszkalismy wszyscy razem w domu pietrowym, my na pietrze, matka mojego ojca na parterze razem ze swoja corka(przyrodnia siostra ojca) na parterze.  Mieszkalismy tam chyba przez 17-18 lat, do naszej wyprowadzki z mama i siostra. Dom nalezal do rodzicow mojego ojca, dziadek powiesil sie na strychu w tym samym domu, moj ojciec w wieku ok 14-15 lat odcinal sznur. Nieznalem mojego dziadka ale z opowiesci slyszalem ze to tez byl chory czlowiek, ktory niestronil od przemocy i byc moze alkoholu, czasy komuny wiele spraw zalatwialo sie wodka. Niewiem zbyt wiele o swoim dziadku oprocz tego ze popelnil samobojstwo.

       

      Odkad pamietam relacje z ojcem byly bardzo zle, nienawidzil nas wszytkich a my jego, przemoc fizyczna bardzo sie czesto zdarzala przemoc psychiczna bez przerwy. Powod zawsze sie znalazl zeby zwyzwyac, ponizyc zdeptac mentalnie. Ojciec pracowal jako kierowca miejskiego autobusu, pracowal przez 8h i wracal do domu, nierobiac wiecej oprocz spania na kanapie i ogladania tv. Nigdy niespedzalismy czasu jak ojciec z synem a nasze interakcje sprowadzaly sie do jego terroru nad nami. CZulem sie okrotnie bezsilny gdy atakowal mame, staralem sie jej bronic ale jako dziecko niemialem szans z doroslym, gdy bil mnie tez niewiele moglem zrobic.  W koncu gdy mialem ok 17 lat wynieslimsy sie z domu, na wies niedaleko naszego miasta. Niestety mama niedala rady tego udzwignac wpadla w depresje az pewnego dnia zjadla garsc tabletek i schowala sie na strychu, bedac w jakims amoku wydawala nieludzkie dzwieki z siebie i dzieku temu udalo sie ja znalesc, ja i siostra zadwonilismy po karetke i udalo sie ja zabrac do szpitala.

      Gdy dorastalem przysieglem nigdy niebyc taki jak on.

      Gdy wyjechalem z kraju poznalem najcudowniejsza kobiete i mamy dwojke dzieci. Jestesmy razem 13 lat moze nawet wiecej.  Moja partnerka pochodzi z bardzo kochajacej sie rodziny gdzie milosc byla czyms na porzadku dziennym, lecz przez moja osobe dzis ta kobieta jest w totalnej rozsypce, ja musialem sie wyniesc zeby dac jej przestrzen, nigdy niepodnioslem reki na dzieci i stram sie byc kochajacym ojcem. Kocham matke moich dzieci nad zycie lecz staje sie coraz wieskzym potworem dla niej, stalem sie kims kogo nienawidzilem poniewaz do niedawna probowalem jej udowodnic moja wizje swiata i to ze to normalne. Przez wiekszosc czasu zamiatelem problem pod dywan, i teraz mam bolesne efekty tego co zrobilem, kiedys niemialem wyrztow sumienia dzis peka mi serce po kazdej klotni a jest ich wiele. Nasze klotnie rozpedzaja sie do 100km/h w ciagu kilku sekund,  przewaznie z najglupszych powodow. Moja partnerka upodobnila sie tak mocno do mnie ze dzis nasze afery sa tak patologiczne ze az brak slow.  Zmienila sie na bardzo gorsza wersje,  ja probowalem sie poprawic lecz nawzajem sie ciagniemy w dol, potrzebujemy pomocy i to mocno, kocham swoja rodzine i nichce zeby skonczyla jak ja zaczelem, na dnie.

      Dlaczego stalem sie swoim ojcem? dlaczego nieposzukalem pomocy wczesniej? Jak przerwac patologiczny cykl?  Jak zbudowac nowa wersje nas/kazdego z osobna?

       

       

       

       

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Mając zdolność do takiej autorefleksji, już znacznie przekroczyłeś ograniczenia swojego ojca. Szukasz pomocy, więc jesteś dalej niż on kiedykolwiek dotarł. Twoje życie jest inne. To złudzenie, że stajesz się nim. Jesteś zupełnie innym człowiekiem. Możesz jednak mieć podobne słabości i wady. On ze swoimi niewiele robił. Ty możesz postąpić inaczej.

        Z podobnej rodziny trudno wyjść bez uszczerbku na zdrowiu i zranień psychicznych. Może jesteś właśnie „tym pierwszym”, który musi przerwać krąg rodzinnej traumy i rozpocząć pracę nad dogłębną zmianą siebie.

        Z jakiego powodu przez tyle lat nie próbowałeś podjąć terapii?

        jiggans
        Uczestnik
          Liczba postów: 5

          Dobre pytanie,  mysle ze zylem w nieswiadomosci ze cos jest ze mna nie tak. Odkad pamietam chowalem swoje uczucia i zycie przed calym swiatem, wychodzac z domu zakaladalem maske ze u mnie wszystko ok. Poza domem bylem jak kazdy inny dzieciak/nastolatek, nikt nigdy niewiedzial co sie umnie w domu dzieje, z nikim o tym niegadalem, nierozmawialem o swoim ojcu, niewiem jak mi sie to udawalo ale bylem w tym dobry i chyba az za dobry, byl moj mechanizm obronny niewpusicic nikogo do mojego swiata. Jeszcze pare lat temu nawet bym w glowie tego niepomyslal co tu dzis napisalem, teraz jest inaczej.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez jiggans.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 630

            Witaj, jiggans, zgodzę się z Jakubkiem, że świadomość istnienia problemu to połowa sukcesu. Ja bym Ci zaproponował podejście do sprawy na trzy różne sposoby:

            Jeśli Twoja żona tak bardzo zmieniła się dla Ciebie może to oznaczać, że bardzo Cię kocha. Tym bardziej więc moglibyście sobie pomóc terapią indywidualną, terapią par, czy nauką radzenia sobie z gniewem (jeśli uznajesz, że przemoc fizyczna lub psychiczna jest u Was problemem).

            Druga opcja jest taka, że może rodzina Twojej żony wbrew pozorom też nie była taka idealna, skoro udało Ci się ją wciągnąć w swoje schematy. Wnioski takie same jak wyżej – terapia i szukanie pomocy.

            Trzecia możliwość moim zdaniem jest taka, że mając wspomnienie zachowań Twojego ojca, może stawiasz sam sobie poprzeczkę zbyt wysoko. Normalni i zdrowi ludzie też czasem się kłócą. I na pewno nie każda z ich kłótni wygląda jak wyjęta z podręcznika komunikacji. Może daj sobie prawo do bycia niedoskonałym, bo poczucie winy potrafi potwornie nakręcać i – paradoksalnie – utrudniać nam zmianę niektórych zachowań.

             

            rasputnik
            Uczestnik
              Liczba postów: 50

              jiggans, parę myśli

              1. Wiesz że jedna z cech DDA/DDD to poszukiwanie problemu w sobie i samo-oskarżanie. Biczujesz się bardzo skwapliwie i solidnie, ale czy aby na pewno nie bierzesz na siebie cudzej winy?
              2. Wiesz że często osoby DDA/DDD wchodzą w relacje z osobami również zaburzonymi, np kontrolującymi, konfliktowymi, toksycznymi? A to dlatego że samemu nie mając wzorców zdrowych zachowań nie umiesz ocenić czy jesteś w zdrowym związku. Czy aby na pewno Twoja żona jest w porządku? Piszesz że 'upodobniła się do Ciebie’ – ale może to Wy nawzajem ciągniecie się w dół? Może to była tylko maskarada która działała dopóki wszystko było dobrze, a jak się zaczęły jakieś trudności to maski spadły u obojga?
              3. Prezentujesz świadomość własnych wad i przyznajesz się do błędów. A czy Twoja żona również ma taką postawę? A może to pani perfekcyjna która nigdy nie popełnia błędów, nigdy nic złego nie robi, nigdy nie przeprasza a odpowiedzialność za całe zło zwala na Ciebie?

               

               

              jiggans
              Uczestnik
                Liczba postów: 5

                Witaj, dda93

                Czuje to  ze bardzo mnie kocha, i zgadzam sie ze terapia by nam pomogla. Niema zadnego pojecia o terapiach wiec jesli mozna chcialbym zadac kilka pytan:

                – czy podejmujac sie wspolnej terapii mozna zaczynac osobno korzystajac z uslug tego samego specjalisty, czy lepiej jest zaczac razem?

                – czy powinnismy miec indywidualne terapie?

                – jakie sa sprawdzone  sposoby na kontrole agresji?

                – czy istnieja jakies naturalne srodki na ogolny spokoj (mam namysli ziola herbaty a moze jeszcze cos o czym niewiem)?

                – czy jednak prawdziwe srodki farmokologiczne?

                 

                Znam jej rodzine i sadze ze jak kazda inna maja swoje wady i zalety, lecz napewno mieli duzo wiecej ciepla rodzinnego niz ja mialem u siebie. Process wciagania jej w moje schematy trwal bardzo dlugo.

                 

                Mysle ze postawilem sobie poprzeczke wysoko zebym niebyl dla swoich dzieci taki jak moj ojciec i sadze ze jednak potrafie sie tego trzymac, mam z nimi bardzo dobry kontakt. Nie moge tylko tego zrozumiec dlaczego nie traktuje jej tak samo jak ich? Przeciez widzialem jak bylo umnie w domu i co przechodzila mama i jak bardzo chcialem jej bronic… Zgadzam sie z tym ze normalni i zdrowi ludzie maja klotnie i nie jest to nic niespotykanego nawet jesli wychodza poza ramy przyzwoitosci ale w naszym przypadku jest bardzo zle, wrecz nazwalbym to patologia ale rozumiem ze kazdy moze miec inne spojrzenie na to co jest pataologia.  Moglbys  troche rozwinac zdanie w ktorym mowisz ze poczucie winny utrudnia zmiane zachowan?

                 

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez jiggans.
                dda93
                Uczestnik
                  Liczba postów: 630

                  jiggans, odpowiadając po kolei na Twoje pytania…

                  Jeśli Wasz problem leży w relacji i komunikacji, warto pracować nad nim razem, ale można zacząć od spotkań indywidualnych (z tym samym terapeutą lub parą terapeutów, którzy poprowadzą Was potem dalej).

                  Jeśli choć jedno z Was ma problem z DDA/DDD, traumą, wykorzystaniem itp. warto pracować nad tym indywidualnie.

                  Tak samo ze złością, agresją pracować warto indywidualnie (choć partner/ka chcąc nie chcąc staje się częścią tej terapii). Może tu też pomóc terapia par.

                  Najlepszą metodą na leczenie agresji jest leczenie jej przyczyn, a nie skutków. Przyczyny agresji mogą być psychiczne (np. rany z przeszłości, problemy z emocjami) lub fizyczne (nadciśnienie, cukrzyca, problemy hormonalne…).

                  Często może być tak, że dwie osoby stosują różne formy agresji – np. mąż fizyczną, a żona psychiczną, albo jedna strona agresję czynną (np. bije, ubliża), a druga bierną (np. uparte przeciwstawianie się lub karanie milczeniem).

                  Ze środków nie-farmakologicznych na każdego działa co innego – melisa, waleriana, medytacja, modlitwa, parę głębokich oddechów, szklanka wody, rozbicie talerza, płacz, wyjście na spacer…

                  Środki farmakologiczne NIE ROZWIĄZUJĄ problemu, tylko go maskują. Uzależniają także, zwłaszcza przy długim stosowaniu (niezależnie od tego, co mówią ich producenci). Dlatego moim zdaniem bardziej warto iść na terapię.

                  Jeśli chodzi o poczucie winy – to uczucie może Cię zalewać i sprawiać, że myślisz źle o sobie – wtedy zwykle przegapiasz sygnały ostrzegawcze (np. nadchodzący wybuch złości) i moment, kiedy możesz coś zmienić, spróbować inaczej (np. zamiast wrzasnąć na żonę podejdę i ją przytulę, zobaczymy co z tego wyniknie…).

                  Dlatego lepiej jest sobie powiedzieć: Jestem OK, ale tym razem postąpiłem źle. Będę uważniejszy, gdy taka sytuacja znów się powtórzy.

                  P.S. Czy nie zauważasz tu pewnego paradoksu? Im bardziej starasz się nie być taki, jak Twój ojciec, tym większe powoduje to w Tobie napięcie – i tym bardziej Ci to może nie wychodzić.

                  Może po prostu wyluzuj i przyznaj: Nie jesteś nim. I nigdy nie będziesz. Jesteś tylko i wyłącznie sobą. I możesz stawać się lepszym sobą. To JEST możliwe 🙂

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez dda93.
                  jiggans
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5

                     

                    WItaj rasputnik,

                    Niewiem zbyt duzo o DDD/DDA ale bede zaglebial sie w temat zeby znalesc przyczyny i byc bardziej swiadomy.  Mysle ze wlasnie bralem zamalo odpowiedzialnosci za swoje zachowanie na poczatku i ignorowlem swoje bledy przez dlugi czas co niestety wrocilo z bardzo mocnym skutkiem.

                     

                    Powiem sczerze ze napewno niemam dobrych wzorcow ze strony ojca ale moja mama byla zawsze dla mnie kiedy tego potrzebowalem, moge powiedziec ze ona sama wychowala i dbala o nas. Nie ze zawsze bylo idealnie ale mialem to szczescie ze choc jeden rodzic byl rodzicem, napewno bylbym innym czlowiekiem i mialbym jeszcze gorsze wzorce gdyby tak niebylo. Pamietam ze zona byla inna, bardziej radosna, chetna do zycia i ogolnie bardziej szczesliwsza. Oboje bylismy duzo mlodsi, mniej obowiazkow wiec pewnie mniej zatroskani z tym ze ja potrafilem dostac szalu o totalne bzdury jak np. brak keczupu do pizzy albo jak dostawalem bialej goraczki podczas jazdy samochodem gdy ktos mnie wkurzyl to potrafilem na nia to przeniesc dzis jak o tym mysle to jest mi wstyd, kiedys bym sie tym tak niemartwil

                     

                    Nie jest tak ze jest tylko zle, mamy tez sporo dobrych chwil, ale bardzo latwo jest nam to zepsuc. Teraz to oboje sie obwiniamy, ja mam do niej mase zalu tak jak i ona do mnie, z tym ze ona wini mnie za bledy przeszlosci no i za to kim sie dzis stala. Ja ja winie za to ze niemoze zostawic juz przeszlosci no i za to kim jest dzis. Paradoks mozna by powiedziec, ogolnie jest zbyt duzo ran rozdrapanych i wiemy o sobie osobiste sprawy ktore sa uzywane jako bron przeciwko drugiej osobie co jest nie do zniesienia. Oboje sie przepraszamy i zalujemy ale za przeproszeniem gowno to daje bo zataczamy kolo i wracamy do punktu A. Chce poprostu to przerwac i zyc spokojnie, niechce tak ciagnac w nieskonczonosc.

                     

                     

                    jiggans
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 5

                      Czy moglby sie ktos tu podzielic swoimi doswiadczeniami z terapii?

                      Moglby ktos powiedziec jak sie przelamac i znalesc specjaliste?

                      Czy bylo trudno zaczac rozmawiac o swoich problemach? Obawiam sie czy bede mogl sie otworzyc przed kims, wiem ze tutaj sie nie kryje ale jednak w kontakcie z kims osobiscie moze to niebyc latwe dla mnie

                      Dzieki za kazde info a takze dziekuje tym ktorzy juz ze mna rozmawiali, pozdrawiam i zycze duzo dobrego.

                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 630

                        jiggans, tak jak patrzę na to, co odpisałeś rasputnikowi… Czy to może nie jest tak, że widzisz same złe cechy ojca (na pewno po części słusznie), a idealizujesz mamę? A potem przekładasz to na Twój związek – w którym występują „godzien potępienia” Ty i „nieskazitelna” partnerka?

                        Jeśli ktoś Ci zarzuca „To przez Ciebie stałam się taka! Przedtem byłam inna!”, to brzmi to dla mnie bardzo podejrzanie.

                        Nikt nie ma takiej władzy nad drugą osobą, żeby ją zmienić bez jej skłonności i woli. Dla przykładu – gdybyś próbował wyeliminować najgorszą z wad, jakie widzisz w swojej partnerce – czy udałoby Ci się to zrobić bez jej udziału? Nie sądzę.

                        To mnie skłania, by myśleć, że rzeczywiście macie konflikt. I że Ty nie jesteś jedyną stroną tego konfliktu. W relacji odpowiedzialność zawsze rozkłada się na dwie osoby. Nawet jeśli jedna z nich np. nałogowo pije, albo ma stwierdzoną chorobę psychiczną, ta druga odpowiada za to, że zdecydowała się być właśnie z nią lub z nim.

                        Co do terapii par, u mnie, niestety, dwie się nie powiodły. Za pierwszym razem zabrakło doświadczenia u terapeutek. Za drugim partnerka porzuciła terapię. Ale to nie znaczy, że wszystkim ma się nie udać 😉

                         

                         

                         

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 12)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.